*Diego*
Szedłem do Studia, cały czas spoglądając na zegarek. Musiałem tam dojść zanim Fran skończy zajęcia i właśnie zdałem sobie sprawę, że jej ostatnia dziś lekcja kończy się za parę minut a ja nie jestem nawet w połowie drogi, więc przyspieszyłem kroku. W ten sposób dotarłem pod szkołę.
Do dzwonka były dwie minuty, więc usiadłem pod drzewem.
W pewnym momencie rozległ się dzwonek i wszyscy zaczęli się powoli zbierać na dworzu, a ja wzrokiem zacząłem szukać Francesci.
-Fran!- krzyknąłem, kiedy zobaczyłem ją, wychodząc z budynku.
- Diego?- lekko uśmiechnęła się na mój widok, jak do niej podbiegłem.- Co ty tu robisz?
- Jesteś smutna. - zignorowałem jej pytanie.
- Nie jestem.- spuściła głowę w dół.
- Jesteś. - złapałem ją za podbródek i podniosłem go do góry, aby Fran patrzyła mi teraz w oczy.
- Studio- westchnęła. -Już się tu nie będę uczyć. Właśnie wyszłam z mojej ostatniej tu lekcji. - jej łzy zaczęły spływać po policzku, więc je otarłam.- Ja nie chce wyjeżdżać. - teraz już płakała bardzo mocno i się w mnie wtuliła a ja objąłem ją ramieniem.
Czułem się taki bezradny. No bo co ja jeszcze moge?
chciałem porozmawiać z tak zwanym jej ojcem.
chciałem porozmawiać z tak zwanym jej ojcem.
- Gadałem z nim. - Nie chciałem jej bardziej dobijac, ale musiałem powiedzieć.
-Co?- dziewczyna odsunęła się o de mnie i na moment przestała płakać.
- Na początku chciałem dobrze, ale on zaczął mówić głupie rzeczy i powiedziałem mu wszystko co o nim myślę...
- Co? - krzyknęła na mnie.- Co chciałeś osiągnąć w ten sposób? Może to żebym jeszcze szybciej wyjechała?!
- Zwariowałaś?!- teraz i ja się wydałem.- Co ty sobiem yślisz? ! Nawet nie wierz jak bardzo cie kocham i jak boli.mnie to, że wyjeżdżasz!
- Wiem. bym dostsł w twarz. - wyszeptała spokojnie i spuściła głowę w dół, a ja mocno ją do siebie przytuliłem.
-Przepraszam- pocałowałem.Wloszke w czubek główki. - To te emocje.
- Nie chciałam- wyszeptała. - Nie klocomy się, bo do Europy mogę jechać nawet dziś. Diego... chodźmy gdzieś. Obiecałes, że pójdziemy.
- I idziemy. - puściłem jej oczko.
- Gdzie? - zaśmiała się.
- Gdzie tylko będziesz chciała, ale najpierw coś tak mi się wydaje, że pewien kon stesknilSię za pewna księżniczką.
- Adagio! - wykrzyknęła. - kompletnie o nim zapomniałam. - walnęła się w czoło.- Idziemy! - zażądała i pociągnęła mnie za rękę.
- To co..?- zacząłem. - najpierw stajnia potem obiad?
- Masz same dobre pomysły.- zaśmiał się, ale po chwili znów zrobiła się smutna. - Wiesz jak bardzo będę za tobą tęsknila? - zatrzymała sięi sspojrzała w moje oczy.
- Wiem, bo ja będę tęsknił tak samo.
- Kocham cię. - po jej policzku zaczęła spływać łza.
- Skarbie ty moje ja ciebie tez i dlatego nie pozwolę żeby cokolwiek nas rozdzielilo. Nawet jak wyjedziesz będę cię odwiedzać.
- nie Diego. - pokręciła przecząco głową. - Oni nie pozwolą.
- Ale ja wiem, ze będziemy się widywać nie martw się.
- Jak?
- Tego jeszcze nie wiem, ale będę cię odwiedzać a twoi rodzice nawet nie będą o tym wiedzieć. - pocałowałem ja w nos, na co Fran zachichotała.
- Ok.- westchnęła.- Nie myślę już o tym, że niedługo wyjeżdżam. Mama ma jeszcze gadać z ojcem. A teraz chodźmy do Adagio.-pociągnęła mnie za dłoń.
Doszliśmy do stajni dużo rozmawiając, tak jakby nigdy nic.
- Możemy się nim przejechać? - spytała Francesca, głaszczac grzywe konia.
- Pewnie, że tak. - uśmiechnąłem się do niej.
Zabraliśmy zwierzaka na dłuuugą przejażdżkę, a później trzeba było go oddać do jego domu.
- Będę za nim tęsknić...-Francesca przerwała dłuższe milczenie między nami, kiedy wyszliśmy ze stajni. Westchnąłem i objąłem ją ramieniem.
- Założe się, że on za tobą też. - posłałem dziewczynie uśmiech.- Jak tylko przyjdziesz. ..
- Nie Diego!- Fran staneła i spojrzała na mnie z irytacją.- Cały czas mówisz " Kiedy przyjedziesz" albo " Jak cie odwiedzę", a prawda jest taka, ze nasze kontakty będą ograniczone.-zaczęła płakać.-I to do minimum!!!!!!!!
- Nie Francesca! Obiecałem, że będziemy się widywać i tak będzie.
- Chyba nie znasz mojego ojca...
- Fran...
- Zrozum, że prawdopodobnie nie będziemy się spotykać wogóle! Tata na to nie pozwoli i tyle...
- Ale ja...
- Najlepiej dla ciebie będzie jak o mnie zapomnisz...- powiedziała całkiem poważnie.
- Chyba żartujesz.
- Mówię serio.- widziałem jak próbowała pochamować łzy.- Mój ojciec wysyła mnie do Włoch, żeby cię idolozować o de mnie, a ty myślisz, że tak po prostu się spotkamy? Związek na odległość???
- Kocham cię.- byłem bezradny.
- Będzie nam łatwiej im szybciej to zakończymy.
- Fran twój ojciec tego właśnie chce! Rozdzielić nas.-złapałem ją za dłonie.
- Udało mu się-z jej oczu spłyneła łza, a ja poczułem się jakbym dostał w twarz.
- Zrywasz ze mną ? - wydusiłem, ale w gardle miałem straszna gule.
- Wiesz, że Cię Kocham, ale- zaciela się. - Ale nie chce nas ranić.
- Teraz mnie ranisz.
- Diego...- westchnęła. - Jak będziemy ze sobą na odległość obydwoje będziemy cierpieć. A tak uda ci się szybciej zapomnieć.
- Nie zapomnę o tobie Fran, choćbym miał dostać amnezji. - dziewczyna się lekko uśmiechnęła. - Jesteś dla mnie ważna...
- A ty ważny dla mnie.- przerwała mi. - Dlatego...
- Dlatego ze mną Zrywasz?
- Nie utrudniaj tego. Ja przemyślałam sprawę. Chcę twojego szczęścia. Właśnie dlatego uważam ze powinniśmy się rozstać a ty znaleźć kogoś i być z nią szczęśliwy.
- Kiedy ja wiem, ze tylko z tobą mogą być szczęśliwym Fran. - mówiłem szczerze i bardzo nerwowo, spoglądając w oczy Włoszki.
Ta nic nie odpowiedziała, tylko mocno mnie przytuliła.
- Wierze w to, ze jak rozstaniemy się tu i teraz. ..
- Fran ja cie błagam. Ojciec zrobił ci wodę z mózgu? KOCHAM CIĘ. Wiem, ze ty mnie też.
Włoszka zrezygnowała z poważnej miny, ale zaczęła głośno płakać.
Chciałem ją przytulić, ale się odsunęła i pobiegła w odwrotna stronę.
Stałem chwilę w miejscu i klucilem się z samym sobą.
IDŹ ZA NIĄ CWELU! PRZECIEŻ WŁAŚNIE ZE MNĄ ZERWALA. NO I?! Zapierniczaj ZA NIĄ. PRZECIEŻ JA KOCHASZ. KOCHAM ALE...
ŻADNE ALE RUCHY!
W tym momencie zacząłem biec za Francescą.
Nie zajęło mi długo dogonienie dziewczyny, a jak tylko znalazłem się w zasięgu jej dłoni, złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
- Kochasz mnie? - wyszeptałem. - Fran pytam czy mnie kochasz.
- Kocham i to bardzo.- mówiła wciąż płacz. - Ale tak nie może być. Jasne bez ciebie będzie mi mega źle. NIE WIEM CO ZROBIE. Moje życie jest tu, chociaż mieszkam tu jakieś dwa miesiące. Dużo się zmieniło. Bez dziewczyn i Studia... Bez CIEBIE? !- mówiła tak szybko, że nie mogłem jej uciszyć.- Nie rozumiesz, że nie chce z tobą zrywać ale to... tak trzeba!
- Skończyłaś?- ona tylko pokiwała twierdząco głową.
Ja też nic już nie mówiłem i złączyłem Nasze wargi. Francesca się nie odsunęła, ale pocałunku nie oddawała.
Ale przestała się upierać w momencie kiedy moje dłonie powędrowała na jej talię. Wtedy jej ręce znalazły się na mojej szyi, przez co jeszcze mocniej przyciągnęła mnie do siebie.
- Kocham cię. - wyszeptałem jej prosto w twarz, a ta się lekko uśmiechnęła i westchnęła. - Spróbujmy chociaż z tym zwiazkem na odległość.
- One się zawsze źle kończą.
- Ale nie w tym przypadku. Bo to co nas łączy jest piękne i mocne. A naszej miłości nie zniszczy nawet odległość.
- Kocham cię- Fran mocno się do mnie przytuliła.
odetchnął em z ulgą... na serio bałem się, że nasz związek się skończy. Pierwszy raz czuje do kogokolwiek coś takiego. Coś takiego, że bez tej osoby byłbym nikim, nawet jako sławny piosenkarz. Coś takiego, że gdy ja widzę chce się chce się uśmiechać. Stała się dla mnie oczkiem głowie. Chcę o nią dbać, i chronić. Jak ona jest smutna, chce mi się płakać, nawet jakbym jeszcze przed chwilą miał super chmur. Kody jest szczęśliwa i ja jestem. Fran jest dla mnie prawdziwym dopełnieniem. Po prostu pierwszy raz czuje że się zakochałem.
- O czym tak myślisz?
- O tym jak mocno cię kocham.
- A ja ciebie.
- Idziemy na ten obiad?
- Genialny pomysł. - zaśmiała się.
ująłem jej dłoń i poszliśmy do jednej z restauracji.
- Jak?
- Tego jeszcze nie wiem, ale będę cię odwiedzać a twoi rodzice nawet nie będą o tym wiedzieć. - pocałowałem ja w nos, na co Fran zachichotała.
- Ok.- westchnęła.- Nie myślę już o tym, że niedługo wyjeżdżam. Mama ma jeszcze gadać z ojcem. A teraz chodźmy do Adagio.-pociągnęła mnie za dłoń.
Doszliśmy do stajni dużo rozmawiając, tak jakby nigdy nic.
- Możemy się nim przejechać? - spytała Francesca, głaszczac grzywe konia.
- Pewnie, że tak. - uśmiechnąłem się do niej.
Zabraliśmy zwierzaka na dłuuugą przejażdżkę, a później trzeba było go oddać do jego domu.
- Będę za nim tęsknić...-Francesca przerwała dłuższe milczenie między nami, kiedy wyszliśmy ze stajni. Westchnąłem i objąłem ją ramieniem.
- Założe się, że on za tobą też. - posłałem dziewczynie uśmiech.- Jak tylko przyjdziesz. ..
- Nie Diego!- Fran staneła i spojrzała na mnie z irytacją.- Cały czas mówisz " Kiedy przyjedziesz" albo " Jak cie odwiedzę", a prawda jest taka, ze nasze kontakty będą ograniczone.-zaczęła płakać.-I to do minimum!!!!!!!!
- Nie Francesca! Obiecałem, że będziemy się widywać i tak będzie.
- Chyba nie znasz mojego ojca...
- Fran...
- Zrozum, że prawdopodobnie nie będziemy się spotykać wogóle! Tata na to nie pozwoli i tyle...
- Ale ja...
- Najlepiej dla ciebie będzie jak o mnie zapomnisz...- powiedziała całkiem poważnie.
- Chyba żartujesz.
- Mówię serio.- widziałem jak próbowała pochamować łzy.- Mój ojciec wysyła mnie do Włoch, żeby cię idolozować o de mnie, a ty myślisz, że tak po prostu się spotkamy? Związek na odległość???
- Kocham cię.- byłem bezradny.
- Będzie nam łatwiej im szybciej to zakończymy.
- Fran twój ojciec tego właśnie chce! Rozdzielić nas.-złapałem ją za dłonie.
- Udało mu się-z jej oczu spłyneła łza, a ja poczułem się jakbym dostał w twarz.
- Zrywasz ze mną ? - wydusiłem, ale w gardle miałem straszna gule.
- Wiesz, że Cię Kocham, ale- zaciela się. - Ale nie chce nas ranić.
- Teraz mnie ranisz.
- Diego...- westchnęła. - Jak będziemy ze sobą na odległość obydwoje będziemy cierpieć. A tak uda ci się szybciej zapomnieć.
- Nie zapomnę o tobie Fran, choćbym miał dostać amnezji. - dziewczyna się lekko uśmiechnęła. - Jesteś dla mnie ważna...
- A ty ważny dla mnie.- przerwała mi. - Dlatego...
- Dlatego ze mną Zrywasz?
- Nie utrudniaj tego. Ja przemyślałam sprawę. Chcę twojego szczęścia. Właśnie dlatego uważam ze powinniśmy się rozstać a ty znaleźć kogoś i być z nią szczęśliwy.
- Kiedy ja wiem, ze tylko z tobą mogą być szczęśliwym Fran. - mówiłem szczerze i bardzo nerwowo, spoglądając w oczy Włoszki.
Ta nic nie odpowiedziała, tylko mocno mnie przytuliła.
- Wierze w to, ze jak rozstaniemy się tu i teraz. ..
- Fran ja cie błagam. Ojciec zrobił ci wodę z mózgu? KOCHAM CIĘ. Wiem, ze ty mnie też.
Włoszka zrezygnowała z poważnej miny, ale zaczęła głośno płakać.
Chciałem ją przytulić, ale się odsunęła i pobiegła w odwrotna stronę.
Stałem chwilę w miejscu i klucilem się z samym sobą.
IDŹ ZA NIĄ CWELU! PRZECIEŻ WŁAŚNIE ZE MNĄ ZERWALA. NO I?! Zapierniczaj ZA NIĄ. PRZECIEŻ JA KOCHASZ. KOCHAM ALE...
ŻADNE ALE RUCHY!
W tym momencie zacząłem biec za Francescą.
Nie zajęło mi długo dogonienie dziewczyny, a jak tylko znalazłem się w zasięgu jej dłoni, złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
- Kochasz mnie? - wyszeptałem. - Fran pytam czy mnie kochasz.
- Kocham i to bardzo.- mówiła wciąż płacz. - Ale tak nie może być. Jasne bez ciebie będzie mi mega źle. NIE WIEM CO ZROBIE. Moje życie jest tu, chociaż mieszkam tu jakieś dwa miesiące. Dużo się zmieniło. Bez dziewczyn i Studia... Bez CIEBIE? !- mówiła tak szybko, że nie mogłem jej uciszyć.- Nie rozumiesz, że nie chce z tobą zrywać ale to... tak trzeba!
- Skończyłaś?- ona tylko pokiwała twierdząco głową.
Ja też nic już nie mówiłem i złączyłem Nasze wargi. Francesca się nie odsunęła, ale pocałunku nie oddawała.
Ale przestała się upierać w momencie kiedy moje dłonie powędrowała na jej talię. Wtedy jej ręce znalazły się na mojej szyi, przez co jeszcze mocniej przyciągnęła mnie do siebie.
- Kocham cię. - wyszeptałem jej prosto w twarz, a ta się lekko uśmiechnęła i westchnęła. - Spróbujmy chociaż z tym zwiazkem na odległość.
- One się zawsze źle kończą.
- Ale nie w tym przypadku. Bo to co nas łączy jest piękne i mocne. A naszej miłości nie zniszczy nawet odległość.
- Kocham cię- Fran mocno się do mnie przytuliła.
odetchnął em z ulgą... na serio bałem się, że nasz związek się skończy. Pierwszy raz czuje do kogokolwiek coś takiego. Coś takiego, że bez tej osoby byłbym nikim, nawet jako sławny piosenkarz. Coś takiego, że gdy ja widzę chce się chce się uśmiechać. Stała się dla mnie oczkiem głowie. Chcę o nią dbać, i chronić. Jak ona jest smutna, chce mi się płakać, nawet jakbym jeszcze przed chwilą miał super chmur. Kody jest szczęśliwa i ja jestem. Fran jest dla mnie prawdziwym dopełnieniem. Po prostu pierwszy raz czuje że się zakochałem.
- O czym tak myślisz?
- O tym jak mocno cię kocham.
- A ja ciebie.
- Idziemy na ten obiad?
- Genialny pomysł. - zaśmiała się.
ująłem jej dłoń i poszliśmy do jednej z restauracji.
*Violetta*
- Już jestem. - oznajmiłam wchodząc do domu. - Nikogo nie ma?- ze zdziwieniem Spojrzałam na Leona, który przyszedł ze mną.
- Olga przed chwilą wyszła na zakupy, Ramallo i twój tata załatwiają jakieś służbowe sprawy na mieście, a moja mama jest w pracy. - Ze schodów zeszła Ludmiła, która znudzona była chyba tylko tym, że musi się do mnie odezwać.
- Dzięki za informacje. - posłałem jej sztuczny uśmiech.
- Jeśli chodzi o obiad to... zjedliśmy bez ciebie.-na jej twarzy malował się dumny uśmieszek.
- Nie martw się. - Z
zaczęłam z ironią. - Jakbym nie poinformowała Olgity, że zjem na mieście z moim chłopakiem, nie zjedlibyscie sami.- Założyłam ręce Na biodra, czekając na jej reakcje.
zaczęłam z ironią. - Jakbym nie poinformowała Olgity, że zjem na mieście z moim chłopakiem, nie zjedlibyscie sami.- Założyłam ręce Na biodra, czekając na jej reakcje.
- Jestem ciekawa ile z nią wytrzymasz?- Zwróciła się do Leona, wskazując na mnie
- Z Vilu przyjaźniliśmy się od dziecka, a teraz jesteśmy razem. Znam ją od kilku dobrych lati spędzamy ze sobą mnmnóstwo wolnego czasu. Serio pytasz ile z nią wytrzymam? - prychnął.
- Obydwoje jesteście siebie warci kochani. Obydwoje jesteście głópimi nastolatkami.
- Zaznaczam, że jestem od ciebie starszy. - wtrącił sie chłopak.
- Ale intelektualnie to ja jestem starsza.
- Widać. - zaśmiał się.
- Ok Ludmiła. DARUJ SOBIE. - tym razem to ja się wtraciłam.
- Nie będę tracić czasu. Rozmowa z wami jest Co najmniej głupia.
- No to zejdź z drogi, bo idziemy do mojego pokoju. - złapałam Leona z rękę i pociągnęła do swojej sypialni. - Jak ja jej nie znoszę. - pisnęłam i zaatrzasnelam drzwi.
- Ej...- zaśmiał się. - Nie denerwuj się tak.
- Łatwo powiedzieć. Ty nie masz za siostry Ludmiły Ferro.
- Nie mam, ale to nie twoja prawdziwa siostra.
- Nie, ale musze z nią mieszkać. - jęknęłam i usiadłam na łóżko.
- No wiem...
- Dobra... Nie chce mi się gadać o Ludmile.
- Co ci jest?
- Mi? Nic.
- Przecież widzę. Nie wmówisz mi, że zachowujesz się tak przez Ferro.
- Wkurzasz mnie tym, bo tak dobrze mnie znasz. - zasmiałam się i rzuciłam w niego poduszką.-Ok. .. chodzi też o Fran.
- Wyjeżdża a ty i Cam bardzo się z nią zaprzyjaźnilyscie co?
- To dziwne. Nie znamy jej długo, a jest tak jakbyśmy się przyjaźnily już lata... Nie chce żeby wyjeżdżała. Jeszcze Studio i przede wszystkim Diego. Co byś zrobił na jego miejscu?
- Nie wiem. - westchnął i usiadł obok mnie, obejmując ramieniem. - Nie byłbym zadowolony z tego faktu.
- No chyba.- powiedziałam sarkastycznie.- Mam pewien pomysł.
- Jaki? - zmarszczył brwi.
- Skoro dziś był ostatni dzień w szkole Fran. Znaczy ze wyjeżdża za niedługo. - wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju. - Weźmy zespół, dziewczyny i chodźmy pogadać z jej ojcem. Co nam szkodzi? No wyżej się nie uda. Powiemy mu jakie Studio, przyjaciółki i jej chłopak, ssą ważne dla jego córki.
- Nie wiem Vilu, czy to najlepszy pomysł.
- Proszę cię Leon.
- Dobra. Skoro chcesz to ci pomogę. Ale nie rób sobie większych nadziei. Diego już z nim gadał i mu nie wyszło.
Ja i tak tryskam energią. Wiem, ze nie wyjdę z domu Cauvigliow dopóki nie przekonamy Włocha, że Fran musi zostać.
- Dziękuje. - usiadłam mu na kolanach i mocno przytuliłam.
- Nie ma za co skarbie.
Cieszę się, że mój chłopak chce mi pomóc. Postaram się już ja o to aby Fran nie wyjechała.
- Ale Francesca.nie ma wiedzieć. - pogroziłam mu palcem. - Bo od razu powie ze to zły pomysł i bla bla bla.
- Dobra. - westchnął. - pogadam z chłopakami.
- Nie. - zaprzeczyłam.- To zostaw mnie. Zwołam każdego i będzie ok.
- Dobrze. To ja już się nie mieszam. Ale wiesz co kochanie?
- Co?
- Zdaje się, że ktoś tu ma niedługo 16...
- Tak..?- zaśmiałam się. - Kto taki?
- Najsłodsza w świecie dziewczyna. Co lepsze... Moja dziewczyna.
- Jesteś słodki.
- Ty też. - musnął moje wargi.
- Mam nadzieje ze na moich urodzinach będzie Fran. - westchnęłam.
- Myślisz ze juz wyjedzie?
- Leon ja nie chce żeby ona w ogóle wyjeżdżała.
- I dlatego porozmawiamy z jej tatą. Nie martw się.
- Donrze...
*Francesca*
To takie piękne. Leżeć na tej polanie, wśród kwiatów na tle zachodu słońca, z Diego.
