czwartek, 4 czerwca 2015

Capitulo 22

* Francesca *

Nasze śmiechy i chichy ucichły, a ja wybiegłam z kuchni, wprost do salonu.
Stała tam moja mama z wielką torbą zakupów w dłoni. Kiedy mnie ujrzała, oczy prawie wyskoczyły jej z orbit, a ja dopiero zdałam sobie sprawę, że jestem upaprana, od stóp do głów w mące i zachichotałam.
- Co tu się stało?- odłożyła zakupy na podłogę i podeszła do mnie.
- Robiliśmy pizze.- zaśmiałam się. - Coś nam nie wyszło. - znowu zachichotałam, na myśl, o bitwie na mące, z moim księciem.
- Robiliśmy?- zapytała, podkreślając.
- Tak.- przytaknęłam.- Diego!- krzyknęłam w stronę kuchni, z której wyszedł mój chłopak, w takim stanie, jak ja.
Mama ponownie wytrzeszczyła oczy.
- Dzień dobry. - powiedział, stawiając obok mnie, próbując być poważnym, ale tak na serio, ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
Kobieta patrzyła na nas, z poważną miną, więc przez moment, już nie miałam ochoty na śmianie się... Przestraszyłam się, że wybuchnie, tak jak ojciec i zakaże mi spotykania się z Diego, za to jak się zachowaliśmy.
Popatrzyła to na mnie, to na Hiszpana i sama zaczęła się śmiać.
My spojrzeliśmy na siebie i również zachichraliśmy się.
- Robiliście pizze, powiadasz?- mówiła dalej się śmiejąc.
- No...
- Lepiej nie zaglądam do kuchni. - uspokoiła się lekko.- Dzień dobry.- uśmiechnęła się do mojego chłopaka i podała mu dłoń. - Jestem Juliet, mama Fran. - zaśmiała się.
- Miło mi panią poznać.- Diego też podał jej, całą panią od mąki, dłoń.
- No mi też miło cię w końcu poznać.
- Możemy dokończyć pizzę?- zapytałam, ujmując rekę chłopaka i cigąnąc go do kuchni.
- Może posprzątajmy?- zaśmiał się.
- Może to i dobry pomysł.
Mama do pomieszczenia weszła za nami, i aż złapała się drzwi, jak zobaczyła co się wydarzyło.
- Posprzątamy.- stwierdziliśmy razem, patrząc na jej przerażoną miną, po czym znowu się zaśmialiśmy.
- Pomogę wam.- westchnęła.- Albo wiecie co? Wy sprzątajcie, a ja to dokończę, hym?- wskazała na ciasto.
- Ok.- wzruszyliśmy ramionami i zaczęliśmy sprzątać.
Uwinęliśmy się dosyć szybko, a potem razem udekorowaliśmy danie i podaliśmy na stół.
- Zjesz z nami, co?- zapytałam mamy, siadają do stołu.
- A mogę?- zmarszczyła brwi.
- Oczywiście, że tak.- powiedziałam, patrzą na mojego chłopaka, który tylko puścił mi oczko. - Siadaj.- uśmiechnęłam się.
Mama zajęła miejsce, więc i my zrobiliśmy to samo.
- To...-zaczęła spoglądając na mojego chłopaka. -Fran wspominała, że ukończyłeś Studio... A teraz jesteś w zespole. - stwierdziła. - Waszą najnowszą piosenkę słyszałam dzisiaj w radiu, w restauracji,  5 razy. - zaśmiała się,  a Diego razem z nią.
- Tak teraz jestem w zespole. - uśmiechnął się. -Jest nas w nim 6 i wszyscy to moi koledzy poznań w Studiu.-sprostował.
- No a jak byś nie był w zespole, to czymś bym się chciał zająć?
- hym...-chłopak się zamyślił. - Jak zapisywane się do szkoły te 3 lata temu i kiedy się do niej dostałem, to już wiedziałem, że mija kariera, związana będzie z muzyką... Zespół był fajna sprawą,  więc z przyjaciółmi założyliśmy go i wystąpili my na jednym z przedstawień  w szkole, a potem zainteresował się nami Umix i zapytali czy nie chcemy z nimi współpracować, jako profesjonalny zespół.  My się zgodziliśmy no i tak mamy All for you... A wracając, to myślę, ze tak czy siak byłaby to muzyka...
Moja mama popatrzyła na nas z uśmiechem.
- Macie wspólną pasję. To cudowne.- zachichotała.- Waszą największa miłością, jest muzyka.
- Moja pasja, jest na drugim miejscu, w największych miłościach.- zaśmiał się Hiszpan i popatrzyła się na mnie. Spłynęłam rumieńcem.
Zerknęłam na mamę, która patrzyła na nas z maślanymi oczkami.
- Jakie romantyczne.- zaśmiała się.
- Jak oceniasz nasza pizzę?- spytałam, patrząc na kobietę.
- Jest pyszna.- wzięła ogromnego gryza. - Ym... Diego.- powiedziała przełykając kawałek.- A twoi rodzice? Kim są?
- Nauczycielami.
- Poznali się  pracy?- uśmiechnęła się.
- Nie. Mama uczy Hiszpańskiego w podstawówce, a tata jest nauczycielem tańca, w Studio.
- Jego tata cię uczy?- mama zaśmiała się, podnosząc brwi.
- Tak.- zachichotałam.
- hyyyyy...- powiedziała spoglądając na zegar.- Diego miło było poznać i fajnie się gadało...- mówiła pospiesznie, a ja gromiłam ją wzrokiem, za to, ze chce wywalić MOJEGO CHŁOPAKA.- ale mój mąż wraca, za parę minut...
- O kurczę.- ja też wstawaj.- Wybacz skarbie, ale lepiej nie doprowadzać cię do konfrontacji z ojcem.- Diego wstał z krzesła.- Odprowadziłabym cię, ale mam zakaz wychodzenia z domu, przecież wiesz?
- Nie przejmuj się.- uśmiechnął się do mnie i pogładził mój policzek.- Pomogę wam sprzątać.
- Nie! - zaprzeczyłam.- Bo jeszcze się z nim spotkasz.- zaśmiałam się.
- Ok.- On też się zachichrał.- Bardzo miło było panią poznać.- uśmiechnął się i pocałował mamę w polik.
- Mi ciebie też.- uśmiechnęła się do niego.
- Pa kochanie. - podszedł do mnie i musnął mój policzek.
- Do jutra, kotek.
Diego wyszedł z domu, a ja podeszłam do stołu i zaczęłam zbierać naczynia.
- Dziękuje.- powiedziałam do rodzicielki, wchodząc do kuchni.
- Za co?
- Za to, źe byłaś dla niego miła, no i w ogóle.
- Nie ma sprawy...
- A co o nim myślisz? - zapytałam niepewnie.
- To bardzo miły chłopczyk.- zaśmiała się, a ja pokiwałam głową.- Widać, ze cię kocha, a to jest najważniejsze. Poza tym... Nie jest taki zły, jak tata myśli i jak by się można spodziewać. Jest serio fajnym chłopakiem.
- Cieszę się... Czyli, że c...? Polubiłaś go?
- Nie zdążyłam go nawet poznać, ale serio mi się spodobał swoim sposobem odpowiadania, zachowania, tego jak się odnosił do ciebie i do mnie... Dobrze wychowany i widać, że kocha to co robi, i że bardzo kocha cię.
- Wiem, że kocha muzykę, i ze mnie również...- zaśmiałam się.
- Wróciłem!- powiedział tata, wchodząc do środka, kiedy skończyłam wkładając do zmywarki, ostatnie talerze.
- Cześć tato.- pocałowałam go w policzek. Mimo tego, że jestem nadal naburmuszona, a on wciąż nie chce, żebym spotykała się z Diego, humor mi dziś dopisuje.
- Cześć.- zdziwił się.
Pobiegłam na górę, bez żadnych wyjaśnień mojego zachowania i zabrałam komórkę, po czym napisałam do chłopaka.

