czwartek, 27 sierpnia 2015

Capitulo 35

*Francesca*

Obudziłam się dzisiaj o 07:00 rano, ponieważ mój budzik zwalił mnie z łóżka. Przetarłam oczy i zadowolona rozejrzałam się po pokoju...  To takie niesamowite, że jeszcze wczoraj myślałam, że dziś obudzę się w starym pokoju we Włoszech... A jednak. Jestem tutaj. W Buenos Aires i to mi odpowiada jak najbardziej.
Nagle poderwałam się z łóżka, zdając sobie sprawę, czemu ustawiłam budzik tak wcześnie... Nie po to aby rozmyślać nad tym, jak to fajnie, że nie wyjechałam, ale po to by wyrobić się na śniadanie z rodzicami, a później na pójście z nimi do STUDIO...
Zabrałam z szafy bluzkę, spódniczkę, oraz buty na koturnie i poszłam z wszystkim do łazienki, gdzie w miarę możliwości, szybko się ogarnęłam i zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry.- powiedziałam radośnie i obdarowałam obojga z rodziców buziakami w policzek.
- Miałaś dobry sen?- zaśmiał się tata.
- Nie. W zasadzie nic się mi nie śniło. Po prostu cieszę się, że jestem tutaj, a nie w Milano.
- Wiesz córciu...- westchnął.- Nie sądziłem, ze aż tak nie znosisz naszego miasta...- zaczął się ze mną droczyć.
- Uwielbiam je, ale tu mam was, przyjaciół, STUDIO no i...- uśmiechnęłam się sama do siebie.- Diego.
- Tak wiem, wiem. Jesteś w nim szaleńczo zakochana, ale błagam cię daj mi chodź na sekundę zapomnieć o tym, że moja córcia ma chłopaka.
- Dobra.- zaśmiałam się.- O której idziemy do szkoły?
- Po śniadaniu.- odpowiedziała mi mama.- siadaj i jemy, bo zaraz wszystko będzie zimne.

Po 15 minutach wyszliśmy już z domu.
Zjedzenia wszystkiego nie zajęło mi dużo czasu. Zresztą moim rodzicom też nie. Nie wiem jak oni to robią, że nawet coś takiego jak jajecznica, potrafią zrobić milion razy bardziej niż inni. Ale w sumie co się dziwić? Gotują z taką pasją jak ja śpiewam. Mój brat też jest niczego sobie... W sumie dawno go nie widziałam i postanowiłam powiedzieć o tym rodzicom.
- Mamo, tato...?- zaczęłam.
- Tak?- odpowiedzieli równo.
- W sumie dawno nie widziałam się z Lucą... I może bym tak go odwiedziła w jakiś weekand? Znaczy nie w ten, bo Viola ma urodziny, ale w następny?
- Tak.- powiedział tata.- Myślę, że to dobry pomysł. Ale pojedziesz jak ja wrócę, dobrze?
- Jak ty wrócisz?- zdziwiłam się.
- Pamiętasz wspominałem ostatnio, że we Włoszech jest mnóstwo restauracji i wszystko jest na głowie Luci. Pojadę poustalać z nim różne sprawy i w ogóle. Załatwimy razem rachunkowości, a jak wrócę możesz jechać ty, ponieważ teraz prosiłbym żebyś została i pomogła w firmie mamie, zgoda?
- Tak oczywiście.- uśmiechnęłam się. W sumie było mi z lekka głupio, bo zdałam sobie sprawy, że w ogóle przez ostatni czas nie pomagałam w RESTO i miałam okazję to nadrobić.
- Jesteśmy.- naszą rozmowę przerwała mama, a ja zauważyłam że doszliśmy pod STUDIO.
- Chodźmy!- złapałam ich za ręce i pociągnęłam do drzwi wejściowych, a później zapukałam do pokoju nauczycielskiego i weszłam. NA MOJE SZCZĘŚCIE PABLO TAM BYŁ.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Dzień dobry.- dodali rodzice.
- Yyyyy Dzień dobry.- Pablo nie krył zdziwienia. - Francesca. Jeszcze nie wyjechałaś?
- Nie i nie wyjeżdżam.- uśmiechnęłam się.
- Nie?- wstał z krzesła.
- Nie i dlatego chciałabym się dowiedzieć czy jest jeszcze szansa, abym mogła nadal uczyć się w STUDIO. - przeszłam do sedna.
- Oczywiście.- uśmiechnął się.- Jeśli twoi rodzice się zgadzają i wypełnią papiery, że jednak uczęszczasz do naszej szkoły, możesz jeszcze dziś wrócić na zajęcia.
- Naprawdę?- miałam wrażenie, że z radości pęknę.
- Pewnie. Cieszę się, ze zostajesz.
- Ja też.- pisnęłam.- Dziękuje.
- To wracasz na zajęcia od dziś, czy od jutra?
- Moja klasa zaczyna dopiero za godzinę, więc...- spojrzałam na rodziców.- Mogę pójść do domu po rzeczy, a wy wypełnicie te papiery?
- Tak leć.- uśmiechnęła się mama.
- To do zobaczenia.- powiedziałam do dyrektora i wybiegłam zs szkoły, w stronę domu.
Moja radość nie ma w tym momencie granic! Tak bardzo się bałam, bo przecież w najgorszym wypadku mogłam nie mieć szans na ponowne uczenie się w STUDIO. Przez głowę przechodziła również myśl, że może będę musiała od nowa zdawać, albo, że czekać rok, albo wrócić dopiero po koncercie, lub nie wziąć w nim udziału. Tym czasem do szkoły wracam już dzisiaj!
Tak się zamyśliłam, że prawie ominęłam dom. Śmiejąc się sama z siebie, zatrzymałam się, od kluczyłam drzwi i weszłam w pośpiechu do środka, kierując się do mojego pokoju.
Tam powyciągałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, dokładnie przeglądając notes do notatek i zeszyt z nutami i włożyłam je do torby. Później zabrałam strój do tańca i stwierdziłam, że trzeba go wyprasować, ponieważ od przekładania go z szafki do szafy z szafy do walizki i z walizki do szafy, zdecydowanie tego potrzebował.
Kiedy już wszystko było nareszcie gotowe zabrałam torbę i rzuciłam się do wyjścia, a po wyjściu z domu w stronę STUDIO...

*Leon*

- FEDERICO!- machnąłem przyjacielowi ręką przed nosem, bo mówię do niego od paru minut, a ten ciołek nie odpowiada.
- Czego pacanie?- warknął.
- Nie słuchasz mnie debilu. - odgryzłem mu się.
- To ty do mnie w ogóle coś mówiłeś?- zdziwił się, a ja jeszcze bardziej. To ja myślę, że on mnie nie słucha, a on nawet nie wie, ze do niego mówię?
- Co się z tobą dzieję?
- A co ma się dziać?- wzruszył ramionami.- Może w końcu skończymy przerwę?- podszedł do swojej gitary.
- Pf.- parsknąłem.- Oczywiście. Żebyś znów skaleczył nam te instrumenty?
- Nie przesadzaj.
- Ja przesadzam?
- Tak.- wyszczerzył zęby.
- Fede...- podszedł do nas Maxi.- Leon ma rację. Jesteśmy kumplami możesz nam powiedzieć co cię trapi.
- Nic mnie nie trapi.- był już poddenerwowany.
- My to widzimy...- wtrącił się Broduey.
- To źle widzicie!
- Czy to czasem nie chodzi o Ludmiłę?- głupkowato zaśmiał się Andres, a Włochowi puściły nerwy.
- ODWALCIE SIĘ O DE MNIE!- wrzasnął i wyszedł trzaskając drzwiami, w które my się wpatrywaliśmy z wytrzeszczonym oczami.
Przerwał nam dopiero nasz menadżer, który wszedł do środka.
- Hej chłopaki.- uśmiechnął się.- Co wy tak stoicie?- roześmiał się z naszych idiotycznych min.
- Nie nic...- pierwszy otrząsnął się Diego.
- Ma dla was świetną wiadomość. Jesteście wszyscy?- mówił z podekscytowaniem.
- Nie.- odpowiedzieliśmy chórem.
- Fede właśnie wyszedł.- sprostowałem.
- Jak to wyszedł. A próba?!- zdenerwował się. - Mam dość tych wybryków chłopacy. Jesteście profesjonalistami, a wiecznie coś was rozprasza.
- Ale on za chwilkę przyjdzie...- uratował nas Maxi.
- No dobrze.- westchnął Mayson.
- To co chcesz powiedzieć?- zmieniłem temat, a na jego twarzy ponownie zawitał uśmiech.
- Powiem wam jak wróci Federico.
- Już po niego dzwonie. - oświadczył Brazylijczyk.

Po 15 minutach w gabinecie ponownie pojawił się Włoch, który już chyba ochłonął, albo udawał przed Maysonem.
- Dobra mówię.- klasnął w dłonie nasz menadżer.-  Wasza płyta w Europie sprzedaje się jak świeże bułeczki. A wasz nowy singiel zajmuje w wielu krajach pierwsze miejsca na listach przebojów.
Wszyscy byliśmy w szoku, ale zaczęliśmy latać po sali jak idioci.
Jeszcze nie dawno nikt tam o nas nie słyszał. Diego sam nam opowiadał , jak to poznał pewną Włoszkę, która się tu przeprowadziła i nie miała pojęcie, że on należy do naszego zespołu. A teraz? Jesteśmy tam tak samo popularni jak tutaj?!!!! To SZOK. WIEDZIAŁEM, ŻE NOWA PIOSENKA BĘDZIE HITEM, ALE NIE AŻ TAKIM!
- Czekajcie...- zaśmiał się.- Powiem wam nawet, że zastanawiamy się nad waszą pierwszą trasą koncertową.
TERAZ TO DOPIERO BYŁ SZOK I RADOCHA.
Przeszło nam ale tylko ODROBINKĘ, dopiero po paru minutach.
W końcu pełni energii, zabraliśmy się do tej próby.

- Hej chłopcy.- do sali weszły Viola, Fran i Cami.
- Hej.- powiedzieliśmy wszyscy, ale oczywiście ja, Hiszpan i Brazylijczyk z o wiele większym entuzjazmem niż reszta.
Dziewczyny trafiły na końcówkę próby.
Podszedłem do swojej dziewczyny i dałem jej całusa w policzek.
- O nie...- zaczął mój menadżer, podchodząc do nas.- Czyli nie mam już u ciebie szans?- zrobił do Vilu minę błagającego psiaka, a ja objąłem ją ramieniem, na co ta się zaśmiała.
- Spadaj stary, jest moja.- spojrzałem na niego morderczo.
- Pytałem tej ślicznotki.
- Przykro mi, ale to prawda.- westchnęła.- Jestem jego- wskazała na mnie i musnęła mnie w usta.
- No to szczęścia wam życzę.- uśmiechnął się do nas.
Argentyńczyk odkąd zna Vils zawsze ją podrywał i zawsze były to niewinne żarty, ale często serio mnie tym wnerwia. Najbardziej byłem wściekły, kiedy Vioka mi się tak strasznie podobała, a ten pajac się do niej przystawiał. W dupie czy na żarty czy nie. PRZYSTAWIA TO PRZYSTAWIA. Ufam mojej dziewczynie, ale nic tak nie denerwuje chłopaka, jak widok innego przystawiającego się do twojej ukochanej.
- Dziękujemy.- powiedziała Vils.
- Dziękujemy.- dopowiedziałem.
- To jak chłopacy?- zaczął Diego.- Kończymy na dzisiaj?
- Tak. - przytaknęliśmy mu.

*Diego*

- No mówkaj co tam w STUDIO? Możesz się tam uczyć, czy nie?- spytałem Fran, kiedy wyszliśmy z wytwórni.
- Mogę.- pisnęła. - Co więcej. Byłam już dziś na zajęciach.
- Naprawdę?- przystanąłem.
- Tak.- zaśmiała się.
Mocno ją przytuliłem i podniosłem.
- Miałem rację.
- A kiedy jej nie masz?- zaśmiała się uroczo.
- Kocham jak się śmiejesz.- przyznałem stawiając ją na ziemię.
- A ja ciebie kocham.- uśmiechnęła się.
- To się cieszę.- teraz to ja się zaśmiałem.- Ja ciebie tez bardzo kocham.
- Co będziemy robić?
- Może po prostu chodźmy do mnie?- zaproponowałem.- Byłem dość zmęczony po próbie, zresztą często jak spacerowaliśmy z Fran, jakieś fanki nas zaczepiały, albo następnego dnia byliśmy na okładkach gazet, a w domku można porozmawiać o wszystkim i nikt, no dobra: nikt nie licząc taty, nie będzie ci przeszkadzał.
-  Mi pasuje.- radosna wzruszyła ramionami.
- Jesteś w tak dobrym humorze, że nawet na mecz pójść byś się zgodziła.- zaśmiałem się, bo wiem, że moja dziewczyna nie przepada za sportami.
- Yuuuu- - wzdrygnęła się.- Sama nie wiem.- zaśmiała się.- Z tobą...- zmyśliła się.- Ewentualnie.-
- Miło mi to słyszeć.- wyszczerzyłem się do niej, na co Włoszka odpowiedziała mi pięknym, lśniącym uśmiechem.- To chodźmy.- ująłem dłoń brunetki i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu.- Wiesz co....?- zacząłem.- Jak powiem ci coś jeszcze to dopiero będziesz zadowolona.
- Noooo.- i te jaskrawe oczka, czekające, aż w końcu dokończę moją zaczętą wypowiedź.
- Okazało się, że nasza nowa piosenka znajduje się na listach przebojów, a nasza płyta sprzedaje się świetnie.
- Dieguś kochanie gratuluje, ale...- zacięła się.- Przecież o tym wiem.- zaczęła się lekko śmiać. - Masz tu pełno fanek, a w radiu co chwile leci...
- Daj człowiekowi skończyć.- zaśmiałem się.- W EUROPIE
- Co?- chyba na początku nie skumała, ale po chwili jej oczęta na nowo rozbłysły.- JESTEŚCIE TERAZ TACY SŁAWNI W EUROPIE?!- wszyscy ludzie w zasięgu mojego wzroku, wgapieni byli w nas. TA TO UMIE KRZYKNĄĆ.- W MOJEJ EUROPIE?! Tam gdzie nie dawno słyszeli o was prawie nikt?
- No dzięki.- odparłem z ironią, ale po chwili śmiałem się ze zdziwienia mojej dziewczyny.- Tak w NASZEJ Europie.- zaśmiałem się.
- Nie mogę!- wrzasnęła ZNÓW i rzuciła się mi na szyję.- Gratuluje. Jesteście najlepsi. Aż nie mogę uwierzyć. Tak szybko udało wam się zyskać taką sławę na KONTYNENCIE! To aż nie możliwe. To...- zacięła się, odrywając o de nie.- Az brak słow.- zaśmiała się.
- Lepiej chodźmy już do mnie. A i dziękuje.
- Dobra chodźmy. Muszę pochwalić się twojemu tacie.
- Chyba ja?- wyszczerzyłem zęby.
- Ok...- udała niewinną dziewczynkę.- Kto pierwszy do niego dotrze ten mu powie.- uśmiechnęła się chytrze i zaczęła biec w kierunku mojego domu.
- SPRYCIULA.- zaśmiałem się i zacząłem biec za nią.



Hejka ludziska!!!!!!!!!!!!1 Chyba nie czekaliście tak długo jak ostatnio co nie? A jeżeli tak to mega waz przepraszam. Wakacje się ne długo kończą. Może jestem nie normalna, ale nawet się cieszę :D Mi tam nauka nie przeszkadza. Hej!!! Pomyślcie o znajomych o przypałach na lekcjach o śmiechach i chichach na przerwach... Ymmm jeszcze parę dni :D
Dobra nie dołuje was hahaha XD
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. :)


BUZIACZKI


LOVCIAM DIECESCE










sobota, 15 sierpnia 2015

Capitulo 34

*Francesca*

- Mamo...- zapytałam wchodząc razem z Diego do kuchni.- Może ci w czymś pomóc?
- Nie dzieciaki siadajcie.- uśmiechnęła się.- Już tylko zaniosę to na stół. - Podniosła z lady kurczaka i poszła w stronę drzwi.
Westchnęłam tylko, bo jak tylko mogłam chciałam opóźnić tą całą kolację...
Niestety wyszło jak wyszło i już po chwili, cała nasza czwórka siedziała przy stole.
W momencie kiedy tata odchrząknął, gdyby nie to, że właśnie siedzę, bym się przewróciła, bo nogi mi się zatrzasnęły.
- Jak pewnie wiecie...- spojrzał się na mnie i na chłopaka.- Celem tej kolacji jest lepsze poznanie twojego chłopaka.- zwrócił się do mnie, na co ja tylko przytaknęłam i posłałam tacie jednoznaczne spojrzenie, mówiące "BEZ GŁUPAWYCH PYTAŃ!"- A więc....- zaczął patrząc na Hiszpana.- Zajmujesz się muzyką, masz zespół i ukończyłeś STUDIO, tak?- Ja się pytam, po co ON PYTA skoro WIE!?
- Tak.- odpowiedział Diego.- Nasz zespół założyliśmy jeszcze za czasów szkoły, a pod koniec ostatniej klasy, nawiązaliśmy współpracę z Y-UMIX.
- Yhym...- odparł tata. - Nie trudno pogodzić ci zespół, sławę i... życie prywatne?- spojrzał na mnie, a ja walnęłam się z otwartej dłoni w czoło.
Spojrzałam na Diego, który również swój wzrok przeniósł w moją stronę. Widziałam jak chce mu się śmiać z mojej miny, ale dzielnie to ukrywa.
- Czasem nie jest łatwo, ale staram się oddzielić życie prywatne od zawodowego.- Odpowiedział na pytanie ojca.
- A nad czym teraz pracujecie? Płyta, koncerty?
- Znaczy... Koncertów mamy trochę zaplanowanych, ale na razie skupiamy się przede wszystkim na próbach, a nasza płyta wyszła nie dawno, a teraz czekamy na premiery w poszczególnych krajach Europejskich.- Diego odpowiadał na wszystkie pytania luzem, co mnie na początku zdziwiło, no ale HELOW FRAN! Na tego typu pytania odpowiada CZĘSTO w wywiadach.
- Ok... A ty i Francesca? Poznaliście się na koncercie? W Resto?- zaczynam się bać... Tata wchodzi w temat naszego związku. Szkoda, że to nie wywiad i jakby ojciec zadał głupie pytanie Hiszpan nie może powiedzieć. " Wolałbym nie mówić szczegółowo o moim życiu prywatnym".
- Z Fran poznaliśmy się w parku. Wracała wtedy ze Studio, bo była po formularze, a ja z restauracji, bo byłem z chłopakami z zespołu... No i tak szliśmy, aż na siebie wpadliśmy i wszystkie kartki się Francesce rozsypały.
Nieświadomie szeroko się uśmiechnęłam na wspomnienie dnia, kiedy spotkałam mojego chłopaka w BA.
- To dość szybko. Byliśmy to wtedy...- zamyślił się.- Drugi dzień?- spojrzał na mamę, która pokiwała twierdząco.- A tak w ogóle.- popatrzył na nas.- W wiecie, że artykuły w gazetach i w internecie są zawalone waszymi wspólnymi zdjęciami? Nie przeszkadza wam to?
- Tato...- westchnęłam.- To tylko zdjęcia. Nie wiesz jak jest? Jak nie dostaną żadnego skandalu, odpuszczą, bo nie będą co chwile pisać o jednej parze.
- Fran ma rację. Szybko im się znudzi. Wrócą dopiero jak zwęszą coś nowego, co łatwo się sprzeda.- sprostował mój chłopak.
- Skoro tak uważasz... W końcu jesteś w tym bardziej obeznany niż ja.- uśmiechnął się.- A wasza różnica wieku?
- Tato...- jąknęłam z wyrzutem.
- Fran. Diego ma 19 lat, a ty masz 16.
- I co w związku z tym? Ja kocham Diego, on kocha mnie...
-Alfred...- zaczęła mama mojej dziewczyny.- Daj spokój.
- Dobrze...- westchnął.- Chcę ci powiedzieć tylko jedno... Dbaj o moją córkę i jej się skrzywdź.
- Może pan być spokojny. Francesca jest dla mnie najważniejsza i nie pozwolę jej zranić, a już na pewno ja nie mam takiego zamiaru.
- Niech będzie.
