poniedziałek, 11 maja 2015

Capitulo 2

*Diego*

- P-p-przepraszam.- Dziewczyna, na którą wpadłem zająkała się i nie spuszczając wzroku z piaszczystej ścieżki, zaczęła zbierać papiery, rozsypane na wszystkie strony.
- Nic nie szkodzi, to moja wina.- uśmiechnąłem się i pomogłem dziewczynie w zbieraniu.- Miałem głowę gdzieś w chmurach.
Spojrzałem na nią, a ona podniosła wzrok i zmarszczyła brwi.
Dopiero teraz widziałem dobrze jej twarz. Śliczna nastolatka o jasnej, niczym mleko karnacji, lekkimi rumieńcami, różowymi ustami i pięknymi zielonymi oczami, oraz czarnymi, prostymi włosami, sięgającymi jej ramion.
- Nie rozumiem...- powiedziała niepewnie.
- Myślałem nad czymś.- zaśmiałem się nie spuszczając z niej wzroku.
- Yhym.- chyba zauważyła, iż gapię się na nią jak kretyn, bo z powrotem spuściła wzrok i szukała kartek.
Ja też się otrząsnąłem i zebrałem ostatnie papiery.
- Zapisujesz się do Studia?- - uśmiechnąłem się zauważając, co tak właściwie wypadło nieznajomej z dłoni.
- Tak.- powiedziała i nieśmiało się uśmiechnęła.
Obydwoje wstaliśmy.
- Ok...- zacząłem.- To już wiemy, że masz 16 lat.- zaśmiałem się.- A zdradzisz mi swoje imię?- podałem jej kartki, a ona je zabrała.
- Jestem Francesca.- odgarnęła kosmyk włosów za ucho i niepewnie na mnie spojrzała.- A ty?
- Diego.- podałem jej dłoń, na którą ona spojrzała, a  potem uścisnęła.- Nie jesteś stąd, prawda?
- Nie. A skąd to wiesz?- zmarszczyła brwi.
- Po pierwsze masz uroczy, nie argentyński akcent.- zaśmiałem się, a jej policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.- A po drugie mnie nie znasz, co mi nawet odpowiada. Już długo nie rozmawiałem z nieznajomą, która mnie nie zna.
Dziewczyna najwyraźniej mnie nie zrozumiała, bo popatrzyła na mnie pytająco.
- Chcesz mi powiedzieć, iż więcej nieznajomych cię zna?- zaśmiała się i zaczęła układać papiery.
Faktycznie moja wypowiedź, z jej perspektywy nie wygląda najlepiej.
- Zgaduje, że z Ameryki też nie jesteś.- wyszczerzyłem zęby.
- Nie. Jestem Włoszką, ale skąd ty to wiesz?- Francesca zaczynała się coraz bardziej dziwować.
- Jestem czarodziejem i przewiduje przyszłość.- puściłem jej oczko, a ona popatrzyła na mnie z podniesionymi brwiami, niczym jak na debila.- A kojarzysz może All For You?
- Z tego co się orientuje to jakiś nowy, sławny zespół, który uczył się w STUDIU.- wzruszyła ramionami.- Słyszałam ich parę razy w radiu i są całkiem dobrzy.- odparła.- Ale nie rozumiem co ma to do ciebie?
- A to, że jestem w tym zespole.- uśmiechnąłem się, a ona wyszczerzyła oczy.- Ale z twojej opinii na nasz temat stwierdzam, że nie jesteś naszą szaleńczą fanką i nie rzóciż się teraz na mnie co?- powiedziałem błagalnie, przypominając sobie wydarzenia z dzisiejszego pójścia do restauracji. Francesca się zaśmiała.
- Nie, ale podoba mi się wasza muzyka. - nareszcie rozmawiała ze mną trochę bardziej na luzie.- Szczególnie ta nowa piosenka. Yyyyy Tu foto de verano?- spytała niepewnie, a ja pokiwałem twierdząco głową.
- Teraz ty zapisujesz się do Studia.- stwierdziłem.
- Tak. Ale to nie oznacza, ze się dostane.- posmutniała.
- Na pewno.- pocieszyłem ją, a ona uniosła brwi.
- Skąd możesz to wiedzieć.
- Zgaduje, że nie przystąpywałabyś do egzaminów, gdybyś nie miała talentu.- uśmiechnąłem się.- A może mi coś zaśpiewasz?- zapytałem, a ona pokręciła przecząco głową.
- NIE MA MOWY.- zaprzeczyła szybko.
- Dlaczego.- zmarszczyłem brwi.
- Nie, bo...- zamyśliła się.- Bo nie.- wypaliła.
- Wstydzisz się?- poruszałem brwiami.
- Wiesz co?- założyła ręce na biodra.
- Co?- zaśmiałem się.
- To ty pierwszy coś zaśpiewaj.- wyszczerzyła zęby.
- Ok...- wzruszyłem ramionami.
Ściągnąłem z pleców futerał, wyciągnąłem z niego gitarę i usiadłem na ławeczce.
- Liczę na to, że zaraz po mnie, zaśpiewasz ty.- uśmiechnąłem się do niej i zacząłem grać.

Kiedy skończyłem usłyszałem brawa Francesci.
- To te...- zacząłem, ale przerwałem, kiedy zobaczyłem grupkę dziewczyn biegnąca w naszą stronę, wykrzykujące moje imię.
- Dasz mi swój autograf?- jedna podsunęła mi kartkę pod nos.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?- następna już włączała aparat.
- Diego, ja muszę już lecieć.- usłyszałem głos Francesci.
- Co, ale czemu?- próbowałem wyjść z kręgu, które utworzyły moje fanki, ale coś mi nie wyszło.
- Miło było cię poznać, ale serio. Powiedziałam rodzicom, że będę na obiad. Jesteśmy tu nowi, będą się martwić, a telefon mi się rozładował więc pa.- teraz musiała krzyczeć, abym w ogóle ją usłyszał.
- Ale...- chciałem ją zatrzymać, jednak coś mi nie wyszło, bo już zniknęła za zakrętem, a fanek nie można tak zostawić.
Westchnąłem i zacząłem podpisywać najróżniejsze notesiki i pozować z mnóstwem dziewczyn.

*Ludmiła*

- Olga!- krzyknęłam do gosposi schodząc po schodach.- Kiedy masz zamiar, zrobić kolację?!- powiedziałam z irytacją.
- Możesz tak nie krzyczeć?- z kuchni wyszła moja sister i zatykała uszy.
- Szukam Olgi.- odparłam.
- Co ty znowu chcesz od tej kobiety?- westchnęła, a ja podniosłam brwi.
- Chcę żeby zrobiła kolację, b jestem głodna.- odgarnęłam moje blond włosy do tyłu i założyłam ręce na biodra.
- Olga nie jest robotem.- popatrzyła na mnie karcąco.- Kolacje robi zawsze o 19:00, więc albo poczekaj, albo idź i zrób sobie coś sama.- wskazała na kuchnię.
- Ts- prychnęłam.-Chyba od czegoś ona tutaj jest.
- Na pewno nie od tego, żeby słuchać twojego księżniczkowania. Ma wydzielone obowiązki przez swojego pracodawcę, czyli mojego tatę i nie musi spełniać twoich zachcianek!- wydarła się na mnie.- Chyba umiesz sobie zrobić kanapki?!
- taka właśnie jesteś!- wrzasnęłam.- Znowu będziesz mi wypominać, że to twój dom?!
- Nie wypominam ci tego, ale jeżeli chcesz się tu zaaklimatyzować weź dziewczyno zmień podejście! Nie będziesz traktowała Olgi jak jakąś prywatną służącą.  ONA JEST CZŁOWIEKIEM I CZĘŚCIĄ RODZINY ROZUMIESZ!? - znowu krzyczała.- Jest w niej o wiele dłużej niż ty, więc weź schowaj twoją zakichaną naturę GWIAZDKI i zachowuj się!
- Odezwała się wielka dobra Violetka. Wiesz kim jesteś?! OSOBĄ BEZ CHARAKTERU! Może i ja mam swoją dumę, a ty nic nie masz. Jesteś niby nastolatką, ale tak naprawdę zwyczajnym dzieciakiem! Więc weź się nie udzielaj.
- Ja jestem dzieciakiem?- parsknęła śmiechem.- Ja bynajmniej nie wściekam się na każdego, jak nie dostanę tego czego chce.
- KRETYNKA!
- IDIOTKA!
- Co tu się dzieję?!- do pomieszczenia wparował German.
- Twoja córka ciągle się rządzi i wypomina mi, że nie jestem częścią tej rodziny.- spojrzałam wrogo na dziewczynę, a potem na jej ojca.
- Co?- pisnęła szatynka. - To ona wykorzystuje Olgę i ma się za wielką gwiazdę.- zaczęła tłumaczyć się tacie.
- SPOKÓJ!- krzyknął Casillo.- Nie obchodzi mnie to, która co powiedziała, tylko to, dlaczego nie możecie się dogadać?! Jesteśmy rodziną!
- To ona ma do mnie wąty.- wskazałam na Argentynkę.
- To ona wiecznie zachowuje się jak pępek świata.
- Dosyć! Idźcie lepiej do swoich pokoi.- wskazał na schody.
Wymieniłyśmy z Violettą jeszcze złowrogie spojrzenia i udałyśmy się na górę.
Weszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami, po czym rzuciłam się na mój różowy fotel i pisnęłam ze złości.
Mam już tego dosyć!
Z moją nową siostrą nie dogadywałyśmy się już pierwszego dnia od poznania się, kiedy to razem z mamą poszliśmy do jej nowego chłopaka.
Po paru miesiącach oznajmili nam, że się pobierają, a my zamieszkamy sobie razem.
Obie nie byłyśmy zadowolone z tego faktu, ale co miałyśmy do gadania?
NIC! Poza tym, żadna z nas nie chciała, żeby nasi rodzice byli nieszczęśliwi przez nasze złości...
Jedyna rzecz, w której się zgodziłyśmy.
Myślałam, że z czasem będzie lepiej, ale nie!
Kłócimy się już nawet o miejsce przy stole!!!!!!!!!!!!!!!
Już na serio nie daje rady...
Czuje, że ta SUPER NOVA zaraz wybuchnie i nic ze mnie nie pozostanie.
Mam zawsze Natę... Ale ona nie mieszka ze mną pod jednym dachem, tak jak ta idiotka Violka...
SKOŃCZONA KRETYNKA!!!!!!
Dlaczego to ona musi być moją przyrodnią siostrą?!

