*Francesca*
Tak szybko jak tylko mogłam biegłam do swojego domu.
2 razy prawie przywaliłam w słup, raz się potknęłam i wywróciłam...
Kompletnie nic nie widziałam. Wszystko było zamazane, przez moje porąbane łzy! Dlaczego?! DLACZEGO, ON TAK ZAREAGOWAŁ.
Przecież go kocham! On mówił, że też mnie kocha, a właśnie przed chwilą... zer, zer, zerwa, zerwaliśmy.
Poczułam jakby ktoś zabrał mi całą moją radość, którą jeszcze przed chwilą udało mi się odczuwać.
Pocieszałam się mówiąc, że jestem piosenkarką, spełniam marzenia, ale nic z tego nie mogło się równać z Diego- MOJĄ MIŁOŚCIĄ!
To było okropne. Dalsze bieganie nie miało mniejszego sensu. Nawet nie wiedziałam czy czasem nie przebiegłam już uliczki, w którą miałam skręcić, aby znaleźć się w ciepłym domku...
Otulić się kołdrą i schować przed światem. Popłakać się i spędzić tak większość czasu.
Po co mam wychodzić na próby? Po co mam spotykać się ze zanjomymi, skoro bez Diego jestem NIKIM.
Dopełnialiśmy się wzajemnie.
On i ja jesteśmy 2 różnymi osobami... A jednak... Tylko razem mogliśmy być... PEŁNI.
Bynajmniej ja mogłam. On zerwał ze mną, bo podpisałam kontrakt.
Mój chło... były chłopak wkurzył się, bo spełniam marzenia!!!!!!!!!
Jasne on jest ważniejszy od kariery! Ale nie będę jego własnością!
GDYBY MNIE KOCHAŁ WSPIERAŁBY MNIE!
Wkurza się jakbyśmy się mieli nie wiadomo na ile rozstać, a ja tylko dostałam pracę.
Tracę po woli oddech. Biegnę już wieczność, a może parę sekund? NIE WIEM.
Kompletnie zatracam się w moim rozbitym na 10000000000000 kawałeczków sercu.... Na moich myślach...
Nagle przestałam myśleć, bo mocno przywaliłam w drzewo. Na szczęście nie głową. Po prostu pozdzierałam sobie ręce...
Syknęłam z bólu.
Niby nic takiego, ale nie miałam już siły.
Siadłam pod drzewem, dzięki któremu udało zapomnieć mi się na parę ułamków sekundy o moim zerwaniu z Diego. Czemu? Przez to szczypanie rąk po zetknięciu z korą.
Jednak teraz znowu wszystko pamiętałam.
Chciałabym znowu przywalić w coś, żeby choć na chwilkę zapomnieć...
MASAKRA! O czym ja myślę?
Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam znowu płakać...
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
Przez myśl wpadło mi, że to Diego, ale nie musiałam nawet się odwracać.
Ten ktoś nie pachniał jak on... Przez moje ciało nie przechodziły przyjemne ciarki. Bynajmniej do póki nie skapnęłam się, iż to nie on...
Spojrzałam na właściciela ręki.
Stał za mną jakiś przystojny, wysoki blondyn. Był mniej więcej w moim wieku.
- Czy coś ci się stało?- zapytał troskliwym głosem.
- Nie.- wydusiłam z siebie, ale po chwili znowu szlochałam.
- W takim razie dlaczego taka dziewczyna jak ty płacze?
- Bo właśnie się rozstała z najważniejszą osobą w jej życiu.- wydukałam trzymając głowę między kolanami.
- Na pewno ten dupek nie jest ciebie wart.
- Albo ja nie jestem warta go...- znowu ryczałam jak mała dziewczynka.
- Odprowadzę cię do domu, co?
- NIE!- wydarłam się.- Przepraszam ty jesteś taki miły, a ja... tak się zachowuje... wybacz.
- Rozumiem.- wstał.- Rozstania bolą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Jestem Nataniel.- chłopak podał mi rękę.
- Francesca.- uścisnęłam jego dłoń, a on pociągnął mnie tak mocno, że wstałam.
- Dasz się gdzieś zaprosić?- zapytał.
- Nie. Wybacz Nataniel, ale ja właśnie przed chwilą rozstałam się z facetem.
- Jesteś śliczna. I każdego możesz mieć...- zarumieniłam się.- Ale śliczniejsza byś była jakbyś się uśmiechnęła.- wymusiłam uśmiech.- No niech będzie.- zaśmiał się.- Powiem ci Fran, że takiej laski to jeszcze nie widziałem.
- Nataniel...- wkurzał mnie trochę. Ja tu cierpię, a on mnie podrywa. TYPOWY FACET.
- Przepraszam. Po prostu taka dziewczyna jak ty musi mieć prawione komplementy.
- Dzięki, ale obejdzie się bez.
- To jaaaaak dasz się gdzieś zaprosić?
- Nie.
- Oj weź Francesca.
- Nie!- zaczęłam ostrzej.
- Okkkk. Ale tu masz mój nr. -wyciągnął kartę z długopisem i napisał tam liczby.- Zawsze możesz zadzwonić. Ja muszę lecieć pa.
Pf! Jeśli myśli, że się z nim umówię to się myli!
Znowu powróciły moje głupie myśli...
Zaczęłam na powrót szlochać ja małe dziecko... JAK TO MOŻLIWE, ŻE TAK ŁATWO PRZEKREŚLIŁ NASZ ZWIĄZEK?!
Zanim się obejrzałam byłam pod swoim domem.
Na szczęście i mama i tata są w pracy, więc mogę siedzieć sama.
Wbiegłam po schodach do sypialni i tam rzuciłam się na łóżko.
Nawet nie wiem kiedy, ale zmęczona wrażeniami dzisiejszego dnia i toną wylanej wody poszłam spać...
*Broduey*
- Ale ja się cieszę skarbie!- moja dziewczyna rzuciła się na moją szyję.Właśnie jej powiedziałem, że dostałem propozycja zostania cheorografem dla " MI SUENO".
- A jak ja się cieszę!
- No wyobrażam sobie. KOTEK. Ja aktorka, ty tancerz ohhhhhhhhh. JUZ TO WIDZĘ NAJGORĘTSZA PARA W BUENOS AIRES!- zacząłem się śmiać.
- NO CO- NIC, NIC....
- Zaśpiewamy coś?
- Ale co?
- TO!
Bardzo lubię słuchać jej głosu...
Jest taki delikatny i przyjemny dla uszu.
PRZEDEWSZYSTKIM MOICH.
- O kurzczę!! Poćwiczysz ze mną role?
- Co
- Jutro zaczynamy nagrywać!
- Yyyyy OK....
Cami podała mi jakieś paiery, które czytałem i mówiłem kwestie kogoś tam, a ona pięknie wymawiała swoją...
*Diego*
Siedziałem właśnie w swoim pokoju i rzucałem czymś w coś co chwilę.Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
- PROSZĘ!- warknąłem.
Drzwi się uchyliły a do pokoju wszedł mój tata.
- Czego?!- krzyknąłem i rzuciłem płytą o szafkę.
- DIEGO!- wydarł się. - Co ty odwalasz do jasnej ciasnej!
- FRANCESCA!
- To, że wyjeżdża nie znaczy, że masz zachowywać się jak skończony idiota!
- Nie tylko wyjeżdża!- krzyknąłem.- ZERWALIŚMY!- wydarłem się, ale po chwili upadłem na łóżko i schowałem twarz w dłoniach.
- Diego...
- MIŁOŚĆ?! Najpiękniejsze uczucie?! DO CZASU! Ona jest beznadziejna!!! ZAKOCHASZ SIĘ A POTEM CIERPISZ! NIE MOŻESZ ISĘ ODKOCHAC, BO MIMO TEGO, JAK TA 2 OSOBA PATRZY NA WASZ ZWIĄZEK NADAL JĄ IDIOTYCZNIE KOCHASZ!
- Skoro ją kochasz, to dlaczego zerwaliście?
- CZEMU?! Bo Fran w ogóle nie rusza wyjazd. Ważniejsza jest kariera, a nie nasz związek. Nie zależy jej tak jak mi. Nie wiem co teraz robi... Może opija z koleżankami kontrakt! Nie chcę już z nią być. W CIĄGU 1 DNIA ZIENIŁA SIĘ W GWIZDECZKĘ!
- Diego! Uspokuj się! Nie, nie chcesz z nią być, ale ją kochasz.
- Chciałbyś być z osobą dla której liczy się tylko kariera?!
Właśnie zdałem sobie sprawę, że mój ojciec zostawił mame dla kariery...
- Przepraszam, tato...- zacząłem.
- W porządku.- Zastanów się dobrze. Z tego co słyszałem nieźle się darliście. Porozmawiaj z nią na spokojnie. Pamiętaj, że jeśli serio ją kochasz, tak jak mówisz nic nie powinno was rozdzielić...- powiedział wyszedł z mojego pokoju...
JEST NASTĘPNY 30!!!!!!!!
PODOBA SIĘ?!
MAM NADZIEJE ZE SI!
OK LICZE NA WASZE SZCZERE KOM
BUŹKA:*
Chciałąm go dodać jutro, ale tak mi się wcisnęło OPUBLIKUJ
OdpowiedzUsuńPRZYZWYCZAJENIE!!!!
TO NIC
Next JUTRO ;D
No i oczywiście BARDZO DZIEKI
OdpowiedzUsuń:)
Mądre rady ojca ;) Też dzisiaj rzuciłam płytą o szafkę ;P
OdpowiedzUsuńLubię takie dramaty :p
Dzięki ;D
UsuńA co ci ta płyta zrobiła?
HEH
Była po prostu była :p
UsuńA OK ;D
UsuńNie wnikam
HAHHA
;D
O której nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam go pisać...
UsuńZa to pisałam z przyjaciółką na innego bloga, więc...
ALE DZIŚ ;D
Ugh mam nadzieję że ten Dieguś przejży na oczy ;** Fantastico :* Biedna Frann ;( Nie podoba mi się ten Nataniel :3 Czekam na NEXT i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNEXT DZIŚ
UsuńDZIEKI :) ;D
:*
<3
Jak idzie praca nad rozdziałem?
OdpowiedzUsuńjest już
Usuń