*Francesca*
Obudziłam się dzisiaj o 07:00 rano, ponieważ mój budzik zwalił mnie z łóżka. Przetarłam oczy i zadowolona rozejrzałam się po pokoju... To takie niesamowite, że jeszcze wczoraj myślałam, że dziś obudzę się w starym pokoju we Włoszech... A jednak. Jestem tutaj. W Buenos Aires i to mi odpowiada jak najbardziej.Nagle poderwałam się z łóżka, zdając sobie sprawę, czemu ustawiłam budzik tak wcześnie... Nie po to aby rozmyślać nad tym, jak to fajnie, że nie wyjechałam, ale po to by wyrobić się na śniadanie z rodzicami, a później na pójście z nimi do STUDIO...
Zabrałam z szafy bluzkę, spódniczkę, oraz buty na koturnie i poszłam z wszystkim do łazienki, gdzie w miarę możliwości, szybko się ogarnęłam i zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry.- powiedziałam radośnie i obdarowałam obojga z rodziców buziakami w policzek.
- Miałaś dobry sen?- zaśmiał się tata.
- Nie. W zasadzie nic się mi nie śniło. Po prostu cieszę się, że jestem tutaj, a nie w Milano.
- Wiesz córciu...- westchnął.- Nie sądziłem, ze aż tak nie znosisz naszego miasta...- zaczął się ze mną droczyć.
- Uwielbiam je, ale tu mam was, przyjaciół, STUDIO no i...- uśmiechnęłam się sama do siebie.- Diego.
- Tak wiem, wiem. Jesteś w nim szaleńczo zakochana, ale błagam cię daj mi chodź na sekundę zapomnieć o tym, że moja córcia ma chłopaka.
- Dobra.- zaśmiałam się.- O której idziemy do szkoły?
- Po śniadaniu.- odpowiedziała mi mama.- siadaj i jemy, bo zaraz wszystko będzie zimne.
Po 15 minutach wyszliśmy już z domu.
Zjedzenia wszystkiego nie zajęło mi dużo czasu. Zresztą moim rodzicom też nie. Nie wiem jak oni to robią, że nawet coś takiego jak jajecznica, potrafią zrobić milion razy bardziej niż inni. Ale w sumie co się dziwić? Gotują z taką pasją jak ja śpiewam. Mój brat też jest niczego sobie... W sumie dawno go nie widziałam i postanowiłam powiedzieć o tym rodzicom.
- Mamo, tato...?- zaczęłam.
- Tak?- odpowiedzieli równo.
- W sumie dawno nie widziałam się z Lucą... I może bym tak go odwiedziła w jakiś weekand? Znaczy nie w ten, bo Viola ma urodziny, ale w następny?
- Tak.- powiedział tata.- Myślę, że to dobry pomysł. Ale pojedziesz jak ja wrócę, dobrze?
- Jak ty wrócisz?- zdziwiłam się.
- Pamiętasz wspominałem ostatnio, że we Włoszech jest mnóstwo restauracji i wszystko jest na głowie Luci. Pojadę poustalać z nim różne sprawy i w ogóle. Załatwimy razem rachunkowości, a jak wrócę możesz jechać ty, ponieważ teraz prosiłbym żebyś została i pomogła w firmie mamie, zgoda?
- Tak oczywiście.- uśmiechnęłam się. W sumie było mi z lekka głupio, bo zdałam sobie sprawy, że w ogóle przez ostatni czas nie pomagałam w RESTO i miałam okazję to nadrobić.
- Jesteśmy.- naszą rozmowę przerwała mama, a ja zauważyłam że doszliśmy pod STUDIO.
- Chodźmy!- złapałam ich za ręce i pociągnęłam do drzwi wejściowych, a później zapukałam do pokoju nauczycielskiego i weszłam. NA MOJE SZCZĘŚCIE PABLO TAM BYŁ.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Dzień dobry.- dodali rodzice.
- Yyyyy Dzień dobry.- Pablo nie krył zdziwienia. - Francesca. Jeszcze nie wyjechałaś?
- Nie i nie wyjeżdżam.- uśmiechnęłam się.
- Nie?- wstał z krzesła.
- Nie i dlatego chciałabym się dowiedzieć czy jest jeszcze szansa, abym mogła nadal uczyć się w STUDIO. - przeszłam do sedna.
- Oczywiście.- uśmiechnął się.- Jeśli twoi rodzice się zgadzają i wypełnią papiery, że jednak uczęszczasz do naszej szkoły, możesz jeszcze dziś wrócić na zajęcia.
- Naprawdę?- miałam wrażenie, że z radości pęknę.
- Pewnie. Cieszę się, ze zostajesz.
- Ja też.- pisnęłam.- Dziękuje.
- To wracasz na zajęcia od dziś, czy od jutra?
- Moja klasa zaczyna dopiero za godzinę, więc...- spojrzałam na rodziców.- Mogę pójść do domu po rzeczy, a wy wypełnicie te papiery?
- Tak leć.- uśmiechnęła się mama.
- To do zobaczenia.- powiedziałam do dyrektora i wybiegłam zs szkoły, w stronę domu.
Moja radość nie ma w tym momencie granic! Tak bardzo się bałam, bo przecież w najgorszym wypadku mogłam nie mieć szans na ponowne uczenie się w STUDIO. Przez głowę przechodziła również myśl, że może będę musiała od nowa zdawać, albo, że czekać rok, albo wrócić dopiero po koncercie, lub nie wziąć w nim udziału. Tym czasem do szkoły wracam już dzisiaj!
Tak się zamyśliłam, że prawie ominęłam dom. Śmiejąc się sama z siebie, zatrzymałam się, od kluczyłam drzwi i weszłam w pośpiechu do środka, kierując się do mojego pokoju.
Tam powyciągałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, dokładnie przeglądając notes do notatek i zeszyt z nutami i włożyłam je do torby. Później zabrałam strój do tańca i stwierdziłam, że trzeba go wyprasować, ponieważ od przekładania go z szafki do szafy z szafy do walizki i z walizki do szafy, zdecydowanie tego potrzebował.
Kiedy już wszystko było nareszcie gotowe zabrałam torbę i rzuciłam się do wyjścia, a po wyjściu z domu w stronę STUDIO...
*Leon*
- FEDERICO!- machnąłem przyjacielowi ręką przed nosem, bo mówię do niego od paru minut, a ten ciołek nie odpowiada.- Czego pacanie?- warknął.
- Nie słuchasz mnie debilu. - odgryzłem mu się.
- To ty do mnie w ogóle coś mówiłeś?- zdziwił się, a ja jeszcze bardziej. To ja myślę, że on mnie nie słucha, a on nawet nie wie, ze do niego mówię?
- Co się z tobą dzieję?
- A co ma się dziać?- wzruszył ramionami.- Może w końcu skończymy przerwę?- podszedł do swojej gitary.
- Pf.- parsknąłem.- Oczywiście. Żebyś znów skaleczył nam te instrumenty?
- Nie przesadzaj.
- Ja przesadzam?
- Tak.- wyszczerzył zęby.
- Fede...- podszedł do nas Maxi.- Leon ma rację. Jesteśmy kumplami możesz nam powiedzieć co cię trapi.
- Nic mnie nie trapi.- był już poddenerwowany.
- My to widzimy...- wtrącił się Broduey.
- To źle widzicie!
- Czy to czasem nie chodzi o Ludmiłę?- głupkowato zaśmiał się Andres, a Włochowi puściły nerwy.
- ODWALCIE SIĘ O DE MNIE!- wrzasnął i wyszedł trzaskając drzwiami, w które my się wpatrywaliśmy z wytrzeszczonym oczami.
Przerwał nam dopiero nasz menadżer, który wszedł do środka.
- Hej chłopaki.- uśmiechnął się.- Co wy tak stoicie?- roześmiał się z naszych idiotycznych min.
- Nie nic...- pierwszy otrząsnął się Diego.
- Ma dla was świetną wiadomość. Jesteście wszyscy?- mówił z podekscytowaniem.