*Francesca*

Do domu szłam na serio szybko, z nadzieją, iż fanki skutecznie zasłonią Diego i on nie będzie miał szans mnie dogonić.
A z resztą po co by miał za mną iść?! Nie wiem, ale mimo tego cały czas nie zwalniałam, a jeszcze bardziej przyspieszałam.
Jak tylko te nastolatki, rzuciły się na chłopka, zdałam sobie sprawę z kim tak właściwie rozmawiałam.
Jak już powiedział mi, iż jest sławny to faktycznie, mocno się zszokowałam, ale nie brałam tego aż tak do siebie... Mimo, że wiedziałam, iż tutaj jest pewnie uwielbiany przez miliardy dziewczyn, nie "wystraszyłam się.", bo we Włoszech wcale nie ma o nich tk głośno...
Są popularni i maja jakąś dużą grupę włoskich, czy europejskich fanek, ale na pewno nie tak wielką jak nasi rodowici piosenkarze...
Jednak jak te laski zareagowały na jego widok, zorientowałam się, że gadałam z prawdziwą gwiazdą naszego pokolenia...
Trochę mu naściemniałam, że tak szybko muszę iść, bo w sumie mam troszkę czasu, ale i tak wolałam uniknąć większej rozmowy.
Przecież jak ja, nieśmiała, naiwna nastolatka może rozmawiać z kimś takim...
Serio, dopóki te laski na niego nie wskoczyły, nie myślałam o tym, że jest aż takim popularsem, a tu proszę...
Jednak mimo tego, kiedy śpiewał zrobił na mnie ogromne wrażenie...
Słowa piosenki interpretował tak, jakby dedykował ją komuś wyjątkowemu.
Zastanawiam się, czy zawsze śpiewa ją z myślą o kimś, czy potrafi zrobić tak, iż każda słuchaczka poczuje się nieziemsko... A może po prostu umie tak wyobrazić sobie to uczucie?
Jedno jest pewne. Jeżeli ktoś taki jak ona dostał się do STUDIA, to ja jakie mam szanse?! Może jedną na 1000 000?!
Cały czas mówię sobie, iż przecież on uczył się tam 4 lata i może dopiero teraz jest takim profesjonalistom, a może to ja stawiam sobie beznadziejne nadzieje na zdanie?
Od razu posmutniałam...
Szczerze mówiąc ta szkoła jest moją wymarzoną, a jak się nie dostane to będzie mi strasznie przykro.
- A pani dokąd się wybiera?- usłyszałam głos mojej mamy.
Zatrzymałam się i nerwowo rozejrzałam. Okazało się, że gdyby nie mama wołająca przez okno poszłabym dalej i ominęła mój dom.
Nie ma to jak się zamyślić! Co nie Cauviglia?
Uśmiechnęłam się do mamy, ciesząc się, że to już koniec ucieczki przed nowo poznaną GWIAZDĄ i weszłam na moje podwórko, a potem do domku.
- Wróciłam!- Krzyknęłam i weszłam do kuchni, w której siedzieli rodzice.
Poczułam zapach lanzani i aż uśmiechnęłam się sama do siebie, wciągając aromat mojej ukochanej potrawy.
- No co ty?- zaśmiała się moja rodzicielka.- Nad czym ty tak rozmyślałaś?
- Aaaaaa- zacięłam się. No bo co mam im powiedzieć? Przez całą drogę myślałam o tym, jak nowo poznany mi chłopak, który jest MEGA SŁAWBNY, mógł w ogóle do mnie zagadać?- Nad...- spuściłam wzrok w dół, żeby rodzice nie zauważyli zdenerwowania. Ujrzałam pare kartek w mojej dłoni i mnie oświeciło.- TYM!- Położyłam formularz na stole i się uśmiechnęłam.
- Co to?- zapytała tata, odwracając je do siebie.
- Zgłoszenia do STUDIO ON BEAT.
- Aha... Już po nie byłaś?- zdziwiła się mama nakładając potrawę na talerze.
- Tak. I chciałabym je jutro zanieść, więc moglibyście wypełnić wasza część? Potem ja zrobię swoją.
- Ok.- tata uśmiechnął się do mnie.
Ucieszyłam się, że rodzice zgodzili się na tą szkołę.
W mojej rodzinie praktycznie każdy jest genialnym kucharzem.
Mama, tata, brat... Ja też nie gotuję najgorzej, ale nie ciągnie mnie do tego tak, jak ich...
Kiedy mój brat był mały, bawił się w restauracje, a ja ubierałam szpilki mamy, malowałam się jej kosmetykami i robiłam koncerty dla misiów.
Kiedy byliśmy trochę starsi on robił już pierwsze potrawy, takie jak naleśniki, czy jajecznica, a ja zaczęłam uczyć się gry na fortepianie.
Gdy Luca poznawał coraz to trudniejsze przepisy, Francesca uczyła się nowych piosenek i opanowywała kolejne instrumenty.
Gdy mój brat chodził na zajęcia kulinarne, ja wybłagałam moich o zajęcia z muzyki, w tym ze śpiewu i tańca.
We Włoszech on, pomagał rodzicom w gotowaniu dla naszych klientów, a aj zawsze zabawiałam ich na scenie, moimi wykonaniami muzycznymi.
Teraz Luca prowadzirestauracje i jest na studiach gastronomicznych, a ja marzę o dostaniu się do szkoły muzycznej.
Mimo mojej odmiennej pasji, moi rodzice to akceptują i nie robią z tego awantur.

Kolacja minęła w ciszy...
Jak już mówiłam mama jest świetną kucharką i jak gotuje to nikt nie chcę rozmawiać, tylko delektować się pysznością na talerzy.
I tym razem tak było. Moją porcję zjadłam w jakieś 5 minut...
Szybko odniosłam naczynia po sobie i mówiąc : Dziękuje" Poszłam do swojej sypialni.
Usiadłam na krześle, znajdującym się przy biurku i zaczęłam myśleć co mam porobić.
Wędrowałam wzrokiem po pokoju, aż w końcu zatrzymał się on na leżącym przede mną laptopie.
Otworzyłam go i weszłam na internet.
W wyszukiwarce wpisałam " ALL FOR YOY" i nacisnęłam "ENTER".
Na stronie wyskoczyło mi pełno filmików, więc wcisnęłam pierwszy, lepszy, którym okazał się jeden z teledysków chłopaków...
WIEM, WIEM, ZE NIE TEN SKLAD ZESPOLU ALE CO TAM

W sumie nie wiem czemu postanowiłam poszukać czegoś o nich...
Może spowodowane jest to tym, że Diego, jest pierwszą osobą, którą tu poznałam i dłużej porozmawiałam. A może moje desperackie próbowanie znaleźć sobie czegoś do roboty podsunęło mi ten pomysł, ale jak tylko klip się skończył weszłam na jedną stronę stworzoną przez fanów...
Weszłam w zakładkę " Członkowie Zespołu".
Kiedy ta się tworzyła poczytałam informację o Leonie, Andresie a potem zawidniało zdjęcie Diego i zaczęłam czytać info o nim.
Imię i nazwisko: Diego Hernandez.
Wiek: 19 lat.
Data urodzenia: 26. 06. 1996.
Kraj pochodzenia: Hiszpania ( Madryt)
Miejsce zamieszkania ( Buenos Aires, Argentyna)
Wykształcenie: Studio On Beat.

Potem poczytałam jeszcze o 3 pozostałych chłopakach i weszłam na stronę główną.
Poczytałam parę informacji o nich i zamknęłam laptopa.
Wstałam z krzesła i podeszłam do mojej zapełnionej po brzego, półki z powieściami i zabrałam z niej jedną książkę, której jeszcze nie czytałam.
Usiadałam na łóżku i zaczęłam czytać.


- KOLACJA!- usłyszałam głos mojej rodzicielki.
Wyszczerzyłam oczy i spojrzałam na zegarek... Az nie mogłam uwierzyć, że książka oderwała mnie od rzeczywistości na parę godzin...
Lubię czytać, ale nigdy nie poświęcałam temu, aż tyle czasu.
Odłożyłam książkę na półkę nocną i wstałam z łóżka, po czym poszłam do kuchni.
Opowiedziałam rodzicom o moim dzisiejszym dniu. Powiedziałam, że wpadłam na jakiegoś kolesia, bo mi się wypsnęło, ale nie wypaplałam się, że tym kolesiem jest GWIAZDOR, bo ojciec by wybuchł.
Po zjedzonej kolacji, wykonałam wieczorne czynności i położyłam się do łóżka, zabierając po drodze laptopa i biorąc go do łózka.
Porozmawiałam na skypie z znajomą, która mieszka w Włoszech i około 22: 45 poszłam spać.





Ok jest CAPITULO 2 :)
Mam nadzieje, że się podoba :)
Liczę na szczere komy z waszej strony :*
BUZIAKI :*****

7 komentarzy:

  1. Rozdzial jak zwykla Genialny *-* az chce sie wiecej i wiecej. Oddaj mi swój talent !_! Franceska taka nieśmiala, normalnie jak aniolek ;3 Wiedziala Diego jest czarodziejem albo jasnowidzem xD Ale Fran spryciula go wikiwala z tym spiewaniem, sie biedaczek rozczarowal ;)))) Czekam na kolejny rozdzial Pozdrawiam i zycze weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje :)
      No wykiwała go jak nic :)
      Ja też pozdrawiam cię ;D

      Usuń