niedziela, 21 czerwca 2015

Capitulo 29

* Francesca*

- Co?!- wydarłam się na ojca, ale tak na prawdę nogi się po de mną ugięły i miałam wrażenie, że zaraz upadnę.
- To co słyszałaś.- warknął nie parzą na mnie.- To będzie najlepsze wyjście. Luca potrzebuje pomocy we Włoszech, a ty nie możesz tu zostać.- sprostował.
- Przepraszam dla kogo najlepsze rozwiązanie?!- krzyczałam przez płacz.- Bo chyba nie dla mnie!
- Właśnie dla ciebie! To wszystko dla twojego dobra!
- Ale tato...
- NIE!- przerwał mi.- Dość tego! Wyjeżdżasz i koniec!- walnął pięścią w stół.- Tam skończysz liceum, a późnej pójdziesz na Studia gastronomiczne.- dodał spokojniej.- I razem z Lucą, będziesz prowadzić restauracje. Skończyłem.-  dodał spokojniej, a ja spojrzałam na mamę, która stała ze spuszczonym wzrokiem. Ja tylko pokiwałam głową z niedowierzaniem i odwróciłam się, po czym wybiegłam z domu zatrzaskując za sobą drzwi...
Mogłam pobiec do pokoju, ale jak najszybciej szłam w kierunku siedziby wytwórni mojego chłopaka.
Diego ma dziś próbę, przez cały dzień, bo komponują razem jakąś nową piosenkę, więc wiem, iż właśnie tam go teraz znajdę.
Już nie biegłam, ale szłam... Bałam się wpaść na kogoś, lub coś, więc zrezygnowałam z rozpaczliwego biegu i przeszłam na smutny spacer.
Po policzkach cały czas spływały łzy, dając miejsce nowym.
Nie mogłam się uspokoić... Na myśl, że mogę stracić Studio, przyjaciółki i przede wszystkim Diego, coś zaciskało od środka i zabierało mi oddech.
W takim stanie doszłam na miejsce. Przyspieszyłam kroku i poszłam na pierwsze piętro. Bez pukania otworzyłam drzwi i wparowałam do pomieszczenie, w którym chłopcy nad czymś dyskutowali.
Wzrokiem odszukałam Diego i podbiegłam do niego, nie mówiąc ani słowa, ale mocno się wtulając w jego tors, który zalałam łzami.
On nic nie powiedział.
Kontem oka zauważyłam jak Fede wskazuje reszcie zespołu na drzwi i posyła im jednoznaczne spojrzenia... Od razu zrozumieli i po chwili byłam w sali sama z Hiszpanem.
- Co się stało skarbie?- zapytał, lekko się o de mnie odsuwając i spoglądając w moje zamglone, smutne i zapłakane oczy.
Przyszłam tu po to by móc mu wszystko opowiedzieć, ale nie mogłam. Coś, jakby wielka gula, utknęła mi w gardle i nie wydusiłam z siebie ani słowa... Na myśl o tym jak Diego się zasmuci i o tym, ze sama nie zdołam tego z siebie wydusić, po prostu ponownie się w niego wtuliłam i jeszcze bardziej rozpłakałam.
Diego najwyraźniej zaczaił, że nie mam ochoty mówić, bo nie próbował po raz kolejny zadawać pytań, ale mocno mnie do siebie przytulił, głaskając moje plecy i pocałował w czubek głowy.
W takiej pozie byliśmy dobre parę minut, aż odrobię się uspokoiłam i zebrałam na to, aby wszystko mu opowiedzieć.
Nie chciałam wyswobadzać się z jego ramion, w którym nic mi nie groziło, ale wiedziałam, że muszę, bo inaczej nie powiem mu nic, więc po prostu odsunęłam się i ocierając łzy, spoglądnęłam na niego.
- Mój tata...- zaczęłam, ale ponownie zebrało mi się na płacz. Diego zauważając to, pogłaskał mnie po policzku.- Luca nie radzi sobie w restauracji we Włoszech...- zająkałam się, kompletnie zmieniając zaczętą wypowiedź. - A tata... - zacięłam się i spuściłam wzrok w dół.- Zdecydował, że osobą, która mu tam pomorze będę ja...- skończyłam niepewnie i ponownie się rozpłakałam.
Mój chłopak nic nie powiedział, więc podniosłam spojrzenie na niego... Stał w bezruchu, niedowierzając moim słowa i wpatrywał się we mnie oczami pełnymi żalu, smutku, rozpaczy, złości i nie wiem czego jeszcze...
Złapałam drżącą dłonią jego policzka, a on pokręcił głową, złapał mnie za nadgarstek, i przyciągnął do siebie, więc znów byłam do niego przytulona.
- Jeśli myślisz, że puszczę cię do Europy, to się mylisz. A jeżeli twój tata tak sądzi, to myli się tak samo jak ty, bo nigdzie nie jedziesz. - wyszeptał gładząc, mnie po plecach.
- Nie.- ostudziłam jego zapał.- Ty nic nie rozumiesz...- odsunęłam się.- Tata już postanowił... A jak on postanawia to już nie do odwołania, rozumiesz? Wyjeżdżam.- wydusiłam z siebie, a na myśl o tym nogi zrobiły się jak z waty i zabrakło mi powietrza, więc bezwładnie opadłam na głośnik i schowałam głowę w dłoniach, rozpłakując się. - Ty...- zaczęłam, spoglądając na niego.- Musisz dać sobie ze mną spokój i na zawsze o mnie zapomnieć.
- Zwariowałaś?!- od razu przestał być osłupiały i zrobił się wręcz wkurzony.- Jak ty w ogóle możesz tak myśleć. Francesca...- kucnął obok mnie i złapał moje dłonie.- Po pierwsze. Zrobię co się da, aby zmienił zdanie i żebyś mogła zostać w BA, a po drugie... Nawet jakbyś wyjechała, nie miałbym zamiaru o tobie zapominać. Proszę cię.- zaśmiał się lekko.- Ja byłbym we Włoszech co drugi dzień.
Lekko się uśmiechnęłam i mocno go przytuliłam.
- Kocham cię.- wyszeptałam.- Ale to co powiedziałam jest prawdą. Zapomnij...- chciałam mówić dalej.
- Nie! Ja też cię kocham i dlatego tego nie zrobię.
- Nie rozumiesz?! Luca i tak cię do mnie nie dopuści. Zawsze byliśmy posłuszni ojcu, a on nie wysyła mnie do Włoch, żebyś i tak mnie widywał! - wydarłam się, ale wiem, że nie potrzebnie.- Przepraszam.- spuściłam wzrok.
- To wejdę przez okno! Fran nie będę tu o tobie zapominać.-przytulił mnie, a ja nie chciałam, ani nie umiałam się już wyrwać.- Kocham cię.- powiedział stanowczo i tak szczerze...
- Ja cię też. - wyznałam, ściskając go jeszcze mocniej.
- JAK TO WYJEŻDŻASZ?!- Do sali wbiegła Violetta, a my z moim chłopakiem popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem. - Andres podsłuchiwał i mi powiedział. - dodała szybko. - A teraz mów, jak to ty wyjeżdżasz?!
- Po prostu... Tata nie rozumie, że kocham Diego i twierdzi, że przez niego, Studio i was się zmieniłam i wysyła mnie do Włoch do brata...- tak trudno było mi to mówić od nowa...
W oczach przyjaciółki zobaczyłam łzy, a już po chwili podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
- NIGDZIE NIE POJEDZIESZ!- wyszlochała i się odsunęła.
- Viola...- zaczął Diego.- Nie pogarszaj sprawy.
- ZAMKNIJ SIĘ!- krzyknęła.- TO MOJA PRZYJACIÓŁKA!
- A moja dziewczyna, wyobraź sobie!- również się wydał.
- OBYDWOJE MI TAK NIE POMAGACIE, WIĘC PRZESTTAŃCIE!- wstałam.- Lepiej będzie jak już będę szła...
- Idę z tobą.- powiedział mój chłopak.
- Nie... To nie jest dobry pomysł.- powstrzymałam go. - Tata się wkurzy jeszcze bardziej.
- Szczerze gdzieś mam to co sobie teraz pomyśli. Jeżeli przyczyni się do tego, że będę musiał rozstać się z tobą, nie odpuszczę tak łatwo.- zacisnął pięści.
- Co chcesz zrobić?
- A co mogę?- zapytał bezradnym głosem, a ja już kompletnie się zasmuciłam.
- Nic.- wyszeptałam i poszłam w kierunku drzwi...
Chłopak pobiegł za mną i mocno przytulił, po czym szliśmy w milczeniu.
Już go nie zatrzymywałam... Chciałam mieć Diego przy sobie. Potrzebowałam go, ale ojciec nie rozumie tego, że kocham go... I nic tego nie zmieni, nawet odległość... NIC ANI NIKT!