- Nie.- odpowiedzieliśmy chórem.
- Fede właśnie wyszedł.- sprostowałem.
- Jak to wyszedł. A próba?!- zdenerwował się. - Mam dość tych wybryków chłopacy. Jesteście profesjonalistami, a wiecznie coś was rozprasza.
- Ale on za chwilkę przyjdzie...- uratował nas Maxi.
- No dobrze.- westchnął Mayson.
- To co chcesz powiedzieć?- zmieniłem temat, a na jego twarzy ponownie zawitał uśmiech.
- Powiem wam jak wróci Federico.
- Już po niego dzwonie. - oświadczył Brazylijczyk.
Po 15 minutach w gabinecie ponownie pojawił się Włoch, który już chyba ochłonął, albo udawał przed Maysonem.
- Dobra mówię.- klasnął w dłonie nasz menadżer.- Wasza płyta w Europie sprzedaje się jak świeże bułeczki. A wasz nowy singiel zajmuje w wielu krajach pierwsze miejsca na listach przebojów.
Wszyscy byliśmy w szoku, ale zaczęliśmy latać po sali jak idioci.
Jeszcze nie dawno nikt tam o nas nie słyszał. Diego sam nam opowiadał , jak to poznał pewną Włoszkę, która się tu przeprowadziła i nie miała pojęcie, że on należy do naszego zespołu. A teraz? Jesteśmy tam tak samo popularni jak tutaj?!!!! To SZOK. WIEDZIAŁEM, ŻE NOWA PIOSENKA BĘDZIE HITEM, ALE NIE AŻ TAKIM!
- Czekajcie...- zaśmiał się.- Powiem wam nawet, że zastanawiamy się nad waszą pierwszą trasą koncertową.
TERAZ TO DOPIERO BYŁ SZOK I RADOCHA.
Przeszło nam ale tylko ODROBINKĘ, dopiero po paru minutach.
W końcu pełni energii, zabraliśmy się do tej próby.
- Hej chłopcy.- do sali weszły Viola, Fran i Cami.
- Hej.- powiedzieliśmy wszyscy, ale oczywiście ja, Hiszpan i Brazylijczyk z o wiele większym entuzjazmem niż reszta.
Dziewczyny trafiły na końcówkę próby.
Podszedłem do swojej dziewczyny i dałem jej całusa w policzek.
- O nie...- zaczął mój menadżer, podchodząc do nas.- Czyli nie mam już u ciebie szans?- zrobił do Vilu minę błagającego psiaka, a ja objąłem ją ramieniem, na co ta się zaśmiała.
- Spadaj stary, jest moja.- spojrzałem na niego morderczo.
- Pytałem tej ślicznotki.
- Przykro mi, ale to prawda.- westchnęła.- Jestem jego- wskazała na mnie i musnęła mnie w usta.
- No to szczęścia wam życzę.- uśmiechnął się do nas.
Argentyńczyk odkąd zna Vils zawsze ją podrywał i zawsze były to niewinne żarty, ale często serio mnie tym wnerwia. Najbardziej byłem wściekły, kiedy Vioka mi się tak strasznie podobała, a ten pajac się do niej przystawiał. W dupie czy na żarty czy nie. PRZYSTAWIA TO PRZYSTAWIA. Ufam mojej dziewczynie, ale nic tak nie denerwuje chłopaka, jak widok innego przystawiającego się do twojej ukochanej.
- Dziękujemy.- powiedziała Vils.
- Dziękujemy.- dopowiedziałem.
- To jak chłopacy?- zaczął Diego.- Kończymy na dzisiaj?
- Tak. - przytaknęliśmy mu.
*Diego*
- No mówkaj co tam w STUDIO? Możesz się tam uczyć, czy nie?- spytałem Fran, kiedy wyszliśmy z wytwórni.- Mogę.- pisnęła. - Co więcej. Byłam już dziś na zajęciach.
- Naprawdę?- przystanąłem.
- Tak.- zaśmiała się.
Mocno ją przytuliłem i podniosłem.
- Miałem rację.
- A kiedy jej nie masz?- zaśmiała się uroczo.
- Kocham jak się śmiejesz.- przyznałem stawiając ją na ziemię.
- A ja ciebie kocham.- uśmiechnęła się.
- To się cieszę.- teraz to ja się zaśmiałem.- Ja ciebie tez bardzo kocham.
- Co będziemy robić?
- Może po prostu chodźmy do mnie?- zaproponowałem.- Byłem dość zmęczony po próbie, zresztą często jak spacerowaliśmy z Fran, jakieś fanki nas zaczepiały, albo następnego dnia byliśmy na okładkach gazet, a w domku można porozmawiać o wszystkim i nikt, no dobra: nikt nie licząc taty, nie będzie ci przeszkadzał.
- Mi pasuje.- radosna wzruszyła ramionami.
- Jesteś w tak dobrym humorze, że nawet na mecz pójść byś się zgodziła.- zaśmiałem się, bo wiem, że moja dziewczyna nie przepada za sportami.
- Yuuuu- - wzdrygnęła się.- Sama nie wiem.- zaśmiała się.- Z tobą...- zmyśliła się.- Ewentualnie.-
- Miło mi to słyszeć.- wyszczerzyłem się do niej, na co Włoszka odpowiedziała mi pięknym, lśniącym uśmiechem.- To chodźmy.- ująłem dłoń brunetki i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu.- Wiesz co....?- zacząłem.- Jak powiem ci coś jeszcze to dopiero będziesz zadowolona.
- Noooo.- i te jaskrawe oczka, czekające, aż w końcu dokończę moją zaczętą wypowiedź.
- Okazało się, że nasza nowa piosenka znajduje się na listach przebojów, a nasza płyta sprzedaje się świetnie.
- Dieguś kochanie gratuluje, ale...- zacięła się.- Przecież o tym wiem.- zaczęła się lekko śmiać. - Masz tu pełno fanek, a w radiu co chwile leci...
- Daj człowiekowi skończyć.- zaśmiałem się.- W EUROPIE
- Co?- chyba na początku nie skumała, ale po chwili jej oczęta na nowo rozbłysły.- JESTEŚCIE TERAZ TACY SŁAWNI W EUROPIE?!- wszyscy ludzie w zasięgu mojego wzroku, wgapieni byli w nas. TA TO UMIE KRZYKNĄĆ.- W MOJEJ EUROPIE?! Tam gdzie nie dawno słyszeli o was prawie nikt?
- No dzięki.- odparłem z ironią, ale po chwili śmiałem się ze zdziwienia mojej dziewczyny.- Tak w NASZEJ Europie.- zaśmiałem się.
- Nie mogę!- wrzasnęła ZNÓW i rzuciła się mi na szyję.- Gratuluje. Jesteście najlepsi. Aż nie mogę uwierzyć. Tak szybko udało wam się zyskać taką sławę na KONTYNENCIE! To aż nie możliwe. To...- zacięła się, odrywając o de nie.- Az brak słow.- zaśmiała się.
- Lepiej chodźmy już do mnie. A i dziękuje.
- Dobra chodźmy. Muszę pochwalić się twojemu tacie.
- Chyba ja?- wyszczerzyłem zęby.
- Ok...- udała niewinną dziewczynkę.- Kto pierwszy do niego dotrze ten mu powie.- uśmiechnęła się chytrze i zaczęła biec w kierunku mojego domu.
- SPRYCIULA.- zaśmiałem się i zacząłem biec za nią.
Hejka ludziska!!!!!!!!!!!!1 Chyba nie czekaliście tak długo jak ostatnio co nie? A jeżeli tak to mega waz przepraszam. Wakacje się ne długo kończą. Może jestem nie normalna, ale nawet się cieszę :D Mi tam nauka nie przeszkadza. Hej!!! Pomyślcie o znajomych o przypałach na lekcjach o śmiechach i chichach na przerwach... Ymmm jeszcze parę dni :D
Dobra nie dołuje was hahaha XD
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. :)
BUZIACZKI
LOVCIAM DIECESCE