" Ciesz się, ze wyszedłeś, bo już tata w domu jest ;D

PS. Mi mama cię polubiła ;* "

" Uffff ULGA. Ja już jestem w domu i właśnie sobie myślałem o mojej królewnie. TAK TO TY NIĄ JESTEŚ ;D
PS. Też ją polubiłem i cieszę się, ze chociaż ona HAHAHAH "

" Oj kochanie, jak tata cię pozna, to od razu cię polubi, zobaczysz, ale musi zmienić jeszcze nastawienie... "

Pisaliśmy jeszcze dość długo, a potem poszłam do łazienki i położyłam się spać.

*Federico*

Wstałem dzisiaj dość wcześnie, bo oczywiście mam próbę.
Jakoś ledwo, wygramoliłem się z łóżka. Wykonałem poranne czynności i zjadłem śniadanie, po czym wyszedłem z domu.
Jak zwykle gorące Buenos Aires...
- Cześć.- usłyszałem niepewny głos Ludmiły, więc spojrzałem na nią, bo właśnie do mnie podeszła.
- yyyyy- zdziwiłem się.- Hejka...- powiedziałem w końcu, a ta się zaśmiała.
- Dziwi cię, że się do ciebie odezwałam, a sam mnie ostatnio przeprosiłeś?- podniosła brwi.- Ok... do rzeczy.- odchrząknęła i zaczęła byś SUPER NOVĄ... - ja może również chciałbym cię przeprosić... Nie wszystko co powiedziałam, było fair i do końca z moich rozmyśleń...
- Ok.- zaśmiałem się, bo już zaczynała gubić się we własnych słowach. - Fajnie, że przeprosiłaś... To...miłe?
- Pytasz?- zmarszczyła czoło.
- Stwierdzam.- zaśmiałem się, a ona tez.
- Ok... Ja ym...- zmieszała się.- Muszę iść na zajęcia, więc pa.- rzuciła i poszła w swoją stronę.
Ja również poszedłem dalej...
To było dziwne. Ferro mnie przeprosiła?!
No c prawda ja ją też wcześniej przerosiłem, ale ona?! SZOK!
- Hej Fede.- z zamyśleń wyrwał mnie Leon.
- Hej.- powiedziałem.
- Posłuchałem twojej rady i zapytałem Violę o tą wymarzoną randkę.
- Super.- podparłem.
- Ależ ona była zazdrosna.- zaśmiał się.- Już nie mogę się doczekać jak ją tam wezmę...- rozmarzył się...- FEDERICO!?
- Co?!
- O czym tak rozmyślasz?
- Widziałem się z Ferro.
- Znowu się pokłóciliście?- westchnął.
- Nie... Przeprosiła mnie.
- ŻARTUJESZ?!- Wytrzeszczył ozy.- LOL!
- No... Ja ją też, ale to dziwne...
- Bardzo...