- A teraz jedzmy.- powiedziała pani Cauviglia a my zaczęliśmy jeść.
Tak właśnie zaczęła się dość długa cisza, bo każdy delektował się pysznościami.
- Yhyhym.- chyba komuś tu zaczęła ciążyć cisza, bo tata odchrząknął i zaczął wiercić się na fotelu. Wyglądał tak jakby chciał cos powiedzieć, ale się wstydził.- A co jeśli chodzi o...- powiedział lekko zaczerwieniony.
Od razu zaczaiłam o co chodzi i spojrzałam na niego morderczo, po czym przeniosłam spojrzenie na mamę i zamieniłam je z zabójczego na błagalne.
- Diego smakuje ci?- Włoszka od razu zrozumiała moją proźbę, bo zmieniła temat zadając to pytanie, mojemu chłopakowi.
- Jest pyszne.- przyznał szczerze.
- Cieszę się.- posłała mu przyjemny uśmiech, który on odwzajemnił.
Ojciec, nadal wyglądał na zdenerwowanego.
- Tato...- westchnęłam.-O co chodzi?
- Jakoś nie mogę się przyzwyczaić to tej sytuacji... Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabyś mieć chłopaka, a co dopiero starszego i sławnego.- zaśmiał się nerwowo próbując rozładować napięcie.
- Ale jestem już duża... - powiedziałam błagalnie.- Dla mnie ta sytuacja też jest nowa i w ogóle, ale musisz to zrozumieć. Nie martw się o wszystko... Nie jestem głupia.
- Wiem córeczko.- uśmiechnął się do mnie.- Wiem, że jesteście już prawie, albo w przypadku Diego już dorośli, ale... no zrozum to dla mnie nowa sytuacja, ale postaram się już nie wtrącać.
- Dziękuje.- wyszczerzyłam zęby.- Najedzony?- zwróciłam się do Hiszpana, na co on przytaknął.- Mogę zabrać Diego do siebie?- spojrzałam na rodziców.
- Tak.- odezwała się mama.
- Ale, że na noc?- spytał jej mąż.
- Nie tato.- westchnęłam, na co on się rozluźnił.- Mamo pomóc ci w czymś?
- Nie, nie. Poradzę sobie. Znaczy...- popatrzyła na mężczyznę.- Poradzimy.
- Dobra.- Lekko zachichotałam.- Idziemy?- wyciągnęłam dłoń do Diego.
- Na pewno nie pomóc tego sprzątać?- zapytał.
- Na pewno.- uśmiechnęła się kobieta.
- Może jednak?
- Właśnie mamo pomożemy ci.- Zaczęłam zbierać pierwsze talerze, a mój chłopak poszedł w moje ślady.
W końcu wszystko było już w zmywarce.
- Dziękuje dzieciaki.- uśmiechnęła się do nas.
- Nie ma za co.- powiedzieliśmy równo, po czym złapałam Diego za rękę i pociągnęłam przez salon i schody, prosto do mojej sypialni.
Jak już tak wpadliśmy, zamknęłam szybko drzwi i oparłam się o nie plecami.
Diego patrzył na mnie ze zdziwieniem i rozbawieniem.
- Wolałam zwiać zanim tata znów by coś powiedział.- wyjaśniłam siadając na łóżku.
- Ok.- zaśmiał się, siadając obok.
- To nie zabawne.- zgromiłam go wzrokiem.
- Trochę tak...
- Ani trochę.- zachichotałam.
- To czemu się śmiejesz?- przybliżył się do mnie, patrząc tym swoim spojrzeniem.
- Wcale się nie śmieje...
- Nie...- przybliżył się jeszcze bardziej.
W końcu się już nie powstrzymałam i wybuchłam śmiechem i aż położyłam się na łóżku.
- A jednak.- powiedział zadowolony z siebie, kładąc się na plecach obok mnie.
- Jesteś nie możliwy.- powiedziałam,
- Może trochę.- wzruszył ramionami.- Alei tak mnie kochasz.- przekręcił się tak, że łokćmi opierał się o materac, a ja leżałam między jego rękoma.
- Może trochę...- zaśmiałam się.
- Trochę.- podniósł brwi.
- Najbardziej na świecie.- uśmiechnęłam się, a on złączył nasze usta w pocałunku.
Nie trwał on długo, bo już po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, więc oboje odskoczyliśmy od siebie i stanęliśmy jak na baczność.
- Proszę.- powiedziałam a w progu stanął tata.
JAK TO DOBRZE, ŻE ZAPUKAŁ!
- Co robicie?- spytał podejrzliwym tonem.
- My...?- spojrzałam na Diego.- Nic.
- To czemu tak późno powiedziałaś proszę?- dlaczego on jest taki spostrzegawczy?
- Tato...
- Dobra, dobra. Przyniosłem tylko ciasteczka, bo mama upiekła.- odłożył tacę na stół.
- Ippp moje ulubione.- pisnęłam.- Zasmakują ci. Zobaczysz.- uśmiechnęłam się do Hiszpana.
- Nie wątpię. - odwzajemnił go.-Dziękujemy.-- powiedział do taty, a ten wyszedł z pokoju.
- Czy zawsze ktoś nam musi przerywać?- posmutniałam, n co chłopak się zaśmiał.
- Teraz już chyba nikt nam nie przerwie.- przyciągnął mnie do siebie i złożył na ustach pocałunek.

*Maxi*

- Cześć Maxi.- przywitała mnie z uśmiechem od ucha do ucha Lena-młodsza siostra mojej ukochanej.
- Hej.- odwzajemniłem jej uśmiech.- Naty jest już gotowa?- zapytałem.
- Prawie.- zachichotała.- Robi jeszcze makijaż. proszę usiądź.- wskazała na kanapę.
- Dzięki.- wykonałem jej polecenie, rozsiadając się na miękkiej sofie.
- Idziecie do kina.- niby zapytała, ale ja i tak wiem, że stwierdziła.
- Nathalia ci powiedziała?- zaśmiałem się.
- Mówimy sobie wszystko.  wyszczerzyła zęby.- W końcu jesteśmy siostrami i jest między nami tylko dwa lata różnicy.
- No tak.- przyznałem jej rację.
- Ale odstawisz mi ją wieczorkiem do domu?- zapytała posyłając mi znaczący uśmiech, a ja chyba się zarumieniłem.
- Tak pewnie...- odparłem.- A właściwie jak ci się podoba w naszym STUDO? Jeszcze nie miałem okazji zapytać.- szybko i chyba skutecznie zmieniłem temat, bo Lena od razu się rozpromieniła.
- Jest cudownie. Jak przypomnę sobie nudne lekcje w normalnej szkole i porównam z tymi ze śpiewu, tańca, gry... - zamyśliła się.- Tak jest idealnie. Bardzo cieszy mnie to, że mnie przyjęli.
- Możesz być dumna. Dostają się najlepsi.- uśmiechnąłem się.
- Dzięki.
- Już jestem gotowa.- usłyszałem za sobą głos mojej dziewczyny, która właśnie schodziła ze schodów.
- Łoł. - wypaliłem jak tylko zobaczyłem swoją dziewczynę.- Wyglądasz pięknie.
- Dziękuje.- zarumieniła się, przegryzając dolną wargę.
- Tak.- powiedziała Lena wstając z kanapy.- Coś tak czuje, że nie odstawisz mi jej dziś na noc.
Obydwoje z Nat, parsknęliśmy śmiechem.
- Idziemy?- wyciągnąłem dłoń w stronę ukochanej.
- Idziemy.- uśmiechnęła się i złapała moją rękę.
- Na razie.- pomachałem 16-latce.
- Pa sis.- Naty zrobiła to samo.
- Bawcie się dobrze.- posłała nam uśmiech, a my wyszliśmy z domu.
Przez jakąś część drogi oboje milczeliśmy, ale w końcu postanowiłem się odezwać, bo moja dziewczyna wyglądała na zamyśloną.
- Nat...?
- Tak?- potrząsnęła głową, jakbym właśnie wybudził ją z drzemki.
- O czym tak rozmyślasz...?
- O Ludmile...- zmarszczyłem brwi.- Wiem, że jesteśmy na randce i to egoistyczne z mojej strony, że w tej chwili myślę o przyjaciółce, ale ostatnio dużo rzeczy się z nią dzieje, a nic mi nie mówi...
- Możesz trochę jaśniej?- zaśmiałem się, a ona się lekko uśmiechnęła.
- Lud chodzi cały czas zamyślona, z głową w chmurah... Wydaje mi się... Że się... zakochała?-Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wybuchnąć śmiechem.- Można wiedzieć co cię tak bawi?- Naty przystanęła i zrobiła obrażoną minę.
- Prze-prze-przepraszam.- ni mogłem przestać.
Opanowałem się po chwili, bo zauważyłem, że jest coraz bardziej podirytowana moim zachowaniem.- Po prostu... Serio? Lud i miłość? Nie mam nic do niej, ale... Nie... Nie ona.
- A przepraszam bardzo chcesz mi powiedzieć, że co?! Że ona nie ma prawa się zakochać?!
- Nie...- odpowiedziałem pospiesznie.- Ale Ludmiła nie wygląda na osobę o... głębszych uczuciach.
- PRZEGINASZ! - Nat wręcz się na mnie wydarła.- Każdy ma prawo się zakochać! Zresztą Lu nie jest zła! Jest z niej świetna dziewczyna! i JESTEM PEWNA, ZE SIĘ ZAKOCHAŁA!
- Dobra...- uspokoiłem ją ujmując jej dłonie.- Więc w kim się zakochała?- spytałem, nadal nie wierząc, że to prawda.
- W... Federico.
Teraz to już nie było bata, żeby mój niekontrolowany napad śmiechu, tak szybko opanować.
- Pasquerli...?- zapytałem, wręcz leżąc ze śmiechu.
- Tak...-westchnęła.
- Pasquerli...- zacząłem się śmiać jeszcze bardziej.- Oni się nienawidzą.
- Tak? Przypomnieć ci jak przyszli dziś razem pod RESTO trzymając się za ręce i jak Fede bardzo jej bronił żeby weszła tam z nami?- założyła ręce na biodra, a ja przestałem się chichrać...
- Yyyyyy...- zatkało mnie.- Faktycznie.
- No właśnie!
- W sumie Federico też dziwnie zachowuje się ostatnio...- pomyślałem o licznych wpadkach Włocha, podczas prób.- Myślisz, że oni? Że oni są w sobie... Zakochani?
- Jestem pewna.
- Łał.- tylko tyle zdołałem z siebie wydusić.
- I co robimy?
Zamyślony spojrzałem na zegar wiszący na wejściu do domu kultury.
- Powiem ci co musimy zrobić teraz. - złapałem ją za rękę i pociągnąłem za sobą.- Biec jeżeli chcemy zdążyć na film.

Na miejsce dotarliśmy dosłownie w ostatniej chwili. Jak weszliśmy d sali kinowej, na wielkim ekranie były już reklamy.
Usiedliśmy na miejscach i akurat seans się zaczął.

- Podobało ci się?- zapytałem dziewczyny, jak już wracaliśmy.
- Było super.- powiedziała podekscytowana. - Najlepszy film na jakim byłam.
- Cieszę się. Może pójdziemy na jakąś kolację?- zaproponowałem. W końcu nawet nie zjedliśmy popcornu, bo nie było casu go kupić.- zaśmiałem się a Naty razem ze mną.
- Bardzo chętnie.- posłała mi uśmiech.
- W takim razie chodźmy.
Poszliśmy do super restauracji, gdzie często zabieram moją ślicznotkę. Zjedliśmy pyszną kolację, a później odprowadziłem ją do domu.
- Dobranoc. - musnąłem jej usta.
- Dobranoc.- powiedziała, po czym weszła do środka, a ja wróciłem do siebie.

*Diego*

- Poczekasz na mnie chwilkę?- spytała moja dziewczyna wstając z łóżka, a ja zatrzymałem fil, który właśnie oglądamy i spojrzałem na nią.- Muszę do łazienki.- sprostowała.
- Pewnie.- uśmiechnąłem się, a ona wyszła z pokoju.
Zacząłem się rozglądać, aż w końcu moje spojrzenie zatrzymało się na "kąciku muzycznym" Francesci. Znajdował się tam Kaybord, gitara klasyczna i elektryczna... Jednak ja podszedłem do pierwszego instrumentu, bo to tam właśnie leżało pełno kartek z nutami i tekstami.
Wziąłem do ręki pierwszą z brzegu i zdążyłem przeczytać tylko "La Historia", kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Fran.
- Puść!- krzyknęła jakby była w panice, a kartka miała za raz wybuchnąć.- Podbiegła do mnie i wyrwała mi ją z ręki.- Jak dużo przeczytałeś.
- "La Historia"- zaśmiałem się, a jej najwyraźniej ulżyło.
- Komponujesz nową piosenkę?- zapytałem i tak znając odpowiedź.
- Dlaczego mi jej nie pokarzesz?- udałem obrażonego.
- Bo jeszcze nie jest dokończona... Poza tym... Jest o nas.- spuściła głowę w dół.
Podszedłem d niej i objąłem ją w tali.
- To sprawia, że tym bardziej mam ochotę ją zobaczyć.- uśmiechnąłem się.
- Wolałabym ją najpierw skończyć.- wspięła się na palcach i lekko musnęła moje usta, po czym odłożyła kartkę na miejsce.- Nie ruszaj.- pogroziła mi palcem i usiadła na łóżku. - Oglądamy dalej?
- Jak już ją skończysz pokaż ją w STUDIO. - zignorowałem pytanie.- Może będzie hitem koncertu.- puściłem jej oczko.
- STUDIO!- Wstała z przerażoną miną.
- Co?- zmarszczyłem brwi.
- Przecież ojciec mnie wypisał...- w jej oczach rozbłysły łzy.- Już nie jestem ich uczennicą...
- Ej...- podszedłem do niej, mocno ją tuląc. - To nie tak... Nie minęło dobrze kilka dni. Jestem pewien, że jak jutro pójdziemy z twoimi rodzicami do szkoły, przyjmą cię tam z powrotem. Przecież to nie jest normalna buda, gdzie jeden uczeń nie robi różnicy. Nauczyciele są wyrozumiali, a Pablo nawet wiedział o tym, że mamy zamiar przekonać twojego ojca i jestem pewien, że trzyma twoje miejsce.
- Tak myślisz?- odsunęła się o de mnie.
- Wiem to.- starłem z policzka ukochanej jedną łzę. Dobrze wiem ile ta szkoła dla niej znaczy.
- Kocham cię.- uśmiechnęła się do mnie.
- Ja ciebie też.- Zbliżyłem nasze twarze, a kiedy dzieliły je milimetry do pokoju wparował pan Cauviglia.
- Co tu się dzieje?!
- TATO!- Fran zgromiła go wzrokiem, a on się trochę uspokoił.- Chciałeś coś?
- Tak. powiedzieć, że jst późno i...
- Tato!- Fran ponowiła gest.
-  No co? Diego ma zamiar tu nocować?
- Może...- Włoszka zaczęła się droczyć z ojcem.
- OOOOO Nie ma mowy młoda damo.
- Ale...
- Francesca...- przerwałem jej.- Twój tata ma rację. Rob się późno, a ja mam z rana próbę. Będę Leciał. Pamiętaj żeby pogadać z rodzicami o jutrze.
- Ok...- westchnęła.- Odprowadzę cię do drzwi.
Zeszliśmy razem na dół.
- Dobranoc.- powiedziałem do rodziców Włoszki. - Jeszcze raz dziękuje za kolację.- Dodałem.- Pa piękna.- uśmiechnąłem się i pocałowałem zarumienimy policzek swojej dziewczyny.
- Do jutra kochanie.- powiedziała.

Kiedy dotarłem do domu, zastałem siedzących na kanapie rodziców.
- Gdzieś ty był tak długo?- zapytała mama.
- Już myślałem, ze z Fran do Włoch poleciałeś.- dodał tata.
- Nie poleciałem. Zresztą Francesca też nie.- uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
- Jak to?- oboje zmarszczyli brwi.
- Tak jak planowaliśmy, poszliśmy do jej taty i zmienił zdanie.
- Na prawdę?- uciszyła się mama?
- CZYLI JEDNAK BĘDE MIAŁ WŁOSZKĘ W RODZINIE?!- ojciec zaczął latać po salonie jak idiota. - ALE JA SIĘ CIESZĘ.! NO NIE MOGĘ.
- Wiesz, że nawet jakby wyjechała i tak byśmy byli razem?- zaśmiałęm się.
- Dziecko...- westchnął.- Nie chciałem ci tego mówić, ale związek na odległość nie ma szans.
- Jak uważasz.- wzruszyłem ramionami.- Na szczęście Fran zostaje i jutro idzie do Pablo zapytać, czy może nadal chodzić do STUDIO.
- Ooooo. Myślę, że się zgodzi, a jak nie to już ja z nimi pogadam.- wyszczerzył zęby, a ja się zaśmiałem.
- Dzięki. Dobra ja idę się położyć, bo muszę rano wcześnie wstać. Dobranoc.
- Dobranoc.- usłyszałem za sobą.
Wykonałem wieczorne czynności i położyłem się d łóżka, kiedy dostałem SMS od Fran.

"Jutro z rodzicami idę do STUDIO :) Mma nadzieję, że nadal będę ich uczennicą."

" Nie martw się. Mój tata mówi, ze będziesz na pewno. W razie czego on się za tobą wstawi ;) "

" Hhahahaha będę musiała mu podziękować. Ok ja idę. Dobranoc. Kocham cię."

" Ja ciebie też. Słodkich snów :* "

Odłożyłem telefon i poszedłem spać.








Hejka kochani....
O jejku... Wiem, ze jesteście na mnie wściekli nie musicie pisać... Chyba pobiłam swój rekord w dodawaniu późno rozdziału. Tak jak kiedyś pojawiały się co dzień teraz daj je wam z taką różnicą czasową, ale są wakacje i za dużo czasu to ja nie mam. Musicie mnie zrozumieć... :) Już nie długo szkoła, a wtedy będą one na pewno już w miarę szybko dodawane. Kiedy będzie następny nie umiem określić. Może jutro, a może za tydzień...
Serio nie mam pojęcia kiedy będę miała czas.
Pleas nie gniewajcie się za bardzo i piszcie co sądzicie na temat rozdziału.

BUZIACZKI :*****

LOVCIAM DIECESCE











 











"

sobota, 1 sierpnia 2015

LBA

Kolejna nominacja, na którą tak późno odpowiadam.
A jest ona od Li Jula z bloga http://myholidaysdreams.blogspot.com/?m=1

BARDZO DZĘKUJE!!!!!

Pytania od LI JULA I MOJE ODPOWIEDZI :D




1.Wolisz wstawać wcześnie, czy spać do południa?
Wolę wstawać wcześniej, zdecydowanie.
2. Co robisz kiedy jesteś zła?
Przeważnie po prostu płaczę. Albo słucham muzyki i w coś kopię :D
3. Gdzie chciałabyś pojechać?
DO HISZPANII
4. Twój najdziwniejszy sen?
Chyba, że goni mnie niedźwiedź polarny, na wiosce, w której mieszkałam jako mała dziewczynka :O
5. Opisz siebie w kilku słowach.
Przewrażliwiona, pozytywnie walnięta.
6. Dlaczego piszesz bloga?
Czytałam czyjeś blogi i spodobało mi się to, więc postanowiłam napisać cos swojego. Zaczęłam od bloga z BFF. Nudził nam się i kiedyś już mówiłyśmy o własnym opowiadaniu, więc pytam "Zakładamy bloga?" "Yhy" A tego założyłam trochę później. O właśnie dla tego :D
7. Twój ulubiony dzień?
SOBOTA
8. Lato czy zima?
LATO
9. Oglądasz jakiś serial?
DO tej pory "regularnie" oglądałam "Violetta", ale się skończyła i jak na razie nie oglądam jakiegoś, aż tak, że jak leci tv włączam :)
10. Ulubiony muzyk?
JULA I LODO
11. Jaki lubisz kolor?
Fioletowy i różowy.
12. Bez czego nie mogłabyś żyć?
Bez tlenu? XD ŻARTUJE. Chyba bez miłości i przyjaźni, bo jeśli chodzi o rzecz nie mam aż tak cennej. Ale nie mogłabym żyć NORMALNIE bez telefonu i internetu.


Znów nikogo nie nominuje, z tych samych powodów co w poprzednim LBA, nominowałam na innym blogu :****







LBA

O jenki... dawno zostałam nominowana, ale dopiero teraz odpowiadam :(
Ale jednak odpowiadam :D
BARDZO DZIĘKUJE ZA NOMINACJE OD SARKA XX z bloga

A oto pytana od Sarka xx i moje odpowiedzi.





1. Gdzie jedziesz na wakacje?
Byłam już w kilku miejscach, a teraz mam nadzieje po prostu posiedzieć w domu, spotykać się z przyjaciółkami i czekam na odwiedziny kuzynek.
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Spotykać się ze znajomymi, czytać i pisać opowiadania, albo z kimś pisać, czy rozmawiać.
3. Ulubiona potrawa?
NALEŚNIKI HAHAAH :D
4. Bez czego nie wyjdziesz z domu?
Bez telefonu.
5. Imię najlepszej przyjaciółki?
Marcelina i Marta.
6. Zakochana w kimś?
TAK <3
7. Zelki czy owoce?
OWOCE!
8. Gorąco teraz u ciebie?
Nie. Jest do przeżycia :D Pogoda w miarę.




Wybaczcie, ale ja nikogo nie nominuje, bo na drugim blogu już to zrobiłam :*