* Francesca*
Obudziłam się dzisiaj o 10:00.Bez problemu wstałam z łóżka i zaścieliłam je. Odświeżyłam mój pokój, otwierając okno i je odsłaniając, po czym zabierając z garderoby ciuchy udałam się do łazienki.
Tam umyłam zęby, wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i wykonałam delikatny makijaż.
Po wyjściu udałam się w kierunku schodów, po których zeszłam i udałam się prosto do kuchni.
Znowu jestem sama w tym pustym domu, ale nie przeszkadza mi to dzisiaj.
Zrobiłam sobie tosty ze smażonym serem, zaparzyłam herbatę i zabrałam się za jedzenie...
Przed południem kompletnie nie miałam nic do roboty, więc po prostu zaczęłam sprzątać całe mieszkanie...
Po 3 godzinach mojego sprzątania, przerywanego od czasu, do czasu rzeczami takimi jak śpiewanie do szczotki, czy miotły, skończyłam.
No i mamy za chwilkę 15:00, a ja nie mam co robić...
W końcu pobiegłam do swojego pokoju i zabrałam komórkę z szafki nocnej, po czym podeszłam do garderoby, z wieszaka ściągnęłam torebkę i wzięłam z niej małą kartkę, na której napisany był numer mojego nowego kolegi.
Wystukałam go na klawiaturze i zapisałam sobie.
Postanowiłam, tak jak obiecałam odezwać się, lecz postawiłam na smsa, bo jest popołudnie w Poniedziałek i za pewne ma teraz próbę, więc nie chce mu przeszkadzać dzwonieniem...
" Cześć Diego ;D Obiecałam, że zadzwonię, ale jednak pisze... Bez różnicy co? ;D Czemu napisałam? Żebyś mógł zapisać sobie mój numer :) To ja ci już nie przeszkadzam w pracy ;) A jeszcze jedno: TU FRANCESCA :)"
Wcisnęłam "wyślij" i moja wiadomość poszła...
Przeczytałam ją jeszcze z milion razy, aż upewniłam się czy nie ma w niej żadnych błędów, ale przerwał mi dzwonek smsa.
" No hej piękna. (Tym razem po Hiszpańsku HAHAHA). Fajnie, że napisałaś ;) No faktycznie mam teraz próbę. Ale akurat zrobiłem sobie przerwę... No ok Leon ją robił, ponieważ zawitała do nas Vils. ;) Pracujesz dzisiaj w RESTO?"
Uśmiechnęłam się do wyświetlacz komórki, a potem wystukałam na klawiaturze.
" Czy pracuje? Teraz nie, ale może po obiedzie pójdę pomóc rodzicom. ;D A co...? ;)"
" Nic, nic HAHAHA ;D To widzimy się w restauracji. Mam nadzieję, że t ty mnie obsłużysz ;D Dobra lecę, bo nasz menadżer aż kipi ze złości ;D To ciao "
Już chciałam mu odpisać, ale przyszedł następny sms od Hiszpana.
" BELLA ;D"
Zaczęłam się śmiać, ale jak się uspokoiłam, odpisałam mu.
" No ciao ;)"
Odłożyłam telefon z powrotem na szafkę i zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni, i zaczęłam gotować obiad, dla mnie i moich rodziców.
Pokroiłam warzywa na sałatkę, przygotowałam kurczaka...
- JESTEŚMY!- usłyszałam głos mojej rodzicielki, która właśnie, razem z tatą weszła do domu.
- Jestem w kuchni!- powiedziałam, układając na stole ostatnie rzeczy do obiadu.
- Zrobiłaś kurczaka?- spytała mama, zamykając oczy i wciągając zapach potrawy.
- Tak.- zaśmiałam się.
- Jak miło.- uśmiechnął się tata.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Dużo pracy macie dzisiaj?- zapytałam, nakładając sobie obiad.
- Dość.- odparła mama.- Nie narzekamy.
- Może wam dziś pomogę?- zadałam kolejne pytanie.- Pójdę z wami po obiedzie.- zaśmiałam się widząc ich zszokowane miny.
- Ty? Z własnej woli?- tata zmarszczył czoło.
- Tak.- wzruszyłam ramionami.- Przecież zawsze wam pomagałam tatusiu.- zatrzepotałam rzęsami.
- Dziwne...- zaśmiała się moja rodzicielka.
- Oj dajcie spokój.- westchnęłam.- Nie mam nic lepszego do roboty, więc chętnie pójdę.
- Chętnie?- tata znowu się zdziwił.
- BARDZO CHĘTNIE!- dodałam, kiedy pomyślałam o tym, że znowu zobaczę si z Diego.
- OK...- zaczęła mama.- To jemy i idziemy, tak?
- Tak.- zaśmiałam się.
Dalej jedliśmy już w ciszy.
Po skończonym posiłku posprzątaliśmy i udaliśmy się do RESTO BAR.
słońce dawało tak mocno po twarzy i grzał w plecy, że już miałam ochotę znaleźć się w chłodnej restauracji... Nic dziwnego, że większość nastolatek leżały właśnie na trawnikach, dzieciaki kąpały się w basenach, a dorośli, którzy nie wiem czemu nie są w pracy. leżeli na leżakach i czytali książki co chwile zerkając na ich pociechy.
- To...- zaczęłam.- Może ja porobię za kelnerkę?- powiedziałam i zabrałam z lady fartuszek.
- Nie wolisz być w kuchni? Na otwarciu, prawie z niej nie wychodziłaś.- zaśmiał się mój tata.
- Yyyyy taaaak. I dlatego teraz chce porobi ć coś innego.- palnęłam i wyszczerzyłam zęby.
- Jak wolisz.- powiedział.
- Super.
Związałam gumką włosy, zabrałam długopis i notes, po czym podeszłam do jednego ze stolików, cały czas rozglądając się za nowo poznanym chłopakiem i patrząc na zegar
*Federico*
- Zrobimy próbę?- zapytał Maxi, kiedy do pomieszczenia naszych prób, weszła Nathalia.- NIE NO ZNOWU?!- zapytałem zdenerwowany.
Najpierw 20 minutowa przerwa, bo przyszła Viola, potem jeszcze czekaliśmy na Hernandeza, aż odpisze na smsy. Następnie Andres, który obiecał spotkać się z Matyldą, więc i ona przyszła. A TERAZ MAXI?!
- Słuchajcie chłopaki.- zaczął Broduey.- Jak tam ma być to ja spadam.
- NA NARESZCIE KTOŚ PO MOJEJ STRONIE!- poklepałem Brazylijczyka po ramieniu.- My nie mamy nic przeciwko, żeby wasze najukachańsze w świecie dziewczyny przychodziły popatrzeć, ale dajcie pokój i poplotkujcie z nimi po próbie co?
- Violetta, nie jest moją najukachańszą w świecie dziewczyną.- sprostował Leon.
- Ta, ta...- powiedzieli wszyscy prócz zakochanej w sobie dwójki, co rozluźniło atmosferę, ponieważ wszyscy pękaliśmy ze śmiechu ( NIE LICZĄC NASZEJ LEONETTY).
- Ok, ok.- powiedział Maxi, kiedy się uspokoił.- Fede ma racje. To gramy, panowie?
- TAK.- odpowiedzieliśmy chórem.
Każdy zabrał swoje instrumenty i zaczęliśmy ćwiczyć...
(JEST TEŻ DIEGUSI ;D)
- Jesteś genialny.- Naty podeszła do swojego chłopaka i pocałowała go w nos.
- Cudnie.- zachichotała Viola i przytuliła Leona.
- Jesteście świetni!- Matylda również zaczęła gratulować Andresowi.
Ja, Broduey i Diego westchnęliśmy tylko, bo już wiedzieliśmy, że zanosi się na długą przerwę.
W pewnej chwili usłyszałem lekkie pukanie do drzwi, a potem one się otworzyły i stanęła w nich Ferro.
- Czego tu szukasz?- warknąłem widząc po miesiącu, znienawidzoną prze ze mnie dziewczynę.
- Naty.- odpowiedziała oschle i zaczęła przeglądać paznokcie.
- Nathalia! Ktoś do ciebie!- powiedziałem do Europejki, a ona przestała lizać się z Ponte i podeszła bliżej.
- Co jest Ludmi?
- Miałyśmy iść razem na zakupy.- Westchnęła Argentynka.- Pamiętasz?
- No tak!- Nata walnęła się w czoło.- Kompletnie zapomniałam.
- Widzę.- prychnęła.- Ok... Możemy stąd iść, bo jak na niego patrzę.- wskazała na mnie.- Mam ochotę zwrócić obiad.
- Cóż za orginalny tekst...- zacząłem klaskać w dłonie.- Ludzie słyszeliście jak po mnie zjechała?- mówiłem sarkastycznie do kumpli.
- I tak mam lesze teksty od ciebie cwelu.- założyła ręce na biodra.
Wstałem i podszedłem do niej.
- Właśnie widzę, jakie masz zarąbiste teksy.- zaśmiałem się.
- Odezwał się pan " WSZYSCY MNIE LUBIĄ, BO MAM TONE ŻELU NA CZUPRYNIE, A SZCZOTKA DO WŁOSÓW JETS MOIM NAJLEPSZYM W ŚWIECIE PRZYJACIELEM"!
- Słucham? Powiedziała panie " JESTEM SUPER NOVA, JAK WYBUCHNĘ ZNISZCZE WSZYSTKO DOOKOŁA. MOJĄ NAJWIĘKSZĄ MIŁOŚCIĄ, JESTEM JA! KOCHAM SWOJE KOCHANE BUCIKI I JESTEM WIELKĄ GWIAZDĄ. CO Z TEGO, ŻE NIKT O MNIE NIE SŁYSZAŁ?"
- Powiem ci Federico, że z takim idioten jak ty, to mi jeszcze nie przyszło rozmawiać!
- A mi z taką idiotką jak ty!
- Mówisz, że moje teksty są głupie a sam powtarzasz moje, tylko zmieniasz rodzaj?
- Lepiej żebyś nie wiedziała ile słów mam na opisanie ciebie.
- No dawaj!
- Jesteś kompletną debilką, która myśli, że każdy ją ceni i podziwia, a tak na serio wszyscy cię nie znoszą. Myślisz, że jesteś wielką gwiazdą, a tak na prawdę DUŻO ci do tego brakuje. Zawsze wszystko musi być tak jak chcesz! Jesteś manipulującą ludźmi laską, która jest zakochana sama w sobie i nie widzie, że zamiast przyciągać w ten sposób ludzi, jeszcze bardziej ich od siebie odsuwa i zniechęca! JESTES OKROPNA LUDMIŁA! OKROPNA!
- A ty jesteś beznadziejnym czubkiem! Myślisz, że jesteś super, bo jesteś sławny?! JESTEŚ KOMPLETNYM KRETYNEM!- widziałem w jej oczach... Łzy?!
To było dziwne. Miałem wrażenie, ze się przewidziałem, ale kiedy się odwróciła i wyszła, nie mówiąc mi jakim to jestem nieudacznikiem...
Naty pobiegła za nią, a ja nadal tkwiłem w miejscu zdziwiony, że ta plastikowa dziewczyna może mieć jakieś uczucia...
- No to jej pocisnąłeś.- zaśmiał się Leon.
- Ta...- powiedziałem, odwracając się w stronę chłopaków. - Ćwiczymy ?
- SPKO!- odpowiedział mi chórek moich najlepszych przyjaciół i zaczęliśmy grać.
Cała próbę myślałem o tym, czy aby nie przesadziłem... Ludmiła nigdy nie pokazywała swoich uczuć i zawsze je kryła... Teraz tego nie zrobiła...
Może po prostu robi to specjalnie, żeby wzbudzić moje poczucie winy...
Mam nadzieje, że jej nie uraziłem za bardzo. NIENAWIDZĘ JEJ, ale bez przesady... Nie chcę żeby prze ze mnie płakała.
- Ok ludzie.- powiedział Brazylijczyk.- Kończymy?
- Tak.- stwierdził Maxi.
- Ok?- podszedł do mnie Andres.
- Wszystko w porządku. Dzięki.- uśmiechnąłem się.- Na razie.- powiedziałem do kumpli i kumpel, po czym wyszedłem z sali i udałem się do domu.
*Diego*
Po skończonej próbie, poszedłem prosto do nowej restauracji, nowej w tej mieście, nowo poznanej mi znajomej...Wszedłem do środka i zamiast usiąść przy stoliku usiadłem przy ladzie, bo to właśnie za nią stała odwrócona o de mnie Fran, zajęta przygotowywaniem koktajlu.
- Ciao Bella.- zaśmiałem się, a dziewczyna aż podskoczyła i się do mnie odwróciła.
- DIEGO!- oparła się o blat, na którym było pełno owocoó.- Wystraszyłeś mnie!
