piątek, 8 maja 2015

Rozdział 42

*Federico*

- Ludmi...- zacząłem dobijać się do drzwi łazienki.- Mogę wejść na chwilę?
- PRZEBIERAM SIĘ!- wrzasnęła.
- Już 2 godziny?!- jęknąłem osuwając się w dół po drzwiach.
- Kupiłam sobie kilka kiecek na koncert Fran i muszę wiedzieć, w której mi najładniej, tak? - Jestem pewien, że wymachuje teraz dłońmi na prawo i lewo.
- Wiesz... Znam kogoś, kto ci powie w jakiej wyglądasz najlepiej.- wstałem i znowu przybrałem pozycję stojącą.
- Niech zgadnę...- zamyśliła się.- Tym człowiekiem jesteś ty?- usłyszałem chichot mojej dziewczyny, który stłumiony był przez zamknięte od 120 minut drzwi!
- Nie.- spoważniałem.- Tą osobą jest...- przełknąłem głośno ślinę lekko odsuwając się do tyłu.- Naty.- powiedziałem nie śmiało i ledwo słyszalnie, ale Ludmiła najwyraźniej usłyszała, bo otworzyła drzwi z taką siła, że walnęły w ścianę i się od niej odbiły...
- MÓWIŁEŚ COŚ?!- wydarła się na mnie, a ja głośno westchnąłem.
- Skarbie...- zacząłem słodziutko.- Wiem, ze nie chcesz się z nią kłócić, to może po prostu z nią pogadaj...
- NIE MA OBCJI!!!!!- mimo, że Lud zmieniła się diamentralnie, od momentu, kiedy ją poznałem (na lepsze), to i tak jej upartość i duma zostały.
- Dobrze, dobrze.- powiedziałem.- Ale uważam, iż obie postępujecie bez sensu...- westchnąłem.
- NO TO MASZ PROBLEM!
- Ok zmieńmy temat...- postanowiłem, jej już nie denerwować.- Mogę skorzystać z łazienki?- zrobiłem krok w stronę pomieszczenia.
- NIE!- trzasnęła mi drzwiami przed nosem.- Idź do drugiej.- powiedziała przekręcając kluczyk.
- Tam już od dobrej godziny przesiaduje VIOLA!- Jęknąłem.
- TO MASZ PROBLEM.- wycadziła.
OK PAS! Poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko, czekając, aż moja dziewczyna, albo przyjaciółka wyjdzie z łazienki...

*Francesca*

Jestem już za kulisami koncertu, który prowadzący zaczął jakieś parę minut temu...
Za moment na scenę wchodzi pierwsza piosenkarka, rozpoczynająca SHOW, 34-letnia Anastazja. Ja wchodzę jako ostatnia, bo jestem NOWA!
Taka truskawka na torcie... 
Atmosfera panuje tu całkiem przyjazna... Niektóre dziewczyny kończą jeszcze swój makijaż, inni ćwiczą przed swoim wejściem.
Nikogo nie znam i z lekka mnie to przeraża, ale postanowiłam nie dawać tego po sobie poznać.
Usiadłam się na jednej z kanap i wertowałam tekst mojej piosenki...
Nagle podeszła do mnie jedna z koleżanek po fachu i założyła ręce na biodra...
Oderwałam się od " Aprendi a decir adios" i spojrzałam na nią...
Była to wysoka brunetka o jasno niebeskich oczach i ustach pomalowanych mocną, różową szminką. Ubrana była w krótkie spodenki, T- shirt i skórzaną, czarną kurtkę. Wydawał się strasznie wysoka, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że ma ubrane wysokie szpile i kolcami.
- Jakiś problem?- zapytałam nieśmiało, bo ona cały czas wgapiała się na mnie wrogo, stojąc w tej samej pozycji.
Znam ją, bo jest już dawno piosenkarką. Ma 23 lata, a w SHOW BIZNESIE, jest od dobrych 5...
- Tak owszem mam problem.- odparła oschle.
- Jaki?- nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Od kąt tu jestem, siedzę cały czas w jednym miejscu...
Catlyn nic nie odpowiedziała tylko nadal wgapiała się we mnie srogo.
- Myślisz, że jesteś jakąś gwiazdą?!- odezwała się w końcu, a raczej wydarła zabierając ręce z bioder i nimi wymachując.
- Nie rozumiem...- O co chodzi tej lasce?
- Yh- westchnęła, a raczej pisnęła.- Zapamiętaj sobie to ja tu jestem gwiazdą!  A ty sobie przychodzisz i myślisz, że też nią zostaniesz? Przyszła sobie wielka pani ze STUDIA!- zaczęła sobie ze mnie kpić, a ja wstałam z mojego miejsca i ustanęłam przed nią.
- Nie powiedziałam, że jestem gwiazdą.- sprostowałam.
- ALE PEWNIE TAK MYSLISZ! Spróbuj tylko zabrać moje miejsce...- zaczęła, ale jej przerwałam.
- Nie chcę zajmować twojego miejsca...- zaczęłam.
- JASNE! A z resztą czym ja się przejmuję?! Kimś takim jak ty?! Proszę cię!- zaczęła kpić.
Ogarnęła mną potworna złość, ale nie dałam jej się sprowokować.
Dumnym krokiem udałam się w stronę toaletek, żeby zrobić makijaż.
- Catlyn wchodzisz!- usłyszałam głos mężczyzny, a dziewczyna w podskokach weszła na scenę i zaczęła śpiewać swoją piosenkę o miłości...
- Nie masz się co przejmować.- podeszła do mnie pani Anastazja. Jest ponad 10 lat starsza głupio mi mówić po imieniu...
- Dziękuje.- uśmiechnęłam się do niej serdecznie.
- Ona tak zawsze. Słyszałam waszą rozmowę... Masz wielki talent i nie przejmuj się tym co ona mówi.
- Bardzo dziękuje. Jeszcze raz.- zaśmiałam się.- Pani też świetnie śpiewa. Mam pani najnowszą płytę w domu i słucham jej non stop.- Kobieta wdzięcznie się uśmiechnęła.
- Anastazja.- podała mi rękę.
- Francesca.- uścisnęłam jej dłoń.

Jest już grubo po północy, a moje nerwy zdają się nie mieć granic...
Na początku było spokojnie, ale teraz już MASAKRA!
Jeszcze jedna piosenka faceta, który zaśpiewał już 3 i wchodzę...
Chodzę w tą i we w tą nie móc się uspokoić.
Moje nogi zrobiły się jak z waty, a z głowy kompletnie wyleciały słowa piosenki, którą przecież tak dobrze znam... Co lesze SAMA JA NAPISAŁAM!
- Wielkie dzięki Mik.- usłyszałam głos prowadzącego i omal się nie przewróciłam.- A teraz zapraszamy nasza ostatnią i najnowszą piosenkarkę. DOSŁOWNIE- zaśmiał się.- Dołączył do nas jeszcze w tym tygodniu, a jej najnowsza, debiutancką piosenkę mogliśmy w radiu usłyszeć już dziś! - wzięłam głęboki oddech i przypomniałam sobie to co Diego mówił mi przed koncertem w STUDIO ON BEAT!
Że nie mam przejmować się ludźmi, krytykami i tymi wszystkimi producentami, tylko wejść i się bawić.
- Ok... To przed wami FRANCESCA CAUVIGLIA!- krzyknął, a ja z uśmiechem weszłam na scenę, z której on nadal nie schodził.
Popatrzyłam na publiczność. Znowu dostałam ataku stresu.
- Gotowa?- zapytał prowadzący posyłając mi uśmiech.
Wzięłam głęboki oddech.
- Gotowa.- powiedziałam, a on zbiegł ze sceny.
W momencie usłyszenia pierwszych nut piosenki, po prostu zaczęłam śpiewać, już nie przejmując się niczym...
Wczułam się w utwór, myśląc o tym, że musiałam pożegnać się z szkołą i o tym, iż dzięki temu jestem teraz na tej wielkiej scenie, przed tą ogromną publicznością.
 

Kiedy skończyłam , usłyszałam brawa publiczności i szczerze się do nich uśmiechnęłam...
Dopatrzyłam się w niej moich przyjaciół i chłopaka, oraz byłych nauczycieli. Powiedziałam charakterystyczne " DZIĘKUJE" i zbiegłam ze sceny prosto za kulisy.
Tam dopadła mnie moja nowa, muzyczna rodzina z gratulacjami.
To było bardzo miłe, bo dzięki temu zrobiło mi się z nimi raźniej.
Tylko moja nowa " konkurentka" była obrażona i siedziała naburmuszona przed nami.

*Diego*

Z niecierpliwością czekałem na Fran pod sceną...
Wszyscyludzie już się zebrali i zostaliśmy tylko ja, Leonetta, Fedemiła, Naxi, Brodmila, Andres i Matylda ( trzeba się dowiedzieć jaki mają paring), Angie, Beto, Pablo, mój tata i rodzice Włoszki.
Nagle zobaczyłem Fran schodzącą z schodków i rozglądającą się dookoła.
Kiedy jej wzrok zatrzymał się na nas, podleciała do mnie ze śmiechem i mocno się wtuliła.
- Yhyhym.- odchrząknął Leon.- My tu też jesteśmy i czekamy na przytulasa.- powiedział, ale od razu został skarcony przez Violettę.
Francesca oderwała się o de mnie i podeszła do Meksykana i go przytuliła.

Po wielu wyściskach, ja i Francesca zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu.
- Wiesz, ze byłaś świetna.- powiedziałem ją, ujmując jej dłoń.
- Wiesz, że się powtarzasz?- zaśmiała się.
- Wiem, bo byłaś genialna.- odparłem.- To co teraz do mnie?- zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Przecież o tym rozmawialiśmy.- przypomniałem jej.
- Twój tata.
- Wie.- wyszczerzyłem zęby.
- Oj weź... Przez głowę będzie mu przechodzić milionpięćstet myśli.- zaśmiała się, a ja razem z nią.
- No i co z tego? Przecież już u nas spałaś.
- Jesteś pewien, że mogę?- zadała mi pytanie, niepewna.
- JASNE, ŻE MOZESZ!- odpowiedziałem i pociągnąłem ją w stronę mieszkania.

Kiedy dotarliśmy na miejsce mój tata jeszcze nie wrócił.
Poszliśmy do mnie do pokoju, w którym panował porządek... NOWOSĆ, ale dziś sprzątałem.
Jak tylko weszliśmy, to moja dziewczyna z śmiechem zakluczyła drzwi, zdjęła buty i potruchtała na moje łóżko.
Ja zacząłem się cicho śmiać z jej wyczynów, ale zadowolony położyłem się obok.
- Ale ja jestem wykończona.- westchnęła głośno.
- Śpiąca?- zapytałem przez śmiech.
- Mooooże tak, może nie...- przybliżyła się bliżej mnie, a ja obróciłem się w jej kierunku tak, że moja dziewczyna znajdowała się między moimi rękoma.
Musnąłem jej usta, a ona oddawała każdy pocałunek mocno go pognębiając.
Nie czekając na nic pozbyliśmy się poszczególnych części garderoby i dalej, to to już każdy wie...


ALE MI TEGO BRAKOWŁO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!










Macie 42
Dziś troszkę szybciej...
Mam nadzieję, że się podoba ;D
Komentujcie ;D
PS. WIADOMOŚĆ DO FRANCESCA LOVE:
GREGORIO W NASTEPNYM ROZDZIALE


BUZIAKI


















5 komentarzy:

  1. Super <3 Masz talent! :* będzie dzisiaj next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Dzisiaj nie, ale jutro.
      Mam dziś w planach robienie plkatu na GEGRE

      Usuń
  2. Gracias ;*
    No Gregorio się pojawi!!!!
    SERIO BARDZO CI DZIĘKUJE
    A z Catlyn to tak sobie wymyśliłam ;D
    JESZCZE RAZ DZIĘKI I PAAP

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne*-* Fran robi innym niezla konkurencie xD Jest Dievesca tylko brakuje...hymm.... Gregorio xD Czekam na nn. Pozdrawiam i zycze weny;*
    Ps. Zapraszam na mojego bloga. mystoryaboutmesf.blogspot.com
    Nie jest on tematyki Diecescy ani nic z Violetta. Jest o Slodkim flircie xD jak chcesz to zajrzyj bylo by mi bardzo milo:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Jak już powiedziałam Gregorio będzie jutro ;D
      Zajrze na pewno

      Usuń