poniedziałek, 8 czerwca 2015

Capitulo 25

*Diego*

Myślę i myślę o tej wczorajszej kłótni z Francescą,  już od samego rana i wciąż mi nie przechodzi... Jak wybiegła z tej kawiarni to ja też wkurzony wyszedłem i do teraz, ani ja ani ona, się nie odzywamy.  
Jest Niedziela, a ja siedzę w pokoju i cały czas rozmyślam.  Jest mi smutno,  kiedy wiem, że Fran jest smutna i mega zdenerwowana.  Pewnie czuje do mnie żal... Ale ja tak na serio, nic nie zrobiłem, a moja dziewczyna powinna przyzwyczaić się do tego, że spotyka się z sławnym nastolatkiem, który ma fanki...
- Diego!- usłyszałem głos mojej mamy. - Taki z ciebie leń śmierdzący,   nie chce ci się,  żeby zejść,  tylko dzwonisz do mnie? !
Zdziwiony zszedłem na dół,  gdzie w salonie stała, moja rodzicielka,  trzymając w ręku dzwoniący telefon. 
- Ja do ciebie nie dzwoniłem. 
- Jak to? - zmarszczyła czoło. - Gdzie masz komórkę? - Ja tylko wzruszyłem ramionami i wziąłem komórkę od mamy. 
D: Halo?
L: Halo? Diego? 
D: Kto mówi i czemu masz mój telefon? 
L: To ja.  Linsy.  KELNERKA I TWOJA FANKA.  Sprzątałam wczoraj stolik po tobie i twojej dziewczynie i znalazłam komórkę, więc zadzwoniłam z niej pod ten numer telefonu...
D: A Linsy!  Bardzo ci dziękuję. Nawet nie skapnąłem się, że go nie ma. Możemy spotkać się w tej kawiarni za chwile? Wezmę go od ciebie. 
L: NIE ma problemu.  Do za chwilę. 
D: No pa.
-Trzymaj- podałem mamie jej komórkę. - Zostawiłem wczoraj w kawiarence mój telefon, więc idę go teraz odebrać. - wyjaśniłem i wyszedłem z domu, kierując się w stronę umówionego miejsca. 
Szedłem dość szybko, zastanawiając się, jak można być takim kretynem i zostawić komórkę w kawiarni... Po prostu myśli zajęte miałem wtedy, zazdrosną Franusią, a nie telefonem... Ledwo nie zapomniałem zapłacić.  
No nic... Każdemu mogło się zdarzyć, ale sławny człowiek nie powinien... 
TAK na serio rozmyślania o moim zapominalstwie i roztrzepaniu nie było już takie łatwe,  bo wiedziałem, że zaraz dostane moją zgubę... Prościej przychodziła mi na myśl moja dziewczyna... Nie chce o tym myśleć ale nie mogę przestać. ... Przecież jest dla mnie zbyt ważna, żeby się z nią kłócić. Postanowiłem, że po odbiorze fona, zadzwonię do niej i może spróbuję spotkać.  Jak nie będzie mogła, poczekam do jutra. Jak nie będzie chciała, rozważę opcje konfrontacji i rozmowy z jej ojcem i po prostu do niej pójdę. 
Przestałem rozmyślać, bo doszedłem do kawiarni, więc wszedłem do niej i wzrokiem odszukałem Linsy. Ta siedziała przy jednym ze stolików. Podeszłam do niej.
- Hej. - uśmiechnąłem się.
- CZEŚĆ! - wstała i pocałowała mój policzek. 
Usiadłem na przeciwko niej.
- Mam Twa komórkę.  - wyciągnęła z torebki, czarną komórkę i mi ją podała.
- Bardzo dziękuje. - uśmiechnąłem się do niej.
- To ja już idę.  - westchnęła i wstała. 
Zaśmiałem się.
- Siadaj muszę ci podziękować, więc stawiam, co sobie chcesz. 
-  Nie chce zajmować ci czasu. 
- Daj spokój i siadaj.  - wskazałem na jej poprzednie miejsce.
- NA pewno?  
- TAK
Dziewczyna z uśmiechem usiadła na krześle.
- Masz  szczęście ze fon nie jest na hasło,  bo byś go tak szybko nie dostał.
- Powiem ci, że mimo tego jeszcze dziś założę hasło. - zaśmiałem się. - Wyobraź sobie, że to ktoś inny znalazł telefon sławnego nastolatka i dał cenne informacje gazetą. Z wszystkimi prywatnymi zdjęciami,  kontaktami i smsami. 
- Uuuu- zaczęła się śmiać. - Nie miałabyś życia w SHOW. 
- WEŹ NIC NIE MÓW. - Też się zaśmiałem
- CZY sos podać?  -podszedł do nas jeden z kelnerów. 
Ja zamówiłem to co wczoraj, a Linsy to samo.
- Pokłóciłeś się prze ze mnie ze swoją dziewczyną? - zapytała w końcu. 
- NIE. Nie przez ciebie. - Linsy spojrzała do mnie niedowierzając moim słowom.  - TO nie twoja wina, że Fran jest zazdrosna. 
- Jak uważasz. ..
-Tak...
- Państwa zamówienie. - kelner podał nam desery.

* Francesca*

V: Francesca? No nareszcie odebrałaś!
F: Przepraszam... Myślałam, ze to Diego.
V: I to jest powód do nie odbierania? Powinnaś pierwsza lecieć do fona, jeśli Diego dzwoni.
F: Niby tak... Nie ważne. Mała sprzeczka.
V: Właśnie, ze ważne. Ale opowiesz jak się dziś zobaczymy.
F: Vilu... Nie mogę. Tata mnie nie puści.
V: Nie chce słyszeć odmowy Ty, ja i Cam robimy dziś u mnie pidżama party. Muszę wam o czymś opowiedzieć, a ty ze szczegółami opowiedzieć o tej waszej :sprzeczce".
F: Postaram się wpaść. Idę zapytać i puszczę smsa.
V: Świetnie! To leć zapytać i widzimy się u mnie o 16:00.
F: Jeszcze napiszę.
V: Tak, tak. To ja dzwonię do Cams.
F: No ciao.
V: CIAO!
Rozłączyłam się ze śmiechem i poszłam na dół...
Tata siedział na kanapie, rozmawiając z mamą.
- Możemy odpuścić mi dziś karę?- zapytałam z maślanymi oczkami patrząc w stronę taty.
- Chcesz się spotkać z tym chłopakiem?- zmarszczył brwi, bulwersując się.
- NIE! - szybko zaprzeczyłam.- Violetta robi dzisiaj imprezę w pidżamach, no i chciałabym pójść.
- Masz karę i chcesz iść na imprezę?
- Ale będziemy tylko we 3... Tato prozę. Nie mogę siedzieć wiecznie w domu.
- Niech będzie. Ale to ten jeden raz.
- Dziękuje.- pocałowałam go w policzek i poszłam na górę.
Usiadłam na łóżko i wyciągnęłam komórkę z kieszeni, miętowych spodenek.

" Pakuje się i już się do ciebie zbieram ;**** "

" Bardzo się cieszę! Cami też będzie. No to zaszalejemy!"

" Ta, ta..."

Westchnęłam i zaczęłam pakować rzeczy, do torby.
Cieszyłam się, że tata się zgodził... Mam już dość siedzenia i rozmyślania o Diego! Yh... Aż mi się chce tłuc talerze, kiedy patrzę na wyświetlacz telefonu i nie widzę na nim, ani jednego smsa od Hiszpana, ani nieodebranego połączenia... NIC!
To jest dołujące, denerwujące, wkurzające, przykre i nie wiem co jeszcze... Może tata ma rację... Może bycie z taką osobą, nie może być takim zwyczajnym, cudownym związkiem... Może to wymaga, aby znosić to wszystko, czego inni nie muszą...
Jednak nie chcę pozbywać się tego co mamy.
KOCHAM GO, A TO JEST PIĘKNE! Pytanie czy mu zależy na mnie tak, jak mi na nim...
DOŚĆ!
Miałam już o tym nie myśleć, a tym czasem co ja robię?! Właśnie o nim rozmyślam.
Wpakowałam ostatnie rzeczy do torby i zeszłam na dół.
- Wychodzę!- oznajmiłam rodzica, kierując się do drzwi.- Wrócę jutro, po Studio.
- Baw się dobrze.- odpowiedziała mi mama.
- BEZ CHŁOPCÓW!- Podkreślił tata, a ja tylko westchnęłam i wyszłam, ledwo nie trzaskując drzwiami.

Szłam dalej myśląc o mnie i o moim chłopaku...
Tak mi go brakuje... Chociażby porozmawiać z nim przez telefon... Nie mogę już dłużej tak... Przecież ja muszę coś zrobić! On jest wściekły, tak jak ja... Może i przegięłam... A może nie... Chcę to z nim wyjaśnić.
Wyjęłam komórkę z dłoni i stanęłam, pod jednym z drzew przy ulicy, aby załatwić sobie cień...
Napisałam:

" Diego... Nie chcę się z tobą kłócić. Musimy porozmawiać nie uważasz? Masz czas dzisiaj? Proszę... Idę na noc do Vilu, więc możemy się spotkać nawet w nocy, ale błagam. Musimy porozmawiać... Przepraszam cię za wczoraj... Może głupio zareagowałam, ale i tak chcę cię zobaczyć. Dasz radę? "

Spojrzałam znad telefonu i spojrzałam w przód.
Prze de mną, była wielka szyba, na całą ścianę, należąca do kawiarni, w której wczoraj pokłóciłam się z Diego. Nie to przykuło moją uwagę tak bardzo... Przy jednym ze stolików, przy ogromniastym oknie, siedzieli sobie MÓJ chłopak i ta cała Linsy... Śmiali się w najlepsze i zajadali deserami.
Do moich oczu napłynęły łzy...
Skasowałam smsa, ciesząc się, że go nie wysłałam i udałam się w stronę mieszkania Violetty.

*Camilla*

Zapukałam do drzwi, a za momencik, pojawiła się w nich Olga.
- Dzień dobry.- przyjemnie uśmiechnęłam się do czarnowłosej.- Jest Viola?
- Jasne.- ona również się uśmiechnęła.- Wejdź kochana. Viola jest na górze.
Pobiegłam do pokoju mojej BFF.
- Hej Vils!- przytuliłam ją, całując w policzek.
- Hej Cams.- zaśmiała się.
- I co będzie Francesca?
- Tak.
- Chciałaś coś powiedzieć...- zaczęłam.- Czekamy na Francescę?
- Tak.- zaśmiała się.
Usiadłyśmy na łóżko i zaczęłyśmy plotkować o moim wczorajszym dniu z Brodueyem.
- j dziewczyny.- do pokoju weszła Fran... Zamiast uśmiechu, na jej twarzy był smutek...
- Co jest? - spytałyśmy podchodząc do niej, a ona się rozpłakała.
- Wczoraj...- zaczęła uspokajając się.- Pokłóciłam się z Diego, bo byłam zazdrosna o jedną fankę. On mnie zapewniał, ze to noc takiego, ale ja się wkurzyłam... No i dziś zobaczyłam go z tą laską w kawiarni.
- Co?- powiedziałyśmy równo.
- A to palant- wrzasnęła Viola.
- Ale rozmawiałaś z nim?- dodałam?
- No nie! Chciałam się z nim spotkać, ale jak zobaczyłam go z Linsy kasowałam smsa.
- A może by tak, jednak z nim porozmawiać?- podsunęła Fran pomysł.
- Chyba żartujesz! - Oburzyła się Viola. - Sam powinien ja przepraszać, a jak nie to nie jest jej wart...
- A moim zdaniem...- zaczęłam.