*Maxi*

Nowa piosenka jest na serio bardzo dobra... Odkąd Diego wrócił z odprowadzenia Fran, nie udało się obgadać za wiele, ale jest już skończona...
Z chłopakami już go nie dołowaliśmy dalszym doszlifowaniem jej, bo nosi tytuł " MOJA KSIĘŻNICZKA" i jak on wskazuje, jest o naszych największych miłościach, a w przypadku Hiszpana, ta niedługo ma wyjechać... Mega mu współczuje. Ja nie wiem co bym zrobił jakby moja królewna, miała tak po prostu sobie wyjechać... Pojechałbym z nią? To byłaby dla nas najlepsza kwestia, ale co z zespołem...? Na całe szczęście rodzice Naty mnie lubią. Może dlatego, że w sumie zaczęliśmy chodzić, jak nie było nawet w Studiu takiego zespołu, jak ALL FOR YOU.
Właśnie teraz się do niej wybrałem... Na miejsce doszedłem bardzo szybko.
- Hejka Lena.- przywitałem się z siostrą mojej dziewczyny, kiedy ta otworzyła mi drzwi.
- Hej Maxi.- uśmiechnęła się. - Nata jest na górze i płacze, bo jest w ciąży.
- CO?! - krzyknąłem i szubko podbiegłem do schodów, ale się zatrzymałem, kiedy usłyszałem za sobą głośny śmiech blondynki.- LENA!
- Co?- zaśmiała się.- Wystraszyłeś się, że będziesz tatusiem...?
- To nie było śmieszne.- zgromiłem ją wzrokiem.
- Dla mnie i owszem. wyszczerzyła zęby i zabrała zwieszaka torebkę.- Ja idę.- podeszłą do mnie, pocałowała mój polik i wyszła.
Ja postałem chwilę, a potem poszedłem na górę i delikatnie zapukałem w drzwi, o sypialni mojej dziewczyny.
- Proszę. - usłyszałem i wszedłem do pokoju, gdzie Naty siedziała na łóżku.
- Maxi!- uśmiechnęła się na mój widok i wstała, zrzucając z kolan teczkę, kartkę i długopis, podchodząc i mocno mnie tuląc.
- Cześć kochanie.- uśmiechnąłem się i pocałowałem jej policzek.
- Co tu robisz?- usiadła na jednym z foteli.
- Przyszedłem cię odwiedzić, bo się stęskniłem...- ja też zająłem miejsce.
- Oooooo- pisnęła i wstała, po czym usiadła na moich kolanach. - Kocham cię.- musnęła moje wargi.
- A ja cię.- puknąłem ją w nos.- A co to?- zabrałem z łóżka kartkę.
- Puść!- zabrała mi ją i zeszła z kolan.- Komponuje.
- Chcę zobaczyć.- zaśmiałem się.
- Ale nie zobaczysz.- uśmiechnęła się.- Dopiero zaczynam i nie chcę pokazywać, bo się wstydzę...
- Wstydzisz się mnie...- zmarszczyłem brwi i podszedłem do niej łapiąc w biodrach i całując.
- Zależy kiedy...- zachichotała a ja ją z powrotem pocałowałem.
Po chwili Nata delikatnie, ale skutecznie pchnęła mnie na łóżko i usiadła na mnie.
- Ludzie widzieliście...- do pokoju weszła Lena, więc Nathalia odskoczyła o de mnie, a ja wstałem do pozycji siedzącej...- Sory... właśnie sknociłam starania o mojego siostrzeńca, tak?- spytała udając smutną, a zarazem pękała ze śmiechu i puściła mi oczko.
- NIE!- moja dziewczyna zgromiła siostrę wzrokiem.
- Ok...- wzruszyła ramionami. - Widzieliście moją komórkę?- spytała.
- leży w kuchni na stole.- Westchnęła.
- DZIĘKS! I jeszcze raz sory.- zachichotała i wyszła z pokoju.- A!- otworzyła drzwi.- jak coś to idę do koleżanki.- puściła nam oko i wyszła.
- O co chodziło z tym siostrzeńcem?- zapytała.
- Nic...- westchnąłem.- Jak wszedłem do ciebie do domu, to ta mówi, że jesteś w ciąży i płaczesz...- zaśmiałem się, a Naty pokręciła głową.- Obejrzyjmy film.- zaproponowała.
- Ok... - westchnąłem.

*Diego*

Do domu wróciłem cały zdenerwowany, wściekły i nie wiem o jeszcze... Ok wiem... Przede wszystkim było mi strasznie przykro i smutno, co nie uszło uwadze ojca.
- Co się stało?- zapytał.
- Gdzie mama?- zapytałem siadając na kanapie.
- Po pierwsze. Nie zmieniaj tematu. Mama jest w szkole jeszcze. A teraz mów.
- NIC- Warknąłem.
- Chyba widzę.
- Nie muszę ci mówić.
- Ale możesz.
- OJCIEC WYSYŁA FRANCESCE DO WŁOCH!
- Co?!- wstał z miejsca i omal nie wypluł kawy.
- Właśnie.- westchnąłem, a do moich oczu napłynęła łza, ale szybko ja starłem, wręcz niezauważalnie.
- Jak można być takim beznadziejnym ojcem?! - zaczął łazić po pokoju.- Czy mój syn jest jakimś bandyta?! NIE! Czy skrzywdził Fran?! NIE!- Zaczął wymachiwać rękoma.- Czy zrobił jej dziecko?! NIE! Czy się przespali?! N...- spojrzał na mnie.- CHYBA NIE! A NAWET JEŚI ON W JEGO WIEKU I JUŻ PEWNIE NIE RAZ!
- Dobra!- zaśmiałem się lekko.- nie martw się. Coś wymyślę. Ale ie mam zamiaru wypuszczać Fran do Włoch.- odparłem stanowczo i poszedłem na górę.
JEDNO JEST PEWNE! FRNCESCA NIGDZIE NIE POJEDZIE! JUZ JA O TO ZADBAM... NIC ANI NIKT NAS NIE ROZDZIELI I TO JEJ OBIECAM!



Hejow....
Macie 29. Znow trochę spóźniony ale co tam...
Nie no wybaczcie mi.
Zaś krótki ale teraz serio mam parę spraw a co do tamtych już jest chyba ok ;D DZIEKI

BUŹKA :*

LOVCIAM DIECECSE





















7 komentarzy:

  1. Warto było poczekać! Pamiętaj, że za wyjazd Fran do Włoch uduszę Cię na smierć!
    LodoLove

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przelykam głośno ślinę hahahha

      dzięki. Za to ze warto czekać a nie za to ze mnie udusić chcesz ;)

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jezu kochana ten rozdzial jest swietny ^o^
      Glupi ojciec fran ;-;
      Ja rozumiem ze martwi sie o swoja corke, ale zeby ja do Wloch wysylac-.-
      Idiotctwo!!!
      Miejmy nadzieje ze wymysli cos Diego i przyjaciele Fran ;-;
      Czekam na next z niecierpliwoscia
      Pozdrawia. I zycze weny ;*
      Ps. Jakbys chciala to wpadnijhttp://myholidaysdreams.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    2. Dzięki.
      Wpadnę chętnie jak znajdę moment :)

      LOVCIAM DIECESCE

      Usuń
  3. Dziękuję.
    Wpadnę na pewno ;)
    Wcale nie jest krótki ten kom i we nie bez sensowny :)

    LOVCIAM DIECESCE

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://marcesca-forever-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń