środa, 29 kwietnia 2015

Rozdiał 35

*Leon*

Oooookkkkkk. Ja przychodzę powiedzieć mu, że się pomylił i ma lecieć do Francesca, a tu jakaś laska z walizami stoi i na niego naskakuje?!
CO TO KURNA MA BYĆ?!
- Amber co ty tu robisz?!- powiedział chłopak i odsunął dziewczynę.
- Cristofer mówił, że ty i Francesca zerwaliście, a więc ja jako dobra przyjaciółka przyjechałam.- uśmiechnęła się.- A to kto?- wskazała na mnie.
- Leon.- podałem jej dłoń.
- Tak Verdas to jest Amber, moja była i kumpela. Amber to mój kumpel Leom.
- Hejka.- podała mi dłoń.
- Słuchaj Diego. Możemy pogadać w 4 oczy?- zapytałem mojego przyjaciela.
- Jasne. Chodź do kuchni.- odpowiedział mi.- Amber... - zwrócił się do niej.- WEŹ TU SIEDŹ I SIE NIE RUSZAJ,OK?!
- Jasne. A mogę się rozpakować?- opadła na kanapę.
- CO?- Wrzasnął
- No co?
Chłopak wszedł do kuchni, a ja za nim.
- Stary to co, twoja laska?- zapytałem zdezorientowany.
- Była!
- To z jakiej paki tu z walizami przyjeżdża?
- Nie wiem. - Diego nalał soku do 2 szklanek i  mi podał.- Chciałeś gadać.
- A no tak! Chodzi o Francesce, bo ona nie wyjedzie.
- Jak nie?! ZREZYGNOWAŁA Z KONTRAKTU?!
- NIE!
- No to jak nie wyjedzie?!- Był na maxa zdezorientowany....
- O rany!- klepnąłem się w czoło.- ONA PODPISAŁA KONTRAKT Z WYTWÓRNIĄ W BA, W OGÓLE NIE MIAŁA ZAMIARU YJEŻDŻAĆ!
- Przecież o tym rozmawiały cioto.
- BO DOSTAŁĄ DWIE PROPOZYCJE. PRZYJEŁA Z MI SUENO. TAK TA WYTWÓRNIA 5 ULIC DALEJ!
- ŻE What?! - Hernandez wypluł na mnie całą zawartość szklanki!
- DZIĘKI!
- Ona wcale nie miała zamiaru wyjechać?!
- NIE!
- A ja zrobiłem jej awanturę, bo...
- Bo nie będzie miała dla was czasu. Tak, si ona to właśnie w ten sposób ZAUWAŻYŁA.
- Nie no ja nie wieże. Jakim ja jestem pajacem, przecież ja ją muszę przeprosić.
- Ooooo. Czyli jednak ją kochasz?- Zaśmiałem się.
JASNE, ŻE TAK IDIOTO.
- EJ!
- Sory. I wielkie dzięki za info. To ja lecę do Fran.
Wybiegł z kuchni i podleciał w stronę wieszaka, z którego zabrał kurtkę..
- Chwwwwiiiiila...- zatrzymał się.- To nie ma sensu...
- BO?!
- Fran ma chłopaka.
- co?!
- Tak, ma widziałem ich, jak się tulili.
- O MASAKRA! Ty wiesz jak Vilu się cieszyła, że będziecie znowu razem?!
- I?
- I chyba Fran by jej powiedziała jakby kogoś miała.
- A ty w ogóle z kont wiesz, że ona nie z ta wytwórnią podpisała tylko z MI SUENO?!
- BO VIOLETTA, CAMILA, BRODUEY I MAXI POWIEDZIELI!
- Na imprezce?
- TAK! Idź już do niej, bo cię sam zaprowadzę!
- Czego nie rozumiesz w tym, że ma kogoś?!
- Chyba Vilu albo Cam by wiedziały!
- A może ją kryją, albo ona im nie mówiła.
- ONA CIĘ KOCHA! Nawet jakby miała kogoś, to dlatego, że myśli, ze ty jej kretynie nie kochasz. KA PI SZI?!!!!
- Mam iść do niej? A jak na serio jest z kimś...?
-  Jasne, tak jak na pewno wyjeżdża.- powiedziałem sarkastycznie.
- OKKKKKK IDĘ!

*Francesca*

Wstałam dzisiaj już o 08:00. ponieważ na 10:00 mam nagrywanie piosenki.
Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności.
P wyjściu wyglądałam tak:

Znalezione obrazy dla zapytania francesca cauviglia z violetty
Zeszłam na śniadanie i zjadłm sobie kanapki z CZEKOLADĄ.
Około 09:40 wyszłam z domu i udałam się szybkim kroczkiem do STUDIA NAGRYWANIOWEGO.
- Hejka.- przywitałam się z Natanielem.
- Cześć Fran.- chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Co tam?
- A spoko, a u ciebie? Jak Diego...?
- Nie chcę mi się o nim gadać. No chyba, że mam zepsuć nagrana, bo pewnie zaraz wybuchnę płaczem.
- Fran. Zapraszamy.- powiedział Ojciec Nataniela, a ja weszłam do pomieszczenia i zaczęłam nagrywać moją piosenkę...

Po pól godzinie miałam małą przerwę
Zabrałam z torby komórkę i zobaczyłam tam 5 nieodebranych połączeń od mojego byłego chłopaka, więc postanowiłam odzwonic...
D: Hao, Fran?!
F: Cześć. Po co zdzwoniłeś?
D: Musimy się spotkać...
F: Po co?
D: Proszę. Przyjdź do parku.
Rozłączyłam się.
Nie mogłam dalej z nim rozmawiać, bo miałam ochotę ryczeć jak dzieciak.
Czy ja kiedykolwiek o nim zaponę?!
Jednak chce się z nim spotkać.
ZAKOŃCZYĆ WSZYSTKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mogę rozmyślać dniami i nocami... Kocham go ale najwyższa pora przestać.
- Flyn?- zaczepiłam mojego szefa.
- Tak?
- Mogę wyrwać się na parę minut?
- Na ile dokładniej?
- Nie wiem... 20 PROSZĘ.
- Yh- westchnął.- Niech będzie. Ale za 20 min. tu się widzimy.
- Jasne! Dziękuję.- zabrałam torebkę i wybiegłam z nadzieją, że Diego nadal jest w parku...

*Diego*

- Czy można wiedzieć, po co szłaś ze mną?- zapytałem Amber siadając na ławce.
- Bo jesteś moim przyjacielem, a ich się w potrzebie nie zostawia!
- HA! PRZYJACIELE!
- No co?!
- Czyli byliśmy przyjaciółmi również wtedy, kiedy pięknie mojej dziewczynie wypaplałaś jaki byłem i dodać chciała nie wiadomo co... ŁADNA MI PRZYJACIÓŁKA. A cristoferowi się dostanie, za to, że ci wszystko powiedział.
- Czyli co? Nie przyjaźnimy się?!
- Hyyymmm. NIE
- Czemu?
- Właśnie ci powiedziałem.
- Ale ty wiesz, że ja zostaje u cebie na dłużej?
- Słucham?
- No to w BA.
- Na ile?
- Na miesiąc.
- A gdzie przepraszam będziesz mieszkać?
- U CIEBIE!
- Yyyy nie.
- Jak to?!
- Słuchaj. Żeby była jasność! TY I JA NIE BĘDZIEMY JUŻ RAZEM. JA KOCHAM FRANCESCE!
Ona nic nie odpowiedziała tylko wbiła się w moje wargi...
Jak najszybciej mogłem odsunąłem ja od siebie.
- Powaliło?!- wrzasnąłem i zobaczyłem Fran, która ze łazami w oczach i na policzkach patrzyła na nas.










OK MACIE!
SŁUCHAJCIE DECYZJA NALEŻY DO WAS!
Mam ich już teraz pogodzić, czy mogę jeszcze trochę skłócić?
HAHAHA
PODOBA SIĘ?!
PISZCIE W KOM
BUZKI :*******






wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 34

*Francesca*

Ta kłótnia zmarnowała mi cały dzisiejszy humor...
- Najgorszy.- szepnęłam, chodź chciałam powiedzieć.
Jednak nie mogłam. To było zbyt mocne...  Nie umiałam krzyczeć, mówić...
Jedyne czego chciałam to płakać...
Wyjść, zaszyć się w domu, szlochać w poduszkę...
Zdałam sobie sprawę, że przyjście tu było złym pomysłem.
Zamiast dobrze się bawić, muszę znowu cierpieć. Najgorsze jest to, że cierpię przez osobę, którą przecież tak pokochałam...
- Ejjjj.- zaczęła Ludmiła.- Przestańcie.
- Tak.- zaczęłam. - Przestańmy.- powiedziałam i zabrałam z wieszaka torebkę.
- Heeeeeeeeej!- Maxi poderwał się z dywanu i zagroził mi przejście.- Wychodzisz?
- Tak.- popatrzyłam na niego błagalnie.- Sory.- wyminęłam go.- Pa- powiedziałam i wyszłam z domu.
Na dworze było już okropnie ciemno.
- Francesca!- usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki.
- Violetta nie.
- Fran!- zaraz po niej z mieszkania wybiegła Cami.
- Dziewczyny...- westchnęłam.- Nie zrozumcie mnie źle, ale chcę być teraz sama. Poza tym nie możecie wy też wyjść, bo Maxiemu będzie przykro. Przepraszam.
- Masz zamiar iść po ciemku do domu?- Camila założyła ręce na biodra.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Tak?- odpowiedziałam niepewna.
- Nie ma mowy!- krzyknęła Viola.- Jak już to my idziemy z tobą!
- Ok...- westchnęłam. - Ale wracacie zaraz potem.
- To my idziemy z wami.- zza drzwi wyszli chłopacy moich kumpeli.
- Podglądaliście?- Viola udała obrażoną.
- Nieeeeee- sprostował Broduey i objął  Cam.
- Nie puścimy was same.- Verdas pocałował blondynkę w policzek.
Tak poszlisy sobie w 5 do mojego domu.
Czułąm się DOSŁOWNIE jak 5 koło u wozu...
- pa! - powiedziałąm pospiesznie, jak dochodziliśmy już do mnie.- Dzięki za odprowadzkę.- uśmiechnęłam się do moich przyjaciół i każdemu dałam całusa w policzek.
Pożegnaliśmy się i wtargnęłam do domu.
Kiedy zamknęła drzwi na klucz od razu się po nich zsunęłam i chowając twarz w dłonie zaczęłam szlochać.
Na serio... Jak ja mogłam się głupio łudzić, że on może mnie jeszcze kochać.
Na prawdę muszę być taką naiwniarą?!
Na każdym kroku pokazuje mi, że ma mnie gdzieś, ale nie! JA MUSZĘ!!!!!
Po paru minutach uspokoiłam się, więc miałam już możliwości wstania i wejścia do własnej sypialni.
Rzuciłam się na łóżko i znowu zaczęłam ryczeć...
Czemu to musi być takie nieprzyjemne!? Czemu po tylu chwilach razem, wszystko musieliśmy zakończyć, bo on mnie nie chce?!
Gdzie ja zrobiłam błąd?!
Czy on na prawdę się mną znudził, czy na serio tak łatwo się we mnie odkochał? A może już dawno się odkochał?! A może... Nigdy mnie nie kochał, tak jak ja go.......
Ale czemu, ja głupia myślałam, byłam pewna, że jestem dla niego ważna, że u na mnie zależy... Czemu ze słów, oczu widziałam miłość?
Czy na serio to uczucie musi być takie ślepe?!

*Camila*

- Jesteśmy!- powiedziałam, a wszystkie spojrzenia naszej paczki zwróciły się w nasza strone...
- Ok ja już lecę...- zaczął Diego.
- Bo?- odezwała się Lud.
- Bo tak. Sorki wam. Miłej zabawy...
- Wychodzisz, bo Francesca wyszła...- zaczął adwokat miłości.
- Nie prawda.- skarcił go chłopak.
- Jak nie, jak nie DIEGO?! Nie rozumiem was dlaczego zerwaliście? Jesteście dla siebie stworzeni, a najśmieszniejsze jest to, że wiecie o tym. Umiecie czytać z waszych gestów, że się kochacie?! JASNE, ZE UMIECIE! Ale bicie się. Jesteście zwykłymi tchórzami. Jak ją kochasz to idź i jej to powiedz, bo kłótnie a nic się nie zdają...- zaczął wymachiwać dłońmi.
- Yhym dzięki.- przewrócił oczami Hiszpan.- Pa!- rzucił i wyszedł z pomieszczenia.
- Szczerze to nie dziwie się mu, że nie chce być z Fran, mimo tego, że ją kocha...- zaczął Meksykanin a mnie aż wryło w ziemie...
- Chyba żartujesz!- wrzasnęła Viola.
- Chwiiiila!- przerwał nam Federico. Niektórzy z nas, a właściwie nasza większość...- wskazał na każdego oprócz mnie mojej przyjaciółki i jej chłopaka.- nie ma pojęcia czemu ta dwójka zerwała...!!!!
- Ok...- zaczęłam.- Diego wkurzył się na Francesce, bo ona podpisała kontrakt.
- Ta.- powiedział Verdas.- I nawet z nim o tym nie porozmawiała...
- Chciała mu zrobić niespodziankę!- wydarła się Castillo.- Ty też ze mną zerwiesz, bo dostałam pracę?!
- Ty nie wyjeżdżasz!
- Chwila, co?!- teraz to ja krzyknęłam.
- No zdziwiona?!- parsknął chłopak.- Wiem, że Vils nie zostawiłaby mnie tak zadowolona dla kariery, a Francesca to robi. Wiem, ze to jest wasza przyjaciółka i, iż będziecie jej bronić, ale przejżyjcie na oczy!
- Jaki wyjazd, co?!- Powiedział Maxi.
- Francesca podpisała kontrakt z MI SUENO!- dodał Brduey.
- WHAT?!- Meksykanin serio się zdziwił.
- No to!- krzyknęła Viola.- A co Diego myśli.
- Iż ona do Włoch jedzie!
- CO?!- tym razem to ja się wydarłam.
- Czekajcie. Podsumowując... Fran podpisała kontrakt z MI SUENO, a Diego myśli, że ona wyjeżdża i szczęśliwa go zostawia, za to Francesca, iż Diego oburza się, bo ona ma pracę?!- Ludmiła serio nieźle to sformułowała.
- TAK!- Krzyknął Andres.
- Ipppppp-pisnęłam.- Czyli jest szansa, że oni znowu się pogodzą!!!!!!!!!!!
- TAK!- Viola klasnęła w dłonie.
- Ok.- jutro z nim pogadam.- powiedział Verdas.
Potem zasiedliśmy do KUŁECZKA.

*Diego*

Rano obudziłem się około 10:00.
A właściwie to obudził mnie porąbany dzwonek do drzwi!!!!
Leniwie podniosłem się z łóżka i poszedłem je otworzyć.
- Siemka stary.- Leon przybił mi 5.
- Hej.- odpowiedziałem, ziewnąłem i wpuściłem chłopaka do środka.- Co y tu robisz o tej porze?- zapytałem siadając na kanapie.
- POGADAC MUSIMY.
- Okok. Ale najpierw się ubiorę.- wszedłem na górę.
- Chcę gadać o Fran...!- wydarł się na cały dom.
- Ale ja nie chcę o niej rozmawiać!
Poszedłem do łazienki i trzasnąłem drzwiami.
CHOLERA JASNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dlaczego każdy chce rozmawiać o mojej byłej ?!
Kiedy się ubierałem usłyszałem dzwonek do drzwi.
- LEON WEŹ OTWÓRZ!- krzyknąłem.
Kiedy wyszedłem z łazienki szybkim krokiem udałem się na dół.
A może jednak chce wiedzieć co Leon ma mi do powiedzenia.
PEWNIE, ZE TAK.
Będę udawał ze jej nie kocham. Pf Ona ma chłopaka, ale to nie znaczy, ze mi na niej nie zależy.
- Diego!!!!!!!!!- usłyszałem, jak tylko znalazłem się na dole.
Na moją szyję rzuciła się moja była...

NIE WCALE NIE FRAN
AMBER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CO ONA TU KURDE ROBI?!






MACIE 34 :)
Jeszcze ich nie pogodziłam, ale musze zrealizować plany
CIERPLIWOŚCI
BUZIAKI :***********
CIAUUUUUUUUUUUUU




















poniedziałek, 27 kwietnia 2015

ROZDZIAL 33

*Francesca*

-Ippppppppppppppp- wrzasnęłam nad uchem mojego menadżera.
- Widać, że się cieszysz...- zaśmiał się.
To, że się cieszę to serio czysta prawda.
Czemu?!?!?!?!?!
Otóż właśnie się dowiedziałam, ze w środę nagrywam singiel, w piątek teledusk, a w Sobotę wszystko wychodzi do radia i neta, oraz telewizji, a ja daje pierwszy koncert dla MI SUENO.
Ta wytwórnia, często organizuje takie coś, gdzie wszyscy jej artyści występują, więc i ja wejdę na scenę.
TAK SIĘ CIESZĘ, ŻE ASZ NIE MOGĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usłyszałam dzwonek komórki, więc oderwałam się od chłopaka i odebrałam go.
C: Haj Fran. Jak tam?
F: SUPER! Muszę ci coś powiedzieć, ale to jak się spotkamy...
C: Spotkamy się już za 4 godziny u Maxiego....
F: Co?! Kompletnie wyleciało mi z głowy... Sama wiesz dlaczego.
C: Ale idziesz co nie?
F: Nie wiem Camila... Maxi zaprosił całą paczkę, a do niej należy też Diego.
C: Francesca proszę cię ty się musisz rozerwać. Nie możesz tak przed nim uciekać. Po za tym jak ty nie pójdziesz, to ja i Vilu też nie. A wtedy nie pójdą też Broduey i Leon...
F: Yh. Niech ci będzie, ale nadal uważam, że to słaby pomysł.
C: FAJNIE! To do zobaczenia kochana.
F: Ciao.
- Widzę, że jesteś umówiona...- westchnął Chłopak.
- Yyyyyy tak, a co? Mamy coś do załatwienia?
- Nie... Ale myślałem, że się gdzieś umówimy.
- Natan...
- Nie! Nie na randkę. Tylko, że jeśli teraz jesteśmy razem w branży to myślałem, iż możemy się lepiej poznać.
- Ok. To może jutro?- wstałam z ławki.
- Zgadasz się?- zdziwił się.
- Jasne. Chętnie się z tobą umówię. Ok to pa.- dałam mu całusa w policzek i skierowałam się w stronę domu.
Bardzo się cieszę na to, że mam koncert i piosenkę niedługo, ale... Nie wiem czy pójście do Maxiego jest dobrym pomysłem.
Łudzę się, że nie będzie tam Diego, bo nie chce mnie widzieć.
Chociaż zgodziłam się chyba z powodu dopisanego humoru... A może mam nadzieję, iż Hiszpan serio tam będzie???
Zdaje sobie sprawę z tego... Powinnam zapomnieć, ale nie mogę.
Bardzo się cieszę na zobaczenie go, ale wiem, że to mnie też będzie dużo kosztować... Dużo łez w nocy... Złego humory, ale jednak będziemy razem w jednym pomieszczeniu, będę go widziała...
Czemu tak łatwo jak się w nim zakochałam, nie mogę teraz się odkochać...
Może nie chcę się odkochać?
Już nawet nie płacze... Nie teraz.
Wtedy jak Diego mnie złapał...  Wydawało mi się, iż widzę w jego oczach to co zawsze. Ze mnie kocha... Jeżeli to tylko nadzieja to niech trwa dłużej, bo mam dość płaczu.
Nawet nie wiem kiedy doszłam do domu.
Zostawiłam torebkę na wieszaku i poszłam do swojego pokoju...
Wiem , że spotkanie u Maxiego to nie jakaś wielka impra, tylko po prostu takie hyyyym no właśnie SPOTKANIE, więc wzięłam z garderoby to:
Znalezione obrazy dla zapytania Zestaw na lato
i  poszłam do łazienki.
Po prysznicu się ubrałam, wysuszyłam i nałożyłam lekki makijaż...
Poszłam na dół i napiłam się soku. Oznajmiłam moim rodzicom, że wychodzę ze znajomymi i wyszłam z domu...

* Maximiliano*

W domu przygotowałem wszystko.
Moi przyjaciele przychodzą na 19:30, czyli już za parę minut.
Razem z moją dziewczyną postaraliśmy się o zakąski i jakieś picie...
No przecież trzeba uczcić to, iż widzimy się po 2 miesiącach wszyscy razem i, że już niedługo, albo i niektórzy teraz zaczynamy swoje kariery poza STUDIO...
Z tego co wiem Fran jest piosenkarką tej samej wytwórni co ja w niej pracuje, Broduey naszym cherorografremm Cami gra w serialu, filmie, Leon, Vilu, Ludmi i Fede są piosenkarzami w U-MIX, Nata projektantką, Diego ma szkołę z Gregorio, a Andres zostaje nauczycielem w STUDIO.
Zaprosiłem też Matyldę.
Co prawda nie należy do naszej szkolnej paczki, Bo nigdy do STUDIO ON BEAT nie chodziła, ale jeste dziewczyną Andresa... poza tym każdy ją tu zna i lubi.





Przed 20:00 każdy zaczął się zbierać.
Najpierw przyszła Francesca i Naty, potem Camila i Broduey, potem Violetta, Federico i Ludmiła, później Andres i Matylda a na koniec Leon i Diego.
Poszliśmy wszyscy na taras i chyba do 22:00 gadaliśmy.
- Zimno.- zaczęła Ludmiła pocierając swoje dłonie.
- No... Idziemy do środka?- Dodała Viola.
Przytaknęliśmy i przez balkon weszliśmy do salonu.
Usiedliśmy na kanapę i zaczęliśmy wymyślać co robić...
- WIEM- krzyknęła Camila i wstała z fotela.
- Nooooo- powiedział jej chłopak.
- ZAGRAJMY W BUTELKĘ!
- CO?!- powiedzieliśmy wszyscy.
- No co? Może być zabawnie.
- W uuumie...- poparła ja Włoszka.
- HYm?- zwróciła się do nas.
- Ok.- przytaknąłem.
- Spoko- powiedział Leon.
Potem już każdy się zgodził.
Rozlałem nam trochę alkoholu i już mieliśmy świetną butelkę.
- ZA PACZKĘ!- wzniosła toast Matylda.
- ZA PACZEKE- powtórzyliśmy i zasiadliśmy w kółku...
Pierwsza kręciła Cam...
Przed sobą mieliśmy pełno paluszków i takich tam. Fajneiiieee.
TO JEDNAK DOBRY POMYSŁ TA BUTELKA

*Diego*

Gramy cały czas w tą grę...
Najpierw pytania były niewinne, tak jak zadania. Były dopóki butelki nie dorwał Andres i wypadło na Naty.
Ten jej zadał jakieś tam głupie zadanie, aby zadzwoniła do rodziców Maxiego i powiedziała, że maja fajną imprezkę...
Taaaaa ZROZUMEĆ Garniera.
Potem zakręciła Nata i wypadło na jej chłopaka.
Zadała mu pytanie ile miał  dziewczyn... Odpowiedział, że około 9.!
Potem zakręcił Ponte i wyszło na Verdasa.
Kazał mu iść do sąsiadki, zadzwonić lub zapukać i po otwarciu zacząć tańczyć...
Biedny Meksykanin podszedł do drzwi, wzdychnął i poszedł na dwór...
My jak z torpedy polecieliśmy za nim...
Chłopaka zadzwonił do drzwi.
Otworzyła mu jakaś dziewczyna, a kiedy on zaczął tańczyć do naszego układu CRECIMOS JUNTOS, ta poszczuła go psem.
Nasz kumpel uciekał przed nim po całej ulicy, a my wybuchnęliśmy śmiechami...
Po paru metrach wszedł na teren Ponte i zamknął furtkę.