- Jak tu pięknie.- wtuliłam się w tors chłopaka.
- Ty jesteś piękna. - zaśmiał się i y całował czubek mojej głowy.
- Ty jesteś przystojny.
- Mów mi rzeczy, których jeszcze nie wiem.
Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, a ten zaczął się śmaić.
- Żartuje. - pogładził mnie po ramieniu, a ja sie zachichrałam i ponownie położyłam na chłopaku.
- Wiesz co...?- zaczęłam. - Nie mam ochoty wracać do domu.
- To nie wracaj.
- Ha Ha Ha. Nie Chce wracać teraz.
- Od prowadzę cię jak tylko będziesz chciała. A teraz możemy być tu, albo iść gdzieś indziej.
- A jak myślisz? Tu jest cudownie.
- Też tak sądzę.
Podniosłam głowę i otarłam podbródek o tors Hiszpana.
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - przejechałem dłonią po jego policzku. - Przepraszam. Dziś prawie z tobą zerwałam.
- Nie myśl już o tym kochanie.
- Poniosły mnie emocje. Boje się, że nam się nie uda , że nasz związek nie przetrwa tej odległości. Że to wszystko nie będzie miało se...- w tym momencie poczułam na moich ustach słodki dotyk warg Diegusia.
Kocham to jak niespodziewanie mnie całuje.
W tym momencie wszystkie wątpliwości zniknęły. Wiedziałam, że nasza miłość przetrwa mój wyjazd do Włoch.
przestałam soe już martwić. Cieszyłam się tą chwilą, że właśnie całuje mojego księcia z bajki.
Jednak w końcu nadszedł moment, kiedy oboje potrzebowaliśmy powietrza, więc się od siebie oderwaliśmy.
- Idziemy na lody? - spytał.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wstałam a Diego ze mną.
Złapaliśmy się za ręce i podeszliśmy do budki z lodami.
- Dwa razy po 3 gałki proszę. - mój chłopak zwrócił się do sprzedawcy. - Jakie smaki.? - zapytał mnie.
- Truskawka wanilia i cytryna.
- To tak i drogi taki sam ale zamiast wanilia śmietanka.
- Bardzo proszę. Jeden dla pani. - mężczyzna podał mi jednego. - A drugi dla Pana. - odezwał się do Diego.
- Dziękujemy. - chłopak wyciągnął portfel i zapłacił. - Do widzenia.
- Miłego wieczoru.
- Nawzajem. - uśmiechnęłam się. - Do widzenia.
Postanowiliśmy przejść się na spacer i zjeść lody.
- Diego robi się późno. - stwierdziłam, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam 22:00
- Chcesz do domu?
- Z tobą bym wolała zostać, ale serio będę wracać.
- Chodźmy. - ujął moja dłoń i poszliśmy razem pod mój dom.
Co by powiedzieć.
Bardzo bardzo przepraszam za takie opóźnienie ale nic nie zrobię.
Jsresm na wyjeździe i nie mam czasu.
Wracam jakość w połowie Lipca dlatego następny rozdział pojawi się w weekend.
Przepraszam za błędy ale pisałam z telefonu i trochę na szybko.
Ogląda ktoś powtórki Vilu?
BUZIAKI
LOVCIAM DIECESCE
- Jak tu pięknie.- wtuliłam się w tors chłopaka.
- Ty jesteś piękna. - zaśmiał się i y całował czubek mojej głowy.
- Ty jesteś przystojny.
- Mów mi rzeczy, których jeszcze nie wiem.
Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, a ten zaczął się śmaić.
- Żartuje. - pogładził mnie po ramieniu, a ja sie zachichrałam i ponownie położyłam na chłopaku.
- Wiesz co...?- zaczęłam. - Nie mam ochoty wracać do domu.
- To nie wracaj.
- Ha Ha Ha. Nie Chce wracać teraz.
- Od prowadzę cię jak tylko będziesz chciała. A teraz możemy być tu, albo iść gdzieś indziej.
- A jak myślisz? Tu jest cudownie.
- Też tak sądzę.
Podniosłam głowę i otarłam podbródek o tors Hiszpana.
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - przejechałem dłonią po jego policzku. - Przepraszam. Dziś prawie z tobą zerwałam.
- Nie myśl już o tym kochanie.
- Poniosły mnie emocje. Boje się, że nam się nie uda , że nasz związek nie przetrwa tej odległości. Że to wszystko nie będzie miało se...- w tym momencie poczułam na moich ustach słodki dotyk warg Diegusia.
Kocham to jak niespodziewanie mnie całuje.
W tym momencie wszystkie wątpliwości zniknęły. Wiedziałam, że nasza miłość przetrwa mój wyjazd do Włoch.
przestałam soe już martwić. Cieszyłam się tą chwilą, że właśnie całuje mojego księcia z bajki.
Jednak w końcu nadszedł moment, kiedy oboje potrzebowaliśmy powietrza, więc się od siebie oderwaliśmy.
- Idziemy na lody? - spytał.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wstałam a Diego ze mną.
Złapaliśmy się za ręce i podeszliśmy do budki z lodami.
- Dwa razy po 3 gałki proszę. - mój chłopak zwrócił się do sprzedawcy. - Jakie smaki.? - zapytał mnie.
- Truskawka wanilia i cytryna.
- To tak i drogi taki sam ale zamiast wanilia śmietanka.
- Bardzo proszę. Jeden dla pani. - mężczyzna podał mi jednego. - A drugi dla Pana. - odezwał się do Diego.
- Dziękujemy. - chłopak wyciągnął portfel i zapłacił. - Do widzenia.
- Miłego wieczoru.
- Nawzajem. - uśmiechnęłam się. - Do widzenia.
Postanowiliśmy przejść się na spacer i zjeść lody.
- Diego robi się późno. - stwierdziłam, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam 22:00
- Chcesz do domu?
- Z tobą bym wolała zostać, ale serio będę wracać.
- Chodźmy. - ujął moja dłoń i poszliśmy razem pod mój dom.
Co by powiedzieć.
Bardzo bardzo przepraszam za takie opóźnienie ale nic nie zrobię.
Jsresm na wyjeździe i nie mam czasu.
Wracam jakość w połowie Lipca dlatego następny rozdział pojawi się w weekend.
Przepraszam za błędy ale pisałam z telefonu i trochę na szybko.
Ogląda ktoś powtórki Vilu?
BUZIAKI
LOVCIAM DIECESCE
Super! Ja oglądam na TVN Fabuła od 1 odcinka 1 sezonu! Fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńLodoLove
Dziękuję ;*
UsuńLOVCIAM DIECESCE
Bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńWiem ze są błędy no ale na telefonie pisałam bardzo szybko...
Co do tw bloga wpadnę kochana ale jak wrócę no chyba ze serio znajdę chwilę. Sama widzisz ledwo napisałam to.
LOVCIAM DIECESCE
Swietny ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie tak bardzo na niego czekalam ;)
Diego nieugienty i dobrze, bo Fran stracila nadzieje.
Mam. Nadzieje ze jednak nie wyjedzie.
Niech ten jej zakichany ojciec w koncu przejrzy na oczy.
Czekam na next i pozdrawiam .Milych wakacji ;**
Bardzo bardzo dziękuję. :D
UsuńNEXT W WEEKAND
LOVCIAM DIECESCE
Czytałam wszystkie rozdziały od wczoraj rana. Może Fran zagrozi ojcu, że jeśli nie pozwoli jej chodzić z Diego to razem z nim ucieknie. Oby Fran nie wyjechała. A rozdziały cudowne, i te i poprzednie również :) pozdrawiam I❤diecesca
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :*
UsuńLOVCIAM DIECEACA
Kiedy rozdzial?
OdpowiedzUsuń