*Diego*

- Już jesteś?- tata zmarszczył brwi, kiedy zobaczył mnie.
- Próba była dzisiaj krótsza. - odparłem siadając na fotelu.- Wy też już wróciliście?
- Tak.- odpowiedziała mi moja rodzicielka i zaczęła szukać czegoś w TV.
- Ostatnią lekcję miałem z klasą pierwszą. Z twoją jedną znajomą Camillą i twoją dziewczyną, Francescą.
- Wiem, jak ma na imię moja dziewczyna, dzięki..
- Nadal jesteś zły za wczoraj?
- Jak mogłeś, powiedzieć o tej " grze wstępnej"?- wydarłem się.- I TO PRZY FRAN?!
- Oj daj spokój.- machnął dłonią.
- TATO! Jestem z nią, nawet nie od tygodnia. A ty już?!
- Ty...- wskazał na mnie.- urodziłeś się 9 miesięcy po naszej pierwszej randce.- wskazał na siebie i na mamę, ze śmiechem, a ona popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Ja tez byłem w szoku.
- Co ty pierniczysz?
- No co? Chcesz mi powiedzieć, ze ty i Fran jeszcze nie...?
- NIE!
- Aha... - zaczął się śmiać.
- Wedłóg mnie tydzień, to jest za szybko.
- Przecież ja żartuje.- zaśmiał się.- Byłem z twoją matką 2 lata i dopiero zaczęliśmy.
- Ile?- znowu się zdziwiłem.
- No dwa lata.- wzruszył ramionami.
- A to to już za długo.
- Co?!
- DWA LATA?! Ok tydzień to krótko, ale dwa lata?
- Dziecko...- powiedział z westchnieniem.- Przecież ona jest młoda... Ma 16 lat i mogę się założyć, że jeszcze tego nie robiła.- mówił całkiem poważnie. - Nie spiesz się.
- Tato...
- Nie! Nie przerywaj mi. Diego ja wiem, ze ty miałeś dziewczyn pełno... Z jednymi byłeś miesiąc z innymi 5, a jeszcze z innymi nawet nie parę tygodni... Że z niektórymi wylądowałeś w łóżku, też podejrzewam. Wiem, ze pewnie to dla ciebie jest już rzeczą normalną w związku, ale ona...?
- Jakoś przy innych dziewczynach nie mówiłeś tego.- zmarszczyłem brwi.
- Bo na żadną inna dziewczynę, z którą chodziłeś, nie patrzyłeś z takim uczuciem, które widać na kilometr, jak na nią, rozumiesz? Dlatego i to mówię.
- Nie rozumiem.
- Nie udawaj... Czy kochałeś jakąś z tamtych dziewcząt? Zauroczenie, przelotne uczucie? Widzę przecież, że Francesce kochasz.
- Jasne, ze ją kocham.
- A te inne?

- Masz rację, ze nie powinienem za szybko zaczynać z Francescą i ja to wiem.- uśmiechnąłem się.- Dzięki za troskę.- wstałem i podszedłem do schodów i poszedłem na górę...
Tata ma rację... Oj byłem głupi... Fakt, że robiłem to nie raz... Prawda, że chciałbym zrobić to z Fran, chociażby teraz na dywanie... Ale wiem, ze jestem jej pierwszym chłopakiem, a c dopiero te sprawy... T za szybko...
Westchnąłem i poszedłem do łazienki, gdzie wykonałem wieczorne czynności i poszedłem spać.




No i jest 22...
Sorka, ze dopiero dziś i tak późno,a le wcześniej nie dałam rady...
Wiecie czasem coś mam do załatwienia i nie mogę napisać rozdziału...
Wybaczcie...
BUZIAKI ;*************

7 komentarzy:

  1. Swietne ;)
    Diego i fran normalnie duchy chodza po domu xD
    Wiedzialam ze to mama fran xD
    Juz ja lubie ;)
    Diego slodziak*-*
    Gregorio dobra rada xD
    Ale jak zawsze rozawal system ;😘
    Czekam na next i pozdrawiam ;) zycze duzo weny ;)
    Ps. Kiedy na 2 blogu bedzie rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wielkie dIeki ;*;*;*;*;*
      Czasem może dać dobrą radę ale przy tym się i wyglpupic

      LOVCIAM DIECESCE

      ps w sobotę ; D

      Usuń
  3. Warto było poczekać! FANTASMEGATYCZNY! NIESAMOWITY! Mama Fran polubiła Diegusia! Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że to któryś z rodziców Francesci! Leon zaprosi Violę na jej WYMARZONĄ RANDKĘ! Może to w następnym rozdziale? Całe wczoraj wchodziłam na tego bloga i po raz setny czytałam rozdziały poprzedniego opowiadania! Oba są EXTRA!!! Tak więc nie pozostaje mi nic więcej niż CZEKAĆ!
    LodoLove
    PS.: Poznasz jutro (rozdział 22) tatę F. z Diego? PLOSEEEE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję dziękuję
      Maila wczoraj od rana gości wiec nie mogłam dodać rozdziału wcześniej. ..
      Nie wiem. ..

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
    2. Nie ma za co. Komentowanie takiego rozdziału to SAMA PRZYJEMNOŚĆ!

      Usuń
  4. Dziękuję ;* No przecież dobrym ojcem musiał być. .. :D Ale to nie znaczy ze do reszty spowarznial...

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń