sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 18

*Francesca*

Wstałam dzisiaj o godzinie 07:00. Otarłam zaspane oczy, przeciągnęłam się parę razy i ziewnęłam. Wstałam leniwie z łóżka i spojrzałam na ścianę. Wisiał tam kalendarz. A na nim? 30.06.2015!
To już dzisiaj! To już dziś, za parę minut pójdę na moje ostatnie próby do STUDIO, a potem na ostatni koncert dany w tej szkole. łzy zebrały mi się do oczu momentalnie. To jest nie możliwe. Tyle pięknych lat w STUDIO. Dokładniej 4 cudowne lata w tej szkole co? I NAGLE BASTA! Wszystko się kończy. Nauczyciele zajmą się innymi uczniami, mimo tego, że to my byliśmy powiązani z U-MIX, teraz koncerty, zasponsorowane wytwórnią będą dawać inni...
Z moich zamyśleń wyrwał mnie charakterystyczny dzwonek esemesa.
Otarłam łzy i spojrzałam na komórkę. Był to es od Diego.
" Dzień dobry moja królewno. Mam pomysł! Wpadnę dziś po ciebie i pójdziemy do STUDIO razem! Hym? Co ty na to?!"
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza. Mój chłopak przypomniał mi, że to jednak nie koniec. Przecież to, że kończymy szkołę nie znaczy, iż teraz koniec z całą przyjaźnią czy miłością...
NADAL BĘDE MIAŁA MOICH KOCHANYCH PRZYJACIÓŁ POZNANYCH W STUDIO I NADAL BĘDE MIAŁA DIEGUSIA!
Tak. Hiszpan poprawił mi tym esem humor. Odpisałam mu, aby wpadł o 08:00 i zabrałam rzeczy z garderoby.
Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności.
Po godzinie wyglądałam tak:
Przygotowałam sobie płatki i zasiadłam do stołu.
- Dzień dobry Francesca.-powiedział mój ojciec, który wszedł do kuchni, a ja zachłysnęłam się mlekiem.
- To ty nie w pracy?
- Wychodzę dopiero po 08:00, a co?
- Nieeeeeeee nicccccc.- O masakra! JAK DIEGO TU PRZYJDZIE!- Tyyyyyylko, ymmmm, ja wiesz dziś koncert... Będziecie prawda?
- Tak, jasne skarbie.- mój tata usiadł obok mnie przy stole i zaczął popijać kawę.
- Nie jesz śniadania?- zapytałam.
- Nie, ja już jadłem.
- Aaaaaaa. A gdzie mama?- wstałam od stołu i sprzątnęłam po sobie.
- Z Lili na zakupach.
- Co? O tej porze?! I be ze mnie ?!
- HAHAHAHA Na zakupach spożywczych. Poszły kupić coś na obiad.
- Ahaaaa
- NO właśnie.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i jak z torpedy poleciałam je otworzyć.
- Hej skarbie. - powiedziałam całując Diego w policzek.
- Cześć kochanie- uśmiechnął się do mnie.
- OOOO Dzień dobry Diego.- powiedział tata, niby szukając czegoś w kurtce na wieszaku.
- Dzień dobry- uśmiechnął się mój chłopak.- Dziś koncert. Denerwujesz się?- zwrócił się do mnie.
Tato zaczął pogwizdywać i cały czas grzebał po bluzach, katanach i w ogóle.
Yh- westchnęłam na wyczyny ojca i spojrzałam na mojego chłopaka.- Tak troszkę, ale ty mnie pocieszysz prawda?- chciałam go pocałować, ale tata zaczął chrząkać i niby kaszleć.
Popatrzyłam na niego chwilkę z niedowierzającym wzrokiem i poszłam na górę wziąć torbę.
Kiedy zeszłam na dół mój tata i Diego prowadzili jakąś zawziętą rozmowę.
- Ja tam uważam, że te głupki przekupili sędziów aby wygrać- kręcił głową mój tato.
- No, właśnie! Ale sędzia się pomylił. Przecież ewidentnie na powtórce było widać idealną bramkę. To przecież PARANOJA!
- No dokładnie, masakra.
- Yyyyyy możemy już iść kochanie?- wtrąciłam się, a ich spojrzenia powędrowały na mnie.
- Francesca, czy ja cię nie uczyłem, aby nie przerywać dorosłym kiedy rozmawiają?
- Co?! Diego jest tylko o 3 miesiące starszy, tato.
- Tak a ja o 25 lat starszy od ciebie, córeczko.
- Spieszymy się na próbę do koncertu, który jest DZIŚ tato!
- Diego, czy się spieszycie?- popatrzył na niego spojrzeniem mówiącym idealnie jedno. To, że ma mówić tak jak ojciec chce, albo się doigra.
Mój chłopak zrobił zdezorientowaną minę, a ja przewróciłam oczami.
- Tato spieszymy się! Poza tym to zdaje się mój chłopak a nie twój.
- A mój przyszły zięć i ojciec moich wnuków.- Diego wyszczerzył oczy, a ja walnęłam się w czoło.
- Pffff a co ty chyba się zapędzasz. JESZCZE dzieci nie rodzę!- uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- O Ja widzę, że ty mi tu jakieś argumenty wysuwasz. Fran czy ty jesteś w ciąży.
Popatrzyłam na niego morderczym spojrzeniem, że zaczyna temat przy DIEGO!
- Ok zapytam inaczej...- zwrócił się do Hiszpana.- Zapłodziłeś moją córkę?!
- PAPA!- krzyknęłam do mojego taty. - Diego idziemy!- złapałam chłopaka za dłoń i wyszliśmy z domu.
- Jak coś to mecz dziś o 20:00- krzyknął ojciec, za pewne do Diegusio, a ja się zaśmiałam.
Udaliśmy się w stronę studia i tam zaczęły się próby...

* Andres*

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! LUDZIE!!!!!!!!!- zacząłem się wydzierać jak tylko wbiegłem do Studia, na próbę.
- Co jest Andres?- spytał mnie Leon.
- Nie UWIEŻYCIE!
- Co?- dopytywała się Camila.
- Jak ja wam to powiem to się załamiecie, więc lepiej wam nie mówię.
- ANDRES! powiedzieli wszyscy chórem.
- O kurczę, ale wy to co przez robotów porwani i teraz mówicie jednocześnie?! ODCCOOL! Ja też tak chcę. NO DALEJ! Na trzy mówimy razem CZEKOLADA. Raz, dwa, trzy CZEKOLADA!- powiedziałem tylko ja...- EJ!!!!!!!!!-  ahaaaa mnie roboty nie porwały no taaaaak, a gdzie one są to dam im się porwać....
- Nikt nas nie porwał czubku!- powiedziała Ludmiła.
- TYLKO ROBOTY MÓWIĄ, ŻE NIE SĄ ROBOTAMI!
- Ale, ja wcale nie powiedziałam, że nie jestem robotem debilu.
- AHA! Czyli jesteś robotem. OD ZAWSZE NIM BYŁAŚ. DLATEGO JESTEŚ TAK SZTYWNA.- Robot Ludmila rzuciła się na mnie, ale powstrzymał ją Federico.
- No ta gadaj, co żeś od nas chciał!- dodała Naty.
- Uuuuuuufffffffffffff ok- powiedziałem.- Ale się nie załamiecie???
- NIE!- i znowu ten chórek....
- Ok. DZIŚ OSTATNI DZIEŃ STUDIA!
Wszyscy popatrzyli na mnie z niedowierzaniem i irytacją. NO WIEDZIAŁEM, ŻE SIĘ ZAŁAMIĄ.
Pomrugali parę razy oczami i odwrócili się w stronę sceny, na której właśnie stał Pablo...
ZACZĘŁY SIĘ PRÓBY!

*Diego*

- I co kochanie gotowa?- podszedłem do mojej dziewczyny, która aż trzęsła się ze strachu i ją przytuliłem.
Jest już 16:30. Za parę minut wchodzimy na scenę i wykonujemy pierwszą piosenkę. Na widowni jest paręnaście tysięcy ludzi. Z ich krzyków da się usłyszeć "Violetta" "Leon" Camila" "Broduey" " Naty" " Maxi" " Francesca" " Diego" "Federico" " Ludmila" " Andres"................
TO CONAJMNIEJ NIESAMOWITE!
- TAK.- powiedziała znacznie się uspakajając.
 To miłe, że tak łatwo się uspokoiła, kiedy ją przytuliłam.
- Wiesz może ja będę cię tulił przez całe SHOW, żebyś się tak nie stresowała?
- Yhymmm- wymruczała i wtuliła się we mnie mocno i zachłannie.- Dobry plan.
- Kochanie, przecież jesteś genialna i wiem, że dasz sobie radę!
- Ale ja i tak się boję. To chyba przez to, iż chcę aby to wszystko wyszło genialnie.
- Jak tylko zaczniesz śpiewać już będzie genialnie.
- Hhaha.
- No co? Taka prawda. Kochana, masz wielki talent i dobrze o tym wiesz. Pamiętaj, że wchodzimy tam teraz wszyscy razem. I pamiętaj, że wszyscy mamy cieszyć się tym, że występujemy spełniając marzenia. Nie przejmuj się niczym, ani ludźmi, ani krytykami, ani producentami, czy przedstawicielami muzycznymi, tak? BAW SIĘ I CIESZ!
- Jesteś niesamowity!
- Wiem...- Fran się zaśmiała.- Ale i ja potrzebuję troszkę zachęty, aby przeszedł stres.- Zbliżyłem nasze twarze, a Francesca wbiła się w moje usta.
- ZACZYNAMY! - krzyknął Pablo, a wszyscy zebraliśmy się w wielkim kółku!
Włożyliśmy do niego dłonie i zaczęliśmy krzczeć.
-ON BEAT ON BEAY ON BEAT TAAAAAAAAAAAAAK!
Po tych słowach wybiegliśmy na scenę i rozpoczęliśmy SHOW!
 
- I co. Byłaś ŚIEWTNA!- podniosłem Fran kiedy tylko wbiegliśmy za kulisy. Zacząłem ją obkręcać, a ona się chichrać.
- Ty też byłeś niesamowity.- powiedziała, gdy tylko się oderwaliśmy....
- HEJ LUDZISKA- ZAWOŁAŁ VERDAS- VIOLKA ŚPIEWA PATRZEĆ!
Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili już oglądaliśmy Violettę.
 
- Gratulacje kochana! - krzyknęła Cami i przytuliłą dziewczynę, która do nas podeszła.
- Byłaś genialna!- dodała Francesca.
- Dziękuje! - zaśmiała się Vilu.
Po chwili była już w objęciach Leona, a na scenę weszła Ludmila.
 
Jej solówka również wyszła zarąbiście!
Oczywiście nasza SUPER NOVA zaraz po zejściu ze sceny zaczęła obściskiwać się z Fede, ale nie za długo po chwili to on już zaczął śpiewać przed publicznością!
 
Dopiero kiedy zszedł razem ze swoją dziewczyną mogli się Poprzytulać.
- Gotowa skarbeńku?- zapyałem moją dziewczynę, bo to teraz jej kolej...
Ona przełknęła ślinę i mnie pocałowała.
- Teraz tak.
- Francesca, na scenę!- zawołał Pablo.
- Pamiętaj. BAW SIĘ! A jeśli się zdenerwujesz, to spójrz dyskretnie za kulisy. BĘE STAŁ I PATRZAŁ. No chyba, że nie mam patrzeć.
- Patrz!- uśmiechnęła się i poszła na scenę..
 
Jak tylko z niej zeszła zacząłem ją znowu obkręcać, na co ona zaczęła się śmiać.
- Mówiłem, że jesteś SUPCIO?!
- To dzięki tobie. Miałeś rację, aby się bawić. Na widowni jest mnóstwo ludzi. A w 1 rzędach nasi rodzice i w ogóle rodziny. Ty wiesz, że jest ktoś kogo się nie spodziewasz?
- CO?! KTO?!
- Na serio. Siedzi obok Gregorio.
- KTO?!
- ZOBACZYSZ!
- Nie widziałem tam tego kogoś wcześniej, bo śpiewaliśmy w grópie, ale teraz zobaczę. Obok taty?
- Yhym.
- Leon WCHODZISZ!- powiedział Pablo, a Verdas wszedł na scenę.
Po zejściu, oczywiście wycałowywała go Violka.
- AAAAAA TERAZ TY! - podleciała do mnie Francesca.
- Wiem, teraz to ja się denerwuje...
- Ej kotek, dasz radę!
- DAM? - Francesca mnie pocałowała.
- DASZ?
- DAM...
- DIEGO, SŁUCHAJ BARDZO FAJNIE JA TEŻ LUBIĘ CAŁOAĆ BRĘDĘ, ALE WIESZ CO JESZCZE LUBIE? ŚPIEWAĆ NA SCENIE! DAJESZ, DAJESZ.
Pobiegłem na scenę. Faktycznie było tam DUŻO NIEZNAJOMYCH, ALE I NASZYCH RODZIN!
W TYM MOJA MAMA! ŁAŁ! SERIO PRZYJECHAŁA! NIE MOGĘ W TO UWIEŻYĆ! WIĘC O NIEJ MÓWIŁĄ FRAN...
Zacząłem śpiewać...
 
- AAAAAAAA KOCHANIE TY MOJE BYŁEŚ GENIALNY!- rzuciła się na mnie moja dziewczyna, a ja ją objąłem.
- Dziękuję. MOJA MAMA JEST NA WIDOWNI.
- Wiem, o niej ci mówiłam.- uśmiechnęła się do mnie.
- Nie wieżę.
- UWIEŻ, UWIEŻ!
- NATY CAM!- zawołał dziewczyny Pablo.
Hiszpanka i Argentyna zaczęły śpiewać.
( TAAAAAK JOP NIBY TYLKO NATA I LUDMILA)
- BRODUEY ANNDRES MAXI TERAZ WY!- krzyknął Pablo, a chłopaki zaczęli śpiewać.
 ( WYOBRAŹCIE SE, ŻE ŚPIEWAJĄ TYLKO MAXI BRODUEY I ANDRES)
Po zejściu tradycyjnie wyściskały ich dziewczyny : CAM I NAT.
- Ok leć kochana. Teraz ty.- uśmiechnąłem się do mojej dziewczyny.
- I reszta dziewczyn.
Moja ukochana wbiegła na scenę.
FRAN LUD NATY CAMI I VIOLA ZACZĘŁY ŚPIEWAĆ:
 
- No i jak zwykle genialnie!- powiedziałem do mojej dziewczyny, która zeszła ze sceny.
- Daj spokój Diego! Przez ciebie się rumienię.- Faktycznie na jej policzkach pojawiły się wypieki.
- Oj jakie rumienie? To ze zmęczenia.
- Tak, właśnie.- zaśmiała się.
- Ok TERAZ chłopcy jedziecie z VEN CON NOSOTROS!- darł się nasz dyrektor.
- Powodzenia.- powiedziała Fran i puściła mi oczko.
- Dziękuje.- musnąłem jej polik i wbiegłem na scenę.
(ŚPIEWA TEŻ FEDE)

Kiedy zszedłem od razu zostałem powitany ( ponownie i tak jak każdy) przez swoją dziewczynę.
- Byłeś genialny.
- Ale inni też co? Czy byłem za genialny, aby na nich spojrzeć- poruszałem brwiami- nie no żart.
- Tak byłeś za genialny. Jestem zazdrosna- uśmiechnęła się. - A skoro mowa o zazrdości... Pełno lasek się na ciebię gapiło- udała obrażoną.
- Ale ja i tak patrzę tylko na moją księżniczkę.
- Ooooooo- przytuliła mnie, bo to ja jestem tą księżniczką tak?- odsunęła się o de mnie. - I nie gadaj mi o adwokatach.
- HAHAHAHAAAA. NIGDY ICH NIE MA JAK SĄ W POTRZEBIE...- zostałem obdarowany morderczym spojrzeniem.- A kto inny skarbie. Jasne, że ty.
- Kocham cię.
- KOCHAM CIĘ.
- NO a skoro mowa o księżniczkach...- powiedział Andres wspinając się na scenę.
Chłopcy zaczęli śpiewać...  MI PRINCESCA

Oczywiście zostali mile przywitani przez ich chicitci HAHAHA
POTEM ZAŚPIEWAŁY FRAN VILU I CAMI
Moja dziewczna, nadal się stresowała, ale nie tak jak poprzednio. Jak zaczęła śpiewać stres jakoś znikał. U innych też.

- Jesteś najgenialniejsza wiesz o tym?
- Oj nie przesadzaj, kochanie.
- Ja przesadzać?! FRANCESCA CAUVIGLIA BEZ TAKICH!- zaczęła się ŚMIAĆ.-  Na serio. A jakby ktoś powiedział, że nie zastanowiłbym się czy nie zachować się tak jak rycerze kiedyś i wyzwać na pojedynek.- teraz ja się zaśmiałem.
- Oooooo ty mór rycerzu........
Ukłoniłem się i pocałowałem dłoń Fran.
- DZIEWCZYNY GAZ!- popędzał Ludmi i Natę Pablo...
Weszły na scenę i zaśpiewały...

Potem ( po uściskach) na scenę znów wszedli ALL 4 YOU w piosence SOLO PIENSO EN TI

KIEDY SKOŃCZYLI, WSZYSCY ZEBRALIŚMY SIĘ W KÓŁKU
-OK LUDZIE!- zaczął Pablo.- Teraz finałowy numer. DAWAJCIE!
Znowu włożyliśmy dłonie w krąg i daliśmy czadu:
- ON BEAT ON BEAT ON BEAT ŁOOOOOOOOOŁ
Weszliśmy na scenę i zaśpiewaliśmy
(THOMAS=DIEGO, NAPO=FEDE)
Zeszliśmy ze sceny i pobiegliśmy za kulisy! SŁYSZELIŚMY OKRZYKI "BIS BIS BIS"
- Zaśpiewacie jeszcze jedną piosenkę?- zapytał nas nasz dyrektor.
- TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!- KRZYKNĘLIŚMY WSZYSCY JEDNYM CHÓREM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- ALE CO?- DOPYTYWAŁ SIĘ PABLO.
- CRECIMOS JUNTOS!- BYLIŚMY ZGODNI.
WESZLIŚMY NA SCENĘ I ZACZĘLIŚMY:











OKI DOKI
JEST 17! MACIE JĄ DZISIAJ. CIESZYCIE SIĘ?!
OK WIEM MEGA MUZYCZNIE, ALE NIE MOGŁAM MUSIAŁA TO PODODAWAĆ.
NIE JESTEŚCIE ŹLI CO? NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!
Ale przyznajcie, ile tych piosenek włączyliście?
ZADNĄ? HAHAHA
NO NIC, ALE SĄ
PISZCIE KOMKI.
BUZIALEKONKI :***************






 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

7 komentarzy:

  1. Nie no...zamień się mózgiem :33 Cudo! Rewelacja! Coś niezwykłego! Nie no..ten ojciec Fran to tylko o jednym :p Diecesca...słodko :* Też chcę takiego chłopaka :(( Słuchałam wszystkie pioosenki ;** Rewelka! Czekam na next<3 A tak przy okazji...kiedy kolejny rozdział na http://diecesca-naxi-opowiadania.blogspot.com/?m=1?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuje.
      DLACZEGO CHCESZ SIĘ ZAMIENIAĆ??!!
      DZIEWCZYNO NIC NYŚ W TYM MÓZGU NIE ZNALAZŁA HAHAHA
      Nie no okkk bez przesady nie jestem ułomem ( chyba)
      OK TY TEZ PISZESZ CUDNIE!
      A co do 2 bloga?
      No niestety ja głupia mam kaszel i katar i po prostu nie możemy się na razie spotkać z moją przyjaciółką żeby go napisać :(
      JESZCZE RAZ DZIĘKI :**********************

      Usuń
  2. Dziękuje :***************
    Oj co do nexta to nie wiem czy dziś dam radę... HAHAHA
    CHOCIAŻ WIESZ CO?!
    Jak w nocy nie będę miałą co robić to go jeszcze przed 00:00 zobaczysz :D ALBO POOOOO PÓŁNOCY E TAM!
    ALE DO JUTRA :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pablo rozwalił mnie kwestią o całowaniu Brendy ;)
    Rozdzial jest cudny
    Diecesca ♥

    OdpowiedzUsuń