- Dziewczyny!- wrzasnęła Włoszka.- Kłócicie się już od pół godziny... Nie chcę mi się o tym rozmawiać.
- Ok...- westchnęłyśmy.
- Miałam powiedzieć coś ważnego!- Vils błysnęła, a my się zaśmiałyśmy.
- No dawaj.- uśmiechnęłam się.
- MAM CHŁOPAKA I JEST NIM LEOŚ!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- Z Fran się zaczęłyśmy drzeć i przytulać Violę!
- No wiem, zarąb!- zaśmiała się.
- Wiecie co?- powiedziałam.- Śpiewamy!
- Ok!- zaśmiały się.- Ale co?
- Fran!- Vilu wyrwała się z objęć.- Z Camillą napisałyśmy w wakacje. - Podeszła do biurka i zaczęła szperać w szufladach.- Masz.- podała Francesce nuty.

- Wiecie co?- Włoszka wstała.- Jesteście świetne. Od razu poprawił mi się humor.
- Wiecie co?- zaśmiała się Viola.- Uwielbiam was.
- Wiecie co?- dodałam.- Przyjaźniłyśmy się we dwie.- zwróciłam się do Argentynki.- Ale teraz... Chcę zawrzeć kod przyjaźnie...- popatrzyłam na nie/.- We trzy.
- Na serio?- Fran się zdziwiła.
- TAK!- Zaśmiałam się.
- PRZYJACIÓŁKI NA ZAWSZE!- Viola wyciągnęła dłoń.
- PRZYACIÓŁKI NA ZAWSZE.- powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jej.
- Przyjaciółki na zawsze.- Fran powtórzyła nasz gest.
- KOD PRZYYJAŹNI!- Krzyknęłyśmy wszystkie i się przytuliłyśmy.








Jest 25!!!!
Wiem, że krótki i może wam się nie podobać, ale nie miało go dziś być...
Uczyłam się dość sporo... Chyba zacznę rozmyślać nad opcją dodawania rozdziałów co drugi dzień...

BUZIAKOLE ;*******        LOVCIAM DIECESCE

10 komentarzy:

  1. Nie liczy się ilość, ale jakość! Ten rozdział (jak każdy) jest z wyższej półki! Czekam na konfrontację Diego-t. Fran i pogodzenie Diecesci!
    LodoLove

    OdpowiedzUsuń
  2. Och jak uroczo *-*
    Rozdzial jak zawsze swietny, genialny i po prostu cudowny ;)
    Rozumiem zachowanie Diego
    Jednak rozumiem jednak zachowanie Fran, tez bym sie wkurzyla widzac chlopaka z ta dziewczyna, o ktora sie poklucili-.-
    Mam nadzieje ze jednak w koncu wszystko sobie wytlumacza
    A ojciec Fran da sobie w koncu spokuj z ta jara praktyczbie za nic
    Czekam na kolejny rozdzial, jak i rowniez na wiecej Gregorio xD Pozdrawiam i zycze duzo weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję
      CHYBA zmienię nazwę na DIECECESCA I GREGORIO ONNA HISTORIA HAHAHAH
      WSZYSCY SIĘ O NIEGO UPOMINACIE :d
      nie martw się bedzie ;*

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
    2. To juz nie nasza wina ze piszesz z pesperktywy Gregorio tak genialnie :D

      Usuń
  3. Twoje kom nie da zeypabe a mega fajne. Hahahah
    moja bania tez jest zrypana Spadlam z dywanu ( tekst mojego kuzyna)
    Dziś gadał ze moja koleżanka jest zimna bo mieszka na słońcu wiec wiesz HEHEHE HEHEHE :-D
    Gregorio będzie i bardzo dziękuję
    NO psuć ze mnie

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega *_* Szkoda, że nie pogodziłaś Diecesci :( Miałam nadzieję, że na koniec on do niej zadzwoni czy cuś, ale nic :ccc No, ale z trudno ... z niecierpliwością czekam na next ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ci dziękuję ze wpadłaś ; D

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń