wtorek, 2 czerwca 2015

Capitulo 21

*Francesca*

- To gdzie idziemy?- oderwałam się od mojego chłopaka i popatrzyłam w jego oczy.
- Gdzie chcesz.- uśmiechnął się i ujął moją dłoń.
- Możemy iść zobaczyć, do Adaigio? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, że tak. W końcu to nasz zwierzak.- zaśmiał się i ruszył, ciągnąc mnie za sobą.
- Ale fajnie. - pisnęłam i wtuliłam się w Diego, dotrzymując mu kroku.
- Co? Że idziemy do konika? - objął mnie ramieniem.
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo. - Że idziemy do naszego,  wspólnego konika.- zaśmiałam się, a chłopak razem ze mną.
- Mamy wspólne dziecko. - oderwałam się od niego i spojrzałam morderczo.- Co?- wybuchł smiechem.
- Co?- założyłam ręce na biodra.- Masz specyficzne poczucie humorku.
- Ale co ja powiedziałem?- zapytał, tak gdyby nic nie rozumiał.
- Nic.- westchnęłam i puknęłam go palcem w nos. Diego się zaśmiał i ujął moją dłoń, po czy ruszyliśmy dalej. - A swoją drogą, nie nazwałbym syna Adagio.- tym razem, ja zażartowałam.
- A jak byś nazwała?
- Yyyyy Diego.- zaśmiałam się.
- Po tatusiu? - odezwał się król żarcików.
- Skąd pewność, że ty, byś był ojcem?
- Zdradziłabyś mnie?
- Wiesz, że ja dzieci nie planuje za szybko, więc może już byś miał mnie dość po tylu latach związku.
- Po ilu latach?
- No nie wiem.
- To chyba zależy też o de mnie, kiedy chce mieć dzieci.
- Ale kochanie... ty jesteś trzy lata starszy.- zachichotałam.- Ty będziesz miał 24, a ja dopiero 21.
- Zdajesz sobie sprawę, o czym właśnie rozmawiamy?- smiał się.
- Tak.- walnęłam się w czoło. - Zmieńmy temat.
- Ok...- zamyślił się. - To... ile chcesz mieć lat, jak będziesz brała ślub?- znowu się zaśmiał, a ja szturchnęłam go w ramię.
- 67.
- HaHaHa. - zaczął sarkastycznie i się zarzymał, zbliżając do siebie nasze twarz
- Jesteśmy!- zaśmiałam się, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk wydawany przez konie. - odsunęłam się od Diegusia i odwróciłam w stronę koniczków.
- Hola, hola.- zlapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie na bardzo małą odległość.
Moje ciało przeszły cudne dreszcze, ale chciałam się z nim chwilę podroczyć.
- Ile razy dziennie masz zamiar mnie całować?- odsunęłam się na krok.
- Tak jak będzie mi się chciało.- objął mnie w pasie i jeszcze bardziej przyciągnął do siebie. - To pocałujesz mnie, czy chcesz żebym eksplodował?
- Chcę zobaczyć jak eksplodujesz.- zaśmiałam się i znowu odsunęłm.
- Francesca...- on tez się zaśmiał i ponownie złapał w biodrach, ale tym razem niżej niż za pierwszym razem. Chyba było to niechcący, ale i tak poczułam się dziwacznie. Chłopak od razu, spostrzegł moje zmieszanie, bo dłońmi przejechał na moją talię, a ja korzystając z okazji, że polunił uścisk, zaczęłam uciekać i się chichrać.
- Stój! - on też się zaśmiał i zaczął mnie gonić...
Nie zajęło mu to dużo czasu...
KOTURNY!
- Nadal będziesz mi uciekać?- - powiedział przyciągając mnie do siebie, tak, że stylakiśmy się ze sobą nawet nogami.
- Nie.- zaśmiałam się i wbiłam w jego usta...
Rozchyliliśmy je lekko, a już po chwili złączyły się one w "pocałunku francuskim". Wplotłam palce w jego włosy, a on swoimi dłońmi, cały czas trzymał mnie w pasie.
Jakbym mogła,zbliżyłabym się jeszcze bardziej, ale to już było nie możliwe, bo dosłownie nie dzieliły nas nawet milimetry... Nic nas nie dzieliło.
- I po co tak uciekałaś?- zapytał kiedy się od siebie oderwaliśmy. Obydwoje potzrepbowaliśmy powietrza.
- Nie.- wyszeptałam prosto w jego twarz, a Diego złączył nasze usta, w tym razem krótkim, ale słodkim, pocałunku.
- Idziemy do Adaagio?- podał mi dłoń.
- Idziemy - uśmiechnęłam się i szliśmy dalej.

*Violetta*

Siedziałam w domu i kompletnie się nudziłam, kiedy nagle do mojego pokoju, niespodziewanie wszedł Leon...
- Cześć.- uśmiechnął się do mnie.
- No hej. - wstałam z łóżka i ucałowałam jego polik.
- Nie przeszkadzam?- zapytał siadając na miękkim fotelu.
- Nie. Nudzę się. Chciałeś cos?- zasiadłam na łóżko, patrząc na niego.
- Nie. - zaprzeczył i spojrzał na swoje buty.- To znaczy tak.- podniósł, pełne niepewności spojrzenie na mnie.
- Co jest?- zmarszczyłam brwi.
- Chdzi o sprawy sercowe...- moje serce zaczęło szybko nawalać i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. CZY ON CHCĘ WYZNAC MI MILOŚĆ?! - Podoba mi się taka jedna dziewczyna i przyszedłem prosić cię o radę... - w tym momencie moje serce nie biło już jak szalone, a na chwilę straciłam oddech. Miałam ochotę płakać, ale nie chciałam pokazywać, jak bardzo zranił mnie tymi słowami... - Pomożesz mi?- wyrwał mnie z myśli, które prowadziły mnie w jedną wielką przepaść.
- T-tak.- wydusiłam z siebie, prawie z obrzydzeniem.
- Dziękuje!- krzyknął szczęśliwy i podszedł do mnie mocno przytulacjąc...
Ten jeden przytulas, doprowadził mnie do nie wiem już czego... Z jednej strony szczęście i miłość, które zawsze mi towarzszą, kiedy Leon mnie tuli i w ogóle jak o nim pomyśle, a z drugiej ból i smutek, bo to nie ja sprawiam, że i on to czuje...
- Co to za dziewczyna?- zapytałam odsuwając się od niego i podchądząc do biurka.
On popatrzył na mnie chwilę i w końcu powiedział.
- Nie ważne...
- Nie powiesz własnej przyjaciółce?- popatrzyłam na niego z rozgoryczeniem... Nawet już jego dobrą przyjaciółką, której zawsze mógł wsztstko powiedzieć... nie jestem?!
- Violu... Ty- zamyślił się. - Jej nie znasz.- powiedział w końcu, zadowolony z wypowiedzi.
- A ty skąd ją znasz?
- To jedna taka. Spotkaliśmy się pare razy...
- Kochasz ją, czy fajna z niej laska i ci się podoba?
- Zakochałem się w niej do szaleństwa. - powiedział z totalną szczerością, a ja, już miałam ochotę wybuchnąć płaczem. - Pójdę po coś do picia.- rzuciłam szybko i udałam się do kuchni...
Tam rozryczałam się jak małe dziecko...
Po chwili starłam łzy i stwierdziłam, że nie mogę pokazać Leonowi, jak bardzo mi na nim zależy.
Wziełam dzbanek z sokiem pomarańczowym, dwie, podłużne, szklanki i tacę, oraz zaniosłam wszystko na górę.
- Jestem.- powiedziałam, nadal trzymając głowę spuszczoną w dół.
- To pomożesz mi w przygotowaniu idealnej randki?
- Nie wiem co ta twoja "ulochana" lubi.- rzuciłam oschle, zaraz potem karcąc w myślach samą siebie. JAK JA MAM UDAWAĆ?!
- Ma podobne zainteresowania co ty i w ogóle styl i charakter.
- Wybrałeś sobie na dziewczynę kopię przyjaciółki?
- Zakochałem się.- zmarszczył brwi.
- Ok, ok. - zasmiałam się.- Mam ci powiedzieć jak we dług mnie to ma wyglądać?
- Yhym.- przytaknął.
Zamknęłam oczy i zcazęłam sobie wyobrażać, najromantyczniejsze wyznanie uczuć, przez księcia z mojej bajki... , KTÓRY Z REESZTĄ SIEDZIP RZE DE MNĄ!
- To musi być zachód słońca... Ciepły wieczór... Urocza polanka nad rzeczką... Bez gitary i romantycznej piosenki się nie obejdzie... Jej ulubione owoce i słodycze... Wspólna rozmowa... Pocałunek... Szczęśliwy związek.- otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że na mojej twarzy widniej wielki uśmiech.
- Dzięki Vils.- pocałował mnie w polik.- Lecę. Bay.- wyszedł, a ja walnęłam się na poduszki i zaczęłam płakać.

*Diego*

- Ależ on jest słodki.- pisnęła Franncesca, kiedy wracaliśmy ze stadniny.
- Kto?- zmarszczyłem brwi.
- Andagio, a kto?- zaśmiała się.
- Myślałem, ze Frank.- również zacząłem się chichrać, a moja dziewczyna zrobiła zniesmaczona minę.
- Mogłby być moim tatą.
- Wiem, wiem.
- Mam pomysł. - powiedziała zatrzymując się. - Chodźmy do mnie do domu.
- Co?- zdziwiłem się jej propozycją.
- Moi rodzice są w pracy i wracają wieczorem, więc my możemy zjeść sobie razem obiad, hym?
- Możemy iść na miasto.
- Lub zrobić obiad razem...- zarzuciła ręce na moją szyję.
- Ok...- zaśmiałem się.- Może być.
- No to chodź.- Fran pociągnęła mnie za rękę w stronę jej domu.

Doszliśmy tam po niecałych 20 minutach.
- No wchodź. Przeceż nikogo nie ma.- zaśmiała się.
- No zabawne.
- Boisz się mojego taty?- westchnęła.- Wraca dopiero o 21:00. Mama wysłała smsa.
- Ok.- zuśmiechnałem się i przekroczyłem próg domu Włoszki.
Udaliśmy się do kuchni.
- Co robimy? - Zaytałem, a ona popadszyła na mnie marszcząc brw. - W sensie jakie danie.- sprostowałem.
- Aaaaaaa...- zamyśliła się.- Pizza?
- Masz składniki?
- Pytasz Włoszkę czy ma składniki do Pizzy?- zaśmiał się i zaczęła grzebać w jednej z szafeczek.
- POmoge ci.- otworzyłem lodówke i wyciąnąłem, kilka niezbędnych rzeczy.
Kiedy wsztstko było na blacie, moja dziewczyna zaczęła wsypywać do miski, składniki na cisto...
Następnie zaczęła je " formować".
- Pomuc ci?- uśmiechnąłem się i podszedłem Francesce od tyłu, obejmując ją, całując w policzek i kładąc dłonie, na jej dłoniach.
- Chyba przyda mi ię twoja pomoc.- zachichotała i razem zaczęliśmy ugniatać ciasto.
Fran robiła to bardzo precyzyjnie, z poważną miną, więc rozejrzałem się po kuchni, a mój wzrok skupił się na mące...
Odsunąłem się od Włoszki na chwilę i podszedłem do pudełka, nabierając szczyptę i obsypując nią Francesce.
- DIEGO!- Natychmiast przerwała formowanie ciasta i zaczęła strzepywać mąke z twarzy, a ja się śmiałem.
Ona popatrzyła na mnie morderczo i już po chwili i ja oberwałem z składniku.
Tym razem to ona się chichrała.
Ja również zabrałem, tym razem garść, i sypnąłem nią Fran.
Potem ona, a nastpnie już ganialiśmy sę po całej kuchni, biali jak bałwany z maką w dłoniach.
Przerwaliśmy, kiedy drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich...







BUAHAHAHAHAH
Macie 21 ;D
Ma nadzieje, ze się podoba ;D
Nie ma Gregorio, ale to chyba nic...
W następnym już będzie :)

BUZIACZKI ;*

LOVCIAM DIECESCE


11 komentarzy:

  1. Myślę, że to rodzice/rodzic Fran! Szkoda, że taki krótki!!! Dodasz jutro wcześniej 22? Pliss! Wyjeżdżam jutro po południu i wrócę późno. Chciaż kiedy wracałam 2 razy z Warszawy i 1 raz z Norymbergi czytałam rozdział o 1 w nocy w tajemnicy przed mamą (tata jest mniej surowy, odwrotnie jak u Francesci)! Mam nadzieję, że zastosujesz się do mojej rady i 'spotkasz' rodziców F. z Diegusiem.!
    CZEKAM NA 22!!!
    LodoLove

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.: Czekam na Gregorio, króla Francesci!

      Usuń
    2. Twoją radę mam na uwadze.
      Bardzo dziękuję. :*
      Wiem ze krótki ale inaczej się nie dało bo byłam zajęta...:D
      Postaram się dodać go szybciej.

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
  2. Normalnie jak polsat xD
    Urywa w najlepszym momecie. ;)
    Co ja mam powiedziec?
    Chyba to co zawsze
    Rozdzial Cudowny, wspanialy i idealny ;)
    Fran dzisiaj sie droczy xD
    No prosze, prosze te inteligentne rozmowy xD
    Nie ma gergorio mojego krola xD ale to nic ;^
    Wydaje mi sie ze to albo jek ojcec, mama, oni dwaj albo brat?
    Czekam na next z niecierpliwoscia Pozdrawiam ;* ❤ i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki ;*
      Hym... Ktoś z wymienianych na pewno :-D
      Nie wiem czemu ostatnio używam w napięciu.

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
  3. Nie spieszy się a ja poczekam ♡

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki.
    Wiem... tak już jest na wycieczkach.
    Późno kładziemy się spać i wcześnie musimy wstawać. ..
    Baw się jak najlepiej.

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooooo.... Jak słodko! Dzisiaj będzie barddddddoooooo krótko. Bo już kończE! Bye!

    OdpowiedzUsuń