środa, 20 maja 2015

Capitulo 10

*Francesca*

Nasze twarze nie dzielił już chyba nawet milimetr...
Moje ciało cały czas przechodziły dziwnego rodzaju dreszcze...
Czułam się taka bezpieczna w jego objęciach, tak bardzo pragnęłam tego pocałunku... Może z samej ciekawości jak to jest...? Może po prostu poniosły mnie emocje...? A może po prostu do szaleństwa zakochałam się w Hiszpanie? NIE!
Jak tylko o tym pomyślałam momentalnie oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam na niego zdezorientowana. Jego wyraz twarzy był dokładnie taki sam. Patrzył na mnie zdziwiony.
Nie wiedząc co mam zrobić, ani co powiedzieć, ani nawet co mam sobie pomyśleć, po prostu z napięciem się odwróciłam i pobiegłam w stronę mojego domu.
Słyszałam jak chłopak biegnie za mną, aż w końcu złapał mój nadgarstek i z powrotem przyciągnął do siebie. JASNE, ŻE JEST SZYBSZY. TŻEBA BYŁO ĆWICZYĆ NA W-F CAUVIGLA, A NIE SIĘ OBIJAĆ I BRAC MINUSY!
- Przepraszam.- powiedział Diego, nie spuszczając wzroku z moich oczu i mocno trzymając mnie w pasie.
- Ni-nie ma za c-co.- wydusiłam z siebie i spojrzałam na moje buty.
- Nie miało wyjść, aż tak nie zręcznie. Wybacz.- dodał, a ja spojrzałam na niego.
To był mój błąd, bo zatopiłam się w jego czekoladowych oczach i kompletnie odpłynęłam. Znowu naszła mnie, przedziwna ochota wbicia się w wargi Hiszpana, powiedzenia mu" Kocham Cię"...
- ja muszę już iść Diego.- otrząsnęłam się i zwinnie wydostałam z objęć chłopaka.
- Dlaczego?- posmutniał.
- Bo tak, Diego... Zaraz będzie kolacja i, i, i ja muszę iść.- odparłam szybko i się odwróciłam.
- Odprowadzę cię.- stwierdził.
- Lepiej nie.- rzuciłam szybko idąc w kierunku dom.
- Dlaczego?- zmarszczył brwi, idealnie dotrzymując mu kroku.- Francesca.- westchnął i się zatrzymał.- Proszę cię. Wybacz. Ja na serio nie chciałem, żeby wyszło tak jak wyszło. Jesteśmy przyjaciółmi i nie chcę, aby to zniszczyło naszą relacje.- powiedział.
- Dobra... Czyli...- zamyśliłam się.- Zapominamy o tym co się wydarzyło? Niech jest tak jak było?- Zapytałam nie pewnie.
Głupia cały czas miałam nadzieję, że odpowie, " Nie ja cię kocham"
- Tak...- powiedział.
- Ok...- dodałam. - To idziesz?/
- Tak.- uśmiechnął się o mnie.
Drogę przeszliśmy w totalnym milczeniu... W takim milczeniu, że słyszałam rozmowy innych ludzi, krzyki dzieci, dochodzące z podwórek, szelest drzew, nasze kroki, a nawet zdarzało mi się usłyszeć nasze oddechy, kiedy byliśmy w miejscu, w którym ludzie nie hałasowali...
- To do zobaczenia.- Kiedy zobaczyłam mój dom ulżyło mi...
- Pa. I... Jeszcze raz przepraszam.- powiedział po czym pocałował mój policzek.
Poodprowadzałam go jeszcze chwilkę wzrokiem, a potem weszłam do domu.
Bez mówienia rodzicom, że wróciłam do mieszkania, po prostu udałam się do swojego pokoju i od razu zabrałam z szafeczki pamiętnik oraz jakiś długopis do pisania.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać.

Jestem BEZNADZIEJNA!!!!!!!!!!!!! Dlaczego?! Od przedwczoraj zachowuje się beznadziejnie!
Przed zdaniem egzaminów prawie pocałowałam się z DIEGO! Tak dokładnie z tym samym Diego. Z Diego Hernandezem! TYM SŁAWNYM IDOLEM NASTOLATEK DIEGO HERNANDEZEM. TYM PRZYSTOJNYM I O 3 LATA STARSZYM HISZPANEM! Przerwał nam jednak Pablo, który zawołał mnie na zdawanie.
Później, ale tego samego dnia, znowu byliśmy blisko i znowu prawie się całowaliśmy, lecz przerwał nam Gregorio...
No i dzisiaj... Nikt już nam nie przerwał... To ja to zrobiłam, odsuwając się od niego...
Najgorsze jest w ogóle to, że mi się podobało... Że chciałam go pocałować... ŻE poczułam do niego coś... Nie, no ja już nie mogę.

Może to faktycznie było tylko małe znudzenie...
Nigy się nie całowałam... ba NIGDY NIE BYŁAM ZAKOCHANA I NIGDY NIE MIAŁAM CHŁOPAKA. Może to łasnie był powód mych zachowań...
W każdym razie nie chcę już o tym rozmyślać... Diego nic nigdy do mnie nie poczuje...Taki jak on, nigdy nie chciał by być z taką dziewczyną...
Wybrał mnie na swoja przyjaciółkę, ale ich ma wiele... Nie możliwe żebym ja była jego tą jedyna, a on nigdy nie będzie moim księciem... NIGDY. NIE KOCHAM GO! JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI, A GO CHCIAŁAM POCAŁOWAC, BO JEST PRZY MNIE WSPANIAŁYM PRZYJACIELEM I... I W OGÓLE..."

Przerwałam moje pisanie...
Zdałam sobie sprawę, że to co dzisiaj zaszło, wcale nie powinno zajść.
On i ja?! NIGDY!
Nie przestanę się z nim przyjaźnić! Wtedy to w ogóle by pomyślał, że to przez ten pocałunek i w ogóle... Jednak wiem jeszcze coś... A co jeśli on przybliżał się, żeby mnie nie zrani. Pewnie teraz rozmyśla, że go kocham i takie tam. MAKABRA.
Moje rozmyślenia przerwało lekkie pukanie do drzwi.
Odruchowo zamknęłam pamiętnik i podniosłam wzrok.
W drzwiach stała moja mama.
- Przyszłam powiedzieć, ze kolacja jest na stole.
- Nie obraź się, ale...- zaczęłam.- Ja wcale nie jestem głodna.
- Fran.- mama westchnęła i usiadła obok mnie.- Co się dzieje?
- Nic.- powiedziałam i wstałam, chowając pamiętniczek do szafki.
- Przecież widzę.
- Wolałabym...- zaczęłam niepewnie siadając, na brzeg łóżka.- Zostawić to między mną i moim pamiętnikiem.- lekko się uśmiechnęłam.
- Francesca... Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.
- Wiem, ale...- zamyśliłam się. Tak na serio bardzo chciałam się komuś wyżalić, ale i tak się boję...- Nie powiesz tacie?- zmarszczyłam czoło.
- Nie.- zaczęła się śmiać.
- Bo ja...- zaczęłam niepewnie.- Bo ja... prawie się dzisiaj całowałam...- spuściłam wzrok.
- Co?- zapytała ze zdziwieniem.- Ale z kim?
- Z... Diego.
- Diego...? - zamyśliła się.- To jeden z tych chłopców, z którymi ostatnio się spotkałaś w Resto?
- Tak.- odparłam.- Ale to nie jest zwyczajny chłopak.- westchnęłam.- On jest sławny.
- Co?!
- No tak. Tutaj i w ogóle w całej Ameryce jest GWIAZDĄ! U nas w Europie też ich słychać, ale nie aż tak jak tutaj. On uczył się w Studiu.
- Uczył?- znowu tez zdezorientowany ton.
Przełknęłam ślinę i podniosłam spojrzenie na rodzicielkę.
- Już skończył naukę... W tym roku.
- Czyli, że on...
- Ma 19 lat.- dokończyłam.- Jest super sławny, przystojny- wstałam. i zaczęłam chodzić po pokoju.- starszy, pewny siebie
- Czekaj!- przerwała mi moją wyliczankę.- Całowaliście się prawie?
- No tak.- westchnęłam.- Ale to nie tak. Ja nie wiem po co! My nie chcieliśmy. To był inpuls. Odsunełam się. 2 razy nam przerwano, przed wczoraj, ale teraz to ja się odsunęłam. Bo my... nie chcieliśmy się pocałować. A co jeśli on teraz myśli,n że ja go KOCHAM?!
- A czujesz? Jestes pewna, ze go nie kochasz?
- NIE! Nie! Mamo, ajgo nie kocham! On jest moim przyjacielem! Ja nigdy bym nie mogła być jego dzziewczyą. Jesteśmy z innej ligi. On jest taki no yyy na wyższej półce, a ja nie i...- mówiłam gestykulując rękoma.
- Kochanie! - ucichłam.- Nie możesz tak mówić! Jesteś wyjątkowa! Poza tym w miłości nie chodzi o to kto jest z jakiej półki i wiem, ze ty nie zaprzyjaźniłabys się z osoą, która zawarza na tp czy jesteś sławna czy nie. wstała i mnie przytuliła.
- Dziękuje.- w moich oczach nie wiedzieć dlaczego, pojawiły się łezki.
-A teraz idziesz ze mną do kuchni coś zjeść.- powiedziała, a właściwie zażądała.
- Ok.- westchnęłam.

Zjadłam jakoś ta kolację, chociaż lekko z przymusu, bo nie miałam ochoty na nic po tym dzisiejszym wydarzeniu...
- Dziękuje.- powiedziałam odnosząc prawie pusty talerz i udałam się do swojego pokoju...
Znowu walnęłam się na łózko.
Rozmowa z mamą i pomogła, ale pamiętnikowi zdradziła więcej szczegółów...
 Założyłam go jeszcze w podstawówce...
Teraz pewnie będę czytać mój dzisiejszy wpis dniami i nocami, ale co tam... Bardzo przejmuje mnie to wydarzenie. Nie wiem dlaczego. Ale właśnie tak jest...

*Broduey*

Wstałem dzisiaj bardzo wcześnie, bo z chłopakami na próbę umówiłem się już o 09:00... Ostro musimy teraz ćwiczyć, przed koncertem SUPER STARS, który jest już za tydzień... Ależ te wakacje zleciały...
Podszedłem do mojej szafy i zabrałem z niej zestaw ubrań, po czym wszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności.
Kiedy zszedłem na śniadanie, nikogo nie było już w domu., więc sam przygotowałem sobie tosty z serem i ketchuopem i zbrałem się za jedzenie.
W sumie trochę po ósmej wyszedłem z domu i skierowałem się w strone wytwórni.
- Hej Broduey!- podbiegła do mnie uśmiechnieta Cami.
- No cześć.- zaśmiałem się i pocałowałem jej policzek.= Co tu robisz tak wcześnie w wakacje?- zaśmiałem się.
- Umówiłam się z Violą, że po nią wpadnę. Chyba pójdziemy jeszcze po Fran... Wiesz taki babsko dzień. Ty zapewne lecisz na próbę?
- Tak. - uśmiechnąłem się.- A może wpadniecie też do nas? Leon i Diego się ucieszą.- zaśmiałem się.
- Taaaaaak.- westchnęła.- A na mój widok kto się ucieszy?
- Ja.- powiedziałem szybko, ale zaraz potem biłem się już ze swoimi myślami- To znaczy... No tak ucieszę się, jak wpadniesz, bo cię lubię.- jakiś, jąkając się wybrnąłem z sytuacji.
Jednak, jeżeli mam patrzeć prawdzie w oczy, to odkąd poznałem Cami czuję się dziwaczenie... Mam wrażenie, ze zakochałem się od pierwszego wejrzenia, ale czy taka miłość w ogóle istnieje.
- Dziękuje.- odparła lekko zarumieniona.- Na pewno wpadniemy.- zachichotała.- W sumie do domu Vilu mam po drodze, więc odprowadzę cię kawałek, co?
- Ok.- uśmiechnąłem się do ślicznotki i zacząłem iść, a ona za mną.- Właściwie co robicie tak w te babskie dni?
- A no wiesz... zakupy, jakieś jedzonko, plotkowanie, kino...
- Dzisiaj? Dacie radę?
- Tak. Dlaczego by, nie?
- Nic, nic.- zasmialem się.
- Ok.- powiedziała w końcu.- Tutaj się rozchodzimy, bo Viola mieszka tam.- wskazałam na zakręt.
- ok...- westchnąłem.- Widzimy się na probie, ok?- podniosłem brwi.
- Pewnie, ze tak. - zachicjotala.

Kiedy wszedłem do wytworni, od razu po przywitaniu się z moimi przyjaciolmi, zaczelismy cwiczyc.










BARDZO WAS PRZEPRASZAM ZE TAKI KROTKI, ALE MAMY 23:00!
WYBACZCIE!
PAMIĘTAJCIE O KOMKACH
BUZIAKI :*



LOVCIAM DIECESCE










5 komentarzy:

  1. Nieeeeeee!!!! A myslalam ze sie pocaluja ;(
    Tak blisko, jednoczesnie tak daleko
    W sumie to mozna bylo sie tego spodziewac:'')
    Co ja moge jeszcze dodac?
    Rozdzial Jak zawsze Genialny ;)
    Diecesca coraz blirzej!
    Fran przyznaj sie w koncu przed sama soba ze kochasz Hiszpana
    Ale biedna Fran w siebie nie wierzy.
    Dobrze ze zwierzyla sie komus (nie tylko pamietnikowi) mysle iz bedzie jej troszke lepiej. Nadal czekam na wiecej Gregorio ;)
    Chyba zaloze jego fanclub xD
    Czekam na kolejny rozdzial ;).
    Pozdrawiam i zycze duzo duzo duzo weny ❤ ~Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias :)
      No można było :)
      Dziękuje, a nexto już a was czeka ;*

      Usuń
  2. Kiedy nextt? <3. Bo tak cię nie ma ostatnio na tym blogu ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :*
    Ij mieli się pocałować.
    Nic nie obiecywałam HAHA
    Nie obrażaj się tylko czytaj nexta HAHAHA

    OdpowiedzUsuń