*Francesca*
Wiem, wiem, wiem... Pisze już dzisiaj 100 raz, ale ja już serio nie wiem co mam robić...;( PAMIĘTNICZKU KOCHANY RATUNKU!Jak się odkochać? Jak się zdenerwuje, to normalnie wpisze to pytanie w wyszukiwarce internetowej... Wiem, wiem odwala mi, ale ja tak bardzo, bardzo, bardzo nie mogę przestać myśleć o Diego... JAK JA W OGÓLE MOGŁAM SIĘ W NIM ZABUJAĆ?!
Ok... Jest przystojny i w ogóle, jest SUPER człowiekiem, ale nie przez takie rzeczy człowiek się zakochuje, prawda?
Ja już sama nie wiem... A może to jest zwykłe zauroczenie, bo Dieguito jest w stosunku do mnie taki miły i kochany...? W końcu we Włoszech tak nikt się nie zachowywał wobec mnie...
WMAWIAJ SOBIE! Przecież Leon i Broduey też traktują cię dobrze, a za nimi nie wzdychasz jak ostatnia kretynka!
Obrażam się w moim własny pamiętniku...? Czy ja już kompletnie zwariowałam?! JEDNO JEST PEWNE! Ja muszę, muszę i jeszcze raz piszę MUSZĘ, zapomnieć o nas dwóch... Ja nie mogę kochać DIEGO! Przecież Yhhhh NIE MOGĘ! Moja pierwsza miłość, to miłość bez wzajemności?! Świetnie! Pierwszy raz się zakochałam i to jeszcze tak?! CO JA TAKIEGO ZROBIŁAM, HYM?!
Najlepsze jest to, ze skoro nigdy się nie zakochałam, to nie powinnam być pewna, iż kocham Hiszpana, a jednak! WIEM, WIEM, WIEM NA 100%, A NAWET NA WIĘCEJ, ŻE JA GO KOCHAM!
Zamknęłam pamiętnik i z hukiem rzuciłam go o niebieską ścianę, po czym zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju i znowu rozmyślać nad moją miłością do Diego...
Cieszyłam się, że rodzice są dłużej w pracy, i że nie wleci tu zaraz mam z poradami miłosnymi!
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, bo czuje się kompletnie bezradna... Dlaczego ja mam pecha i dlaczego ja muszę znosić miłość do chłopaka, który mnie nie chce!?
Pisałam, ze musze o nim zapomnieć i w ogóle, ale tak na serio wcale nie chce... Mimo tego, że teraz płacze... Mimo tego, że on mnie nie kocha... To uczucie miłości do Diego jest takie piękne... Cudowne, a zarazem koszmarne... Delikatne, a zarazem trudne...
Moje myśli przerwał dzwonek telefonu.
Otarłam szybko moje łzy i spojrzałam na wyświetlacz, na którym napisane było: Cami
F: Halo? Cami?
C: No hej Fran. Możesz do mnie wpaść? Muszę ci coś powiedzieć. Vilu już idzie!
F: Jasne. Już się zbieram.
C: To ja czekam. Pa.
F:Ciao.
Włożyłam telefon do torebki i wyszłam z domu, ciesząc się, że mogę oderwać tłok myśli od Diego i skupić się na tym, co Camilla ma nam ważnego do przekazania?
Mówiła z takim entuzjazmem.
Może chodzi o Studio...? Nie. Pablo dzwoniłby też do nas. To może chodzi o to, że w końcu dostała ten wymarzony telefon? Nie. Nie robiłaby takiej afery...
W końcu przestałam zgadywać, bo znalazłam się pod domem kumpeli, więc zapukałam do drzwi, a Camilla mi je otworzyła.
- HEJ KOCHANA!- Powiedziała takim samym tonem, jak jakieś 10 minut temu przez komórkę.
- No cześć.- zaśmiałam się.- Jest już Violetta?
- Tak. Siedzi już w pokoju, a ty chodź, chodź.- pociągnęła mnie za dłoń.
- Hej Candelaria.- rzuciłam do siostry Cams, kiedy w tempie ekspresowym biegłyśmy do sypialni Argentynki.
- Cześć Fran.- pomachała mi i zajęła się robieniem czegoś na telefonie.
W końcu dotarłyśmy na miejsce i wleciałyśmy do pokoju, w którym Vils siedziała na łóżku...
Była tak samo zniecierpliwiona, jak ja.
- Cześć Francesca.- wstała i pocałowała mnie w policzek.
- No hej.- przywitałam się.- Powiesz o co chodzi?- powiedziałam do Camilli.
- Ok...- zaczęła piszczeć.- Bo...- przedłużyła.
- NO GADAJ!- Krzyknęłyśmy razem z Violettą.
- Ja i Broduey jesteśmy parą!
- CO?!- taka była pierwsza reakcja, moja i Vilu, ale zaraz potem zaczęłyśmy piszczeć i przytulać Camillę.
- Gratulacje kochana!- krzyknęłam.
- Ja to tam od razu wiedziałam, że się w sobie zakochaliście.- stwierdziła Vilu, ze śmiechem.- Ale się cieszę!
- Ja też się cieszę!- zaśmiała się Cams.
- Ale jak, jak, jak?- zaczęła dopytywać Vilu.
- No, bo on zaprosił mnie na spacer, no i wyznał mi miłość.
- O...- pisnęłyśmy, po czym we trzy wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Wy wiecie co?
- Co?- znowu chórek mój i Violetty.
- Teraz pytanie, kiedy wy i wasi ukochani zrozumiecie, że jesteście dla siebie stworzeni i będziemy mogli chodzić na potrójne randki.- pisnęła, a w jej oczach zatańczyły małe iskierki.
- Leon mnie nie kocha.- odparła trochę zrezygnowana Viola.- Zrozum to.- dodała.
- A ja i Diego nie możemy być razem... Bo... On nic do mnie nie czuje,... Jakby czuł, to przecież już by chciał być moim chłopakiem, tak...?- dodałam, a dziewczyny spojrzały na mnie z niedowierzaniem.
- FRANCESCA CAUVIGLIA WŁAŚNIE PRZYZNAŁA, ŻE...- Violetta zaczęła i spojrzała na Cam.
- ŻE KOCHA DIEGUSIA!- Camilla dokończyła za nią, a ja zrozumiałam, ze właśnie im to dałam do zrozumienia.
- Tak...- westchnęłam, bo tak na serio nie chcę już oszukiwać ani siebie, ani ich.- Kocham go i to bardzo, ale on nic do mnie nie czuje. Nie mam szans u niego i tyle. NIE KOCHA MNIE I MUSZE TO ZROZUMIEĆ.
Po mojej przemowie Cami popatrzyła na mnie z zaskoczeniem, a Viola prócz tego uczucia, w oczach miała tez smutek... Od razu zajarzyłam o co chodzi.
- Masz rację.- przyznała niechętnie.
- Oj nie Violu...- podeszłam i ją przytuliłam. Ty i Leon to inna kwestia... Znacie się od dziecka.- uśmiechnęłam się, a jej zabłysły oczy.
- Masz rację.- uśmiechnęła się.
- A ja i Broduey znamy się tyle co ty i Hernandez, więc wiesz...- Cam zwróciła się do mnie i wyszczerzyła zęby.
- To coś innego...- westchnęłam.- Broduey jest z tobą i ci to powiedział, ze cię kocha, bo właśnie. Ponieważ cię kocha.- zaśmiałam się.- A wy...- popatrzyłam na zdezorientowaną Violę.- Leon może się bać utraty ciebie, rozumiesz? Znacie się od małego... Nie bałabyś się, że to, że się zakochałaś może zmienić wszystko? Jestem pewna, że ty mu się podobasz, ale tak jak ty mu, on boi ci się to powiedzieć. A Diego co szkodzi? Znamy się zaledwie miesiąc, więc co mu szkodziłoby zapytać... Nic.- Do moich oczu ponownie napłynęły łzy, a dziewczyny mocno mnie ścisnęły, co poprawiło mi nastrój od razu.
- Dziękuje.- uśmiechnęła się do nich
- Nie masz pewności, że on nic do ciebie nie czuje, W końcu miał ochotę cię pocałować. Poza tym Fran.. To widać. Jak na ciebie patrzy. To jak ty na niego też.- powiedziała Vils.- On też może się bać.
- Dokładnie.- poparła ja Camilla,- Przecież jeżeli cię kocha, a myśli, iż ty go nie, to może po prostu chcę mieć z tobą kontakt...
- KOLACJA!- do pokoju wparował brat Cami.- Mama mówi żebyście zeszły.- rzucił i wyszedł.
Zaczęłyśmy się śmiać i w końcu jeszcze raz się przytuliłyśmy i poszłyśmy na dół.
Po zjedzonej kolacji, razem z Violą stwierdziłyśmy iż robi się serio późno, więc poszłyśmy do swoich domów...
Tam wykonałam poranne czynności i położyłam się, zaczynając czytać książkę...
Jakoś w połowie powieści zasnęłam...