Potem poszliśmy do domu...
Usiedliśmy z powrotem do kułka i LEOŚ jak to mówi Vilu zakręcił...
Wypadło na Francesce...
- Pytanie czy wyzwanie?- zapytał.
- Wyzwanie.
- Pocałuj Diegusia.- zaśmiał się, a Vilu skarciła go wzrokiem.- No co? To ja tańczę przed sąsiadami Ponte, a ona chłopaka pocałować?
- BYŁEGO!- wrzasnęła Vilu.
- CO?!- krzyknęła spora grupa, która nie miała pojęcia o naszym rozstaniu.
- Leon... Muszę...?
- TAK
Fran westchnęła i podeszła do mnie.
Musnęła moje usta, a ja tak bardzo chciałem oddać tan pocałunek.
Ale przecież Fran ma kogoś i mnie już nie...
- Ok teraz ja!- zabrała butelkę i zakręciła.

Po jakimś czasie Fede wyloswał mnie.
- Pytanie, wyzwanie?
- Pytanie.
- DLACZEO TY I FRAN NIE JESTEŚCIE JUŻ RAZEM?!
- Bo już nie chcemy być ze sobą.
 Włśnie...- dodała Francesca...
- Nasza miłość, już nie istnieje...- dopowiedziałem, a jej zaszkliły się oczy.
- I pewnie bardzo żałujesz, że ze mną byłeś?!- wstała. Była smutna i zarazem zdenerwowana.
- A ty?!- ja również wstałęm.
- Pierwsza zapytałam!
- I pierwsza możesz odpowiedzieć!
- Yh- warknęła.
- Z tego co widziałem to już cię nie pali na nasz związek.
- A żebyś wiedział. TO BYŁ BŁĄ.
- NAJGORSZY JAKI MOGLIŚMY POPEŁNIĆ!








Znalezione obrazy dla zapytania Zestaw na lato



SORKA TROCHĘ PÓŹNO, ALE NIE MIAŁAM NETA JAKIŚ CZAS...
KOMENTUJCIE I BUZIAKI :************







niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 32

*Francesca*

Wyszłam z gabinetu mojego chło... aaaaa byłego chłopaka. Dzewczyny poszły za mną.
Moje oczy były już skutecznie zaszklone, przez co prawie nic nie widziałam. Myślę, że będę jeszcze męczyła się z tymi głupimi łzami przez pewien czas, więc powinnam przyzwyczaić się do zamazanego obrazu...
- Francesca...- usłyszałam głos mojego dawnego nauczyciela tańca i zatrzymałam się.
Lekko obróciłam się w jego stronę, nadal hamując słoną wodę.
- Tak?- powiedziałam ledwo słyszalnie, bo tylko tyle mogłam powiedzieć, żeby nie było za bardzo widać tego, iż zaraz rozryczę się jak dziecko.
- Możemy porozmawiać?- popatrzyłam na dziewczyny błagalnym wzrokiem.
One od razu zrozumiały.
- Czekamy na zewnątrz Fran.- powiedziała Viola.- Do widzenia- uśmiechnęła się do Gregorio.
- Do widzenia Gregorio.- Dodała Cami.
Moje przyjaciółki znikły za drzwiami.
- Chcę z toba porozmawiać o Diego.- Powiedział mężczyzna, a ja przymróżyłam oczy, jakbym czekała na jakieś zderzenie.
Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Szybko ją otarłam, ale to nie uszło uwadze Gregorio...
- Widzę, że to nie jest dla ciebie wcale takie łatwe, jak uważa mój syn.
- Pana syn nic nie rozumie.
- Mylisz się Francesca, on...
- Wiem, że będzie pan go bronić, ale to on zadał pytanie o zerwaniu.
- Ale on...
- Nie! Przepraszam, że panu przerywam, ale ja nie chcę już o im rozmwiać. On tego chciał i to dla niego jest za pewne łatwiejsze. Gdyby czuł do mnie to co mówił, że mnie kocha to nie chciał by zerwać, bo podpisałam kontrakt. Już pewnie dawno chciał to zrobić, ale nie miał pretekstu żeby nie wyjść na kretyna i łamacza serc. Trudno. Mi szkoda tylko tego roku, w którym tak bardzo mnie w sobie rozkochał. Mogę już iść? łzy spływały po moich policzkach niemiłosiernie. Tak bardzo chciałam żeby Diego wyszedł z tego gabinetu, spojrzał mi w oczy, powiedział KOCHAM CIĘ i wbił się w moje wargi.
Jednak czekanie na to byłoby bez sensu. Nie zrobi tego. Nie kocha mnie.
- Tak proszę.- westchnął Grgorio.
- Do widzenia.- wydusiłam z siebie i poszłam w kierunku drzwi.
- On cie kocha.- usłyszałam za SOBĄ GŁOS Gregorio.
Stanęłam, odetchnęłam odwróciłam się do mężczyzny.
- Śmiesznie, jest to, że jeszcze wczoraj w to wierzyłam.
Powiedziałam i wyszłam z ART REBEL.
Od razu podbiegły do mnie dziewczyny.
- I co, i co?- dopytywała mnie CAMILA.
- Nic. Zdałam sobie sprawę, że gdyby mu na mnie zależało, nie zerałby ze mną, że dostałąm pracę i podjęłam decyzje bez niego.
- Co?- Vilu była zdziwiona tym co powiedziałam.
- Gdyby mnie kochał nie zostawiłby mnie dlatego.
- Więc?- Cam chyba się zniecierpliwiła.
- Więc już nie chciał być ze mną PROSTE!
Rozryczałam się jak dziecko, a dziewczyny złapały mnie za dłonie.
- On nie jest wart twoich łez...- zaczęła Cam.
- Ale moja miłość do niego, jest ich warta.
- On tam jest pajac!- wydarła się Violetta.
Camila puściła moją rękę i podleciała do niego.
- JAK JA CI POKAŻĘ TO MNIE POPAMIĘTASZ. TY ZDRAJCO, WRDNA, ŚWINIO TY, TY,TY- darłą się na niego.
- Camila- Próbowałam ją powstrzymać.
- Ty wredny wrydzielcu!- darła się.
- Chodź Fran.- powiedziała Violetta, wskazując na naszą kumpele.
Razem z blondybką podeszłyśmy i złapałyśmy Ca z dłonie.
Jednak ona się wyrwała i w aki właśnie sposób mój koturn się przekrzywił i prawie wylądowałam na chodniku, ale Diego szybko złapał moja dłoń i przyciągnął do siebie.
Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry, jak nie mniej...
Popatrzyłam w jego oczy, przepełnione rozpaczą i żalem...
Znowu zamazało mi jego piękną twarz.
Odsunęłam się od niego i pobiegłam w stronę parku.
- Przepraszam cię Francesca.- podbiegła do mnie rudowłosa.
- Nie szkodzi. Chodźmy na te zakupy.


Po paru godzinach łażenia po sklepach poszłam do domu.
Jak tylko tam dotarłam usłyszałam dzwonek telefonu.
Dzwonił Nataniel...
 F: Tak?
N: Cześć. Możemy się spotkać,bo mam dla ciebie propozycje.
- Ok, ale w gabinecie?
N: Może lepiej w parku? Chyba, że wolisz w Studiu nagraniowym.
F: Nie masz racje. Park będzie lepszy.
N: Ok czekam
Zabrałam torebkę, odłożyła torby i poszłam na umówione spotkanie...

*Naty*

- Ludmiła co ja mam wybrać?- łaziłam po pokoju mojej przyjaciółki.
Cały czas zastanawiam się czy lepiej przyjąć propozycję bycia piosenkarką, czy projektantka...
Muzyka jest moją kochaną pasja, ale interesuje mnie też moda.
- Kochana. Jedno będzie twoją pracą, a to drugie pasją dorywcza.
- To nie jest takie...
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Proszę.- powiedziała Lud.
Do sypialni mojej przyjaciółki wszedł Ramallo z moimi kontraktami...
- Nathalio, już wiem, że pod żadnym pozorem nie przyjmuj pracy w Sevilli.
- Czemu?!
- Ci ludzie to zwykli oszuści. Nie miałąś być piosenkarką, tylko głosem jakiejś kobiety z filmu...
- CO?!
- Właśnie. Ten 2 jest w porządku.
Byłam zdziwiona, że prawie nabrałąm się na to coś. Z 2 strony skakałam z radości, że mam za soą problem, mogę zostać z Maxim i przyjaciółmi, nie muszę wyjeżdżać i do tego będę projektantka.
Do piero teraz, po nieprzespanej nocy skapnełam się, iż wybór był oczywisty.
No to zostaję.- przytuliłam Ludmi.-  Dziękuje Ramallo.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się i opuścil pomieszczenie.
Razem z Lud zaczęłyśmy dobierać ciuchy na jej wywiad...

*Diego*

Po powrocie do domu, usiadłem w salonie i rozmyślałem...
Kiedy Fran, ze łzami w oczach odbiegła miałem ochotę biec za nią, przytulić i powiedzieć, że jest dla mnie WSZYSTKIM, albo i więcej.
Nie zrobiłem tego...Czemu?! Bo Francesca i tak wyjedzie. Nie będziemy się widzieć, a ją to nie przejęło.
Najwyraźniej jej miłość do mnie nie była taka silna, jak moja do niej.
- Diego, wróciłem!- usłyszałem głos ojca, który właśnie wszedł do salonu.
- Hej.- powiedziałem obojętnie i wgapiłem wzrok w TV, które właśnie włączyłęm.
- Dlaczego nie porozmawiałeś z Francescą?
- BO NIE!
- Ona twierdzi, że jej nie kochasz.
- ROZMAWIAŁEŚ Z NIĄ?!
- Tak. Ona myśli, że już jej nie kochasz.
- To jej przekasz, że ja również twierdze, że ona mnie nie kocha.
- Diego...
- I powiedz jeszcze, że ma racje, bo jej nie kocham.
- Yhym.Jasne.
- A z resztą co cię to?
- Jesteś moim synem. Chcę żebyś był szczęśliwy. Nie jestem ślepy. Wiem, że chcesz z nią być. KOCHASZ JĄ
- Nawet jeśli to już nie ważne... Ona ma mnie gdzieś.
- Ty na serio nie widzisz jak jej na tobie zależy? Czy wam obu na oczy padło?!
- Powiedziała ci to?
- Nie- westchnął.
- Widzisz.
- Ona cię kocha w pewnym sensie mi to mówiła.
- Jak?
- Że żałuje, że ją tak rozkochałeś. Ona twierdzi, iż jej nie kochasz.
- Ni i... - westchnąłem - słabo myśli, bo bardzo ją kocham.
- Więc idź i jej to powiedz.
- Ale ona nie kocha mnie.
- Mylicie się.
- Tak?
- Powiedziałeś mi, że wiesz co to miłość. Ja wiem, że ona jest między wami.
- Nie potrzebuje jej kocham cię, żeby wiedzieć, że tak jest, że mnie kocha...
- Tak...- tata się uśmiechnął.
- Jednak, czy Fran jakby mnie kochała zostawiła by mnie tak? I wyjechała? I to jeszcze przeszczęśliwa?
- Diego... Gadaj z nią, i zobaczysz, że pewnie zerwaliście bezpodstawnie...
- Iść do niej, teraz!?
- Leć!
Wstałem przytuliłem tatę i zacząłem biegać w stronę mieszkania Fran.
Dotarłem do parku i aż wryło mnie w ziemie.
Zobaczyłem Francesce z jakimś kolesiem...
On coś jej powiedział...
Ona klasnęła w dłonie i zaczęła piszczeć z szczęścia.
Na koniec mocno go przytuliła.
KOCHA MNIE JAK NIC!
ZNALAZŁA POCIESZENIE SZYYYYBCIUTKO...
















Macie 32
Nasza Diecesca, prawie się pogodziła a jednak...
SOOOORY ;D
PISZCIE KOMENTARZE
BUZIACZKOI;****************









sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 31

*Francesca*

Wstałam dziś o 06:00 rano.
Nic dziwnego poszłam spać o jakiejś hymmm 19, 20? Nie wiem.
Wstałam z łóżka, podeszłam do okna otworzyłam je i odsłoniłam zasłony.
Po mojej twarzy zawiał przyjemny wiaterek, i oślepiło mnie słońce.
Zabrałam z garderoby rzeczy i poszłam do łazienki.
Tam porządnie się odświeżyłam, iż wczoraj usnęłam w ciuchach.
Kiedy wykonałam wszystkie poranne czynności, zabrałam moje ciuszki i włożyć je do kosza z kieszeni wypadła mi karteczka...
ZNAJDOWAŁ SIE NA NIEJ NUMER NATANIELA...
Przypomniało mi się jak nie miło go wczoraj potraktowałam...
Chciał mnie pocieszyć, a ja go kompletnie olałam, ale... przecież miałam prawo!
FACET CHCIAŁ MNIE PODERWAĆ!
Parę minut po zerwaniu z Diego.
Na tą myśl moje oczy na powrót wypełniły łzy, których nie trzymałam...
Wypłynęły...
Z kartką w ręku zbiegłam na dół i zaczęłam robić śniadanie...
Zrobiłam sobie płatki i szybko je zjadłam... Z trudem, bo oprócz mleka i małych ciasteczek połykać musiałam też łzy...
OGROMNIE SIĘ CIESZYŁAM, ŻE MOI RODZICE SĄ W PRACY!!!!!!!
MOGĘ PÓŁ DNIA PRZESIEDZIEĆ BEZ WYJAŚNIEŃ.
Posprzątałam po sobie, zabrałam pudełko chusteczek i usiadłam na kanapie.
Włączylam sobie telewizor.
Pierwsze co mi wyskoczyła to jakaś Hiszpańska telenowela, którą przełączyłam bardzo szybko.
Nie dla tego, że ich nie lubiłam. Dla tego, że praktycznie są o miłości...
NIC PRÓCZ CZEGOŚ TAKIEGO NIE MOGŁAM ZNALEŚĆ!!!!!!!!
Nawet jak włączyłam na kanał dla dzieci leciała akurat "Mała Syrenka"!!!!
IDEALNA HISTORIA O PIĘKNEJ MIŁOŚCI!!!!
Już to zostawiłam.
Położyłam się na kanapie i przykryłam ciepłym kocykiem. Trzymałm chusteczkę w ręku, bardzo mocno.
Zaczęłam płakać... Nie mogę, no nie mogę!!!!  PRZECIEŻ JA GO KOCHAM... Nie zapomnę tak łatwo... On też mnie kocha... Ale... gdyby mnie kochał, to robiłby mi taką awanturę?!
LEON SPIERA VILU, BRODUEY CAMILE, FEDER I LU SĄ NAWET W TEJ SAMEJ BRANŻY I FIRMIE, Z TEGO CO WIEM NATA TEŻ MA NIEZŁY DYLEMAT I KTO JĄ WSPIERA?! MAXI!
Tak, czemu??!! Bo oni je kochają... Czyli, że Diego mnie nie kocha?!
NIE!!!!1 Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli...
Zaczęłam sobie po woli przypominać wczorajsze zer-wannie.
ZDZIWIENIE, ZŁOŚĆ DIEGO, SAMO ZERWANIE, ROZPACZ, DRZEWO, NATANIEL...
Zabrałm telefon z stolika i kartkę z jego numerem...
Zapisałam go sobie i napisałam esemesa:
Hej tu Francesca. Wybacz za wczoraj. Źle cię traktowałam.
Nie dostałam odpowiedzi... Za pewne jeszcze śpi, jest w końcu dopiero 08:00.
Po dłuższej chwilce leżenia i wpatrywania się jak to Arielka męczy się z czarownicą zadzwonił mój telefon.
Byłam w stu procentach pewna, iż to mi nowo poznany chłopak, ale się pomyliłam. DZWONIŁ FLYN- MÓJ SZEF...
F: Halo?
Fl: Dzień dobry Francesca. Mogłabyś przyjść do mnie? Mam sprawę.
F: Tak. Już idę.
Rozłączyłam się.
Zastanawia się czy mocno słychać było to, że moje łzy, zachrypnięty głos nie daja mi dojść do słowa...
W każdym razie zabrałam torbę i poszłam pod wytwórnię.
Weszłam do gabinetu.
SIEDZIAŁ TAM I FLYN IIII NATANIEL!
- Nataniel?
- Witaj Francesca.- chłopak podszedł i pocałował mój polik.
- Francesca Cauviglia, przectawiam ci  Nataniela, twojego menadżera...
- CO?! To ile ty masz lat?!
- Hahahaha- zaśmiał się.- Spokoooojnie tylko 23...  Ale mam doświadczenie. Od zawsze mam styczność z SHOW BIZNESEM- wskazał na Flyna.
- Z tego co wiem poznliście się wcześniej...- zaczął szef...
- Taaaaak.- zaczęłam.
- Tak, tak tato...- dodał Nataniel
- WHAT?!- wydarłam się.
- Tak- zaśmiali się.- Jestem jego synem...
- Ahaaaaa.
- Ok. Pogadajmy o interesach...
-TAK!
Dowiedziałam się, iż 1 piosenką, którą nagram będzie "APRENDI A DECIR ADIOS"
Pasowało mi to... W sumie zgodziłabym się pewnie na to, żebyśmy nagrali jakieś śpiewki dla dzieciaków, bo nie miałam dziś głowy do takiego myślenia...
Jedyne myśli, które zawracały mi łeb to DIEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MAM DOŚĆ!
JAK TYLKO WYSZŁA Z BUDYNKU UDAŁAM SIĘ DO PARKU I TAM DOBRE PARĘ GODZIN SIEDZIŁĄM, ROZMYŚLAŁAM I PŁAKAŁAM...

*Violetta*

- Jak myślisz jak zareagował?!- piszczałą Cami.
Właśnie idziemy do naszej przyjaciółki, której się tak oberwie, że nie powiedziała NIC o tym jak poszło z Diego.
- Okok. Nie piszcz mi, tylko mów jak poszły ci nagrania?
-EXTRA! Nie nagraliśmy dziś dużo, tylko zwiastuny i czołówkę... No i ćwiczyliśmy piosenki...
To fajnie.- uśmiechnęłam się.
- A ty wiesz już... FRAN?!
- CO?
Dziewczyna wskazała mi płaczącą na ławce Włoszkę.
- Ejjjj kochana!- Camila podbiegła do niej i mocno przytuliła.
Ja również to zrobiłam i powtórzyłam gest przyjaciółki.
- Co jest?- spytałąm.
- Zerwaliśmy z Diego.- zaczęła na powrót ryczeć, a nas zamurowało.
- CO?!- krzyknęłyśmy razem.
-Podsłuchał nasza rozmowę, wtedy o kontrakcie WCZORAJ! Jak tam poszłam wiedział już, iż go podpisałam.- szlochała, a my cały czas trzymałyśmy ją za ręce- BYŁ ZŁY I ZERWALIŚMY.
- Jak to był zły?- dopytywała rudowłosa Cam.
- Normalnie, że z nim tego nie obgadałam , że nie  będziemy mieli dla siebie czasu...
- Aaaa... Tak na przykro...- nie wiedziałam co powiedzieć byłam w szoku i jeszcze mocniej przytuliłam dziewczynę.
- Jak ja mu pokaże! To mnie popamięta!
- CAM!- powiedziałyśmy z Fran, co nas trochę robawiło.
- Chodźmy na zakupy! - krzyknęła Ariel.
- WIESZ CO?!- skarciłam ją.
- Nie Vilu, ona ma rację. Może tak zapomnę. Jak każdy będzie mnie wokół tulić, ja nie przestanę szlochać... CHODŹMY.- wstałą na nogi i wytarał łzy.
- Kazda ma kase?- spytałam.
- Tak.- odpwiedziały mi przyjaciółki.
- Ołłłłł- zaczęła Włoszka.
- Co?- znów chórek ja i Cami.
- Zostawiłam portfel w ART REBEL...
- To ja po niego pójdę.- zaproponowała Cam...
- Żeby mu pokazać jak Francesca bardzo się przejmuje tym jaki to on jest?- klepnelam się w czolo.
- Ołłłł. A tak to pójdzie i się popłacze!
- CHODŹMY RAZEM!- zaproponowała czarnowłosa i już po chwili byłyśmy w drodze do szkoły Gregorio i Diego.

*Diego*

Siedzę właśnie w gabinecie i myślę nad papierami... A bynajmniej tata tak myśli, bo tak na serio moje myśli to FRAN FRAN FRAN!
Nagle usłyszałem puknięcie do drzwi.
Nic nie odpowiedziałem.
Ktoś zapukał ponownie, a ja nadal nic...
- DIEGO OTWÓRZ! - wydarł się ojciec z innego pomieszczenia.
Byłem pewny, że to on puka...
- Proszę!- zwróciłem wzrok w stronę drzwi i ujrzałem w nich moją dziewczyne. BYŁĄ! NO I MOJĄ 2 BYŁĄ DZIEWCZYNĘ I CAMI, ALE PRZEDEWSZYSTKIM SKUPIŁEM UWAGĘ NA FRANCESCE!
- Po co przyszłaś?- powiedziałem oschle, chodź tak naprawdę to cieszyłem się jak dziecko.
- Tylko po portfel zostawiłam go tutaj...
- Co?
- Tutaj.
- Co?
- FRANCESCA ZOSTAWIĆ TO PORTFEL- Wydarł się Cami.
- Ahaa.- orząsnąłem się.- Tu leży.- wskazałem na biurko.
Moja, albo raczej już nie moja księżniczka zabrała go i udała się w stronę drzwi.
- SKOŃCZYŁEŚ?!- drogę zagrodził jej mój tata.
- NIE!
- CZEŚĆ.- powiedziała Francesca. Znam ja. ZBIERA JEJ SIE NA PLACZ.- Do widzenia.- powiedziała i wyszła.
- Do widzenia.- Powiedziały moje kumpele.- PA DIEGO!- dopowiedziały oschle! Ok... Wygląda na to, że byłe kumpele...










MACIE 31
WYBACZCIE, IŻ PÓŹNO, ALE JEST W PÓŁ DO 11...
BUZICZKI;*:*:**********








piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 30

*Francesca*


Tak szybko jak tylko mogłam biegłam do swojego domu.
2 razy prawie przywaliłam w słup, raz się potknęłam i wywróciłam...
Kompletnie nic nie widziałam. Wszystko było zamazane, przez moje porąbane łzy! Dlaczego?! DLACZEGO, ON TAK ZAREAGOWAŁ.
Przecież go kocham! On mówił, że też mnie kocha, a właśnie przed chwilą... zer, zer, zerwa, zerwaliśmy.
Poczułam jakby ktoś zabrał mi całą moją radość, którą jeszcze przed chwilą udało mi się odczuwać.
Pocieszałam się mówiąc, że jestem piosenkarką, spełniam marzenia, ale nic z tego nie mogło się równać z Diego- MOJĄ MIŁOŚCIĄ!
To było okropne. Dalsze bieganie nie miało mniejszego sensu. Nawet nie wiedziałam czy czasem nie przebiegłam już uliczki, w którą miałam skręcić, aby znaleźć się w ciepłym domku...
Otulić się kołdrą i schować przed światem. Popłakać się i spędzić tak większość czasu.
Po co mam wychodzić na próby? Po co mam spotykać się ze zanjomymi, skoro bez Diego jestem NIKIM.
Dopełnialiśmy się wzajemnie.
On i ja jesteśmy 2 różnymi osobami... A jednak... Tylko razem mogliśmy być... PEŁNI.
Bynajmniej ja mogłam. On zerwał ze mną, bo podpisałam kontrakt.
Mój chło... były chłopak wkurzył się, bo spełniam marzenia!!!!!!!!!
Jasne on jest ważniejszy od kariery! Ale nie będę jego własnością!
GDYBY MNIE KOCHAŁ WSPIERAŁBY MNIE!
Wkurza się jakbyśmy się mieli nie wiadomo na ile rozstać, a ja tylko dostałam pracę.
Tracę po woli oddech. Biegnę już wieczność, a może parę sekund? NIE WIEM.
Kompletnie zatracam się w moim rozbitym na 10000000000000 kawałeczków sercu.... Na moich myślach...
Nagle przestałam myśleć, bo mocno przywaliłam w drzewo. Na szczęście nie głową. Po prostu pozdzierałam sobie ręce...
Syknęłam z bólu.
Niby nic takiego, ale nie miałam już siły.
Siadłam pod drzewem, dzięki któremu udało zapomnieć mi się na parę ułamków sekundy o moim zerwaniu z Diego. Czemu? Przez to szczypanie rąk po zetknięciu z korą.
Jednak teraz znowu wszystko pamiętałam.
Chciałabym znowu przywalić w coś, żeby choć na chwilkę zapomnieć...
MASAKRA! O czym ja myślę?
Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam znowu płakać...
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
Przez myśl wpadło mi, że to Diego, ale nie musiałam nawet się odwracać.
Ten ktoś nie pachniał jak on... Przez moje ciało nie przechodziły przyjemne ciarki. Bynajmniej do póki nie skapnęłam się, iż to nie on...
Spojrzałam na właściciela ręki.
Stał za mną jakiś przystojny, wysoki blondyn. Był mniej więcej w moim wieku.
- Czy coś ci się stało?- zapytał troskliwym głosem.
- Nie.- wydusiłam z siebie, ale po chwili znowu szlochałam.
- W takim razie dlaczego taka dziewczyna jak ty płacze?
-  Bo właśnie się rozstała z najważniejszą osobą w jej życiu.- wydukałam trzymając głowę między kolanami.
- Na pewno ten dupek nie jest ciebie wart.
- Albo ja nie jestem warta go...- znowu ryczałam jak mała dziewczynka.
- Odprowadzę cię do domu, co?
- NIE!- wydarłam się.- Przepraszam ty jesteś taki miły, a ja... tak się zachowuje... wybacz.
- Rozumiem.- wstał.- Rozstania bolą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Jestem Nataniel.- chłopak podał mi rękę.
- Francesca.- uścisnęłam jego dłoń, a on pociągnął mnie tak mocno, że wstałam.
- Dasz się gdzieś zaprosić?- zapytał.
- Nie. Wybacz Nataniel, ale ja właśnie przed chwilą rozstałam się z facetem.
- Jesteś śliczna. I każdego możesz mieć...- zarumieniłam się.- Ale śliczniejsza byś była jakbyś się uśmiechnęła.- wymusiłam uśmiech.- No niech będzie.- zaśmiał się.- Powiem ci Fran, że takiej laski to jeszcze nie widziałem.
- Nataniel...- wkurzał mnie trochę. Ja tu cierpię, a on mnie podrywa. TYPOWY FACET.
- Przepraszam. Po prostu taka dziewczyna jak ty musi mieć prawione komplementy.
- Dzięki, ale obejdzie się bez.
- To jaaaaak dasz się gdzieś zaprosić?
- Nie.
- Oj weź Francesca.
- Nie!- zaczęłam ostrzej.
- Okkkk. Ale tu masz mój nr. -wyciągnął kartę z długopisem i napisał tam liczby.- Zawsze możesz zadzwonić. Ja muszę lecieć pa.
Pf! Jeśli myśli, że się z nim umówię to się myli!
Znowu powróciły moje głupie myśli...
Zaczęłam na powrót szlochać ja małe dziecko... JAK TO MOŻLIWE, ŻE TAK ŁATWO PRZEKREŚLIŁ NASZ ZWIĄZEK?!
Zanim się obejrzałam byłam pod swoim domem.
Na szczęście i mama i tata są w pracy, więc mogę siedzieć sama.
Wbiegłam po schodach do sypialni i tam rzuciłam się na łóżko.
Nawet nie wiem kiedy, ale zmęczona wrażeniami dzisiejszego dnia i toną wylanej wody poszłam spać...

*Broduey*

- Ale ja się cieszę skarbie!- moja dziewczyna rzuciła się na moją szyję.
Właśnie jej powiedziałem, że dostałem propozycja zostania cheorografem dla " MI SUENO".
- A jak ja się cieszę!
- No wyobrażam sobie. KOTEK. Ja aktorka, ty tancerz ohhhhhhhhh. JUZ TO WIDZĘ NAJGORĘTSZA PARA W BUENOS AIRES!- zacząłem się śmiać.
- NO CO- NIC, NIC....
- Zaśpiewamy coś?
- Ale co?
- TO!


Bardzo lubię słuchać jej głosu...
Jest taki delikatny i przyjemny dla uszu.
PRZEDEWSZYSTKIM MOICH.
- O kurzczę!! Poćwiczysz ze mną role?
- Co
- Jutro zaczynamy nagrywać!
- Yyyyy OK....
Cami podała mi jakieś paiery, które czytałem i mówiłem kwestie kogoś tam, a ona pięknie wymawiała swoją...

*Diego*

Siedziałem właśnie w swoim pokoju i rzucałem czymś w coś co chwilę.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
- PROSZĘ!- warknąłem.
Drzwi się uchyliły a do pokoju wszedł mój tata.
- Czego?!- krzyknąłem i rzuciłem płytą o szafkę.
- DIEGO!- wydarł się. - Co ty odwalasz do jasnej ciasnej!
- FRANCESCA!
- To, że wyjeżdża nie znaczy, że masz zachowywać się jak skończony idiota!
- Nie tylko wyjeżdża!- krzyknąłem.- ZERWALIŚMY!- wydarłem się, ale po chwili upadłem na łóżko i schowałem twarz w dłoniach.
- Diego...
- MIŁOŚĆ?! Najpiękniejsze uczucie?! DO CZASU! Ona jest beznadziejna!!! ZAKOCHASZ SIĘ A POTEM CIERPISZ! NIE MOŻESZ ISĘ ODKOCHAC, BO MIMO TEGO, JAK TA 2 OSOBA PATRZY NA WASZ ZWIĄZEK NADAL JĄ IDIOTYCZNIE KOCHASZ!
- Skoro ją kochasz, to dlaczego zerwaliście?
- CZEMU?! Bo Fran w ogóle nie rusza wyjazd. Ważniejsza jest kariera, a nie nasz związek. Nie zależy jej tak jak mi. Nie wiem co teraz robi... Może opija z koleżankami kontrakt! Nie chcę już z nią być. W CIĄGU 1 DNIA ZIENIŁA SIĘ W GWIZDECZKĘ!
- Diego! Uspokuj się! Nie, nie chcesz z nią być, ale ją kochasz.
- Chciałbyś być z osobą dla której liczy się tylko kariera?!
Właśnie zdałem sobie sprawę, że mój ojciec zostawił mame dla kariery...
- Przepraszam, tato...- zacząłem.
- W porządku.- Zastanów się dobrze. Z tego co słyszałem nieźle się darliście. Porozmawiaj z nią na spokojnie. Pamiętaj, że jeśli serio ją kochasz, tak jak mówisz nic nie powinno was rozdzielić...- powiedział  wyszedł z mojego pokoju...







JEST NASTĘPNY 30!!!!!!!!
PODOBA SIĘ?!
MAM NADZIEJE ZE SI!
OK LICZE NA WASZE SZCZERE KOM
BUŹKA:*

!UWAGA! !Konkurs!

UWAGA! UWAGA! Diecesca-Naxi-Opowiadania I JA CZYLI G.Emperador OGŁASZAMY KONKURS!!!

Konkurs jest prosty i chodzi o:
-napisanie nr.odcinka 
-nr. serii
-o co chodziło
-z czym związane jest to wydarzenie :)

!!! Pierwsza osoba dostanie dedykację i nagrodę niespodziankę!!!
!!! Druga Dedykację!!!
!!! ZAPRASZAMY !!!



OTO ZDJĘCIE KONKURSOWE: 






Buena suerte!

POWODZENIA!
Życzy Diecesca-Naxi-Opowiadania I G.EMPERADOR :D


WYNIKI JUŻ JUTRO :D

Rozdział 29

*Francesca*

- Dzień dobry.- weszłam do pomieszczenia w którym miałam podpisać kontrakt.
- Francesca!- wykrzyknął mężczyzna.- Proszę usiądź.- wskazał miejsce na przeciwko swojego biurka.
Dziewczyny czekają na mnie na dworze...
- Rozumiem, że przyszłaś poinformować nas o swojej decyzji, jeśli chodzi o współpracę z naszą wytwórnią.- powiedział szef całej tej wytwórni.
- Tak.- odpowiedziałam mu.
- Iiiiii?
- ZFADZAM SIĘ!- krzyknęłam szczęśliwa, a on klasną w dłonie.- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Zobaczysz zrobimy z ciebie gwiazdę!
- Dziękuje.
- To my dziękujemy.- Pzyjaźnie się do niego uśmiechnęłam. Jestem HAPPY!- Zanim podpiszesz kontrakt omówmy naszą współpracę i warunki, tak dokładniej...
- Tak oczywiście.
0- Jeśli chodzi i piosenki... piszesz je sama, czy chcesz tekściarzy, którzy oczywiście prace konsultują z tobą.
- Sama.
- Jasne, ale mimo tego, jakbyś nie mogła nic wymyśleć jesteś bezpieczna, bo mamy sporo tekściarzy.
- Tak. Dzięki.
- Ok słuchaj. Warunki umowy doczytałaś z kontraktu, cheorografie dla ciebie wymyślają tancerze no i oczywiście ogólną muzyką, możesz zajmować się ty, ktoś inny, lub po prostu ty i potem będziemy wprowadzać poprawki. Jeśli chodzi o teledyski, tance i piosenki wszystko my konsultujemy z tobą, ale prosimy także abyś ty konsultowała z nami. Dostaniesz także menadżera, czy menadżerkę.
- Świetnie. Pausóje mi to.- uśmiechnęłam się.
- To jak podpisujesz?
- TAK!
Wzięłam papiery od mężczyzny. Zabrałam z biurka długopis iiii napisałam : FRANCESCA CAUVIGLIA.
- Świetnie. Witamy w " MI SUNEO"
- Ogromnie dziękuje.- podałam dłoń szefowi.
- No to, co? Zostaw nam e-mail, komórkowy numer, lub domowy i skontaktujemy się...
Wypełniłam potrzebne papierki!
- Ok. Dzięki. Do widzenia.- wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi.
- Do zobaczenia.
Jak z torpedy wybiegłam z wytwórni i podleciałam do moich przyjaciółek siedzących na ławeczce...
- AAAAAA! - wrzasnęłam, a one wzdrygnęły.- STOI PRZED WAMI NOWA PIOSENKARKA  " MI SUNEO"!
- Ippppppppppp- krzyknęła Cams i mnie przytuliła.
- ALEEEEE ODJAZD- Violetta, również mnie uściskała.
Już nie mogę się doczekać, aż powiem Diego...- zaczęłam.
- To na co czekasz?- zaśmiała się Camila.
- Nie wiem.- wtórowałam jej.
- No leć!- Vilu popchnęła mnie w kierunku parku.
- A jak się nie ucieszy.
- IDŹ!- powiedziały obie.
- DOBRA, OK!- poszłam w stronę domu mojego chłopaka.

* Leon*

Idę sobie właśnie parkiem, kiedy ujrzałem moją księżniczkę i Arielke.
- Hejka laski.- powiedziałem i je przytuliłem.
- Hej Leon.- powiedziały równo, na co się zaśmialiśmy.
- Może ja zacznę wierzyć Andresowi, że roboty istnieją i porwały moją najsłodszą dziewczynę.
- Okkkk, to ja wam nie przeszkadzam.- zaczęła Torres.- Pójdę już, bo umówiłam się z moim chłopakiem, więc Ciao.- przytuliła nas i poszła w przeciwną stronę.
- Pójdziemy gdzieś?- zaproponowałem.
- A gdzie?
- Może... Na jakiś obiad?
- Uuuu bardzo chętnie kochanie.- złapała mnie za dłoń i poszliśmy d restauracji.
Po paru min. drogi byliśmy już na miejscu.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik.
To jest zdecydowanie nasza 1 z ulubionych restauracji. Często tu bywamy. Raz nawet kelner zapytał czy mamy pariing. Jak u powiedzieliśmy, że LEONETTA zaśmiał się, iż tak właśnie powinno nazywać się to miejsce.
- Co zamawiasz?- zapytałem.
-Ymmmm Spagethi...
- Ok ja biorę Lazanie.
- A do picia?- zapytała obsługująca nas kobieta.
- Sok pomarańczowy.- usmięchnęła się Viola.
- A ja wodę poproszę.
- Jasne, to wszystko?
- Violu?- dziewczyna pokiwała głową.- Tak dziękuję.- uśmiechnąłem się do kelnerki.
- Za raz będzie.
- Violetta?- zacząłem.
- Taaaaaak?
- Chcę ci coś powiedzieć.
- Hym?
- Właśnie wracam od Pablo, bo dostałem propozycja zostania piosenkarzem
- ŻARTUJESZ?!
- Nie... Co myślisz.
- WSPANIALE!- dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła.- A jaka to wytwórnia? POWIEDZ, ŻE W BA!
- Tak, tak- uspokoiłem ją.- Właściwie to dostałem z dwóch wytwórni jeszcze nie wiem jaką przyjmę.
- Proszę- kelnera przyniosła nasze zamówienie, a my zabraliśmy się za jedzenie...
Potem jeszcze porozmawialiśmy.

* Diego*

Siedzę właśnie w tym pokoju i kończę przeglądać ostatni kontrakt...
Nie wiem po co na nie patrzę. Chcę zostać w ART REBEL.
- Diego, co robisz?- do mojej sypialni wszedł tata.
- Właśnie zaproponowano mi 3 super kontrakty w Madrycie, Barcelonie i Sevilli.
- Oooooo- tate zatkało, a ja się uśmiechnąłem.- Przyjmujesz któryś?
- Chyba nie. - powiedziałem smutno i wstałem odkładając je na biurko.
- Podpisz.
- Co?
- Diego widzę, że jest ci smutno... Jeśli chcesz to podpisz.
- Nie nie o to chodzi. Chcę zostać w ART REBEL.
- Chodzi o Fran?
- Co?
- Dlatego nie chcesz przyjąć tych kontraktów? Żeby się z nią nie rozstawać?- parsknąłem.
- Gdybym wyjechał bym był jeszcze bliżej niej.
- Nie rozumiem...
- FRancesca wyjeżdża...
- CO?!
- Tak. Usłyszałem jak rozmawia z Camilą i Violettą. Wyjeżdża, bo też dostała karierę. To dlatego jest mi smutno. Przemyślę to, ale uważam, że wolę ART REBEL.
- Rozmawiałeś z nią?
- Nie, jesz...- zacząłem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.- Otworzę.- powiedziałem i zszedłem na dół.
Otworzyłem door.
Stała w nich moja dziewczyna.
- DIEGO! - rzyciła mi się na szyję, cała rozpromieniona.
Odsunałem ją od siebie.
- Co jest?- zapytała zdziwiona.
- Przyszłaś mi powiedzieć, że podpisałaś kontrakt?- mówiłem z sarkazmem.
- Skąd to wiesz?
- Usłyszałem twoją rozmowę z Violettą i Camillą.
- Aaaaaaaaaaa czyli już wiesz... I CO?- klasnęła w dłonie i podskoczyła.
Ja tylko popatrzyłem na nią niedowierzająco...
- Nie cieszysz się?- była zdezorientowana.
- A mam powód? NAWET MNIE NIE ZAPYTAŁAŚ! Myślisz, że cieszę się, że teraz ty i ja w ogóle nie będziemy się spotykać?
- Jak to nie? Przecież będziemy... - jej zdziwienie mnie normalnie dobijało.
- Wiesz co ja nie wieże. Cieszę się, że możesz spełniać marzenia. I wspieram cię, ale ty wcale nie przejmujesz się tym co będzie teraz z nami?!
- A co ma być? Nic się nie zmieni. No ok coś na pewno, ale co mam siedzieć w domu i czekać aż wielki król znajdzie dla mnie chwilę wolnego?! JA TEZ MAM SWOJE ŻYCIE SAMOLUBIE! Może ty rzuć swoją szkołę co? żEBYŚMY SIĘ MOGLI SPOTYKAĆ!
- Ja jestem samolubem?! Za to ty jesteś strasznie płytka!- widziałem jak Fran szklą się oczy.
- Podobno mne wspierasz...
- Tak. Ale nie czaję, jak może w ogóle nie obchodzić cię DIECESCA.
- Najwyraźniej cebie obchodzą tylko własne interesy!- wydarła się.- Jeżeli myślisz, że zrezygnuje z kontraktu to się mylisz!!! KRETYN
- No proszę! Już zmieniłaś się w zapatrzoną w siebie GWIAZDECZKĘ! Jeżeli ja tak cię nie obchodzę to może nie powinniśmy być razem!
- Może nie powinniśmy...- pierwsze łzy spłynęły po jej policzku.
- Czyli, że z nami koniec?!
- SAM TEGO CHCIAŁEŚ!!! - wykrzyczała i wybiegła z mojego podwórka.
Nie mogłem zrozumieć co się właśnie wydarzyło.
WŁAŚNIE ZERWAŁEM Z FRANCESCĄ...












OK MACIE OSTATNI ROZDZIAŁ TEJ HISTORII!


HEH TAKI ŻARCIK :*
Macie zerwali :(
SORYYYYY, trochę rozstań musi być ;D
Jak już pisałam w 1 kom. POCIESZCIE SIĘ, BO TO BLOG O DIECESCE I PREDZEJ CZY POZNIEJ WYPADA ICH ZGODZIC ;D
BUZIACZKI ;*******




 


 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 28

*Francesca*

Wstałam dzisiaj o 10:00.
W nocy późno zasnęłam, bo cały czas myślałam o kontrakcie...
A co jeśli ten z BA jest oszukany??? Będę wstanie zostawić przyjaciół, rodziców i DIEGO, dla kariery tam?
Co jeśli oba będą oszukane????
NIE FRANCESCA STOP!!!!!!
Muszę przestać się tym zamartwiać i tak w nocy robiłam to stanowczo za długo!!!!!!
Wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je.
poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Umyłam włosy, wysuszyłam je, umyłam zęby ubrałam się w to,
i pomalowałam...
Zeszłam do kuchni i tam zjadłam pyyyyszne śniadanko.
W domu byłam sama. Luca i Lili już dawno wyjechali, mama i tata są w RESTO, a ja nie mam co robić.
Nie pójdę do Diego, bo w każdej chwili może zadzwonić Violetta.
Posprzątałam po sobie i postanowiłam wziąć się za porządki domowe.
W salonie włączyłam muzykę na całą parę i zaczęłam sprzątać.
Po 3 godzinach cały dom już lśnił.
No nic mama się ucieszy. Za to ja jestem okropnie zmęczona. Podeszłam do kanapy i się na nią walnęłam. Poleżałam sobie chwilkę, aż usłyszałam dzwonek mojej komórki.
W pare sekund byłam już na górze i zabrałam telefon z mojej szafki nocnej.
Spojrzałam na wyświetlacz. Widniał tam napis: Vilu :* , oraz zdjęcie mojej przyjaciółki:
Bez zastanowienia odebrałam.
F: Halo Violu?
V: Siema Fran. Ramallo ma już wszystko obcykane. WPADAJ!!!
F: AAA! OKOK. Już idę, a powiedział coś?
V: Nie pytałam. Od razu zadzwoniłam.
F: Dzięki kochana.
V: Zadzwonię po Cami co?
F: Ok, a ja już się zbieram. CIAO.
V: Bay.
Rozłączyłam się i jak z torpedy zbiegłam na dół.
Zabrałam torebkę i wyszłam z domu.
Dzisiejszy dzień wcale nie był za gorący. Tak na prawdę było dość chłodno.
Tak bardzo się bałam, tego co powie mi rawnik... A CO JEŚLI... BASTA!
Francesca uspokój się.
Zanim się obejrzałam byłam już pod domem Violetty.
Zapukałam w drzwi, które po chwili otworzyła mi Olga.
- Dzień dobry, jest Viola?- przywitałam się z kobietą.
- Cześć skarbie. Tak Violetta jest u siebie.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się do gosposi i po schodach weszłam do pokoju Vils.
- Hej laski- przywitałam się z dziewczynami, bo Cam już tam była.
- No hej- powiedziała Vilu i mnie przytuliła.
- Cześć kochana.- Camila mnie uścisnęła.
- Idziemy do Ramallo?- xapytałam.
- TAK!- Krzyknęła blondynka i razem wybiegłyśmy z pokoju prosto do gabinetu pana Germana.
Ramallo już tam był.
- Dzień dobry.- powiedziałayśmy razem z rudowłosą.
- Cześć dziewczyna siadajcie.- wskazał na kanapę przed sobą.
- No mów już.- popędziła go Violetta.
- Ok sprawdziłem te twoje kontrakty baaaardzo dokładnie.
- IIIIIU?- powiedziałyśmy chórkiem.
-  ten z Włoch jest dobry....- podał mi papier z wytwórni "La Mia Musica"
- A ten 2?- zapytałam, a Ramallo się uśmiechnął.
- A w 2 nie dopatrzyłam żadnych błędów.
Razem z moimi przyjaciółkami wstałyśmy i zaczęłyśmy skakać i piszczeć.
- AAAAAAAAAAA! KOCHANA!- zaczęła Vilu.- ZOSTAJESZ Z NAMI, TAK?!!!!!
- Tak!!!- zaśmiałam się.
- IPPPPPPPPPPP- pisnęła Cam- 3 najlepsze SŁAWNE przyjaciółki!!!!
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dobrze dziewczęta.- zaczął przyjaciel rodziny Castillo.- Wybaczcie, ale mam bardzo dużo pracy..
- Jasne już idziemu.- odezwała się Viola.
- Bardzo dziękuje Ramallo.- dodałam przy wyjściu.
- Nie ma za co.
- Do widzenia.- odparła Cam i wyszłyśmy do slaonu.
-AAAAAAAAAAAAAAA!- ponownie krzyknęłyśmy.
- CHODŹMY TO UCZCIC!- zaproponowała Vils.
- jak?- zapytałyśmy ją.
- Chodźmy na lody!- zaproponowała.
Wyszłyśmy z domu, w stronę budki.
Powietrze się ociepliło i wiatr nie dawał już tak mocno...

*Naty*

Idę sobie właśnie z Maxim spacerkiem.
Rozmawialiśmy o wieeeelu rzeczach zaczynając na karierze mojego chłopaka w wytwórni kończąc na związku...
Ozywioną gadkę przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Dzwoni PABLO!!!
Odebrałam komórkę.
N: Halo?
P: Witaj Naty. Możesz przyjść do mnie dzisiaj?
N: Tak. A w jakiej sprawie?
P: Dowiesz się na miejscu. Pa.
N: Zaraz będę.
- Kto to był?- zapytał Maxmiliano, jak odłożyłam telefon to torebki.
- PABLO!
- GADASZ?! No to idziemy na co czekasz?
- Ok. Chodźmy!- pisnęłam i pociągnęłam go w stronę szkoły.
Kiedy tam doszliśmy STUDIO świeciło pustkami. Nie był to przyjemny widok, ale co się dziwić? WAKACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zapukaliśmy do pokoju nauczycielskiego i weszliśmy do środka.
Po drodze minęliśmy się z Diego, który właśnie wychodził
- Witaj Naty... I MAXI. - zaśmiał się dyrektor.
- Hej- powiedzieliśmy razem.
- To no problem co?- zapytałam.
- Nie!- zaprzeczył. - Ale mam dla ciebię genialne wieści.
- Taaaaaaaaaak?
- Dostałaś dwie propozycje kariery.
- CO?!
- Tak. 1jako piosenkarka w Hiszpanii, a 2 jako projektantka mody. Ta 2 nie jest związana z wyjazdem.
- PROJEKTANTKA?!
- Tak. Ludzie byli zachwyceni, jak się dowiedzieli, że 1 dziewczyna przygotowała wszystkie stroje na koncert. Chcieliby nawiązać z tobą współpracę.- Pablo podał mi wizytówkę firmy, a potem kontrakt z wytwórni w Sevilli.
- Łoooooł. Dziękuje Pablo.
- Nie ma za co. Zastanów się dobrze.
- Jasne!- uśmiechnęłam się.
- Ok, ja muszę już lecieć.
- To my też idziemy, chodź Maxi.
Pociągnęłam chłopaka za rękę.
- Gratulacje kochana.- pocałował mój policzek, jak już wyszliśmy.
- Dziękuje.
- Wyjedziesz?
- Maxi. Nie mówmy o tym teraz. Ja... nie wiem.
- Jasne.- objął mnie ramieniem. Ciesze się, że mnie rozumie.- Pamiętaj. Nie ważne czy będziesz projektantką w Argentynie, czy piosenkarką w Hiszpnii, będę cie wspierać.- przytuliłam go.
Potem poszliśmy sobie na obiad.

*Diego*

Właśnie wracam do domu... Byłem w STUDI, bo Pablo do mnie zadzwonił.
Okazało się, że ostałem świetną propozycje kariery w Hiszpanii. A właściwie 3 propozycje...
Żadnej nie mam zamiaru przyjmować... Już się zastanawiałem dawno i stwierdziłem, że wolę poprowadzić szkołę, ale mimo tego zastanawiam się czy powiedzieć Frncesce...
JA WIEM, ŻE MI NIE ZALERZY NA KARIERZE PIOSENKARZA SOLOWEGO TAK JAK MOJEJ DZIEWCZYNIE...
Ale ona jak się dowie będzie myślała, że nie wyjeżdżam, bo nie chce jej zostawić...
Oczywiści! Franusia też gra dużą rolę w tej decyzji, ale myślę, że szkoła to dla mnie lepsze zajęcie.
Tyle, że znając moją księżniczkę, będzie mnie namawiać na spełnianie marzeń i nie będzie chciała słuchać, iż dla mnie spełnienie marzenia to poprowadzenie z tata ART REBEL...
A jak już nie przyjmę kontraktów, będzie się obwiniać, więc skoro i tak ich nie chce chyba nie będę nic jej mówił...
Tak sobie rozmyślałem i zobaczyłem moją dziewczynę razem z Camilą i Violettą.
Podszedłem bliżej, aby się przywitać, ale w pewnej chwili usłyszałem głos Cami:
- To co kiedy podpisujesz kontrakt?
Schowałem się za drzewo. Wiem, że nie ładnie tak podsłuchiwać, ale CHOLIPCIA CO ZA Kontrakt?!
- Nie wiem. Mogę nawet zaraz!- pisnęła szczęśliwa Fran.
- Ale dobrze, że na razie nie mówiłaś Diego...- zaczęła Vilu.- Biedak zamartwiał by się, że wyjedziesz i takie tam...
- No! Cieszę się, iż ten- pokazała dziewczyną jakieś papiery- jest bez błędów! ALE JA SIĘ CIESZĘ!
- WŁAŚNIE!- odpowiedziała rudowłosa.- Ale wiesz ty co?
- Co?
- Chodźmy podpisać go już teraz, a potem powiesz Dieguito... CHŁOPAKOWI SZCZĘKA OPADNIE.
-GENIALNE!- wydarłą się blondynka.
- Ok...- zaśmiała się Fran- To chodźmy.- pociągnęła dziewczyny za sobą.
Cały czas analizowałem słowa mojej dziewczyny i moich przyjaciółek...
BEZBŁĘDNY KONTRAK, BIEDAK BY SIĘ ZAŁAMAŁ, ŻE WYJEŻDŻASZ, CHODŹMY GO PODPISAĆ.
Czy ona właśnie poszła podpisać kontrakt z Włoską wytwórnią?!
Nie mogłem w to uwierzyć!
Nic mi nie powiedziała, i jeszcze myśli, że będę skakał z radości?! CIESZĘ SIĘ, ŻE DOSTAŁA TAKĄ ŚWIETNĄ KARIERĘ POD NOS, ALE HALO! Nawet tego ze mną nie obgadała!!! HEJ WIĘCEJ!!!!
Cieszy się z tego. Rozumiem, że się z tego cieszy, bo ma prawo. To było jej marzenie. Ale ani przez chwilę nie zawahała się, że przecież teraz nasze kontakty będą ograniczone do minimum. PRZECIEŻ TO ONA TAK NIE CHCIAŁA SIĘ ZE MNĄ ROZSTAWAĆ.

Przyszła do mnie cała zapłakana, bo bała się, że ja wyjadę, a teraz ona wyjeżdża i nic ją nie interesuje?!


JAK MOGŁA ZMIENIĆ SWOJE NASTAWIENIE TO TYCH SPRAW?!
Myślałem, że od tamtego momentu nasza miłość jest wiele śslniejsza, a ona z radością mnie zostawi...
Zdałem sobie sprawę, iż stoję pod tym drzewem dłuo.
Poszedłem prosto do swojego domu i zacząłem przeglądać kontrakty...















OK MACIE ROZDZIAŁ 28:*******
MAM NADZIEJĘ, ŻE SPOSTAŁAM OCZEKIWANIOM ;D
BUŹKA:*



środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 27

*Francesca*

- Francesca!- usłyszałam krzyk ojca, który wpadł do mojego pokoju.
Przewróciłam się na drugi bok i wybełkotałam mu, że chcę spać.
- Telefon dzwoni, nie słyszysz.
Faktycznie usłyszałam dźwięk mojej komórki.
- Kto dzwoni?- mruknęłam zaspana.
- Pablo.
-CO?!- Jak poparzona wstałam z łóżka, podbiegłam do drzwi i złapałam za urządzenie.
Faktycznie na wyświetlaczu widniało PABLO!!!!!
Zapewne dzwoni z powodu jakiejś propozycji. Mam nadzieję, że kariery jako piosenkarka.
Niepewnie i z uginającymi się kolanami odebrałam.
F;Halo?
P: No dzień dobry Francesca. Mam dla ciebie coś, wpadniesz dziś do STUDIO?
F: Tak pewnie. Dasz mi 2 godzinki?
P: Dobrze czekam.
F: Do zobaczenia.
Odłożyłam słuchawkę i jak z torpedy podleciałam do garderoby. Zabrałam z niej 1 lepsze ciuchy, mimo mojej jak to uznał Diego "Perfekcyjności".
Pobiegłam do łazienki i tam wzięłam szybki prysznic. Ususzyłam włosy, umyłam zęby, ubrała się i umalowałam.
Następnie zeszłam na dół i na szybkiego, zrobiłam sobie płatki czekoladowe.
Zjadłam je równie szybki jak przygotowałam i pobiegłam na korytarz.
Z wieszaka zabrałam torebkę i szybkim krokiem udałam się pod szkołę.
2 GODZINY? Wszystko zajęło mi dużo mniej czasu, ale cieszyłam się.
Zapukałam do pokoju nauczycielskiego i usłyszałam "Proszę".
Otworzyłam drzwi i weszłam.
- Dzięn dobry Pablo. Jestem- usiadłam na przeciwko dyrektora.
- Witaj Fran. Za pewne chcesz już wiedzieć czemu cię tutaj zaciągnąłem?
- Tak.- przyznałam.
- Chodzi o to, że mam dla ciebie dwie propozycje kariery.
- Jakiej?!- byłam coraz bardziej zdenerwowana. Nogi okropnie mi się trzęsły.
- Obie jako piosenkarka.- uśmiechnął się do mnie.
Myślałam, że spadnę z krzesła i już nie wstanę! ZAWAŁ! Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam wrażenie, że moja radość zaraz eksploduje mnie od środka.
- Na serio?!
- Tak.- zaśmiał się Pablo z mojego niedowierzania.- Proszę jeden kontrakt jest z Włoskiej wytwórni " La Mia Musica"- podał mi papiery.
- Co?- powiedziałam zrezygnowana.- Włochy?
- Tak, ten tak.
- A 2?
- Proszę.- podał mi drugi kontrakt.- Ten jest z wytwórni znajdującej się tu w Buenos Aires " Mi Sueno". Z tej wytwórni propozycję dostał też Maxi.
- Wiem.- uśmiechnęłam się. Ależ mi ulżyło, że chociaż 1 jest z BA.
- Ale pamiętaj. Daj, aby przejrzeli go najlepsi prawnicy, bo jeśli jest tam jakieś oszustwo... Nie popełniaj pochopnych decyzji. Wiem, że woilsz być tu, ale jeśli kontrakt jest oszukany?- Pablo miał rację. Nie skacz zanim powiesz HOP. Bo tak się to mówi co nie?
- Masz rację. Dziękuję ci bardzo. Trafią one w dobre ręce.- uśmiechnęłam się.
- Ok. Wybacz Francesca, ale mam ful roboty. Daj znać jak już podejmiesz decyzję, ok?
- Tak jasne. Do widzenia.
- Pa.
Wyszłam z gabinetu.
Ale tu jest dziwnie w wakacje.
0 muzyki, 0 tańca i przede wszystkim 0 utalentowanych osób...
Mimo tego, szkołą wydaję się taka kolorowa i piękna.
Wystarczy spojrzeć chociaż na jeden kąt i już przypominałam sobie ile razem z moimi przyjaciółmi to przetrwaliśmy.
Uśmiechnęłam się samo do siebie i wyszłam na dwór.
Postanowiłam nic nie mówić Diego.
jeżeli kontrakt z Argentyny jest oszukany, będę musiała porządnie zastanowić się nad tym z Włoch. Mojemu chłopakowi powiem, jak już będę pewna tego co chcę zrobić.
MAM nadzieje, że "Mi Sueno" mnie nie oszukali. Nie chcę wyjeżdżać.
Ale prawda jest taka, że potem będę cały czas zastanawiać się czy dobrze zrobiłam... Tak! Póki oba kontrakty nie są sprawdzone, Dieguś nie może o niczym wiedzieć.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam nr. do mojej przyjaciółki.
V:Heja Fran.
F: Hej Violu. Jesteś w domu?
V: Tak! Wczoraj wróciłam z Brazylii, a co?
F: Możemy się spotkać w naszej ulubionej kawiarni, za jakieś... 25 minut?
V: Tak. Pewnie.
F: Ok. Dzwonię do Cam...
V: To ja już idę, Pa!
F:Bay.
Zadzwoniłam jeszcze do Cami. Ona na szczęście też jest w domu. A właściwie była, bo pewnie jest już w drodze do kawiarenki.
Szłam sobie wolnym spacerkiem, bo miałam o wiele mniej do przejścia niż moje kumpele.
Dokładnie przyglądałam się wszystkiemu na drodze.
Za parę dni koniec wakacji, a ja spędziłam w Buenos Aires może hymmm tydzień w ten czas?
Tak 3 dni, przed Hiszpanią. Potem parę dni jak wróciłam. Następnie Włochy, z których wróciłam jakieś 2 dni temu...
Dzisiejszy dzień był masakrycznie upalny.
Przyspieszyłam trochę kroku, by jak najszybciej znaleźć się w chłodnym pomieszczeniu.
W końcu doszłam tam.
Dziewczyn jeszcze nie było. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam wodę.
Poczekałam chwilkę, aż obie się zjawiły.
Przywitałam się z nimi, po tych 2 miesiącach rozłąki...
- Czemu chciałaś się z nami spotkać?- spytała Vilu siadając na jednym z krzeseł.
- Byłam dzisiaj u Pablo.
- I co? Co?- dopytywała podekscytowana Camila.
- Dostałam 2 propozycje kariery solowej piosenkarki.- pisnęłam, a dziewczyny zaczęły krzyczeć.
Cała restauracja na nas spojrzała, a my zaczęłyśmy się śmiać.
- Tylko problem w tym, ze 1 z nich jest z Włoch. " La Mia Musica"
- A ta 2?- odezwała się blondynka.
- A ta 2 to " Mi Sueno"
- Ta z którą współpracuje Maxi?- zapytała rudowłosa.
- Tak, ta.- przytaknęłam.
- No to w czym problem?- Violetta była zdezorientowana.- Chyba masz zamiar przyjąć tą z BA, prawda?- popatrzyła na mnie błagalnym wzroczkiem.
- Jasne, że tak. O ile kontrakt nie jest oszukany.- wytłumaczyłam.
- Aaaaaaaaaaaa.- powiedziały równo.
- Na pewno nie.- pocieszała mnie Cami.
- Tak, ale trzeba mieć pewność. Właśnie dziewczyny. ANI SŁOWA DIEGO DOPÓKI NIE BĘDE MIAŁA PEWNOŚCI, CZY SĄ ONE DOBRE OK?
-Ok, ok- Viola podniosła ręce w geście obronnym.- W sumie, jeżeli chcesz to Ramallo może ci przejrzeć te kontrakty.
- Tak?- spytałam szczęśliwa.
Ramallo, prawa ręka taty Vili jest w te klocki chyba NAJLEPSZY NA ŚWIECIE!
- Penie! Czekaj zadzwonię i zapytam, ale najpierw pokazuj je!
Wyciągnęłam z torby obydwa i zaczęłyśmy je czytać.
Z tego co wywnioskowałyśmy, ten we Włoszech proponował mi karierę na 3 lata, ten z Argentyny na 6.
W każdym razie można ją było zawsze przedłużyć.
Dalej średniawo chciało nam się czytać, bo kompletnie nie znałyśmy sformułowań tam zawartym....
- Ok. Idę zadzwonić.- Vils odeszła od nas i wyszła na dwór.
- Jak tam twój film?- zapytałam Camili.
- Genialnie. Ramallo sprawdził kontrakt i nie było tam żadnych błędów. Nagrania rozpoczynamy już za 3 dni.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę Cam.
- A jak ja się cieszę!- zaśmiała się.
- Podejrzewam.
- Ok laski.- podeszła do nas Violetta,- Ramallo sprawdzi ci je i na jutro będzie wszystko wiadomo.
- Dzięki Vilu.- przytuliłam moja przyjaciółkę.
- Nie ma za co. Tylko wpadnij jutro, co obgadasz z Ramallo te papierki- zaśmiała się.
- Ok. To zadzwonisz, jak już je przejrzy?
- Tak. Tylko musisz mi je dać.
- Ok. -Zabrałam do ręki. - Proszę.- podałam je blondynce, a ona schowała je do torby.
Potem już zostawiłyśmy tematy pracy.
Rozmawiałyśmy o naszych wakacjach. Moich w Hiszpanii i we Włoszech. O wakacjach Vilu w Brazylii... O wakacjach Cam, która również była w Brazylii razem z Brodueyem, ale w innym czasie niż Castillo.
Opowiedziałam dziewczyną o Amber, Cristoferze i o Tinie.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że Tina to zabawna i słodziuteńka, oraz pyskata małolata, Cristofer to z charakteru trochę nasz Andres, ale z taką różnicą, że Garnier nie bawi się laskami, a po prostu często się zakochuje, a Hiszpan na odwrót.
O Hiszpance żadna z nas nie mogła znaleźć dobrego określenia.
Po prostu uznałyśmy, że nie jest warta jakichkolwiek słów.
Dopiero po południu zebrałyśmy się, a ja postanowiłam odwiedzić mojego chłopaka, który za pewne siedzi w ART REBEL.

*Federico*

Właśnie jadę taksówką pod dom, mojej przyjaciółki i DZIEWCZYNY.
Jak ja się stęskniłem za moją ukochaną przez te potworne 2 miesiące.
Najgorsze i najdłuższe wakacje jakie mogłem mieć!
Mimo, że droga wcale nie była długa to ja miałem wrażenie, że jadę jakąś wieczność!
Następnym razem zabieram moją SUPER NOVĄ ze sobą!
Nareszcie po niekończącej się jeździe dotarliśmy na posiadłość Catillo.
Zapłaciłem panu kierowcy, zabrałem bagaże i podleciałem pod dom.
Najlepsze jest to, iż Ludmi ani nikt inny nie wie , że wracam dziś!
Wyciągnąłem kluczyki i przekręciłem je w zamku.
- Hej ludzie! - krzyknaełem a z kuchni wybiegła Violetta.
- FEDE!
Podleciała do mnie i rzuciła się na moją szyjkę.
Gdyby nie to, iż podtrzymałem się walizki bylibśmy już na podłodze.
- No cześć Violu.
- Ale jak to? Małeś być za tydzień!
- A to dzisiaj nie 31? UPS- zaśmiałem się.
- Violka...?! Mogłabys pożyczyć mi...- na schodach ujrzałem moja piękną dziewczynę.
- FEDERICO!
Zbiegła ze schodów i podbiegła do mnie. Złożyła na moich wargach delikatny pocałunek.
- No hej Kochanie!
- Ale jak to już jesteś?- pytała zdezorientowana Ludmi.
- Tak. Ale ja się za tobą stęskniłem skarbeńku.
- A ja za tobą.- wtukiła się we mnie.
- On tu jest!- pisnęła do Violi.
- Widzę.- zaśmiałą się.- Dobra ja lecę, bo umówiłam się z Leonkiem. Ne tylko wy nie widzieliście się 2 miechy!- zabrała torebkę i wyszła z domu.
- kochanie, ja powinieniem się rozpakować.
- Idę z tobą!
- Ok.- poszliśmy do mojego pokoju.
Jak ja tu długo nie byłem.
Chciałem ucałować Olgę, że tak o niego dbała.
Nie ma to jak wejść do sypialni i poczuć ten świeży zapach czystości i świeżego powietrza, które wdzierało się tu przez otwarte okno.
Oprócz tego dała mi tu mnóstwo kolorowych kwiatków co mi się już mniej spodobało.
Ludmiła usiadła na moim jakże idealnie pościelonym łóżku, a ja zacząłe się wypakowywać.

*Diego*

Siedzę właśnie w biurze i przeglądam robię listę przyjętych osób.
Nagle usłyszałem puknięcie do drzwi.
- Proszę!- powiedziałem nie podnosząc głowy znad papierów.
- Hej pracusiu.- usłyszałem chichot mojej dziewczyny.
- O cześć. Jak miło, że wpadłaś.- Fran podeszła do mnie i musnęła mój policzek.
- Co tam masz?- spytała opierając się o oparcie krzesła  spoglądając na listę.
- Listę osób przyjętych do ART REBEL.
- Aaaaaaaaaaaaaa. I co dużo osób się zgłosiło?
- No dość sporo.- uśmiechnąłem się.- A co dziś robiła moja księżniczka?- wskazałem jej, aby usiadła na moich kolanach.
-yyyy Byłam z dziewczynami.
- Cały dzień?
- Noooo wiesz. Miałyśmy sobie dużo do powiedzenia.
- Ale z was plotkarki.- zaśmiałem się i musnąłem jej polik.
- HA HA HA!- zaśmiała się sarkastycznie.- A ty co robiłeś królewiczu?- zarzuciła mi ręce na szyje.
- Siedziałem w szkole i z tatą podejmowaliśmy ostateczną decyzję, o tym kogo przyjmujemy.
- Oj ty mój biedaku. Taka pogoda, ty tutaj?
- Noooo MASAKRA kochanie, mówię ci.
- Wiesz co?
- Co?
- Przez te 2 tygodnie we Włoszech, okropnie się za tobą stęskniłam.
- Ja za tobą też! Mój tata nie mógł wyrobić z nerwami do mnie. A JEST NAUCZYCIELEM!- zaśmiałem się, a moja królewna wtórowała mi.
- Możesz się wyrwać na chwilkę?
- Chyba mogę...
- Diego, skończyłeś?- do pokoju nauczycielskiego wszedł tata, a Franuś wstała.
- Dzień dobry.- uśmiechnęła się niepewnie.
- O! Cześć Francesca. - tata zdziwił się na widok mojej dziewczyny.- Długo cię nie widziałem.
- Ja pana też.
- Wiesz co Fran...- zacząłem.- Ja to skończę i wpadnę po ciebie o... 19:00 i pójdziemy nie wiem do kina?- zapytałem.
- A na co?- popatrzyłą na mnie wyczekująco.
- Yhp- westchnąłem - Na co będziesz chciała.
- Tak!- klasnęła w dłonie i podskoczyła.- To do zobaczenia- musnęła mój policzek.- do widzenia- zwróciła się do taty i wyszła.
- Nie, nie skączyłem jeszcze.- powiedziałem.
- Ok to ja czekam w sali tanecznej.- odparł i wyszedł.
Około 18:00 skończyłem moją pracę i udałem się do domu.
Zabrałem z niego portfel i wyszedłem po moją kochana.
Po jakimś czasie doszedłem do mieszkania Fran.
Zapukałem do drzwi, które otworzył mi pan Luis.
- Dzień dobry- powiedziałem.
- Dobry.- odparł tata Francesci.
- Jest Francesca?
- Tak. Szykuje się do tego kina. Może jej to trochę zająć, więc wejdź chłopcze.- gestem dłoni wskazał, abym wszedł do środka.
Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanape.
- Jak było w Hiszpanii?
- Dobrze, dziękuje- uśmiechnąłem się.- A państwa wakacje we Włoszech się udały?
- Tak, dzięki.
- JESTEM! - ze schodów zeszła moja dziewczyna. Wyglądała przeeeeeślicznie:

Znalezione obrazy dla zapytania zestaw ubrań na randkE
- Wyglądasz pięknie- musnąłem jej polik, jak tylko do mnie podeszła.
- Dziękuje.- zachichotała.
-Yhyhyhym- powiedział tata Fran. - Idziecie do kina, a ty tak się ubrałaś?
- Taaaaak. Ubrałam się normalnie tato...
- Yhym. Tak normalnie, że Diego oczu nie odrywa.- Powiedział, a ja przestałem wgapiać się w Francecsę.
- To my idziemy.- dziewczyna ujęła moją dłoń i pociągnęła za sobą w stronę drzwi.
- Wrócisz na noc?
- A mogę nie?- zaśmiała się.
- FRANCESCA CAUVIGLIA...!
- Wrócę, wrócę. Pa!
Przeszliśmy przez drzwi wejściowe/ wyjściowe i znaleźliśmy się w ogrodzi Włoszki.
- Od kiedy droczysz się z tatą?- zapytałem ją i objąłem ramieniem.
- Od kiedy nie droczę ię z tobą.- stanęła na palcach i pocałowała mój polik.
- Ale ja lubię jak się ze mną droczysz...
- I dlatego się nie droczę.- zaśmiała się.
- Ale ty wiesz, że teraz się ze mną droczysz?
- Wcale nie...- Czyli nie chcesz robić rzeczy, które lubię?- zatrzymałem się i objąłem ją w pasie.
- No wiesz... Nie za bardzo.
- Droczysz się ze mną.
- Może...- Franuś zmniejszyła odległość między nami i mnie pocałowała.- Jak poszło z listą? - zapytała się mnie, kiedy poszliśmy dalej.
- A dobrze. Przyjeliśmy poro osób,
- fajnie, a na co idziemy?
- No na ten film co chciałaś.
- Dobre wieści.- zaśmiała się.- Violetta dzwoniła i zapytała czy nie pojdziemy na niego we 3 z Cam wiec jesteś zwolniony.
-JEST! To na co idziemy?
- Zobaczymy co jest...
Doszliśmy do kina i wybraliśmy jakąś komedię...
Była całekiem OK. W każdym razie nieźle się pośmialiśmy.
Późno odprowadziłem Fran pod dom.
-  Dobranoc.
- Dobranoc.- musnęła moje usta i weszła do środka.
Ja również udałem się do siebie.
KOLACJA, WIECZORNE CZYNNOŚCI I POSZEDŁEM SPAĆ!!!!!











MACIE JESZCZE DZIŚ 27:*
MAM NADZIEJE ZE SIE PODOBA
KOMENTUJCIE
BUZIAKI :**********