*Francesca*
- Ja to cię czasem nie rozumiem.- zaśmiał się Diego po oderwaniu.Nic nie odpowiedziałam tylko tonęłam w jego ślicznych, brązowych oczkach... Oparłam moje czoło o jego i tak siedzieliśmy sobie dobre parę minut.
W pewnej chwili usłyszałam pukanie. Momentalnie wstałam z kolan Diego, a wtedy drzwi od sypialni się otworzyły i stanął w nich tata.
- Mama woła na kolację.- powiedział i popatrzył na Diego, a potem na mnie.- Co robiliście, że było tak cicho?- zmarszczył brwi.
-Tato.- westchnęłam i popatrzyłam na niego morderczo.- Siedzieliśmy.- dopowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Dobra, dobra.- podniósł ręce w geście obronnym i wyszedł z pokoju.
Westchnęłam głośno, co rozbawiło Diego.
- Co cię tak bawi? - popatrzyłam na niego z zdezorientowaniem.
- twój ojciec jest strasznie nadopiekuńczy.
- Jak chyba każdy, który ma córkę.- zaśmiałam się i podeszłam w stronę drzwi.
- Ale ty jesteś już dorosła.
- I dlatego teraz jest jeszcze bardziej nadopiekuńczy. - puściłam oczko do chłopaka. Złapałam z klamkę i otworzyłam drzwi.- Idziemy?- spytałam.
- Tak.- podniósł się z łóżka i razem wyszliśmy na korytarz.
Z każdym stopniem w dół, moje przerażenie rosło...
Bałam się tego jak przepadnie ta kolacja... Że tata będzie miał głupkowate pytania, mama dziwne teksty, Diego się zmiesza, a mi będzie wstyd.
Szybko udało przypomnieć mi się wydarzenia sprzed 2 miesięcy, kiedy tak potfornie pokłóciłam się z rodzicami i to właśnie o... mojego chłopaka.
Nogi już mi się trzęsły, a jeszcze nawet nie doszliśmy do stołu...
Jednak z zamyśleń wyrwał mnie widok nakrytego stołu...
Nie wiedziałam czy mam być na mamę wściekła, iż tak wszystko elegancko przygotowała, czy mam być szczęśliwa...
Na ogromnym stole były 4 zestawy talerzy i sztućców.
W środku stały soki w dzbankach i wino.
Oprócz tego najróżniejsze przysmaki, w tym pełno włoskich dań...
- Proszę siadajcie.- uśmiechnęła się moja rodzicielka i wskazała na stolik.
Razem z Diego zasiedliśmy obok siebie, a moi rodzice na przeciwko nas.
MÓJ TATA OCZYWISCIE ZAJĄŁ MIEJSCE, RÓWNOLRGŁE DO SIEDZENIA MOJEGO CHŁOPAKA.
Kompletnie nie miałam ochotę na jedzenie, ponieważ i tak nic nie przełknę.
W moim gardle jest wielgaśna GULA, która powstała z powodu zdenerwowania całą kolacja...
Niby Diego i moi rodzice widzieli się już wiele razy, ale nigdy nie tak oficjalnie.
W końcu, kiedy praktycznie wszystkie talerze, oprócz mojego były już pełne i ja nałożyłam sobie troszkę sałatki...
- Wszystko w porządku, Francesca?- moje dziwne zachowanie zauważyła mama.- Czemu nic nie jesz?
- Nie mam ochoty...- wypowiedziałam.- To znaczy...- próbowałam lepiej wybrnąć z całej sytuacji.- Już jem.- uśmiechnęłam się i zabrałam się za grzebanie w talerzu.
Po godzinie spędzonej przy stole, okazało się, iż wcale nie jest tak źle.
Moi rodzice pytali Diego o jego rodzinie, jak pracuje mu się w ART REBEL, czy ma dużo obowiązków.
Podobało mi się, iż nie zaczynali innych, bardziej prywatnych spraw z NASZEGO życia.
Całkiem miło nam się rozmawiało, a ja przestałam się aż tak stresować...
Jednak czas prysł, gdy dochodziła 22:00 i Diego stwierdził, że będzie się zbierał, a wtedy mama wpadła na GENIALY plan...
- Może zostaniesz na noc?- zapytała, kiedy Dieguś wstawał od stołu...
Ja wyszczerzyłam oczy, a tata zaczął dławic się piciem.
Ponownie ogarnęło mnie przerażenie.
Spojrzałam na wyraz twarzy mojego chłopaka, który był zdziwiony tak samo jak ja.
Kiedy tata, z małą pomocą mamy, która poklepała go po pleckach, uspokoił się spojrzał na mamę morderczym spojrzeniem. Potem przeniósł wzrok na
na nas.
- Nie...- zaczął mówić do mojego chłopaka.- Mojej żonie coś się pomyliło.- stwierdził odwracając się do mojej mamy.
Ona aż musiała powstrzymywać się, żeby nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem.
- Ale ja nie żartuje...- zaśmiała się.
Stwierdziam, że uratuje nas od tej krępującej sytuacji
- Ja mam jutro z rana próbę do koncertu, a Diego ma dużo pracy w ART REBEL, więc nie będzie mógł zostać co nie?- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Tak...- powiedział zmieszany i wstał od stołu.- Ale bardzo dziękuje za kolację.- uśmiechnął się.
- No dobrze.- westchnęła rodzicielka.- Nie ma za co.- uśmiechnęła się do Diego.- Nie, poradzę sobie.- Ale na pewno nie zostaniesz?
- Nie, nie zostanie.- odparł tata, patrząc na swoją żonę jednoznacznie, po czym przeniósł wzrok na Dieguito. - Nie zrozum mnie źle.- zaczął.- Ale nie mogę pozwolić żeby moja córka zapraszała chłopaków na wspólne nocowanka.
- TATO!- zaczęłam z wyrzutem, jednak on wcale nie zwracał na mnie uwag i otworzył usta by mówic dalej.
- Jak ty będziesz miał córkę, to zrozumiesz.- zaśmiał się, a Diego razem z nim.
- Rozumiem.- uśmiechnął się.
- Ok skarbie idziemy.- złapałam Diego pospiesznie za rękę i pociągnęłam go w kierunku przedsionka.
- Przepraszam.- Powiedziałam jak tylko doszliśmy na miejsce.
- Za co?- zaśmiał się mój chłopak.
- Oj dobrze wiesz. Za tą kolacje. No i w ogóle za to, że tak wybrnęłam z tego... Ja to bym bardzo chciała żebyś został...- zarzuciłam mu ręce na szyję, ale wtedy mój tata chyba spałby między nami.- zaczęłam się śmiać, a Diego razem ze mną.
- Przyjdź jutro do mnie.- objął mnie w pasie i próbowałby mnie pocałować, ale ja się odsunęłam.
- Koncert.- westchnęłam, po czy się zaśmiałam.
- To przyjdź po koncercie.- puścił mi oczko.
- Po? O 01:00?
- Yhym. zaśmiał się.- I tak nie będę spał. Przecież idę na koncert razem z tobą, a co sobie myślisz.- uśmiechnął się, a ja mocno go przytuliłam.
- Kocham cię.- musnęłam jego usta.
- KOCHAM CIĘ.- odpowiedział po czym odsunął się o de mnie i zabrał z wieszaka skurzaną kurtkę.- Pa. Do jutra.- powiedział łapiąc za klamkę.
- Ciao.- odpowiedziałam, a kiedy mój chłopak wyszedł, udałam się do salonu i założyłam ręce na biodra.
- Co to miało być?- zwróciłam się do mojego taty, który pomagał sprzątnąć ze stołu.
- Co?- Najwyraźniej zdziwił się moim pretensjami.
- Co?! TO!- wskazałam na drzwi do przedsionka. Dla czego tak postąpiłeś tato?!
- Francesca, nie rozumiem... Diego się obraził, tak?
- NIE!- wrzasnęłam, ale to nie zmienia faktu, że źle się zachowałeś.
- Dobrze.- tata westchnął i podszedł do mnie.- Przepraszam, ok? Ale co poradzę, że jestem opiekuńczy dla mojej córeczki.- złapał mnie za dłonie.
- Ale ja jestem już durzą dziewczynką, a za miesiąc mam 19 lat, tato.
- Wiem.- znowu westchnął.- Ok. Następny razem postaram się być bardziej taktowny, dobra?
- Dziękuje.- uśmiechnęłam się i przytuliłam tatę.
Po chwili poszłam w kierunku schodów i udałam się na górę.
Zabrałam moją pidżamę z garderoby i poszłam do łazienki.
Umyłam się i moje zęby, zmyłam makijaż, po czym wyszłam i wpełzałam się pod kołdrę.
Kiedy już prawie usypiałam usłyszałam dźwięk esemesa, więc sięgnęłam na szafeczkę po telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam esa od DIEGO.
" Śpij dobrze królewno. Do jutra <3 "
Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym odpisałam mojemu księciu z bajki i po chwili już spałam...
*Violetta*
Rano obudziły mnie pocałunki składane na moim policzku...Zdezorientowana otworzyłam oczęta i popatrzyłam przed siebie.
Znajdowałam się w swoim pokoju, ale nie rozmyślałam o tym, bo już po chwili leniwie przekręcałam się na bok, aby sprawdzić kto taki, budzi mnie w taki, a nie inny sposób.
Okazało się, że to Leon... Ale co on robi tutaj, tak wcześnie?
Bo chyba nie spałam, za długo?!
- Witaj skarbie.- zaśmiał się i jeszcze raz musnął mój polik.
- Hej.- powiedziałam zachrypniętym głosem.- Co ty tu robisz?- Dodałam po chwili, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Postanowiłem, iż zrobię ci niespodziankę.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jaką mamy godzinę?
- Jest już 09:00 skarbie.- położył się na jedną z moich poduszkę, a ja ze zdziwieniem spojrzałam na zegar. Faktycznie wskazywał on 09:00.- Co powiesz na to, żebyśmy korzystając z dnia wolnego od pracy spędzili dzień razem?- zapytał.
- Geeeenialny plan.- mocno się w niego wtuliłam.
- To co będziemy dziś robić?- pogładził mnie po ramieniu.
- Nie mam pojęcia...- westchnęłam.- Ale wieczorem idziemy na koncert MI SUENO, bo Fran występuje.
- A masz bilety?- spytał, a ja wybuchłam śmiechem.
- Kochanie... Wstęp wolny.
- Ok, ale on jest wieczorem, to moe skoczymy do wesołego miasteczka?- zaproponował, a ja odsunęłam się od niego i spojrzałam ze zdziwieniem.- No co? Nie chcesz?
- A wiesz, ze to nie zły pomysł...- uśmiechnęłam się.- Ok to daj mi godzinkę, na przygotowanie się, potem zjemy jakieś śniadanko i pójdziemy, co?
- GODZINĘ?
- Jak się wyrobię...- wstałam z łóżka i zabrałam rzeczy z garderoby.
- KOBIETY!- Westchnął Leon i zaczął wgapiać się w sufit, a ja poszłam sobie do mojej łazienki. Jak z niej wyszłam, zjedliśmy przygotowane przez
Olgę naleśniki i poszliśmy do wesołego miasteczka, gdzie zaczęliśmy się świetnie bawić.
*Diego*
Ja tu sobie śpię i śnię, a mój genialny tata drze się z dołu, iż mam schodzić na śniadanie...Cholernie mi się nie chciało, ale jakoś wywlokłem się z łóżka i poszedłem w kierunku łazienki...
W przeciwieństwie od mojej dziewczyny, czy innych osób jej płci ja nie przebywam tam ponad godziny, tylko jakieś niecałe 10 minut...
No sory wielkie kto bierze prysznic 40 MINUT?!
W każdym razie, jak znalazłem się w kuchni, na stole leżały już apetycznie wyglądające tosty.
- Hej tato.- przywitałem się z ojcem.
- Cześć Diego.- uśmiechnął się i zasiadł do stolika. Ja również to zrobiłam i już po chwili jedliśmy śniadanko...
W pewnej chwili w radiu usłyszałem coś co wywołało uśmiech na mojej twarzy i zdziwienie, na twarzy taty...
Co usłyszałem...? TO:
- TAK SZYBKO?!- powiedział tato gdy piosenka dobiegła końca.
- Dzisiaj jest koncert, więc musieli się streszczać. Jest już tez teledysk, ale nie wiem, czy wypuszczony...- zamyśliłem się, ale ostatecznie postanowiłem to sprawdzić po śniadaniu.
- Ahhhhaaaaa.- odpowiedział.- Za pewne wybierasz się na SHOW?
- Palantem bym był, gdybym nie poszedł.- Głupie pytanie, to i taka odpowiedź.
- Jestem dumny!- tata wyprostował się i wyszczerzył zęby, a ja popatrzyłem na niego zdezorientowany.- Moja uczennica robi karierę.
- Ja mam większy powód do dumy.- powiedziałem wstając od stołu i sprzątając po sobie talerz.- Moja dziewczyna robi karierę.- zaśmiałem się.
- Moja przyszła synowa robi karierę.- pstryknął sobie dwa razy przed palcami.
- Moja prawdopodobnie przyszła żona robi karierę. - postanowiłem się z nim podroczyć nalałem sobie soku i usiadłem z powrotem na miejscu.
- Matka moich przyszłych wnuków robi karierę.- odpowiedział dumny myśląc, że wygra.
- Matka moich przyszłych dzieci robi karierę.- Nie dawałem mu za wygraną tak łatwo.
Zamyślił się na chwilę, ale już nic nie mógł wymyśleć...
- Wybiorę się na ten koncert z tobą. Teraz już wiem, dlaczego Pablo, Beto i Angie tez idą.- zaśmiał się.
- No BRAWO! Na koncert Violi i Leona tez 1 pójdą, a na Fede i Ludmi już byli. Na 1 pokaz Naty, pewnie też się wybiorą...- zacząłem myśleć ile to moi byli nauczyciel muszą się nachodzić.
No nie powiem... Nasz rocznik spisał się na medal!
- Ok.- powiedziałem.- A po koncercie może przyjdzie Francesca... W końcu z nią tego nie uzgodniłem...
- No jasne...- zaśmiał się.- Musicie świętować...- dalej się chichrał.- Tylko nie za głośno, bo ja jednak chce się wyspać... Jak cos to macie jeszcze gościnny do dyspozycji, a on jest troszkę dalej od mojego pokoju, niż twój...
- Tato... Czy ty umiesz myśleć o czymś innym, niż to?
- Sam przecież stwierdziłeś, że chcesz mieć z nią dzieci. I to przed chwilą.
- Kiedyś.
- Ja też mówiłem, że kiedyś i co? Nawet nie wiedziałem, ze mam syna.- pokiwał zabawnie głową i odszedł od stołu sprzątając po sobie.
- Tylko, że istnieje coś takiego jak ZABEZPIECZENIE!
- Idiotom nie jestem.- prychnął.- No nic ja się zbieram do ART REBEL. PA.- powiedział i wyszedł z domu...
Ja od razu zabrałem się za ogarnięcie kulinarnych wybryków ojca, po czym poszedłem na górę, odpaliłem laptopa i poszukałem teledysk mojej dziewczyny.
BYŁ GENIALNY!
Wszystko co z nią związane jest genialne!
MACIE 41
Jest Gregorio ;D
Macie też kolacyjkę...
Z lekka mało DIECESCI, ale to się nadrobi...
Dałam pole popisu dla ojczulków ;D
BUZIAKI *
Czekam :) ;*
OdpowiedzUsuńOgromie ci dziękuje :)
OdpowiedzUsuńZa Gregorio nie masz co dziękować ;D
Będzie więcej DIECESCI :*
A co do twojego bloga, to nie dziw się, bo piszesz FANTASTICO :)
Ja też mam jutro kartkówkę, wiec NEXT JUTRO ;D
OdpowiedzUsuńNawzajem :) I dzięki ;D
OdpowiedzUsuńI piszesz, piszesz
Gregorio jak zawsze mnie rozwala na łopatki !!! :P
OdpowiedzUsuńDiecesca <333
Ojciec Fran też niczego sobie :)
Dzięki :)
Usuńoj ci tatusiowie
Omg Gregorio i Diego ahahah 😂😂 Wspaniały! :3 Czekam na nexta i pozdro 😘
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńNAWZAJEM
Boski! Przepraszam, jeśli nie będę komentować w weekend, ale jadę do Wawy na spotkanie z Lodovicą Comello i nie będę miała neta!
OdpowiedzUsuńSZCZĘŚCIARA!!!!!!
UsuńJa będę musiała się pocieszyć zobaczeniem jej w TV, ale co tam!
PRZYJEŻDŻA DO POLONI
Rozdzial cudowny *-* Diego i Gregorio rozwalaja system xD Czekam na nastepny rozdzial :3
OdpowiedzUsuńDzięki ;*
UsuńJuż biorę się za pisanie 42
Przepraszam, że tak późno! Wieczorem wróce!
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy ;D
UsuńCzekam