środa, 6 maja 2015

Rozdział 40

*Francesca*

Co ona tu przepraszam bardzo robi? Jak się wkurzę to podejdę, złapię ją za włosy i wyprowadzę z tąd! TAK JESTEM DOBRZE WYCHOWANA! Ok... Jestem tą całą PERFEKCJONISTKĄ... Ale jak widzę to laskę mam ochotę po prostu uwolnić moje o wiele gorsze oblicze!
- Hej Amber.- uśmiechnął się Diego, co mnie bardzo zdziwiło.
Byłam wręcz pewna, że jest tak rozgoryczony jak ja, a on tymczasem co?! Tak się do niej słodko uśmiecha, że chyba zaraz zwymiotuje!
Jeszcze większego szoku doznałam, kiedy MÓJ CHŁOPAK wstał, zabrał od niej skórzaną kurtkę, odsunął krzesło i wskazał by na nim usiadła.
Myślałam, że wybuchnę! Moje serce waliło jak szalone. Cała trzęsłam się ze złości, iż tak postąpił. ZAZDROŚĆ!
Nienawidzę tego uczucia, a zawsze mi towarzyszy kiedy Diego przymila się do jakiejś laski!
Przepraszam... Powiedziałam zawsze?!  Chyba raczej od teraz, bo nigdy wcześniej mnie to nie spotykało. Diego wyjątkowo traktował tylko MNIE! A nie jakieś rude skunksice z miniówkami, które są o trzy rozmiary za małe,w bluzkach odkrywających pępek i twarzą wysmarowaną pudrem, CZERWONĄ szminką i nie wiem czym jeszcze!
Na serio myślałam, że zaraz wybuchnę... Podejrzewam, że na mojej twarzy pojawiły się czerwone policzki... Oddychałam nierównomiernie co przykuło uwagę całej trójki...
Postanowiłam się opanować i nie robić afery przy Natanielu... Lepiej żeby nie wiedział, iż w tej chwili mam ochotę przywalić komuś... TYM KIMŚ JEST DIEGO!
Poza tym nie mam również ochoty na danie Amber satysfakcji z tego, że tak wyprowadza mnie z równowagi i, że jestem tak zazdrosna o Diego...
- Amber, to jest Nataniel, menadżer Francesci.- moje rozmyślenia przerwał Diego, który spoglądał na mnie z ironicznym uśmieszkiem... Ja odpłaciłam mu się tym samym i sztucznie się uśmiechnęłam.- Nataniel, to jest Amber moja znajoma.- Dokończył swoje przedstawianie Diego...
- Menadżer?- zdziwiła się ruda świnia.
- Ta.- uśmiechnęłam się szyderczo.- Ooooo Diego nie wspomniał, e jestem nową gwiazdą MI SUENO?- zaczęłam dogryzać znienawidzonej dziewczynie.
Mój wróg mocno się zdziwił, co mnie ucieszyło... Jednak ona starała ukryć rozgoryczenie.
- Widzisz...- zaczęła spoglądając słodko na MOJEGO chłopaka.- On nie mówi o tobie, kiedy spędzamy razem czas...
Teraz to normalnie miałam ochotę wstać i wydrzeć się na całą restaurację, jak typowa GWIAZDA.
Ta dziewczyna ma niezwykły dar denerwowania ludzi... W ogóle, jak Diego może nazywać ją swoją znajomą?!
Bo nie ma to jak przyjaźnić się z takimi jak one... Ok nie oceniaj książki po okładce...( Czy jakoś tak), ale to co ma na sobie na serio mówi o niej wszystko...
Buty na takim obcasie, że chyba jest wyższa od drzewa, pikowana, czarna miniówka, której na serio milimetry brakują, żeby odsłaniał ten jej ZaD, czerwona bluzeczka na ramiączkach, odkrywająca jej pępek, w której dekolt chyba sobie wypruła, bo w sklepach jeszcze takich nie wdziałam!
NO POSPOLITA PANI ZZA ZAKRĘTU!
- Oj... Jak mi przykro...- westchnęłam udając, że to jej gadanie w ogóle mnie nie rusza.
- No powinno... - uśmiechnęła się sztucznie - Diegusiu lubisz mnie co?- zatrzepotała rzęsami w stronę POTARZAM MOJEGO CHŁOPAKA. Jej pewność siebie aż biła z tej jej krzywej gęby!
- Yyy.- Hiszpan był najwyraźniej zmieszany, bo na jego twarzy znalazło się zakłopotanie. Popatrzył na mnie przez chwilę, potem na Nataniela i spojrzał z uśmiechem na swoją byłą.- Jasne, że tak... Wybacz, że tak cię potraktowałem. Przecież nadal możemy się przyjaźnić...- złapał ją za ramię, a mnie ogarnęła wściekłość nie do opisania...
To było jeszcze do zniesienia, ale nie to jak jego przyjaciółka wstała z piskiem i mocno wtuliła się w chłopaka, a on odwzajemnił uścisk.
Nie wytrzymałam... Wstałam z krzesła, tak gwałtowie, że to aż przewróciło się na podłogę z wielkim hukiem, a oczy każdego kto znajdował się w restauracji zwrócone były ku mojej osobie.
Nie obchodziło mnie to jednak...
 Jedyne na co teraz patrzyłam to roześmiana od ucha do ucha twarz Amber, która po moim wypale z siedzeniem oderwała się od MOJEGO chłopaka.
Patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym zadowolenia, zwycięstwa ...
Na chwilę oderwałam od niej wściekłe spojrzenie i spoglądnęłam na Diego, który również mi się przyglądał.
- Dziękuje bardzo za lancz KOCHANIE!- powiedziałam sarkastycznie i szybkim, pełnym wściekłości krokiem wyszłam z restauracji i zaczęłam iść przed siebie.
- Wszystko ok?- usłyszałam głos mojego menadżera, który w mgnieniu oka znalazł się obok mnie.
- Wszystko cudownie.- znowu ten sarkazm...
- Zazdrosna...?- zaśmiał się, chociaż mi wcale nie było zabawnie.
- Z czego rżysz?! Ryżu ci nie dali?
- Chyba siana...- znowu się zaśmiał, a ja obdarowałam go morderczym spojrzeniem.
- I co z tego?! No tak, bo Fran nie umie przysłów, ubiera się jak słodka laleczka i nie jest WYSTARCZAJĄCA.
- O czym ty mówisz?
- O niczym!- moja wściekłość zaczęła być rozżaleniem, potem smutkiem, a za chwile zwykłymi łzami...
Nataniel zatrzymał się i mocno mnie do siebie przytulił...
Odwzajemniłam uścisk... Cieszyłam się, że mogę na niego liczyć.
Nawet nie potrafię opisać tego jaka jestem wściekła na mojego chłopaka, że tak mnie upokorzył! No bo co ja mu zrobiłam? Ok zaprosiłam przyjaciela, ale ja od razu nie przymilałam się do niego...
Poczułam wewnętrzy ból w środku mojej duszy... ON POPROSTU JĄ PODRYWAŁ! Wiem, że po prostu chce mi zrobić na złość, ale dlaczego!?
Na złość nie na złość widoku swojego chłopaka, jak na twoich oczach flirtuje z inną nie jest POKO. Jest OKROPNY.
- Idziemy dalej nagrywać?- z moich rozmyśleń wyrwał mnie Nataniel, który się o de mnie oderwał...
- Tak...- zaczęłam.- Wiesz, masz dobry plan.- zaśmiałam się...
Po chwili byliśmy już w MI SUENO i tam jak tylko mogłam starałam się nie myśleć o Diego... Słabo mi to wychodził, ale
jakoś dobrnęłam do końca nagrań...

*Broduey*

Siedzę właśnie z moją dziewczyna na ławeczce w parku...
Na horyzoncie jest już zachód słońca, więc niebo przybrało romantyczne barwy różu, czerwieni, żółci i pomarańczu.
- Co robiłaś dzisiaj na nagraniach?- przerwałem głuchą ciszę, zadając pytanie wtulonej we mnie Cami.
- Super. Nagrywałam scenę poznania się z Vincentem, czyli jej chłopakiem.
- Aha. A był ładniejszy o de mnie...?- zapytałem żartobliwie, żeby nie było, iż jestem zazdrosny... No bo w sumie nie jestem.
Miałem świadomość, że skoro Cam jest główną postacią w serialu i to jeszcze dla nastolatków i dzieci, prędzej czy później zobaczę ją z innym mężczyzną...
- Jasne, że nie!- odskoczyła o de mnie i spojrzała w moje oczy.
- Ej...- uspokoiłem ją.- Nie martw się, nie jestem zazdrosny...
- Broduey... Jeżeli na serio ci to przeszkadza to po prostu powiedz... Często się kłócimy, ale nasz związek jest dla mnie ważniejszy niż jakakolwiek kariera.
- Kocham cię.- mocno przytuliłem moją Arielkę.- Nie chcę żebyś rezygnowała. Cieszę się, że moja dziewczyna spełnia marzenia. Nie jestem zazdrosny... No może troszkę, bo zawsze jak się kogoś kocha jest się zazdrosnym, ale to nie oznacza, iż to mnie przeraża. UFAM CI! A skoro ci ufam, moja zazdrość jest tylko niewinna.- zaśmiałem się, a ona wbiła się w moje wargi.
- Ja też cię kocham- wyszeptała i ponownie się we mnie wtuliła.

*Diego*

Jak tylko Fran i Nataniel wyszli, ja też zacząłem się zbierać...
Amber na szczęście szła w inną stronę... Tym razem nie byłem dżentelmenem i nie odprowadziłem jej pod hotel.
Chociaż mówiła, że idzie na zakupy więc mniejsza...
Teraz leże u siebie w pokoju, wgapiam się w sufit i zastanawiam co robi moja doszczętnie WŚCIEKŁA dziewczyna.
Zrobiła się zazdrosna i właśnie o to chodziło... Wiem, że zachowałem się beznadziejnie, ale nie mogłem dłużej patrzeć jak ten kole podwala się do Francesci, a jej to nie rusza...
Mimo wszystko postanowiłem pójść do jej domu i z nią porozmawiać.
Wstałem z łóżka i wyszedłem z sypialni kierując się w stronę wyjścia.
Nie mam ochoty wywoływać kolejnej kłótni, bo bym jej już nie zniósł.
Trochę żałuje, z tak postąpiłem, bo w końcu Fran nic nie zrobiła... To on cały czas walił jakieś komplementy, albo się przylizywał... Ja na jej oczach podrywałem trochę Amber...
Uświadamiając to sobie przyspieszyłem kroku, by znaleźć się pod domem Włoszki jak najszybciej.
Po niecałych 10 minutach szybkiego marszu, zapukałem do  drzwi, które otworzył mi jej tata...
- Dzień dobry.- przywitałem się z mężczyzną.- Zastałem Francescę?
- Witaj Diego.- uśmiechnął się do mnie.- Tak wejdź.- gestem dłoni wskazał, by wszedł do środka.- Francesca jest na górze.- wskazał palcem na schody, które prowadziły do pokoju Włoszki.
- Dziękuje.- posłałem mu ciepły uśmiech i powędrowałem do pokoju mojej dziewczyny.
Wszedłem do środka, ale Fran nie zastałem.
Jej sypialnia, jak zwykle uporządkowana była do PERFEKCJI!
Zastanawiam się czasem, czy ona w ogóle tu przebywa, że wszystko zawsze jest na swoim miejscu i co lepsze... NIE ZMIENIA GO!
U mnie jak jakieś coś, np. gitara raz jest w prawym, raz w lewym koncie... U mojej dziewczyny zawsze stoi w lewym kąciku przy oknie...
Tam ma zresztą i kaybort, oraz nuty.
Zaciekawiony podszedłem i złapałem za jedną z kartek...
- ZOSTAW!- czarnowłosa zjawiła się w progu pokoju.
Ja posłusznie odłożyłem jej piosenkę na miejsce, nie zdążając przeczytać ani słowa.
- Co tu robisz?- zapytała obojętnie siadając na brzeg łóżka, zarzucając nogę na nogę. JEST WŚCIEKŁA!
- Przyszedłem cię przeprosić.- usiadłem obok niej, a ona wgapiła się w stojak z nutami i nie spuszczała go z oczu.
- Ciekawe za co...- powiedziała ironicznie, nadal patrząc na te nuty.
- Za moje zachowanie.- odpowiedziałem.- Przepraszam cię. Wiesz, że mnie i Amber nic nie łączy, ale jak zobaczyłem, w jaki sposób Nataniel na ciebie patrzy...
- Postanowiłeś poflirtować sobie z swoją przyjaciółką. Nie no super.- Gwałtownie wstała z łóżka i podeszła do okna. Teraz to widok zza niego stał się jej celem obserwacji.
- Po prostu byłem zazdrosny. Wiem, ze zachowałem się beznadziejnie, ale wiesz, że kocham tylko ciebie.- Również wstałem i podszedłem do dziewczyny.
- Nie rozumiem po co?!- nareszcie na mnie spojrzała.- Czy twoim nowym hobby stało się ranienie mnie?! - krzyczała.- Parzenie jak płacze i jestem zła!? Powiedz masz mi coś za złe? Może coś ci zrobiłam i teraz się odgrywasz, bo na serio nie wiem co się dzieje.
- Szczerze nie mam nic na swoją obronę.- popatrzyłem w dół.- Nienawidzę cię ranić.- spojrzałem w jej śliczne zielone oczy.- Po prostu zazdrość wygrała ze mną. Chciałem, żebyś i ty poczuła się zazdrosna, chciałem dać c do zrozumienia, że nie podoba mi się to, iż zaprosiłaś Nataniela... Wiem, że zachowałem się jak głupi dzieciak, ale nic nie powiem, żeby się wybronić, ponieważ nie mam nic w zanadrzu. Powiem tylko tyle, iż bardzo cię kocham i nie chcę znowu się kłócić.
Fran odwróciła się z powrotem w stronę ona i westchnęła.
- Ja też nie chcę się z tobą kłócić.- popatrzyła na mnie, a ja się uśmiechnąłem.
Mocno przytuliłem moją ukochaną, a ona odwzajemniła uścisk.
- Diego...- do pokoju weszła mam Francesi, więc się od siebie odsunęliśmy.- Może zostaniesz na kolacji?- uśmiechnęła się do mnie, a ja popatrzyłem na Francescę, która kiwała ochoczo głową.
- Jeśli to nie problem, to bardzo chętnie. Dziękuję.- zwróciłem się do pani Cauviglia, a ona uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
- Masz szczęście, ze to nie tato wlazł.- zaśmiała się Włoszka siadając na łóżko.
- Daj spokój.- usiadłem obok niej.- Mógł nas przyłapać w duuuużo gorszej sytuacji. - zaśmiałem się i pocałowałem Fran namiętnie.
Ona się o de mnie odsunęła.
- I lepiej żeby nie przyłapał.- wstała, ale po chwili usiadła na moich kolanach i wbiła się w moje wargi...
ZROZUMIEĆ KOBIETY!




JEST 40!
Ok była mini kłótnia, ale już nie ma ;D
ZADOWOLENI?! <3
Piszcie komki i
BUZIAKI ;*;*:*:*







13 komentarzy:

  1. Kiedy nasrępny? Nie skłóciłaś Diecesci. Tym razem masz szczęście!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej pierwsza! Nareszcie! Nigdy w życiu nie byłam tu pierwsza! :-* Świętuje! Z tej okazji pisze bardzzzzzzzzzzzzo długi komentarz! Rozdział świetny! Zresztą jak zwykle! Tą Amber to ja zamorduje kiedyś!!!! Jak teraz się będzie podwalała do Diego, to normalnie nie ręcze za siebie! Jak ja jej nie nawidzę! Jasne już to mówiłam! <3 Naprawdę jaka ja jestem tępa czasami! Dobrze, że Diecesca nie zerwała, bo wtedy to ja bym się chyba powiesiła. Hehe... szantażyk ;-) Diego na kolacji u Fran! O będzie miło! Spikniesz Nataniela z Amber? Albo lepiej nie... Ta jędza na niego nie zasługuje! Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! I koncertu! :-* Zapraszam też do mnie! To mój link: youandinaszahistoria.blogspot.com
    Czekam na next z niecierpliwością! Taka jestem ciekawa co się wydarzy! No to teraz Cię skomplemntuje! Oto Twoje zalety (tego będzie dużo):
    - świetnie piszesz
    - jesteś kochana
    - jesteś ładna (choć Cię na oczy nie widziałam)
    - mądra
    - miła
    - skromna
    - itd...
    Twoje wady:
    BRAK
    Tak w sumie to jest taka jedna! Piszesz tak niesamowite rozdziały, że nocami tylko o tym myśle! Dobra ja już kończe! Muszę rozmyślać o Twoim blogu! Poza tym czekają inne blogi! Pamiętaj nigdy w Ciebie nie zwątpie! Pa :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Ten komentarz dotyczy napisanego przezemnie komu na początku.

      Usuń
    2. OOOOOOOOO TATATATAK BARDZO CI DZIĘKUJE ;D
      Wpadne na twojego bloga na 100% :)
      Ojć chyba tych komplementów za dużo, ale miło się je czyta :)Srrio wielkie dzięki :*

      Usuń
    3. * zdaje sobie sprawę, że dotyczy tego 1 ;D

      Usuń
  3. Nie przejmuj się błędami :*
    Specjalnie dla ciebie jutro będzie Gregorio HAHAHA
    Już wiesz, że next JUTRO, ale to wiadomo!
    Ja też robię błędy ;(
    WIELKIE DZĘKI ZA TE MIŁE SŁOWA
    <3:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale chyba nawet nie ma błędów U CIEBIE :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny blog :3 czekam na kolejne rozdzialy;2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Rozdziały dodawane sa codziennie w okolicach godziny 20:00
      ;d

      Usuń