*Ludmiła*
Obudził mnie dzisiaj PIK, PIK, czyli mój głupi bu-budzik!!!!!Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do okna otwierając je i odsłaniając rolety.
Następnie zabrałam z szafy ubrania i udałam się do łazienki...
Byłam tam troszeczkę dłużej niż godzinkę, ale za to efekt był olśniewający:
Zeszłam na dół i udałam się do jadalni.
- Dzień dobry.- przywitałam się z domownikami.
- Dzień dobry.- odpowiedzieli mi wszyscy.
Usiadłam do stołu i zaczęłam zajadać się naleśnikami, przygotowanymi przez Olgę.
- Jak się spało?- zapytała mnie gosposia.
- Dziękuje.- uśmiechnęłam się.- Bardzo dobrze. A tobie?
- Też dziękuje.- odpowiedziała mi.
- Olga to jest pyszne.- powiedziała Violetta, nakładając sobie kolejnego naleśnika i smarując go.
- Lizuska.- powiedziałam cicho, ale Violka to chyba usłyszała, bo nerwowo położyła widelec na talerz, że aż huknęło.
- Czy ty przestaniesz mnie kiedyś poniżać we własnym domu?!- wrzasnęła.
- A czy ty zawsze musisz dodawać to " MOJEGO DOMU" ?!- również krzyknęłam.- Mam dość, ze wiecznie wypominasz mi to, iż to nie jest mój dom!
- Nikt ci tego nie wypomina! To ty cały czas masz do każdego problemy!
- Odezwała się pani idealna!
- Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie mówię o sobie pani idealna!
- A ja niby mówię?!
- A która z nas jest wielką GWIAZDĄ STUDIA?!
- Na pewno nie ty!
- A może ty?!
- STOP!- krzyknęli nasi rodzice, a my oburzone poszłyśmy do swoich pokoi...
Stamtąd zabrałam torbę i udałam się do szkoły...
- Po drodze spotkałam Federico... JESZCZE GO BRAKOWAŁO NA POWITANIE CUDOWNEGO PORANKA!
- Cześć Ludmiła.- przywitał się ze mną.
- Cześć.- bąknęłam i go wyminęłam.
- Zaczekaj.- powiedział, a ja stanęłam nie dlatego, że mi kazał, ale dlatego, że mnie zdziwił.
- Co?- zapytałam nie odwracając się, ale Włoch podszedł i stanął do mnie przodem.
- Chciałem cię przeprosić...- powiedział niepewnie.
-CO?!
- To nie znaczy, że teraz cię lubię, ale chyba przesadziłem... Po prostu nie chciałem aż tak dogryźć... Naty mi niedawno wytłumaczyła, że teraz mieszkasz z Castilllo i jest ci z tym nie za fajnie, więc zrobiło mi się głupio...
- Jasne.- westchnęłam.- Spoko.- machnęłam dłonią.
- Dzięki.- uśmiechnął się.
- Dzięki, że przeprosiłeś... Ja też nie zawsze byłam fair.
- Ok...- zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Yhym.- odchrząknęłam i się wyprostowałam.- Muszę iść do szkoły. Pa.- rzuciłam i dumnie poszłam.
- CIAO!
Co ty w ogóle odpierdzielasz LUDMIŁA?!
Gadasz z Federem?!
*Diego*
- Hejka wszystkim.- powiedziałem wchodząc do kuchni, która wypełniona była zapachem świeżych gofrów.- Dzień dobry synku.- powitała mnie mama, nakładając talerz z pysznościami na stole.
- Witaj.- dodała tata, który już siedział na jednym z krzeseł i szykcwał się do posypana jednego z gofrów cukrem pudrem.
Razem z mamą również usiedliśmy.
- Idziesz teraz do Studia?- zapytałem mojego ojca.
- Tak, a co?- odpowiedział mi podnosząc wzrok.
- Idę z tobą.- oznajmiłem i wziąłem łyka kawy, a ojciec popatrzył na mnie podejrzliwie.- No co? Mam próbę, a Studio jest po drodze, więc...
- Więc pójdę i przywitam się z moja najukachańsza, najpiękniejszą księżniczka FRANCESCĄ!- dokończył śmiejąc się, a ja zgromiłem go spojrzeniem.
- Nie...- powiedziałem lekko uspokojony.- Po prostu ty wejdziesz do szkoły, a ja sobie na próbę pójdę. - Dodałem.
- Ta, ta. A kiedy ja wejdę do nauczycielskiego, ty zaczniesz latać po Studiu w poszukiwaniu Fran. Czyż nie?- zmarszczyła brwi, a ja pokręciłem przecząco głową.
- NIE! Możesz się ogarnąć?- byłem już zdenerwowany.- Mnie i Fran łączy zwykła przyjaźń. ZROZUM I PRZESTAŃ ZACHOWYWAĆ SIĘ JAK DZIECIAK!
- Ja zachowuje się jak dzieciak?!- ojciec wkurzony wstał.- To ty nie masz odwagi wyznać jej swoich uczuć!
- PRZESTAŃCIE!- Teraz wrzasnęła mama.- Czy my możemy zjeść to śniadanie spokojnie?! Od skąd Diego poznał tą dziewczynę, żaden posiłek nie jest spokojny! Może mi ktoś wyjaśnić o co tutaj chodzi?!
- OJCIEC UBZDURAŁ SOBIE, ŻE SIĘ ZAKOCHAŁEM!- powiedziałem i oburzony usiadłem na krzesło.
- No bo się zakochał!- uporczywie bronił swego.
- A skąd ty to przepraszam wiesz?- zapytała.
- No bo to widać. Nie znasz jej. Ja mam z nią lekcje, a jak Diego na nią patrzy...- zagwizdał.- Nie słyszysz jak o niej nawija?
- Z tego co słyszę ty cały czas zaczynasz temat.
- NO DZIĘKUJE!- powiedziałem do rodzicielki z wdzięcznością.
- Dobra idziemy.- tata stwierdził i zaczął odnosić talerze.
- Idziemy.
Połowa drogi do szkoły minęła całkiem spokojnie...
- Ale tak na poważnie Diego...- zaczął tata.- Przecież ty na nią lecisz.
- Wiesz co?! Jak już to wole wersje, ze się zakochałem, a nie że na nią "lecę". Co to ma w ogóle być, co? " Lecisz na nią"...- zacząłem gestykulować rękoma i przedrzeźniać tatę.
- O... Czyli to tak na poważnie? SUPER! Już to widzę. Moi wnukowie... Pół Hiszpanie i pół Włosi, mieszkający w Buenos Aires... ODSCOOL!
Walnąłem się tylko dłonią o czoło bo już nie wiedziałem co mam na to mówić.
- Ja nawet z Francescą nie jestem, a ty mi takie rzeczy gada...- zacząłem, ale przerwał mi chichy śmiech Fran.
- Cześć Diego.- pocałowała mój policzek.- Dzień dobry.- zwróciła się do mojego taty.
- No proszę...-klasnął w dłonie.- O wilku mowa.- zaśmiał się.- Witaj, witaj.- uśmiechnął się do Włoszki.
- O jakim wilku?- szepnęła, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Tak się tylko mówi, jak się o kimś rozmawiało, a ten ktoś właśnie przyszedł.- wyjaśnił jej, a ja spojrzałem na niego z nie dowiarą, że pięknie wyśpiewał Francesce, iż to właśnie o niej była mowa.
- Chodź Fran- złapałem Fran za dłoń, a ona spojrzała na nią, a potem na mnie... Prosto w moje oczy...
- Zrobimy wyjątek i dzisiaj to ty odprowadzisz mnie po wytwórnie.- zaśmiałem się i pociągnąłem Fran w stronę miejsca mojej pracy.- Przepraszam za tatę.- dodałem, jak byliśmy już trochę dalej.
- Nie ma za co.- uśmiechnęła się, a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że nadal ściskam dłoń Francesci i, ze idziemy tak już tak, odkąd uciekliśmy nauczycielowi. Dziewczyna najwyraźniej też to zauważyła, bo delikatnie ja puściła i skierowała spojrzenie na buty.
Chciałem cos powiedzieć, ale przerwał mi jakiś brunet biegnący do nas z naprzeciwka, wołający Fran.
- Znasz go?- zmarszczyłem brwi.
- Powiedzmy, poznałam go wczoraj na lekcji...-odpowiedziała lekko speszona.
- Hej.- chłopak dobiegł do nas i przywitał się z Fran buziakiem w policzek.
- Yyyy... Cześć Marco.- uśmiechnęła się do niego.
- Nie idziesz do Studia?- zapytał.
- Idę.- wzruszyła ramionami.
- Ale ono jest w tamta stronę.- zaśmiał się i wskazał na budynek za nami.
- Wiem... Ale idę jeszcze odprowadzić Diego.
- Myślę, że twój chłopak trafi... A my zaraz zaczynamy lekcje.- znowu się głupio zaśmiał, a ja zacisnąłem pięści.
- To nie jest mój chłopak.- powiedziała szybko. - To przyjaciel...- jak to dodała, poczułem napad smutasu...- Może ty masz zaraz lekcje, ale ja zaczynam za 20 minut.- uśmiechnęła się do niego.
- Ahaaaa...To to nie jest twój chłopak?- w jego oczach zaświeciły się iskierki, a ja miałem ochotę mu tą czuprynkę rozwalić.
- Nie...
- Cała szkoła trąbi, że niby jesteście razem, ale skoro mówisz, że nie... A właściwie co robisz po lek...
- Diego jestem.- podałem mu szybko dłoń, a Francesca się zaśmiała.
- Yyyyy Marco.- ścisnął ją.- Wracając...
- Mówiłeś, ze chyba się spieszysz...- znowu się wtrąciłem.
- No tak, ale...
- Idź, idź trochę lepiej poćwiczyć.
- Nie rozumiem.
- No idź poćwiczyć przed lekcjami, żeby nie strzelić gafy.
- Nie wiem jak ty się uczyłeś, ale ja zawsze jestem przygotowany.- prychnął.
- O... serio? Powiedział koleś, który uczy się w STUDIU jeden dzień... - prychnąłem. - No i wybacz nie, ale myślałem, że więcej czasu poświęcasz na idealne ułożenie kudłów.- zaśmiałem się.
- Diego chodźmy już.- Fran wycedziła.
- Ok.- wzruszyłem ramionami i pociągnąłem dziewczynę za dłoń.
- Do zobaczenia w szkole Marco.- pomachała chłopakowi.
W pewnym momencie Fran się zatrzymała.
- powiesz mi co to miało być?!- wydarła się na mnie.
- Nie rozumiem o czym mówisz.- wzruszyłam ramionami.
- Nie wieże Czemu go tak zaatakowałeś? Nie rozumiem! Myślałam, ze jesteś inny.
- Teraz to ja nie rozumiem...
- Myślisz, ze skoro ty jesteś sławny możesz tak dogadywać nowym?! DEGO TAK NIE MOŻNA! Zachowałeś się ja rozkapryszona gwiazda! Co to miało być?! Może mnie tez tak zjedź!?- Była coraz bardziej wkurzona.
- Nie, nie, nie. Francesca tu nie o to chodzi.- zaprzeczyłem szybko.- Ne chodzi o to, że uważam się za gwiazdę i pomiatam wami...
- WIĘC?!
- Chcesz wiedzieć czemu byłem taki zły?
- Nie będę narzekać jak mi powiesz.- stwierdziła sarkastycznie.
-Ok.- odetchnąłem.- Zachowałem się tak, bo jestem o ciebie zazdrosny.
Macie 14...
Wybaczcie, ze nie było wczoraj, ale nie mogłam napisać...
Wiem, iż to nie 1 raz, ale nie bądźcie źli, bo staram się pisać codziennie...
NIE OBRAZAJCIE SIĘ!!!!! PROSZE!!!!
Mam nadzieje, ze się podoba ten rozdział :*
Buziaki :*************************************
Moje i tylko moje! <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Aa
UsuńDiecesca będzie! Gregorio mnie rozwala!! Cami i Brodwey = Bromila! Bye! Czekam na next!
*-* Teraz się skapnęłam, że jestem pierwsza!
UsuńHAHAHAHA :)
UsuńDzękuje
Diego przyznał się do tego, że jest zazdrosny o Franuś! 'Lecisz na nią'. TEN TEKST MNIE ROZWALIŁ! Sugestia: więcej Gregoria i Diecesci!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNY!
LodofanaticaParaSiempre
Gracias za sugestię ;D
UsuńWróce
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa nareszcie rozdzial ;)
UsuńNie moglam sie doczekac ;D
Rozdzial jak zawsze Wspanialy
GrEgorio nadal wymiata xD
A i Diego w koncu!!!!
Aaaa! Zazdrosny o tego marco xD
Aaa! Wiecej Diecesci ;)
Ale ten Marco mnie wnerwia!
Sie przyczepil to sie nie odlepi xD
Jak rzep psiego ogona xD
Biedna Fran tak sie doluje
Ale nareszcie przyznala ze jest zakochan w Diego ;Ddd
Czekam niecierpliwie na nexta. Czekam czekam czekam !
Pozdrawiam i zycze weny ;***
HEH RZEP = MARCO :)
UsuńBardzo dziękuje
Dzieki :)
OdpowiedzUsuńJa o tej porze wstaje, bo zawsze zapomnie rolety zasonic i słońce mnie budzi