Dzisiaj śmiało mogłabym nazwać się śpiochem. Wstałam dopiero o 11:00. Ale co poradzić, kiedy pół nocy nie spałam, bo myślałam o STUDIO? Ale cóż. Diego ma rację. Nie ma się co przejmować, bo to przecież nie koniec, tylko początek. Z takim nastawieniem wstałam.
NO WŁAŚNIE! DIEGO! Pewnie gdyby, nie mój chłopak nadal bym spała, bo dostałam od niego esemesa, co mnie obudziło.
" Witaj skarbeku. Robisz coś dziś? Mam nadzieję, że nie, bo mam coś dla ciebie. :*************************************************"
Tylko on mógł mi teraz poprawić mój humorek. Odpisałam mu, że nic nie robię i w zamian dostałam odpowiedź, że wpadnie po mnie o 18:00.
"Nie radzę skarbie. Mój tato wypuści nas dopiero o 20:00, jak znowu zacznie nawijać. Spotkajmy się w parku o 18:00, ok?"
" Dobrze kochanie, więc w parku o 18? Przy fontannie Będę czekał"
Jestem ogromnie ciekawa, co ma dla mnie. No nic cały dzień będę musiała się czymś zająć.
Zabrałam z garderoby rzeczy i poszłam do łazienki.
Wykonałam poranne czynności i ubrałam się w to:
Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Nadal nie wiedziałam kompletnie co mam robić.
- Hejka, Fran.- powiedziała Lili, a mnie olśniło.
W sumie od kąt tu przyjechała za dużo rzeczy to my razem nie zrobiłyśmy.
- Heeeeeeeeeeeeej. Co dzisiaj porabiasz?
- A nic w sumie. Luca umówił się z jakimiś dawnymi znajomymi, twoi rodzice poszli do pracy... A co?
- A miałabyś ochotę iść na BABSKI PODÓJ SKLEPOWY?!
- Babski podbój slkepowy?!
- Tak, tak sobie raz z Cami i Vilu wymyśliłyśmy. To jak będzie?
- No pewnie, a kiedy?
- No teraz.
- Teraz?
- Yhym. - wstałam z krzesła i zabrałam z wieszaka torebkę.- Idziemy?
- Yyyy OK!- ona również zabrała swoją torbę i udałyśmy się do galerii.
*Violetta*
- Nawet nie wiesz jak się cieszę kochanie!- pisnęłam do Leona.Idziemy właśnie podpisać kontrakt.
Ramallo przejrzał go dokładnie.
Nie ma w nim żadnych oszustw, przekrętów, ani nic z tych rzeczy. Mogę śmiało podpisywać.
Fajnie, że Federico i Ludmila, też są w U-MIX. Będziemy pracować razem.
- Ja też się cieszę, że spełniasz swoje marzenia.
- Na pewno nie przeszkadza ci ta sytuacja?
Leon zatrzymał się złapał mnie za ręce i spojrzał mi w oczy.
- Nie. Jesteś moją najukochańszą dziewczyną i bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona. Teraz kiedy musieliśmy opuścić Studio, cieszę się, iż odnalazłaś drogę, którą będziesz podążać. Rozumiesz? Jesteś dla mnie ważna, a twoje szczęście, powoduje, że i ja jestem szczęśliwy. Ci radość daje muzyka, a ja będę cię wspierał. Poza tym pamiętasz.... Jak coś to trochę za nadbagaż i HEJA!- zaśmiałam się.
- Tak, ale jest coś, a właściwie ktoś co daje mi więcej szczęści niż nawet muzyka. Uroczy Meksykanin, którego kocham. T ty Leon.
-Violetta, ja też cię kocham i dlatego chcę, abyś spełniała marzenia.
- Na pewno?
- TAK VIOLU!
- Jesteś najlepszym chłopakiem pod słońcem.
- A ty najlepszą dziewczyną.
Leoś złączył nasze usta w pocałunku.
W takich chwilach wiem, że mogę śmiało iść podpisać umowę, bo Leon będzie mnie wspierał nawet na odległość.
Wytwórnia jest tu, ale wiadomo trasy, dużo czasu poświęconego na pracę.
W takiej sytuacji, nawet jak będę ty w BA nie możemy już spędzać ze sobą tyle czasu...
Jednak cieszę się, że mogę dzielić moją pasję z takim cudownym stworzeniem jakim jest mój chłopak.
Oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy w stronę siedziby U-MIX.
Tam oznajmiłam im ,że się zgadzam i....
ZOSTAŁAM GWIAZDĄ U-MIXA!
* Diego*
Wszystko już dokładnie przygotowałem. Chcę jakoś pocieszyć Francescę.Rozstanie ze STUDIEM to dla niej ciężka sprawa. Dla mnie również, ale ja mam ART REBEL, wiem co będę dalej robić. Francesca, też wie. Ale teraz będzie stresować się tym, czy ktokolwiek zaproponuje jej karierę, da kontrakt... JESTEM PEWIEN, ŻE TAK!
Moja dziewczyna ma niespotykany talent, ale weź jej przemów do rozsądku. Jest mega uparta. WADA/ZALETA? Nie wiem. Nie ma ideałów. Oni nie istnieją. No chyba, że ideał to człowiek mający złe i dobre strony...
Moje rozmyślenie przerwał słodki głosik mojej dziewczyny i jej ciepły dotyk dłoni, które zakrywały mi właśnie oczy.
- Zgadnij kto to?- zaśmiała się nad moim uchem.
- Hymmmmm, a może mój adwokat? No nareszcie pani jest. Stęskniłem się. Tylko niech nie mówi pani Francescę, bo będzie nie fajnie...
- Ha ha ha.- zaśmiała się sarkastycznie i usiadła obok mnie.
- Ojjjjj to ty Fran... Głupio wyszło.- zaśmiałem się, a ona pokręciła głową.
- Co ty masz z tym adwokatem? A może zdradzasz mnie z jakąś panią adwokat i teraz żartobliwie chcesz mi to przekazać?- spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Ups. Wydało się. NO ale to właśnie była ta niespodzianka.- - zrobiłem jazzowe paluszki.
- O ! Świetnie. Dobra. To ja lecę sobie to Maysona.
- Do kogo?
- A teraz moja niespodzianka. Zdradzam cię z sędziną. - wzruszyła ramionami.- To pa.
Francesca odeszła, a ja posiedziałem sobie chwilkę z przymkniętymi oczami,
- Dobra, mów kochanie co to za niespodzianka.- usłyszałem moją dziewczynę, która usiadła na moich kolanach.
- A nie idziesz do Maysona?
- Nie znam żadnego Maysona.
- Przecież wiesz, że wiem, że żartujesz.
- Przecież wiem, że wiesz, że wiem, że mnie kochasz i nie zdradziłbyś mnie.- musnęła moje usta.- Co nie?
-Yyyyyyyyyy taaaaaaaaaak- powiedziałem piskliwym głosikiem.
- Diego.....!
- Oj, przecież, ja tylko żartuje. Nie mógł bym cię zdradzić, bo przez ciebie mam takie klapki na oczach, że nie widzę nikogo poza tobą.
- Ooooooooooooooo.- Fran wtuliła się we mnie, a ja ją objąłem.
- Poza tym, zbyt cię kocham i nikogo bym nie mógł tak pokochać, więc z miłości nie mógłbym cię zdradzić...Bo nie możliwe to jest żebym się w innej zabujał. A co do wyglądu. To też nie. Bo jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie.
- Ty t chyba chcesz żebym zrobiła się czerwona.
- Mooooże.- Ona znowu mnie pocałowała, a ja oddałem pocałunki.- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.-przytuliła mnie.- A teraz.- z energią wstała z moich kolan.- Co to za niespodzianka?
- Chcesz wiedzieć?- ja również wstałem, Fran pokiwała głową na TAK.
-To zamykamy oczka.- powiedziałem jak do niemowlaka.
- Yym. Nie ma mowy.
- Franusia...
- Yh- westchnęła. - OK. Ale jak się wywalę...
-Nie wywalisz, bo... jestem tutaj.
Ona protestowała przez całą drogę.
- Diego, a jak wejdę w coś, albo jak się potk...
- Jesteśmy. Możesz otworzyć oczy.
*Francesca*
Kiedy otworzyłam moje oczy, ujrzałam piękne jezioro w, którym pływały gąski.Na brzegu był kocyk, a na nim pełno pyszności...
BANALNE?! MOŻE I TAK, ALE MNIE TAKIE RZECZY WZRUSZAJĄ NAJBARDZIEJ
Zamiast randki w restauracji czy na imprezie, wolę romantyczne spacery po plaży, pikniki, przejażdżki konne i takie tam pierdoły...
Czemu ? Nie wiem, ale Dieguś doskonale wie, że uwielbiam takie romantyczne gesty...
Moje oczy zrobiły się szklane.
Mój chłopak przytulił mnie od tyłu.
- Podoba ci się?
- Bardzo, ja... nie wiem o powiedzieć Diego...
- Nic. Mówiłem to na pocieszenie.
- Powiesz mi coś?- odwróciłam wzrok w jego stronę.
- Ale tak bez adwokatów... Zartuje. Mówkaj.
- Jak ja sobie zasłużyłam na takiego chłopaka?
-N Odpowiem jak ty mi odowiesz na to: JAK JA SOBIĘ ZASŁUŻYŁEM NA TAKĄ DZIEWCZYNĘ?- musnął moje usta.
- Nasza miłością sobie zasłużyliśmy.- wyszczerzyłam zęby.
- Tak. Siadamy?
- SI!
Usiedliśmy się na kocyku.
Ile tam było przepysznych rzeczy... Karmiliśmy się nimi nawzajem dużo się przy tym śmiejąc.
Diego pomyślał nawet o gitarze, więc usiedliśmy na ławeczce i zaczęliśmy śpiewać.
Potem pochowaliśmy niezjedzone jedzenie do koszyka i położyliśmy się na kocu. Wtuliłam się w Hiszpana, a on zaczął gładzić mnie po ramieniu.
Leżeliśmy tak sobie, podziwiając zachód słońca.
Naszą długą chwilę milczenia przerwał Diego.
- Pamiętasz jak moja mama zapytała cię o rodzinę w przyszłości?
- Tak.- zaśmiałam się na wspomnienie tego trochę krępującego, ale i zabawnego spotkania.
Diego też zachihrał się parę razy, po czym dodał.
- Powiedziałaś, że kiedyś chciałabyś założyć rodzinę. To prawda?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Jasne, że bym chciała, ale mam mu to powiedzieć. Nie wystraszy go to?
Jednak wiem, że muszę być z nim szczera. Chcę być z nim szczera.
Tak.- powiedziałam ledwo słyszalnie i przymrużyłam oczy czekając na reakcję Diego.
- A ze mną?- i znowu te pytania...
- A jak myślisz? Co mówią słowa "JESTES TYM JEDYNYM"
- To, że ze mną- zaśmiał się.
- Tak. Ale nie chcę żebyś brał to sobie na poważnie.
- Cieszę się. Bo ja też myślę o nas poważnie.
- Nie bierz tego do siebie. Jesteśmy młodzi i mi nie chodzi o to, żebyśmy teraz się żenili i mieli.... CHILA CO?!- mój chłopak się zaśmiał.
- Tak, chcę być w przyszłości tatą twoich dzieci. Co w tym złego?
- N-N-Naprawdę?
- A czego nie rozumiesz w słowach " JESTEŚ TĄ JEDYNĄ"?
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Ale czemu pytałeś ? Masz mi się zamiar teraz oświadczyć? - zaśmiałam się.
- Nie. Ale chciałem wiedzieć, czy myślisz podobnie jak ja. Takie tematy nie muszą nas przecież krępować. Kocham cię i nie wstydzę się tego, że w wieku 19 at czuję, że tylko z tobą mogę iść.
- Ja ciebie też bardzo mocno kocham.
- Wiem.
Podniosłam podbródek i spojrzałam mu w oczy. On mnie pocałował.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, położyliśmy się obok siebie, tak, że nasze twarze były oddzielone milimetrami.
- A ile byś chciała mieć dzieci?- Diego zaczął się śmiać.
- Ymmmm. Tradycyjnie... 7- Diego wyszczerzył oczy i popatrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja wybuchłam śmiechem.
- A tak na poważnie?- Hernandez najwyraźniej odetchnął.
- Ymmmmm nie wiem 2? A ty?
- Coś koło tego 1, 2.- uśmiechnęłam się.
- Okkkkk, a co z naszym wyjazdem?
- Będę pod twoim domem w poniedziałek o 08:00.
- Ok. SUPER. A o której wylot?
- o 10:00.
- Fajnie.
- Będzie dopiero fajnie, jak przez miesiąc będziemy razem w 1 łóżku.
Zaczął się śmiać, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- I oczywiście pozwiedzamy Hiszpanię....- dodał
- No ha ha ha ha ha.
- A apro po. To będziesz miała coś przeciwko poznania reszty mojej rodziny?- zmarszczyłam czoło nie rozumiejąc.
- Wiesz, jak już tam jadę to by wypadało odwiedzić wujków i tak dalej... Więc pytam czy będziesz chciała pojechać ze mną czy zostać w domu?
- A nie będzie to kłopot jeśli pojechałabym z tobą?
- Nie, no coś ty. A chcesz?
- Yhym- przytaknęłam, a Diego znowu ulżyło.
- To dobrze. Bo mama już każdemu o tobie rozpowiedziała i teraz każdy chcę cię poznać.
Zaśmiałam się.
- Tylko uważaj na wujka Henryka. Uważa, że jesteś sexowna.
- CO?!
- ŻARTUJE. Tylko ja mogę uważać, że taka jesteś.
- DIEGO! NIE STRAS MNIE TAK!
- Dobra, nie ma żadnego wujka Henryka.- zaśmiał się i jeździł dłonią po mojej talii.
- Wstrzymaj się te 2 dni co?
- PF DOBRA- powiedział zrezygnowany i mnie pocałował.
Około 21:00 powiedziałam.
- Zbierajmy się, co?
- Jasne chodź.- Wstaliśmy z koca, zabraliśmy rzeczy i udaliśmy się do mojego domu.
- Dobranoc kochanie.- musnął moje usta Diego.
- Słodkich snów , mój rycerzu.- puściłam mu oczko i weszłam do domku.
Tam wykonałam wieczorne czynności i poszłam spać...
OK MACIE 20
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA.
Ej tylko mnie doprowadzają do łez takie banalne rzeczy jak pikniki?
piszcie w kom :**************
A BUZIACZKI :-*
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńDzisiaj, albo jutro :D
UsuńDiego jest taki słodki :** Mam nadzieję że next będzie jeszcze dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńMam dużo nauki, ale postaram się go dziś dodać. ;D Jakbym wiedziała, że na 100% nie idę jutro do szkoły już bym go pisała, ale nie wiadomo. :(
UsuńPostaram się, aby był dziś, a jak nie no to jutro ;D
Czekam
OdpowiedzUsuńTak postara się żeby był dzisiaj .
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie nauki, iż mądra ja dostała pałę i teraz musi zakuwać!
W każdym razie postaram się, bo prawdopodobnie nie idę jutro do SCHOL ;D
A nie ma pani adwokat, to takie na żat=rty było.
A WUJEK HENRYK, JAKOŚ MNIE DOPADŁ :D
OKOK LECĘ SIĘ UCZYĆ
BUŹKA
PS. CO W KOŃCU Z TYM BLOGIEM CZYTAŁĄM ROZDZIAŁ I NA KONIEC PISAŁO ŻE 1 Z WAS ODCHODZI. ZA PEWNE LOLA?
A I YHX ZA DEDYKACJĘ
Ahaaaaaaaa ok. JUŻ CZAJĘ!
OdpowiedzUsuńA NEXCIK BĘDZIE DZISIAJ
TO JA LECĘ ZABIERAM SIĘ ZA PISANIE GO ;)
Uwielbiam tych adwokatów ahah :D Świetne,przecudoownee<3 Rewelacja^^ Są tacy slodcy i zabawni ;** Czekam na next i jak zawsze pozdrowionka ;**
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE:*****
OdpowiedzUsuńTak, a co tam niech będzie śmiesznie ;D
JA TEŻ POZDRAWOIAM CIĘ SERDECZNIE!