- Wiem.- mówiłem przez śmiech.- Zauważyłem.
- Ha, ha, ha.- założyła dłonie na biodra.
- Mówiłem, że przyjdę.- wyszczerzyłem zęby.
- Tak na serio...- zaczęła znowu odwracając się tyłem i nalewając zmiksowane owoce do kolorowej szklanki.- Myślałam, że już nie przyjdziesz.
- Próba nam się przeciągnęła.
- Ok.- westchnęła.- Wybaczam.- zaśmiała się.- Zaczekasz momencik?- spytała i przeszła z napojem na drugą stronę lady.
- Pewnie.- uśmiechnąłem się i śledziłem Fran wzrokiem.
Podeszła do stolika numer 4 i podała koktajl siedzącemu prz nim chłopakowi.
- Proszę.- uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Dziękuje.- odwzajemnił jej uśmiech.
- Podać panu coś jeszcze?
- Nie. Na razie nie.
- Ok. W razie jakby co, jestem tam.- wskazała w moją stronę, po czym się odwróciła i podeszła do mnie.
- Jestem.- uśmiechnęła się i z powrotem weszła za ladę.
- Jesteś taka miła dla klientów. Czemu dla mnie nie?- zgromiłem ją, dla żartów, wzrokiem, a ona się zaśmiała.
- Przecież jestem dla ciebie miła.- zatrzepotała rzęsami i wyszczerzyła zęby.
- Oczywiście.- prychnąłem i udałem obrażonego.
- Dlaczego uważasz, iż jestem dla cebie nie miła?- westchnęła.
- No ok... Jesteś miła.
- A właściwie to zjesz coś, albo się napijesz?
- Koktajl bananowy.- uśmiechnąłem się.
- Ok. Już się robi.- odwróciła się i zaczęła przygotowywać moje zamówienie.- Proszę bardzo.- podała mi koktajl.
- Dziękuje bardzo.- zaśmialiśmy się.
-Jak było na próbie?
- Lepiej nie gadać.- westchnąłem.
- Uuuu... Co się stało?
- Najpierw przyszła Vilu i była przerwa, którą ja troszkę przedłużyłem. Potem zawitała Matylda, dziewczyna Andresa, a potem jeszcze Naty, czyli laska Maximiliano... A wisienką na torcie była Ludmiła, największy wróg Federico, która przyszła po Natę i Pasquerlli się z nią posprzeczał.- skróciłem jej 5 godzin próby!
Francesca zaczęła się śmiać.
- Plusy bycia w zespole.-zachichotała.
- No zabawne.- wytknąłem jej język.
-Wiem. Jestem zabawna. Mow mi rzeczy, których jeszcze nie wiem.- odgarnęła włosy do tyłu, udając wielką DIVĘ.
- I zapomniałem dodac, że skromna.- zaśmiałem się, a Fran razem ze mną.- Czemu nie przyjęłaś moich zaproszeń do grona znajomych na portalach?
- POZAPRASZAŁEŚ MNIE?!
- Tak, a co?
- Nie. Nie wiedziałam. Ale przyjmę.
- Fajnie. Ile płacę?- zapytałem jak już dopiłem koktajl do końca.
- Na koszt firmy.- puściła mi oczko.
- O nie.- zapzeczyłem.- Tak się nie bawimy.
- Ty tez mi wczoraj postawiłeś sok.- założyła ręce na biodra.
- Bo ja jestem dżentelmenem, więc zapłaciłem. A dżentelmen nie może dawać damą płacić za siebie.
- Uuuu. Jestem damą, a ty dżentelmenem? Fajnie.- zaśmiała się.- Ale to nie ja zapłacę, tylko moi rodzice, więc się nie przejmuj.
- No mów ile płace.
- 1000 000 dolarów.
- HOLA, HOLA! Z czego był ten koktajl?
- Z szlachetnych bananów.- zachichotała.
- Ktoś tu ma dzisiaj, poczucie humoru.
- Może...
- nie powiesz mi ile to kosztuje?- wskazałem na pustą szklankę.
- Nieeeee.
- Ok.- wzruszyłem ramionami i zabrałem ze stojaka menu, w którym wyszukałem napój napój i zobaczyłem na cenę, po czym wyciągnąłem portfel i wyjąłem z niego pieniądz, które położyłęm na ladzie.
Fran zgromiła mnie wzrokiem i schowała je do kasy.
- Idziemy do kina?- spytałem.
- Zapraszasz mnie na randkę?- zachichotała.
- Jeżeli chcesz to możemy iść na randkę, ale wtedy wymyślę coś lepszego ni kino.
- A dla przyjaciół wymyślasz byle co?- udała smutną.
- NIE. Kino jest fajne, ale na pierwszą randkę przygotowałbym coś lepszego.- puściłem jej oczko.- To co randka, czy nie?
- Przyjacielskie i bez zobwiązań...- Zaczęła, ale przerwałem jej śmiechem.
- Już nie powiem jak to zabrzmiało.- mówiłem, dalej się chichrając.
- SPTKANIE, DIEGO SPOTKANIE.- walnęła mnie z ścierki.- Zboczeniec.
- Ja? Wypraszam sobie.
- Dobra, dobra. Na co idziemy?
- Czyli idziemy?
- Tak, ale na co?
- Poczekaj sprawdzę w necie, co leci.- wyciągnąłem z kieszeni telefon i wszedłem w internet.
Wpisałem nazwę pobliskiego kina i nacisnąłem zakładkę " REPERTUAR"
- Jakie filmy lubisz najbardziej?- spytałem dziewczynę.
- Romansidła.- zatrzepotała rzęsami.
Popatrzyłem na nią z błaganiem i rezygnacją.
- No co?!- zachichotała.
- Czyli romansidło?
- NIE!
- Nie rozumiem.
- YH.- westchnęła. - T =O NIE RANDKA, WIĘC NIE IDZIEMY NA ROMANSY!
- JEST!- powiedziałem.- To znaczy... Okkk...- zaśmiałem się. Nie rozumiem jej toku myslenia, ale w rozumowanie kobiet się nie będę baił.
- To skoro romanse, to i komedie romantyczne odpadają?- zapytałem dla pewności.
- Yhym.
- Ok, czyli... Odejmując filmy tego typu i wszystkie dla dzieci, o tej porze mamy do wyboru jeszcze 3. 2 komedie i 1 horror.
- A te tytuły?
- Jedna komedia to " 3S: SZMAL, SEX, SPRYT" 2 to " Wkacje w Miami" i ten 3 film to " Tajemnice polany"
- To mi obojętnie.
- Idziemy na Horror?
- Ok.- wzruszyła ramionami.
- To ja rezerwuje. Pasują ci kanapy na górze
- Yhym.
- Zaczyna się z godzinę, więc możemy się zbierać?
- Ok.- uśmiechnęła się.- TATO!
- Tak?- zza drzwi wyszedł facet, który przedwczoraj kazał Włoszce zanieść soki do mojego stoliczka.
- Mogę iść d kina?
- Sama?
- Z kolegą...
- NIE!
- Tato! Proszę cię. Poza tym idą też jego znajomi.
- No dobra.- westchnął.
- DZIĘKI!- pisnęła.
- Kłamczucha.- zaśmiałem się, kiedy pan Cauviglia wszedł do środka.
- Bez przesady... A nie chcesz żebyśmy tam poszli?
- Chcę, chcę- zaśmiałem się.
Francesca zdjęła fartuszek, rozpuściła włosy, przeczesała je palcami i przejrzała się w lusterku.
- Dobra Bella idziemy?
- Idziemy przystojniaku.- zachichotała.
Do kina doszliśmy w 30 minut i mieliśmy jeszcze raz tyle.
Kupiłem nam popcorn i picie. Oczywiście Fran robiła protesty, że znowu za nią płacę, ale w końcu był czas wchodzenia na salę, więc zaproponowałem, żeby pokłóciła się ze mną w sali kinowej.
Usiedliśmy na kanapie z tyłu, MEGA POPCORN włożyłem między nas.
Światła zgasły, poleciały te reklamy i w końcu film się zaczął.
Na początku był zwyczajny, ale kiedy do akcji weszła wspomniana w tytule POLANA zaczęła się jazda!
Fran cały czas wgapiała się w ekran z przerażona miną. W końcu podtuliła kolana i schowała nie twarz cicho piszcząc i mocniej oddychając.
Lekko się zaśmiałem po czym cicho odłożyłem popcorn na bok, przybliżyłem się do WŁOSZKI.
- BU!- krzyknąłem szeptem łapiąc ją za plecy, a ona az podskoczył i wrzasnęła.
Nikogo to nie zdziwiło, bo na ty filmie co chwile ktoś krzyczał, ale ja teraz prawie sikałem ze śmiechu.
- DIEGO?!- dziewczyna mnie skarciła.
- Tak?- spytałem przez śmiech.
- ŚWINIA.- odwróciła głowę w ekran i zrobiła obrażona minkę.
- Oj przepraszam...- zachichotałem.- Czy mi wybaczysz ma dam?
- Może...- W tej chwili znowu wytrzeszczyła, a sądząc po reakcji większości dziewczyn na sali, czyli jedno wielkie AAAA!!!, na ekranie pojawiło się coś strasznego.
- Ok. Wybaczam, ale daj mi rękę.- podała mi dłoń, a ja ją ścisnąłem.
- Dziewczyno!- zacząłem.- Skąd ty masz tyle siły. Na siłownię chodzisz? - zapytałem, mając wrażenie, ze zaraz stracę dopływ krwi.
- Nie...
- Aha. Ok.
Cały czas trzymając dłoń Włoszki, przeniosłem wzrok na ekran.
Kiedy pojawiła się na nim straszna scena, DZIEWCZYNA MCNIEJ MNIE ŚCISNĘŁA, aż w końcu odwróciła się w moją stronę i schowała głowę w mój tors.
Poczułem zapach jej jabłkowego szamponu i aż się nim zaciągnąłem.
Po pewnym czasie Fran odskoczyła o de mnie jak poparzona i nieśmiało na mnie spojrzała.
- Przepraszam.-wybełkotała.
- Nie ma sprawy.- zaśmiałem się.- Mi tam było wygodnie.
Fran też się zaśmiała i zaczęliśmy oglądać.
W końcu dziewczyna przytuliła się do mnie, bo serio film ją prerażał.
Wyszliśmy z sali dopiero o 23:30.
- Odprowadzić cię do domu?- zaśmiałem się jak już wyszliśmy.
- Kochany... Ty mnie musisz odprowadzić. A jak nie to pójdę do twojego domu.
- Ok.- wzruszyłem ramionami.- Ale wiesz co? To po przyjacielsku, bez ograniczeń też może być...
- ZBOCZENIEC!
- Większa część lasek, mówi mi to po tym po przyjacielsku i bez zobowiązań.- zacząłem się smiać.
- Chcesz mi powiedzieć, że śpisz z każdą co popadnie?- Francesca się zatrzymała.
- NO CO TY! Żartuje.
- Aha. Ok.
- Zazdrosna?- Zaśmiałem się.
- O ciebie? HA!
- No wiesz... Przypominam ci, że muszę cię odprowadzić do domu...
- Ok. Przepraszam.- zaśmiała się.- Idziemy?
- Tak. Chodźmy.
Odprowadziłem Francescę, pod same drzwi.
Poszedłem do siebie i tam wykonałem wieczorne czynności i poszedłem spać.
JEST 6 :*
PODOBA SIĘ? PISZCIE W KOM BUŻKI;*;*:*
Moje <3
OdpowiedzUsuńCzekam na twój komentarz :*
UsuńPo przyjacielsku i bez zobowiązań... Zboczeniec... hehe! Rozdział fantastyczny, Madam! Hehe... No to tyle! Buźka! <3
UsuńGRACIAS
Usuń:* Dzięki
Usuń<3
Czekam
OdpowiedzUsuńCo ja moge powiedziec jak zawsze Cudowny
OdpowiedzUsuńFrancesca juz troche sie przelamuje:)
Diego, diego ty i twoje kosmate mysli xD
No, no randka pierwsza klasa ;)
Hiszpan taki zly xD tak wystraszyc Fran :)
Az musiala sie w jego wtulic
Ach potstepny. ;)
Nadal czekam na Gregorii ;)
Pozdrawiam i zycze weny. ;***
DZIĘKUJE BARDZO :*
UsuńGregorio niedługo...
SPOTKANIE PRZYJACIELSKIE I BEZ OGRANICZEN ;)
Dzięki i buźki :*
Dzięki :*
OdpowiedzUsuńMIŁEJ ZABAWY !
Cudowny *.* Diego i Francesca są tacy słodcy.
OdpowiedzUsuńA ojciec Fran jak by nigdy nie był młody :P
HAHAHA :)
UsuńFajnie, że zajrzałaś, b mi nrakowało twoich komków :)
Now historia się podoba?
;D