*Francesca*
W drzwiach stał mój brat. Sądziłam, że uszanują moją decyzję, o tym, iż nie wracam do domu póki nie będę miała pewności, ze zabawa w nadopiekuńczych rodziców nie ma sensu, bo jestem DOROSŁA!A ONI POWIEDZIELI LUCE NAJWYRAŹNIEJ WSZYSTKO!
Czyli, że co powiedzieli im, że my z Diego...TEN TO TAM TAKIE COSIE
- Luca, co ty tu robisz?!- krzyknęłam zdezorientowana.
- Mogę wejść?
- Proszę- Diego zaprosił, mojego brata do środka.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie.
- Ymmmm- zaczęłam- Luca to jest właśnie Diego, mój chłopak, a to Dieguś jest mój braciszek Luca.
- Cześć- powiedział Luca i podał Diego dłoń.
- Hej- uścisnął ją mój chłopak.
- Toooo co cię tu sprowadza? Bo jeżeli rodzice cię nasłali, albo chcesz gadać o prywatnych i naszych - tu wskazałam na mnie i Diego- sprawach to nie wysilaj się.- mówiłam dość oschle i z lekka wrednie.
Byłam już na skraju zwariowania nerwowego.
Najpierw wieczne telefony z krzykami ojca, lamentami mamy, a teraz jeszcze Luca. Może jeszcze Lili przyjdzie i zacznie mi o ciąży opowiadać????
TAK NIE ZDZIWIŁOBY MNIE TO WCALE!
- Dlaczego wyniosłaś się z domu?- zapytał w końcu.- zaśmiałam się sarkastycznie.
- Czemu?! Bo rodzice nie umieją zrozumieć, że nie mam 16 lat! A nawet jakbym miał, to mogłabym, choć nie w tak dużej mierze robić co chce! A mam 19. Równie dobrze mogłabym się wyprowadzić, ożenić i mieć dzieci, a im nic do tego. Gorzej! Drą się bo nie wrócilam na noc do domu!
- Mogłaś zadzwonić. Nie chcę ich bronić, ale martwili się o ciebie.
- Zrobili mi awanturę, bo...
- Bo ich okłamłaś? Nie poinformowałaś, że nie wrócisz?
- Bo dorosłam. Niech się z tym ogodzą! KOCHAM DIEGO I MAM PRAWO Z NIM SPAĆ!
- Hola hola my nie o tym.
- A właśnie, że o tym. Co ty myślisz, ze oni to afere robia bo na noc do domu ne wrocilam. bylaby afera, ale jakby się okazało ze bylam u Cami nic by się nie stało. Dowiedzieli się ze poszlam do Diego i co? AWANTURA
- Francesca, porozmawiaj z nimi.
- Kiedy z nimi się nie da normalnie gadać.
- Nawet nie spróbowałaś...
Zamyśliłam się.
- Muszę lecieć. Umówiłem się z Lili. Wyjeżdżamy za parę tygodni, chyba wrócisz do domu przed wyjazdem, co?
- NIE WIEM!
- Pa!- powiedział wzdychając i wstając z kanapy.- Cześć Diego. GADAJ Z NIĄ!
Kiedy Luca wyszedł Dieguś do mnie się przysiadł i przytulił.
-On ma troszkę racji - odezwał się nie pewnie.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Bronisz ich?
- Nie , ale myślę, że powinnaś z nimi pogadać...
- Może i masz rację...
-No mam- zaśmiał się Diego.
- A jak nie będą chcieli mnie wysłuchać?
- Spróbujesz i się przekonasz, po za tym wrócić tu to NO PROBLEM.
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. Bardzo cię kocham. Dziękuje ci, że tak mnie wspierasz.
- Nie lubię jak moja najwspanialsza dziewczyna na świecie się smuci.- zaśmiał się Dieguś.
- A ja lubię jak mnie pocieszasz. Nie wiem jak to robisz, ale z tobą nawet pod mostem byłoby mi wspaniale.
- Bo jak jesteśmy razem to świat nabiera kolorów. Jesteś dla mnie ważna. Kocham cię, tak jak nikogo.
- I wierzę, że to ty jesteś tym jedynym.
- A ja, że ty tą jedyną.- musnął moje usta, a ja pogłębiłam to. - Jaka decyzja?- spytał po oderwaniu. Gadasz, nie gadasz?
- Chyba z nimi porozmawiam...- posłałam mu promienny uśmiech.
- Mam iść tam z tobą?
- Ne, nie obraź się, ale wolę sama.
-Jasne. Bynajmniej wiem, ze nikt mi grabi w dupę nie wbije...
Wybuchłam śmiechem, a Diego razem ze mną.
UFFFFF OK PÓJDĘ Z NIMI PGADAĆ!!!!
Jestem pod moim domem.
OKROPNIE SIĘ DENERWUJĘ. To tylko rozmowa z rodzicami, ale na jaki temat...
Wyciągnęłam klucz z torebki i otwierając drzwi weszłam do środka...
- Halo, jest tu ktoś?- powiedziałam wchodząc do salonu.
- Francesca?!- usłyszałam głos matki, która wyszła z kuchni i mocno mnie uściskała. - Jak to dobrze, że wróciłaś.
- Nie wróciłam. Chciałam na spokojnie porozmawiać. Gdzie tata?
- Luis!- krzyknęła kobieta, a tato znalazł się w mgnieniu oka w salonie.
- No proszę, proszę. Ktoś postanowił nas odwiedzić, jak miło...- powiedział z sarkazmem siadając na kanapie.
- Przyszłam z wami pogadać!- odpowiedziałam równie sarkastycznie, choć to nie grzeczne z racji, że powiedziałam tak do ojca.
- Nie tym tonem moja panno!- zdenerwował się.
- Przestańcie! Co chcesz powiedzieć? Proszę usiądź. - Mama wskazała na fotel.
Zajęłam miejsce.
Tata nadal patrzył na mnie wzrokiem pełnym złości. CO JA MYŚLAŁAM, ŻĘ PRZYJDĘ, POROZMAWIAM A ON WSZYSTKO ZROZUMIE?! Kiedy on nic nie rozumie!
- Ja wiem co ona chce powiedzieć. - odezwał się- Co jesteś w ciąży? Chcesz nam przyznać rację? Diego co chwilę ciągnie cię do łóżka? A wasza miłość to już sam sex?
- TATO!- wydarłam się, bo nie mogłam go już słuchać. - Nic z tego! W ciąży nie jestem, nie przyszłam przyznawać wam racji, tylko porozmawiać, Diego wcale na siłę nie ciągnie mnie do łóżka, a nasza miłość jest taka jak była. A MOŻE I NAWET MOCNIEJSZA I PEWNIEJSZA!
- Mów co chciałaś powiedzieć.- mówiła mama.
- Porozmawiać.
- O CZYM!?- darł się mój tata.
- O tym co się stało. Jestem dużą dziewczyną i mam prawo spotykać się z kim chcę!!!!!!!!! - krzyczałam.- Jednak macie rację mogłam zadzwonić, no ale kurde! Czy w takiej sytuacji myślicie żeby dzwonić? RACZEJ NIE!!!!!! Mamo, tato, ja po prostu nie myślałam w takiej chwili, żeby dzwonić.
- Tak? A czas żeby się z tym dzieciorobem sexić miałaś?
- USPOKUJ SIĘ NIE ZROBIŁ MI DZIECI!!!!!!!1
- Nie masz 100% pewności!- pokręciłam z niedowierzeniem głową.
-JESTEŚ NIENORMALNY!
- Francesca! Nie tym tonem- tym razem odezwała się mama.
- Niech ten gnój tu tylko przyjdzie...- zaczął tata- A TY DO SWOJEJ SYPIALNI WRACAJ!
Zaśmiałam się sarkastycznie i poszłam do pokoju. NIE SZŁAM TAM BO OJCIEC KAZAL!
Weszłam tam, zabrałam z szafy walizkę i zaczęłam pakować.
Ostatnio wzięłam rzeczy na parę dni...
Jednak teraz pakowałam wszystko co wpadło mi w dłonie. Próbowałam powstrzymywać łzy, które zbierały się do moich oczu. Napływały tam z straszną szybkością! Zamazywały mi calutki obraz, mimo tego nie dałam im wypłynąć. Po zapakowani walizki do pełna zeszłam z nią na dół.
- CO ty znów wyprawiasz dziecko?
- U Diego mam za mało rzeczy.Zostanę u niego, a potem pójdę może do Vilu, może do Cami... JESZCZE POTEM MIESIĄC W HISZPANII!- dławiłam się własnymi łzami, które nie słuchały mnie już i wypłynęły pełnym strumieniem.
- Idziesz do tego kretyna?!- wydarł się OJCIEC, a kto INNY!
- Tak i nie nazywaj go kretynem! ON bynajmniej mnie rozumie i jest dojrzalszy od ciebie! CIAO!- wybiegłam z domu, trzaskając drzwiami...
Poszłam w stronę mieszkania Diego cały czas płacząc. Starłam natrętny potok słonej wody, ale NIE cały czas było jej więcej!
Gdy doszłam do celu, wyciągnęłam kluczyki, a potem weszłam do środka.
- D-d-die-go- nie mogłam nic z siebie wydusić. Cały czas miałam okropną gulę gardlaną.
Nic nie usłyszałam. Spojrzałam na zegarek. No tak, Diego jest w ART REBEL.
Zostawiłam walizkę w salonie i zamknęłam drzwi. Wybiegłam z podwórka i udałam się do szkoły mojego chłopaka i jego taty
* Andres*
Idę sobie właśnie parkiem!Pacze się a tam co????????????? MATYYYYYYYLDA.
Była Maxiego. Ta no, Policjantka? A może Polka....?
- Hej Matyllda.- przywitałem się.
- OOOO Witaj Andres, jak miło cię widzieć.- uśmiechnęła się przyjemnie i mnie przytuliła...
- A co tam u ciebie i co tutaj robisz?- zdziwił mnie fakt, iż ją spotkałem, bo przecież wyjechała do Austri...
A może do Polski? Bo ona jest WŁOSZKĄ NIE?
Hiszpanki mieszkają w Kanadzie?
- Przyjechałam z rodzicami z Polski, bo dostali tu propozycję pracy.
- Ahhhha............................................. no to pa!
- E j Andres czekaj- zaśmiała się. - Chciałam zapytać dlaczego usunołęś bloga? UWIELBIAŁAM GO!
- A długa historia... Opowiem ci na lodach, idziemy?
- Okok, ale takich z butki lodowej?
- A wolisz do restauracji?
-Nie, tu na dworze jest pięknie, prawda?
- Tak, tak to chodźmy!
Serio było świetnie!
A Matylda ślicznie wyglądaaaaa....
*Diego*
OOOO Robota papierkowa! ME GUSTA!Wszedłem do pokoju nauczycielskiego i zacząłem przeglądać papiery...
- Diego!- wbiegła do pomieszczenia zapłakana Francesca.
- Co jest kochanie?!- wstałem z krzesła, o na wtuliła się we mnie.
Poczułem jak moja koszulka się moczy. Wiedziałem, że Fran odwiedziła swoich idiotycznych rodzicieli. Postanowiłem nie pytać, jak poszła rozmowa!
Franuś cały czas płakała.
- Aż tak źle?- powiedziałem, ale pożałowałem, bo Fran zaczęła mocniej szlochać.
- Zabrałam większą torbę Diego. Mogę zostać puki Gregorio nie wróci, tak?- odezwała się wreszcie, po chwili.
- Jasne, że tak kochana.- zacząłem gładzić ją po głowie.
-Oni są wściekli, szczególnie ojciec.- usiadła na krześle na przeciwko mojego miejsca.
- Przejdzie im...
- A jeśli nie? Jeśli nie przejdzie.
- Nie wyrzucą cię z domu, a do mnie zawsze możesz przyjść.
- A jak wyrzucą?
- Chyba samo sobie nie wierzysz- uśmiechnąłem się.- A jak wyrzucą, zamieszkamy we dwójkę.
- Chyba we 3. A Gregorio mnie nie znosi.
Zaśmiałem się.
- Okkkk, ale nie przesadzajmy. Zaszłaś mu za skórę, ale bardzo cię lubi.
- Yhyyyyym ok, co nie oznacza, że tak po prostu mogę się do was wtryniać. Ale masz racje, rodzice mnie nie wywalą. Kochają mnie. Prawda?
- Tak- uśmiechnąłem się. - Wiesz kto jeszcze cię bardzo kocha?- wyszczerzyłem zęby, a Fran palcem pokazała we mnie.
Wtulila się mój tors, a ja ja objolem.
Po sko}cyonej robotce wróciłem do domu. Francesca poszla jakies 2 godziny temu.
Zkuchni dochodzil cudowniutki zapach...
- YMMMMM Fran co przygotowałaś?- zapytałem wchodząc do pomieszczenia.
- Spagetti, może być?- uśmiechnęła się do mnie Włoszka.
- Może- pocałowałem nastolatkę w policzek i przytuliłem od tyłu.- KOcham cię- wyszeptałem jej do ucha.
- Diego- zachichotała Fran i ramieniem otarła ucho.- Bo mi się spali...
- Trudno, no weź mnie pocałuj.
- A chcesz żeby się spaliło?
- Tak- Francesca pokiwała głową.
Odwróciłą się do mnie i musnęła moje usta, Ja coraz mocniej pogłębiałem całusy.
Francesca zachichotałą i się oderwała.
- Ale ja nie chcę żeby się spaliło, Dieguś- powróciła do mieszania.
PO zjedzeniu kolacji, udaliśmy się na góre wykonać wieczorne czynności, którymi jest mycie się itd., a nie seeeeeks
Wgramoliliśmy się pod kołdrę. Fran wtuliła się we mnie.
Jeździłem palcami po jej ramieniu, a ona się cicho śiała.
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
MAMY 12
WIELKIE DZIĘKI ZA KARZDY KOMENTARZYK!
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA
BUZIALKI :****************************************************
Przynajmniej Luca w 70 % trzyma stronę Fran
OdpowiedzUsuńTak mi się podoba ten rozdział że nie ma słów by to określić :***
Zapraszam do siebie jest już i rozdział i coś jeszcze :)
OOOOO GRACIAS :********
UsuńNom bynajmniej on :)
JUŻ WPADAM !!!!!!!!!!
:D
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE CI BARDZO!
No pewnie, że ją będzie wspierać.
OJ WIE, ŻE SĄ OKROPNI, ALE NO E TAM!
HAHHA
JESZCZE RAZ DZIEKS
Wooow *-* Wy to wszyscy macie te talenty :D Aww...aż mi się chce płakać ze szczęścia jak są sceny Diecesci..:* Moim zdaniem rodzice Fran mają trochę racji, ale powinni pozwolić Fran żyć własnym życiem ;) Jestem ciekawa co się wydarzy z Andresem i Matyldą :D Andres jak zwykle zakręcony ;D Świetne! Aż mowę mi odebrało ;O Czekam na NEXT'a i pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuńDziekuje ci bardzo.
UsuńNo ja tam nwm czy to talent, raczej hyym hooby? Ale bardzo dzięki.
Matylda i Andres?
ZOBACZYSZ JAK OPOCZYTasz dalej
:-P
Czekam z niecierpliwością ;D
Usuń