*Francesca*
Rano obudził mnie dźwięk mojego budzika.Przetarłam oczy i ziewnęłam...
Tak fajnie mi się dzisiaj spało, że nie miałam najmniejszej ochoty na wstawanie, ale jest poniedziałek, czyli 1 dzień z 5, w którym biedne dzieci zmuszane są do szybkiego wstawania, bo muszą iść do szkoły... Jak tak sobie pomyśleć, to ja się do tych dzieci nie zaliczam... Studio jest moją wymarzoną szkołą, a lekcje tam sprawiają mi niesamowitą przyjemność.
Z optymistycznym nastawieniem, jakoś wygramoliłam się z pod kołdry i podeszłam do okna.
Otworzyłam je i odsłoniłam, co dało mi jeszcze lepsze przebudzenie i optymizm, ponieważ słoneczko świeciło pięknie, mimo wczesnej pory, a ciepły wiaterek, przedostawał się powoli do mojej sypialni.
Z garderoby zabrałam zestaw, odpowiedni na gorący dzień i udałam się do łazienki.
Pierwsze co tam zrobiłam, to wzięłam zimny, prawie lodowaty prysznic, tak, że kompletnie się teraz przebudziłam.
Następnie wysuszyłam się, ubrałam, umyłam zęby i wykonałam makijaż, jak zwykle lekki, delikatny i naturalny.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się na dół.
Na zegarku była już godzina 08:00, co mnie cieszyło, bo rodzice wyszli już do pracy.
Zawsze lubiłam wspólnie śniadania i w ogóle wszystkie posiłki zjadane razem, a za byciem sama nie przepadałam, jednak zmieniło się to odkąd w naszej rodzince panuje mega napięta atmosfera...
Czuję się trochę winna, bo dochodzi i do momentów, że w sumie prze ze mnie, kłócą się i rodzice... Nie boje się o ich rozwód, bo przecież nie rozstaną się przez takie coś, ale jednak wiem, że w jakiś sposób psuje ich piękną więź, którą stworzyli przez te jakieś 20 lat małżeństwa.
Zaparzyłam sobie herbatkę i zrobiłam kanapki z czekoladą, po czym zasiadłam do stołu i wszystko łapczywie pochłonęłam.
Kiedy po sobie uprzątnęłam, stwierdziłem, iż pora na szkołę, więc pobiegłam na górę, zabrałam torbę i zeszłam na dół, wychodząc i zamykając za sobą drzwi..
Było pięknie... Ptaszki śpiewały, wiaterek kołysał drzewa, a słońce wszystko oświecało i przygrzewało.
Szłam dalej, rozkoszując się dźwiękami i zapachami "kończącego się lata".
Co prawda w Argentynie się ono jakby nie kończy, bo nie ma tu pór takich jak jesień, czy zima... Nie przeszkadza mi to, bo lubię dni ciepłe i promienne, a nie przepadam za deszczami i mrozami. Klimat sprzyja też mojej garderobie, w której przeważają sukienki i spódniczki, a żeby znaleźć tam spodnie, trzeba nieźle nadwyrężyć wzrok.
Z moimi przemyśleniami doszłam do szkoły i zaczęłam rozglądać się po korytarzu, w poszukiwaniach Violi i Cam, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć, więc szybko zorientowałam się, że obie zaczynają zajęcia później niż ja.
Spojrzałam na zegar, który poinformował mnie, że do lekcji zostało parę minut, więc poszłam do szafek i zaczęłam wypakowywać z torby niepotrzebne rzeczy, oraz zabrałam nuty, które potrzebowałam na pierwsze zajęcia z Beto.
- Cześć.- usłyszałam za sobą niepewny głos Marco, więc odwróciłam się do niego.
- Hej.- powiedziałam, z lekka oschle.
- Możemy porozmawiać?- zapytał.
- Śpieszę się na lekcje.- chciałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę.
- To zajmie minutę.
- Streszczaj się.- westchnęłam.
- Chodzi o tą sytuacje z wczoraj...- zaczął nieśmiało.
- Zdaję sobie z tego sprawę.- powiedziałam z ironią.
- Chciałem przeprosić. Nie powinienem się tak obrażać... W końcu nie mam prawa zabraniać ci czegokolwiek, ale...- tu się zaciął i spuścił spojrzenie w dół.
- Ale...- powiedziałam zachęcająco, aby ten kontynuował.
- Ale, kiedy powiedziałaś, że nic was nie łączy, chciałem cię gdzieś zaprosić, bo... mi się spodobałaś.
Mój zeszyt z nutami wyleciał mi z dłoni, a te rozsypały się.
Co prawda przypuszczałam, że mu się podobam, ale jak to usłyszałam stałam jak osłupiała i nie mogłam nic mówić...
- Ym...- wydukałam w końcu.- Przeprosiny przyjęte.- jak najszybciej chciałam zmienić temat. Kucnęłam i zaczęłam zbierać nuty. Marco mi pomógł. - Dzięki.- nieśmiało się uśmiechnęłam, kiedy podał mi ostanie papiery.
- Nie ma za co. - on też się uśmiechnął. - Cieszę się, że mi wybaczasz.- zaśmiał się. - A co powiesz na to, że...- przerwał.- Że mi się podobasz?
Przełknęłam ślinę, zastanawiając się co mu powiedzieć.
- Mam chłopaka.- wydusiłam z siebie w końcu.
- A gdybyś go nie miała?- w jego oczach zaczęły tańczyć iskiereczki.
- Ale mam. - upierałam się
- Ale gdybyś nie miała? - on również szedł w zaparte.
- Marco... kocham Diego.
- Nie znasz go.- prychnął.
- Po pierwsze!- zaczęłam ostro.- Nie wiesz czy go znam, czy nie.- A po drgie.- Ciebie wcale nie znam lepiej, od niego, ani dłużej, więc wiesz.
- Po 1. Wiem, że jesteś tu nowa i, że nie możesz go za dobrze znać. A po 2. Mogłabyś mnie lepiej poznać, a potem nawet może poczuć to co ja, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłm.- uśmiechnął się do mnie, a ja się zaczerwieniłam.
- JA KOCHAM DIEGO!- powiedziałam zirytowana, jego zachowaniem.
- A on kocha ciebie?- zmarszczył brwi.
- Jasne, że mnie kocha!- wrzasnęłam na niego. - Dzieki wielkie za takie przeprosiny. - ponownei chciałam iść, ale ten mnie zatrzymał.- Czego?
- Przepraszam.- powiedział zrezygnowany.- Masz rację... głupio się zachowałem, ale... no jak wtedy na zajęciach cię zobaczyłem, to aż yh... - chyba nie mógł się wysłowić.- W każdym razie... Możemy chociaż spróbować się zaprzyjaźnić?
- Nie wiem.- rzuciłam okropnie podłym tonem.- Myślę, że chyba tak.- szybo się poprawiłam.
- Cieszę się.- uśmiechnął się. - Ale... uważaj na niego. To gwiazda. Nie wiesz co siedzi mu w głowie.
- CO?!- wytrzeszczyłam oczy. - Zdaje się, że chciałeś się zaprzyjaźniać. Ty nie musisz ufać Diego! Wystarczy, że ja mam do niego zaufanie.
- Ok... Po prostu nie chce, żeby cię ktoś zranił.
- Dobra.- westchnęłam, lekko się uspokajając. - To miłe z twojej strony, ale ja mu ufam.
- Ok.- podniósł ręce w geście obronnym. - No to zostajemy kumplami? - podał mi dłoń, a ja niepewnie ją uścisnęłam jednak on przyciągnął mnie do siebie, a ja momentalnie się odsunęłam. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- popatrzył na mnie w taki sposób że miałam wrażenie, ze widzi we mnie wszystkie moje myśli, więc zrobiło się nieswojo.
- Taaaaaaaa- w tym momencie zadzwonił dzwonek, a ja prawie pisnęłam ze szczęścia. - To cześć.- rzuciłam szybko i biegiem udałam się do sali muzycznej, mając nadzieję, że Vils i Cam, będą już na następnej przerwie.
- Dzień dobry. - powiedział Beto wchodząc do klasy.
- Dzień dobry. odpowiedzieliśmy mu.
- D-d-dobra.- powiedział z charakterystycznym dla niego jąkaniem się i zapominalstwem.- To, ten no...- zamyślił się.- O JUŻ WIEM!- wykrzyknął przewracając perkusję. - Mam dla was nową aranżację piosenki, naisanej przez waszą starszą koleżankę z klasy 2...- znowu się zamyśił.- Matyldę.- Wykrzyknął. - Nosi ona tytuł... " Veo veo" To może... ty, ty, ty i ty.- wskazał na chłopców. - Zagracie, a ty.- pokazał na mnie.- przypomnij jak masz na imię?
- Francesca.- zaśmiałam się.
- Francesca... coż za typowo Włoskie imię... No tak to wiele wyjaśnia! PRZECIEŻ JESTEŚ Z WŁOCH! Świetnie, swietie. Może zrobisz mi kiedyś pizze, ale to nie teraz. Teraz zaśpiewasz, dobrze?
- Jasne.- powiedziałam oczochoczo i podeszłam do mikrofonu, spoglądając na tekst, na przeciwko mnie.
(ZAMIAST MAXIEGO I BRODUEYA JEST KTOŚ INNY, OK? ;D)
*Camilla*
- Violetta! - krzyknęłam do mojej przyjaciółki, kiedy zauważyłam ją, podczas drogi do szkoły.- O! Hej Cams! - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w polik, gdy do niej przybiegłam, cała zdyszana.
- A ty nie z Brodueyem? - zaśmiała się.
- Niestety...- westchnęła. - Chłopcy mają dzisiaj próbę z samego rana.
- Wiem. Przecież jestem najlepszą przyjaciółką jednego z nich. - powiedziała odgarniając włosy za plecy, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dobra, dobra. Idziemy do Studia? - zapytałam po uspokojeniu się.
- Ok.
- Jakie masz teraz zajęcia?- spytała.
- Z Gregorio, a ty?
- Ja też.- uśmiechnęła się.
Kiedy doszłyśmy na miejsce lekcje jeszcze trwały, więc zobaczyłyśmy na planie, co ma teraz Fran i dowiadując się, że lekcje z muzyki, udałyśmy się pod tą salę i usiadłyśmy na miękkich fotelach.
Po niecałych 10 minutach rozległ się dzwonek i grópka ludzi, zaczęła wychodzić.
- Jak dobrze, że jesteście!- wykrzyknęła Włoszka jak nas zobaczyła i rzuciła się nam na szyje.
- Co się stało? - zaśmiała się Vils.
- MARCO! - powiedziała szeptem.
- Co Marco?- zmarszczyłam brwi.
- Powiem wam, ale bardziej w...- zaczęła się rozglądać. - ustronnym miejscu...- dodała. - Chyba tu będzie, ok.-wskazała na salę muzyczną i nas tam zaciągnęła.
- A teraz mów.- założyłam ręce na biodra/
- Marco powiedział mi dzisiaj, że się mu podobam.- wypaliła i usiadła na jednym z kwadratowych "krzeseł".
- Tylko mi nie mów, że rzucisz Diego, dla niego.- powiedziała szybko Violetta.
- Zwariowałaś?!- Francesca poderwała się z miejsca. - Ja kocham Diego. Ale jak Diegusi się dowie, to będzie kiepsko. On jest zazdrosny o Marco, a i tak się już prawie pobili! Wiecie co by było, jakby paparzzi to uchwycili? Już to widzę. "Diego Hernandez wdaje się w bójki?!"
- Byłoby kieeeepsko...- stwierdziłam.
- ONI SIĘ POBILI?!- wrzasnęła Violka.
- Cśiiii - ucieszyła ją Włoszka. - Powiedziałam prawie!
Po całym Studiu, rozległ się dzwonek na lekcje.
- Opowiem wam potem.- powiedziała Frncesca.
Okazało się, że lekcje tańca, mamy razem.
Weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się przebierać.
- Ej. Mam pomysła!- wstałam z ławki i zabrałam wodę.
- Tak?- zapytały się mnie we dwójkę.
- Przyjdźcie dzisiaj do mnie i Francesca opowie nam, ile to się u niej w ten weekand działo.- zaśmiałam się.
- Ja nie mogę.- stwierdziła Włoszka.- Mam szlaban. Tata przeczytał w gazecie, że ja i Diego jesteśmy parą.
- Nie wieże, iż to wszystko w jeden weekand. - zachichrałam się.- Ale masz kiepsko kochana.
- Wiem. -westchnęła. - Dobra chodźcie.
*Diego*
Wyszedłem właśnie z próby i jeszcze raz zerknąłem na zegarek...16:00. Świetnie! Właśnie teraz Fran kończy lekcje! Sprawdziłem sobie na planie mojego taty HAHAHAH!
Podszedłem do Studia i zacząłem szukać wzrokiem Fran, mając nadzieje, że jeszcze nie wyszła.
Nagle zobaczyłem jak wychodzi razem z Violettą.
- Cześć kochanie.- podszedłem do niej i musnąłem jej policzek.- Hej Vils.- ją również pocałowałem w polik.
- Hej.- odpowiedziały mi równocześnie.
- Dooobra Fran... -zaczęła. - To ja potem jeszcze zadzwonię. - mówiła do niej tak, jakby to zdanie zawierało przekaz, o którym wiedzą tylko te dwie. Inny mi słowy. COŚ KNUJĄ.- To cześć kochani.- pomachała nam i znikła z pola naszego widzenia.
-Jak fajnie, że po mnie przyszedłeś.- moja dziewczyna wyszczerzyła ząbki.
- O co chodziło Violettcie? - podniosłem brwi.
- Babskie sprawy.- machnęła dłonią. - Nie ważne. I tak nie zrozumiesz.- zaśmiała się.
- HaHaHa.- zacząłem sarkastycznie.- Ile możesz być poza domem?- objąłem ją w pasie.
- Nie wiem.- wzruszyła ramionami.- Tata z pracy wraca dopiero wieczorem, więc chyba z dwie godziny.
- Super. Dwie godziny sam na sam z moją księżniczką? Mi pasuje.- uśmiechnąłem się i lekko musnąłem jej usta.
- Yhyhyhm.- usłyszałem znajome odchrząknięcie i niechętnie odrwałem się od Włoszki.
- Czego tato?- westchnąłem.
- Czego tato...- zaczął mnie przedrzeźniać. - Wracam do domu i chciałem zapytać, czy idziesz ze mną?
- Nie dzięki.
- Radze wam wyjść z terenu szkoły.
- Bo?
- Bo to teren szkoły, a nie gry wstępnej.- zaczął się śmiać, a ja zdzieliłem się z płaskiej dłoni w moje czoło.
- Jakiej niby gry wstępnej?- założyłem ręce na biodra.
- Ojjjj wy to już chyba dobrze wiecie o jaką grę wstępną mi chodzi. Właśnie wracasz do domu na noc, czy może...
- WEŹ PRZESTAŃ! Wracam do domu na noc!
- Fajnie.- wyszczerzył zęby.- Pytam tylko.- podniósł ręce w geście obronnym.- To bawcie się dobrze.-puścił nam oko. - A właśnie Fran...- zwrócił się do Włoszki. - Ten cały Marco cię szukał więc mu powiedziałem żeby się wypchał, bo jesteś zajęta, także wiesz. Nie ma za co.
On poszedł, a Francesca wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Co cię tak bawi?- jej śmiech był zaraźliwy, więc po chwili i ja się śmiałem.
- Mimo tych lekcji i głupich tekstów, twój tata jest the best.
- Hola, hola. Chyba zaraz po mnie. - zaśmiałem się i znowu złapałem Fran w pasie.
- Może serio stąd chodźmy?
- Przestań.- zaśmiałem się. - Nie mogę cię tu nawet pocałować?
- Chyba możesz.- wzruszyła ramionami, a ja musnąłem jej wargi...
Pocałunek był długi ii namiętny, oraz nieobyło się bez pocałunków "francuskich". Coraz bardziej nachodziła mnie fala pożądania...
No ja wiem, że to nie ładnie, bo jesteśmy ze sobą dopiero pare dni, ale co mam poradzić, że tak na mnie działa?! JESTEM TYLKO FACETEM! Jednak nie chcę tego zaczynać tak szybko, bo zbyt kocham tą moja dziewczynę. Jestem jej pierwszym chłopakiem i zdaje sobie sprawę z tego, że nigdy nie robiła TEGO! Tak. Nie wiem jak, ale teraz to już nie dam rady!
HOLA!
Macie 20 ;*
JSZCZE DZISIAJ!
Mam nadzieję, ze się podoba ;)
Jest i troszkę Gregorio...
BUZIAKI :*************************
No a kogo jak nie twoje?
OdpowiedzUsuń:-D
THE ; D
OdpowiedzUsuńDobrze się bawicie ??
Fantastyczny! Cieszę się, że dzisiaj!!! Diego... Nie ładnie! Gregorio jest THE BEST! Uważam jak Fran! Oczywiście Diego jest lepszy niż Gregorio! To zaczerpnięte z opinii Diegusia! Czekam z niecierpliwością na 21! Muszę się uczyć, bo jutro WIELKI TEST Z MITOLOGII! Jakby to nie było karane więzieniem udusiłabym moją polonistkę na pierwszej lekcji! Chciałabym, aby ojciec Francesci poznał się z Diegito!
OdpowiedzUsuń❤️LodoLove❤️
Dzięki
UsuńJa mity miałam w 1 semestrze TROCHĘ SCHRZANIONE
W której jesteś klasie? Ja kończę V podstawówki. U mnie mitologia ciągnie się od zeszłego roku (na historii) i od początku pierwszego semestru (5 klasy) aż do teraz! Mam już tego serdecznie dość!!!
UsuńJa w 1 gimnazjum
UsuńDwa lata różnicy. Myślałam, że więcej!
UsuńMoje i tylko moje <3
OdpowiedzUsuńGry wstępnej... hehe Ten Gregorio!! Marco się dobija do Fran! NIEEEEEEEEEEEEEE!!!! Chyba Fran nie rzuci Diego dla Marco?!?! Coooooo?!? No ja mam nadzieję. Ja już kończę! Bye! Idę podbijać następne blogi! :-*
UsuńDzięki :*
UsuńAch ten Gregorio HAHAHAH
LOVCIAM DIECESCE
Yhym yhym Wiec rozdzial swietny ;)
OdpowiedzUsuńGregorio oczywiscie jest the best xD
Ten Marco mnie wkurza-.-
Doego slodziak jak zawsze ;)
Co by tu jeszcze?
Ach te tajemnice xD
Ale serio jak nikt nie zrobi nic z Marco to ja wbije do twojego opka i przywale mu!
Niby nic nie robi ale strasznie mnie wkurza
Czekam na next Pozdrawiam zycze duzo weny ;)
Jestes o rok odemnie mlodsza ( jak widzialam xD ) a tak piszesz, nie no szacun wielki ;) bije poklony ;D zazdroszcze talentu ;)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo , ale bez przesady. Mimo tego jeszcze raz dziękuję ;*
UsuńA Marco...? On wkurza każdego Hahahaha
To dobrze ;)
OdpowiedzUsuń