niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 6

*Francesca*

Wracam sobie właśnie ze Studio. To takie dziwne, że za trzy tygodnie i jeden dzień, koniec roku szkolnego. ZAKOŃCZENIE SZKOŁY!!! Fajnie, będą wakacje i w ogóle... Mimo tego chyba każdemu z nas będzie okropnie smutno 31.08.2015, kiedy zagramy ostatni koncert dla STUDIO ON BEAT. Ono nigdy nie było normalną szkołą, w której nauczyciele zanudzają, i męczą się, że muszą uczyć tyle "NIEUDACZNIKÓW". Nie jest miejscem gdzie uczeń odlicza minuty do dzwonka i nie może się doczekać kiedy minie 45 minut męczarni. Zawsze było, jest i będzie miejscem, gdzie każdy przychodzi z uśmiechem, zadowolony z tego, że tu jest, że spełnia marzenia. Nauczyciele zawsze byli przyjemni ( prócz paru chwil Gregorio i Jakie), byli naszymi przyjaciółmi, praca z nami była dla nich przyjemnością, tak jak dla nas. STUDIO ZAWSZE BYŁO NASZYM 2 DOMEM!!!!!!!!!!!!!!!! To tu poznałam moich przyjaciół. To, że znam Diego też jest w jakiejś części zasługą STUDIO. Gdyby nie ono, nie poznałabym Vilu. A jakbym nie poznała Violi, nie podbiegłabym do niej na lotnisku, a Diego nie wziął by przez przypadek mojej walizki... Chociaż może i bym go znała od samego początku spiskował z Lud... Walizki to był zbieg okolicznościowy. Jednak ja wolę nazywać to PRZEZNACZENIEM! Wracając STUDIO otworzy, a dla niektórych już otworzyło drogę do KARIERY. Poprawka WYMAŻONEJ KARIERY! Będzie mnuuuustwo producentów i przedctawicieli wytwórni muzycznych, na tym koncercie. Każdy ma równe szansę na kontrakt... Leon, Viola , Cam, Broduey, Lud, Fede, Nata, Maxi, Andres, Diego, Ja...
Właśnie Diego... On prowadzi ART REBEL, ale gdyby otrzymał propozycję kariery muzycznej, przyjąłby ją? Zaciekawiło mnie to. Nagle jednak, przez głowę przeszła mi pewna myśl...
JEŚLI DIEGO ZOSTANIE PROPOZYCJE KARIERY W HISZPANII... TTTTTO WYJEDZIE?!
Niestety kariera w Hiszpani, była prawdopodobna. Dlaczego? Bo to z tam tąd pochodzi mój chłopak. Jeszcze rano mówił, że nigdy by mnie nie zostawił, ale co jakby miał taką ogromną szansę? WIEM  MYŚL BYŁA OGROMNIE EGOISTYCZNA, ALE TAK SIĘ POCZUŁAM!
Nogi się po de mną ugięły, a w oczach stanęły łzy. To nie samowite jak ten facet na mnie działa. Na samą myśl o ty, że musielibyśmy się rozstać tracę oddech. Faktycznie przez jakiś czas, oddychałam nie równomiernie, niczym klaustro-fobiczka, która jest w małym zamkniętym pomieszczeniu. Po chwili opanowałam się. Nie mogłam popadać w dzisiejszego ranka wspomnianą depresję, bo sobie wymyśliłam, że Diego jednak złamie słowo. On, jest teraz w... DOMU. TAK ZAJĘCIA SKOŃCZYŁ 3 MINUTY TEMU A MÓWIŁ, ŻE DO ART REBEL DZIŚ NIE IDZIE...
Od razu, bez zastanawiania, skręciłam w uliczkę na której znajdował się dom Diego.
Zapukałam do drzwi, a on mi otworzył.
- Hej kochanie, co tu robisz?- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Cześć, skarbie.
- Ejjjj, płakałaś?- zapytał, a raczej stwierdził Diego.
- Tak.
- Dlaczego?- dopytywał zmartwiony.
-  To idiotyczne i... samolubne.
- Choć wejdź i mi opowiec.- zaprosił mnie do środka.
Usiedliśmy na kanapę.
- No mów.- powiedział Diego.
- Bo ja rozmyślałam o Studiu, i o naszych karierach po nim...
-Taaaaak...
- No i w końcu doszłam do wniosku, że na pewno dostaniesz jakąś propozycję z Hiszpanii i - mówiłam szybko, ale ostetnie słowo utkwiło mi w gardle.- W-w-wyjedziesz.- powiedziałam szlochając, a Dieguś spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem. - Ostrzegałam, że to samolubne!
Chłopak mnie przytulił. Przez chwilę milczylismy. Diego wypryskał się perfumami, które tak lubiałam. On dobrze o tym wiedział. Zaciągałam się nimi jakbym była od nich uzależniona. Prawda jedmak jest taka, że uzależniona jestem od Diego... Założę się, iż na innym chłopaku, nie pachniały by tak dobrze.
- Trochę mi przykro.- odezwał się w końcu, nadal mnie tuląc.
- Wiem ,wiem- zaczęłam się tłumaczyć, więc niechętnie odciągnęłam się od mojego chłopaka.- Wiem, że to samolubne. Nie chcę żebyś prze ze mnie, rezygnował z marzeń, ale ty pewnie też byś się źle po czół, gdybym wyjechała. To jest inna sytuacja, niż gdybyś tak sobie się wyprowadził. Tu chodzi o karierę i zrozumiem to. Więcej będę cię wspierać.
- Ne, nie o to chodzi. Jest mi przykro, bo chyba myślisz, że to co powiedziałem rano to były puste słowa.- powiedział Diego.- Nawet jakby zaproponowali mi 100000000 na miesiąc, za wykonywanie codziennych czynności takich jak spanie, jedzenie, czy chodzenie, a ciebie by nie było obok, nie przyjąłbym tej propozycji. Fran KOCHAM CIĘ. I tak jak powiedziałaś, że be ze mnie wszystko nie ma sensu, to ja mówię, że kiedy nie jestem blisko ciebie nic nie ma sensu. Rozumiesz? Wszystkie moje marzenia nie maja sensu, kariera, pieniądze sława, a nawet to co tak kocham, czyli MUZYKA. Po za tym, gdybym wyjechał to, wyrzyciliby mnie z wytwórni, zanim zagrał bym pierwszy koncert, albo nagrał 1 piosenkę czy płytę.- zaśiał się chłopak.
-Dlaczego? Jesteś genialnym muzykiem.
- Bo ty byś była tu, a ja tam. Na niczym bym się nie skupił. Wszystko przestałoby mi sprawiać frajdę. Muzyka była by monotonna, a kariera przymusem, a nie radością. Moje pełne szczęście potrafisz zapewnić tylko TY.- łzy wzruszenia spłynęły po moim policzku, a Diego je otarł.
- Kocham cię - wyszeptałam i wtuliłam się w niego, najmocniej jak umiałam.
- A ja ciebie kocham. - odparł i dodał:- Po za tym, mam ART REBEL, a to też spełnienie marzeń.
- Tylko mi nie mów, że jak byś miał propozycję z BA, to byś jej nie przyjął?
- nie wiem. Musiałbym się głęboko zastanowić. Pozaty trasy bez ciebie... No i opuszczenie szkoły, którą założyłem z tatą... Nie raczej bym nie przyjął.
- I nie mówisz tak dla tego, żebym nie brała na siebie winy jak nie przyjmiesz kontraktu z Hiszpańskiej wytworni muzycznej?- powiedziałam z sarkazmem.
- Ciiii, bo się wyda- zaśmiał się Diego- A tak na serio to nie. Mówie serio.



*Diego*

Fran wcale nie skłamałem. Wątpię, żebym przyjął kontrakt z BA, a z Hiszpanii to już na 100% nie. Nie zostawiłbym Francesci, czy ART REBEL, albo moich przyjaciół.
W pewnym momencie Francesca wstała i usiadła na moich kolanach okrakiem. Złapała dekold od mojej koszulki i po całowała mnie. O czywiście oddałem pocałunek, a nawet jeszcze bardziej go pogłębiłem. Czułem na swoich ustach malinowy błyszczyk. Ona bardzo lubiła takie owocowe pomatki, a ja je wręcz kochałem. Moje ręce zaczęły jeździć po plecach mojej ukochanej. W końcu wylądowały z lekka niżej, a Fran oderwała się o de mnie na chwilkę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Franuś patrzy na mnie z podniesionymi, zabawnie, brwiami.
-No co?- zapytałem.
- Rączki skarbie.- przewróciłem oczami.
- Nie.- powiedziałem.
- Co?- zaśmiała się Francesca i zdziwiła za razem.
- pójdźmy na kompromis hymmm?
- Słucham?
- Ja biorę jedną dłoń, a 2 zostawiam.- Fran pokręciła przecząco główką.
- YHHHH- Westnąłem z rezygnacjai zabrałem je, a Fran zaczęła mnie z powrotem całować, a moje ręce z powrotem powędrowały. na jej yyyy miejsce poniżej plecow.
Ona tylko pokiwała glowa z rezygnacja i całowała mnie dalej.
Usłayszałem, że ktoś przekręca klucz w zamku. Nie interere mnie to. Całowanie Francesci było takie przyjemne, że nawet gdy już byłem pewny, że wszedł nie oderwałem się od niej.
- Jestem Die...- zaczął tata, a moja dziewczyna zeskoczyła ze mnie jak poparzona.- go- dokończył.
- Dzień dobry Francesca- przewrócił oczami i powiedział oschle do mjej dziewczyny.
- Dień dobry. - odpowiedziała zawstydzona Franuś.
Ciekawe czy to dla tego, iż ojciec przyłapał nas na dwuznacznej sytuacji, czy, bo ona wie, że on wie, że ona wie, że on kocha mamę.- Yyy to ja już będę lecieć. Pa Diego,- powiedziała muskając mój policzek.- Do widzenia.- zwróciła się do mojego taty.
- Nie zostaniesz na kolacji?  Opowiesz nam o miłości!- powiedział sarkastycznie, a ja go obdarowałem morderczym spojrzeniem.
- Przestań tato!- krzyknąłem.
- YYY to pa...- powiedziała Fran i wydszła.
- Musiałeś się tak odnosić do Franuś?- zapytałem ojca z wyrzutem, kiedy drzwi za Francescą się zamknęły.
- A twoja dziewczyna mogłaby zająć się swoim chłopakiem, a nie jego rodzicami?
- Moja dziewczyna ma imię.- tata przychnął, a ja skierowałem się w kierunku drzwi wyjściowych.
- A ty do kad?
- Do maymy. Wyjeżdża w Sobotę i obiecałem, że zjem dziś z nią kolację. DO WIECZORA!
- Do zobaczenia!
Wyszedłem z domu i udałem się w stronę hotelu.




*Ludmiła*

- Hej Ludmi, oglądamy ten film?- pokazał mi płytę Federico, kiedy tylko mama i German wyszli z domu.
Ramallo i Olga też się gdzieś ulotnili, więc jesteśmy tylko w 3.
- Hejka, gdzie tata i Priscilla?
-Poszli na randkę.- powiedziałam.
- OOOO. Słuchajcie, bo ja wychodzę do Fran, więc macie dom dla siebie.- puściła nam oczko Vilu.
Szybciutko wyszła z domu, a my zaczęliśmy oglądać film.
- Kocham cię- powiedział w końcu Fede.
- A ja kocham ciebię.- odparłam.
Federico mnie pocałował, a ja usiadłam na jego kolanach i coraz bardziej pogłębiałam pocałunk. Federico robił to samo.
W pewnym momencie jego ręka znalazła się pod moją koszulką.
Chłopak oderwał się o de mnie i zapytał z troską w głosie:
- Ludmiła... czy ty chcesz...
Uśmiechnęłam się i zaczęłam odpinać jego koszulę.
Feder się zaśmiał, po czym zaniósł mnie na rękach do swojej sypialni.
Tam nasze ubrania wylądowały na podłodze, a dalej chyba każdy wie...
















JETS ROZDZIAŁ 6:)
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA:)
PAMIĘTAJCIE:
WYRAŻAJCIE OPINIĘ W KOM. KAŻDY CZYTAM I BIORĘ POD UWAGĘ :D



4 komentarze:

  1. Diescesca przyłapana ;)
    Fede i Lu już mają za sobą ten 1 raz!!!
    Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaaaaak !!!!
      Przyłapani i tak za sobą:)
      Next? Właśnie go piszę, więc powinien pojawić się za parę minut :D

      Usuń
  2. Kurcze..ten Gregorio to chyba nie wie kiedy ma wracać do domu xd Uuu Fedemiła^^ Świetne :))

    OdpowiedzUsuń