sobota, 9 maja 2015

Rozdział 43

*Diego*

Rano zostałem obudzony, przez natarczywe promienie słoneczne.
Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem, to niezasłonięte okno...
No tak... Wczoraj nie myślałem o tym, żeby pofatygować się i zasłonić zasłony.
Na sama myśl dzisiejszej nocy uśmiechnąłem się i lekko odwróciłem na bok.
Moja dziewczyna, tak jak podejrzewałem jeszcze spała. Zadziwiające było to, iż jej słońce nie przerywa snu, mimo tego, że mocno dawało jej po twarzy, ale nadawało zarazem cudownego uroku ślicznej Włoszce.
Okryłem ją kocem po samą szyję i pocałowałem, leciuteńko w policzek.
Francesca mruknęła cicho i zmarszczyła nosek, ale ostatecznie dalej spała.
Katem oka zerknąłem na zegar, który wskazywał 11:00...
Wolałbym tu poleżeć z Fran, ale wiem, iż na dole czeka już tata... Jak zwykle pewnie będzie prawił mi te swoje morały. Wolę wykorzystać moment, ze Franus śpi i załatwić to sam.
Leniwie podniosłem się z łóżka, po czym podszedłem do okna i je zasłoniłem.
To, że słoneczko obudziło mnie, nie znaczy, że ma budzić moją dziewczynę.
Cicho zabrałem rzeczy z szafy i poszedłem do łazienki.
Po paru minutach wyszedłem z niej i zajrzałem do sypialni, aby sprawdzić, czy Włoszka nadal śpi.
Moje przypusczenia się sprawdziły i Francesca nadal słodziutko sobie spała, więc mogłem zejść na dół...
Schodziłem po schodach bardzo wolno, bo jakoś nie chciało mi się tłumaczyć ojcu tego co już mu tłumaczyłem wiele razy.
- Witaj Diego.- w progu salonu stanął mój tata, trzymając kanapkę z serem i pomidorem.
- Hej tato.- przełknąłem ślinę.
- Francesca jeszcze śpi?- zaśmiał się, a ja ciężko westchnąłem.
- Tak śpi.- odpowiedziałem i poszedłem w kierunku kuchni.
- Aaaaaaaaa- powiedział tonem jakby właśnie odkrył Amerykę.- To jednak nocowała u ciebie?- wziął gryza kanapki i podniósł brwi.
- Tak, nocowała.- odparłem stanowczo i wszedłem do pomieszczenia, aby napić się soku.
Tata wszedł za mną.
- to dla tego tak długo spałeś...- zaczął się chichrać, a aj obdarowałem go morderczym spojrzeniem.- Ale jesteście jak ciche myszki, prawie nic nie słyszałem.
- Prawie?- zdziwiłem się i nalałem sobie soku.
- Tylko parę razy łóżko zaskrzypiało.- teraz już pękał ze miechu, a ja patrzyłem na niego jak na kretyna.- Żartuje.- dodał po chwili, a ja wziąłem łyka soku jabłkowego.- Ale i tak mało spałeś... Zaczęliście o wpół do drugiej...- zaczął coś liczyc w pamięci.- Skończyliście o której?- zwrócił się do mnie.
- Z kąd wiesz, o której zaczęliśmy?
- Czyli jednak to robiliście?- zacząłe się smiać.- Ma się dar sprawdzania ludzi.
Klepnąłem się dłonią w czoło i pokręciłem niedowierzająco głową.
- Zachowujesz się gorzej niż dziecko.- powiedziałem spokojnie.- Można wiedzieć c cię tak bawi?!- miałeem dość tych jego śmiechów.
- Ok, ok będę poważny.- odetchnął.- Co ty dzieciaku wyrabiasz?! - zaczął się drzeć.- Żeby w tym wieku spać z dziewczyną?! Ojcem chcesz zostać?! Ona nie ma wstępu d tego domu!- wymachiwał rękami, a mi opadła szczęka.- Którą wersję wolisz?- wyszczerzył zęby.
- Pierwszą.- westchnąłem.
- Zuch chłopiec.- podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.- Chcę abyś był dziś na kolacji.- powiedział już poważniejszym tonem.
- Bo?
- Bo, chcę przyprowadzić swoją dziewczynę.
- Chcesz mi powiedzieć, że ona przyjedzie tutaj z zagranicy?
- Tak. I będzie u nas nocować parę dni.- powiedział zabierając portfel z szufladki.
- No proszę. Ja tez mam ci wykłady o zabezpieczeniach zrobić?- zaśmiałem się.- Wiesz, bo mi do roli starszego brata się nie pali.- wyszczerzyłem zęby, a tata zgromił mnie pioronującym wzrokiem.
- Wiesz...- zaczął.- Francesca jeszcze śpi, ale jak się obudzi to mogę sobie z nią pogadać.- założył ręce na biodra.
- Będę grzeczny.- podniosłem ręce w geście obronnym.
- Świetnie.- odparł, zadowolony.- To ja pójdę teraz na zakupy, żeby kupić coś na tą kolację, a wy...- zamyślił się na chwilę.- co tam sobie, chcecie.- zaśmiał się.
- No zabawne. - odpowiedziałem ironicznie.- Weź już lepiej idź!- zaśmiałem się, a tata wyszedł z naszego domu.
Zabrałem się za robienie śniadania.
Przygotowałem nam jajecznicę, nakryłem do stołu i poszedłem obudzić moją królewnę.
Nie mam nic przeciwko temu, aby sobie pospała, ale lepiej, żeby wstała zanim ojciec wróci...

*Francesca*

- Kochanie...- tym słowem, wyszeptanym prosto do ucha zostałam dzisiaj obudzona.
Nie otwierając oczu cicho się zaśmiałam.
Dobrze wiem, ze to Diego.
- Wstajemy.- pstryknął mi w nos, a ja włożyłam głowę w poduszki.- No wstawaj śpiochu.- mój chłopak się zaśmiał i oberwał o de mnie z poduszki.
- Nie chce mi się.- mruknęłam.
- Ale ja zrobiłem śniadanie...- powiedział " załamanym " głosem i pocałował mnie w ramie.
Przeszły mnie takie przyjemne ciarki, które od razu mnie otrzeźwiły.
- Zrobiłeś śniadanko?- spojrzałam na niego, a on wyszczerzył dumni zęby.- Teraz narobiłeś mi apetytu.- zaśmiałam się.
- To wstajesz?- podniósł brwi.
- Chyba najpierw musisz wyjść.- zachichotałam.
- Po co?- wzruszył ramionami, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- No wyłaź.- wskazałam mu na drzwi.
- Własna dziewczyna, wywala mnie z MOJEGO pokoju.- prychnął i połozył się obok mnie.
- Nie wyjdziesz...?
- Nie.-odparł stanowczo i musnął moje usta.
- Ok.- wzruszyłam ramionami i wstałam okrywając się mięciutkim kocykiem.
- Nie fair.- stwierdził mój chłopak i zrobił obrażoną minę, na co ja się zaśmiałam i zabrałam rzeczy z podłogi.
- Hola, Hola!- Diego momentalnie wstał z łóżka.- Masz zamiar iść do łazienki?
- No tak.- zaśmiałam się.
- Yhym... Już ja się nauczyłem, iż przesiadujesz tam mniej więcej godzinę.- założył ręce na biodra.- Najpierw zjemy co?- podszedł do mnie i objął w pasie.
- Ok.- westchnęłam i musnęłam jego usta, a on zaczął pogłębiać nasze pocałunki.
-Dooobra.- oderwałam się od niego i potruchtałam do łazienki.
Tam założyłam na siebie moje wczorajsze rzeczy i zeszłam na dół.

- Było pyszne.- stwierdziłam, kiedy skończyłam jeść i odniosłam mój talerz.
- Dziękuje.- odpowiedział dumny Diego.
- Czy mogę się teraz wykąpać? MAMO.- założyłam ręce na biodra.
Diego podszedł do mnie i objął w biodrach.
- Po co?- wyszeptał mi do ucha, a ja się zaśmiałam.
- Bo chcę się wykąpać?
- Dobra.- westchnął.- To leć, a ja poczekam na ciebie w pokoju.- puścił mi oczko, a ja pokręciłam głową i poszłam w kierunku schodów.
Weszłam do łazienki i szybko weszłam pod prysznic.
Po wyjściu z niego ubrałam się i zabrałam z torebki szczotkę, szczoteczkę i parę najpotrzebniejszych kosmetyków, które zawsze nosze ze sobą.
Jak już wykonałam wszystkie poranne czynności wyszłam z łazienki i udałam się do sypialni mojego chłopaka.
Nie było go tam...
Zmarszczyłam brwi.
Odłożyłam torebkę na łóżko i wyszłam, kierując się na dół.
Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam głos Gregorio, który najwyraźniej rozmawiał z moim chłopakiem.
Zatrzymałam się nie pewnie, zastanawiając się co powiedzieć.
Jednak po kilku sekundach tata Diego wszedł do salonu.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się, nie pewnie.
- Dzień dobry.- posłał mi przyjemny uśmiech, a ja się rozluźniłam.
- No proszę...- z kuchni wyszedł Diego.- Chyba zapiszę w kalendarzu. " FRANCESCA CAUVIGLIA WYROBIŁA SIĘ W 30 MIN." - zaśmiał się.
- Ha, ha, ha.- odpowiedziałam mu sarkastycznie i zeszłam ze schodów.
- Pójdziemy sobie na spacer?- zapytał mnie.
- Ok.- odparłam i się uśmiechnęłam.- Tylko skocze po torebkę.- wsazałam na górę pobiegłam do pokoju Hiszpana.
Zabrałam z łóżka torebeczkę, rozejrzałam się jeszcze, czy na podłodze nie leży nic do czego Gregorio, mógłby się przyczepić i zeszłam do dwóch Hiszpanów.
- Ok.- podeszłam do Diegusia.- Możemy iść.- Uśmiechnęłam się.
- No to miłej zabawy.- Gregorio usiadł na kanapie, a mój chłopak ujął moją dłoń i udaliśmy się w kierunku wyjścia.
- Do widzenia.- powiedziałam w stronę Gregorio.
- Do widzenia.- mężczyzna uśmiechnął się do nas.
Wyszliśmy i poszliśmy w kierunku naszego ulubionego miejsca, czyli parku.

* Ludmiła *

Leże sobie właśnie w moim pokoju i rozmyślam, nad moją przyjaźnią z Naty.
A może Fede ma rację? Może powinnam zrobić pierwszy krok, w stronę pogodzenia się? Przecież to Nata zawsze stała po mojej stronie, wiec może warto odłożyć to przerośnięte EGO na bok?
Moje myśli przerwało lekkie pukanie do drzwi.
- Proszę.- krzyknęłam, a do pomieszczenia weszła właśnie Nathalia.- Naty?- zdziwiona wstałam z łóżka.
- Cześć.- powiedziała niepewnie.
- Jak dobrze, że przyszłaś.- ulżyło mi.- Chciałam z toba porozmawiać.
- Ja z tobą też.- uśmiechnęła się.
- Lud...- usiadła na moim łóżku.- Przepraszam. Poniosło mnie...- spuściła wzrok.
Ogarnęła mnie nieopisana radość, że nareszcie mogę pogodzić się z najlepszą przyjaciółką.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Ja tez cię przepraszam.-  wyszeptałam ze łzami w oczach. Na prwdę brakowało mi mojej najlepszej przyjaciółki.
- Zgoda?- podała mi dłoń, przyjaźnie się uśmiechając.
- Zgoda.- odparłam stanowczo.





MACIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!
:))))))
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Istnieje możliwość, iż jeszcze dziś dodam następny, bo mi się nudzi ;D
BUZIAKI













3 komentarze: