środa, 25 marca 2015

rozdzial 3

*FRANCESCA*

Dzisiaj, kiedy się obudziłam rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam Violettę, czeszącą się przy toaletce Cami. A co z naszą Camillą? Słodko sobie spała. No, tak! Jak o godz. 03:56 przyszedł do niej sms od Brodueya, a ona mu zaczęła odpisywać teraz sobie słodziuteńko śpi.
- Hejka, Viola.- powiedziałam zachrypniętym głosem. Violetta odwróciła się w moją stronę.
- Dzień doberek Fran, jak się spało?
- Dobrze, dzięki. A która godzina?
- 11:30- zaśmiałą się Vils- Ja też wstałąm nie dawo, ale ju,z zdąłżyłam się wykąpać- dodała.
- To teraz ja idę.- powiedziałam zabierając swoje rzeczy i idąc w stronę łazienki.
Kiedy wróciłam Cami już nie spała. Rudowłosa poszła wykonać poranne czynności, po czym udałyśmy się na śniadanie, które zjadłyśmy o godzinie 13:00.
- Dobra dziewczyny, ja lecę jeżeli chcę zdążyć na imprezkę twojego chłopaka. - powiedziała Violetta i spojrzała na Cami.
- Jasne, ja też będę się zbierać.- dodałam.
Pożegnałyśmy się z Camilą i poszłyśmy do własnych mieszkań.

 *DIEGO*

- Mamo, ile ty tego wzięłaś?- zapytałem swojej rodzicielki, kiedy szliśmy do samochodu. Zabrała na kilka dni KILKA WALIZEK. Miała ich tyle jakby na rok tu miała zamiar być, a z tego co wiem w Sobotę wraca do Hiszpani.
- Diego, nie narzekaj tylko idź do tego auta.- odpowiedziała mi, a ja siedziałem już cicho.
Po 15 minutach drogi, byliśmy już w hotelu, w którym miała zatrzymać się mama. Weszliśmy do recepcji, a ona się zameldowała.
- To co masz zamiar dzisiaj robić, synku?- powiedział opadając zmęczona na kanapę.
- O 17:00 mam zamiar iść na i imprezę urodzinową mojego kolegi, a ty?
- Ja się rozpakuje i odpocznę. To była dłuuuuga podróż.
- Tak, wiem o tym.- uśmiechnąłem się do mamy.
- A rozmawiałeś z Francescą?
- Tak, rozmawiałem.
- IIIII?- dopytywała się.
- No i co? Musisz powiedzieć gdzie i kiedy się spotkamy, bo Fran bardzo chętnie cię pozna.- mama wyraźnie się ucieszyła, ale postanowiłem ostudzić jej zapał.- Ale...- zacząłem- Bez zbędnych komentarzy dobrze? To, że chcę cię poznać, w ogóle nie znaczy, że to nie będzie dla niej krępujące, ok?
- Dobrze, ale jakich komentarzy?
- No komentarzy czy pytań.
- Np.?
- Nie ważne. Po prostu, bez takich pytań, na które ona sama nie zna odpowiedzia, albo nie chcę o tym mówić.
- A przepraszam cię Diego skąd mam wiedzieć, o czym ona nie wie, albo nie chcę mówić?- nie no serio? Trzeba jk zwykle wszyyystko mówić.
- O masakra, mamo! Codzi mi o pytania typu:Kiedy ja się wnuków doczekam? Albo : Zamierzacie zamieszkać razem? Albo te komentarze: Możesz mówić do mnie mamo.- zrobiłem podirytowaną minę.
Jeszcze długo rozmawiałem z mamą na temat pytań i komentarzy, które nie mają padać, aż w końcu chyba zakumała.
Zanim się obejrzałem, była już 15:45, wię powinienem się zbierać, bo o 17:00 impreza.

*FRANCESCA*

Jesteśmy już u Brodueya, na podwórku. To tu właśnie jest impreza. Wszystko jest dokładnie dopracowane. Stoły z przekąskami, są pełne. Połowy nazw nawet nie znam. Z głośników leci muzyka, a pełno osób jest już na parkiecie, mimo,że impra zaczęła się niecałe 15 minut temu.
Nagle podeszły do mnie Cami i Viola. Wyglądały ślicznie.
VIOLA:
 
CAMI
 
Ludmi i Nata, też pięknie wyglądały:
LUD
 
 
NATA
 
Ja za to ubrana byłam w to:
 
Chyba nie uszę mówić, że jak chłopcy nas zobaczyli patrzyli osłupiali zanim podeszli i przywitali się jak ludzie.
- Hej kochanie. - powiedział w końcu Diego i mnie pocałował.
- Hej- odpowiedziałam , lekko obrażona.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuje.
- Obrażona za to wczoraj, zgadłem?
- Trochę.
- Ojjjj Frannnn
- Dobrz, ok daj spokój. Nie jestem zła, no może troszkę jestem, ale poobrażąm się potem, bo leci fajna piosenka. - zaśmialiśmy się, po czym Diego wziął moją rękę, i zaczęliśmy tańczyć.
 
 

*VIOLETTA*

Impreza jest serio genialna. Leon cały czas przeprasza za to wczoraj. Tak serio, to bez przesady, no nie jestem znowu taka zdenerwowana, ale jak chce, t niech przeprasza...
- VIOLETTKA...- zaczął Leon, robiąc minę zbitego psiaka, a ja wybuchłam śmiechem.
- CHODŹ tańczyć Leon!- pociągnęłam mojego chłopaka na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Na imprezie było karaoke więc pośpiewaliśmy wszyscy.Teraz śpiewają Fran i Diego.
 
- Leon, mu też zaśpiewamy?
- Pewnie chodź!- weszliśmy na scenę kiedy nasi przyjaciele skończyli śpiewać.
 
- Po nas zaśpiewali jeszcze Lu i Fede
 
Oraz Ja Cami i Fran.
 
Następnie każdy znowu zaczął tańczyć...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
OK!!!!!
JEST JESZCE DZIŚ!:)
Mam nadzieję, żę się podoba
Mi osobiścietak sobie, cjciałam napisać o tej imprezie dlatego możę lekko nudnawo i mało Diecesciii, ale następny rozdział będzie ( postaram się) ciekawszy!
 
 
CIAO!!!!!

2 komentarze: