*Francesca*
- Francesca!- usłyszałam krzyk ojca, który wpadł do mojego pokoju.
Przewróciłam się na drugi bok i wybełkotałam mu, że chcę spać.
- Telefon dzwoni, nie słyszysz.
Faktycznie usłyszałam dźwięk mojej komórki.
- Kto dzwoni?- mruknęłam zaspana.
- Pablo.
-CO?!- Jak poparzona wstałam z łóżka, podbiegłam do drzwi i złapałam za urządzenie.
Faktycznie na wyświetlaczu widniało PABLO!!!!!
Zapewne dzwoni z powodu jakiejś propozycji. Mam nadzieję, że kariery jako piosenkarka.
Niepewnie i z uginającymi się kolanami odebrałam.
F;Halo?
P: No dzień dobry Francesca. Mam dla ciebie coś, wpadniesz dziś do STUDIO?
F: Tak pewnie. Dasz mi 2 godzinki?
P: Dobrze czekam.
F: Do zobaczenia.
Odłożyłam słuchawkę i jak z torpedy podleciałam do garderoby. Zabrałam z niej 1 lepsze ciuchy, mimo mojej jak to uznał Diego "Perfekcyjności".
Pobiegłam do łazienki i tam wzięłam szybki prysznic. Ususzyłam włosy, umyłam zęby, ubrała się i umalowałam.
Następnie zeszłam na dół i na szybkiego, zrobiłam sobie płatki czekoladowe.
Zjadłam je równie szybki jak przygotowałam i pobiegłam na korytarz.
Z wieszaka zabrałam torebkę i szybkim krokiem udałam się pod szkołę.
2 GODZINY? Wszystko zajęło mi dużo mniej czasu, ale cieszyłam się.
Zapukałam do pokoju nauczycielskiego i usłyszałam "Proszę".
Otworzyłam drzwi i weszłam.
- Dzięn dobry Pablo. Jestem- usiadłam na przeciwko dyrektora.
- Witaj Fran. Za pewne chcesz już wiedzieć czemu cię tutaj zaciągnąłem?
- Tak.- przyznałam.
- Chodzi o to, że mam dla ciebie dwie propozycje kariery.
- Jakiej?!- byłam coraz bardziej zdenerwowana. Nogi okropnie mi się trzęsły.
- Obie jako piosenkarka.- uśmiechnął się do mnie.
Myślałam, że spadnę z krzesła i już nie wstanę! ZAWAŁ! Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam wrażenie, że moja radość zaraz eksploduje mnie od środka.
- Na serio?!
- Tak.- zaśmiał się Pablo z mojego niedowierzania.- Proszę jeden kontrakt jest z Włoskiej wytwórni " La Mia Musica"- podał mi papiery.
- Co?- powiedziałam zrezygnowana.- Włochy?
- Tak, ten tak.
- A 2?
- Proszę.- podał mi drugi kontrakt.- Ten jest z wytwórni znajdującej się tu w Buenos Aires " Mi Sueno". Z tej wytwórni propozycję dostał też Maxi.
- Wiem.- uśmiechnęłam się. Ależ mi ulżyło, że chociaż 1 jest z BA.
- Ale pamiętaj. Daj, aby przejrzeli go najlepsi prawnicy, bo jeśli jest tam jakieś oszustwo... Nie popełniaj pochopnych decyzji. Wiem, że woilsz być tu, ale jeśli kontrakt jest oszukany?- Pablo miał rację. Nie skacz zanim powiesz HOP. Bo tak się to mówi co nie?
- Masz rację. Dziękuję ci bardzo. Trafią one w dobre ręce.- uśmiechnęłam się.
- Ok. Wybacz Francesca, ale mam ful roboty. Daj znać jak już podejmiesz decyzję, ok?
- Tak jasne. Do widzenia.
- Pa.
Wyszłam z gabinetu.
Ale tu jest dziwnie w wakacje.
0 muzyki, 0 tańca i przede wszystkim 0 utalentowanych osób...
Mimo tego, szkołą wydaję się taka kolorowa i piękna.
Wystarczy spojrzeć chociaż na jeden kąt i już przypominałam sobie ile razem z moimi przyjaciółmi to przetrwaliśmy.
Uśmiechnęłam się samo do siebie i wyszłam na dwór.
Postanowiłam nic nie mówić Diego.
jeżeli kontrakt z Argentyny jest oszukany, będę musiała porządnie zastanowić się nad tym z Włoch. Mojemu chłopakowi powiem, jak już będę pewna tego co chcę zrobić.
MAM nadzieje, że "Mi Sueno" mnie nie oszukali. Nie chcę wyjeżdżać.
Ale prawda jest taka, że potem będę cały czas zastanawiać się czy dobrze zrobiłam... Tak! Póki oba kontrakty nie są sprawdzone, Dieguś nie może o niczym wiedzieć.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam nr. do mojej przyjaciółki.
V:Heja Fran.
F: Hej Violu. Jesteś w domu?
V: Tak! Wczoraj wróciłam z Brazylii, a co?
F: Możemy się spotkać w naszej ulubionej kawiarni, za jakieś... 25 minut?
V: Tak. Pewnie.
F: Ok. Dzwonię do Cam...
V: To ja już idę, Pa!
F:Bay.
Zadzwoniłam jeszcze do Cami. Ona na szczęście też jest w domu. A właściwie była, bo pewnie jest już w drodze do kawiarenki.
Szłam sobie wolnym spacerkiem, bo miałam o wiele mniej do przejścia niż moje kumpele.
Dokładnie przyglądałam się wszystkiemu na drodze.
Za parę dni koniec wakacji, a ja spędziłam w Buenos Aires może hymmm tydzień w ten czas?
Tak 3 dni, przed Hiszpanią. Potem parę dni jak wróciłam. Następnie Włochy, z których wróciłam jakieś 2 dni temu...
Dzisiejszy dzień był masakrycznie upalny.
Przyspieszyłam trochę kroku, by jak najszybciej znaleźć się w chłodnym pomieszczeniu.
W końcu doszłam tam.
Dziewczyn jeszcze nie było. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam wodę.
Poczekałam chwilkę, aż obie się zjawiły.
Przywitałam się z nimi, po tych 2 miesiącach rozłąki...
- Czemu chciałaś się z nami spotkać?- spytała Vilu siadając na jednym z krzeseł.
- Byłam dzisiaj u Pablo.
- I co? Co?- dopytywała podekscytowana Camila.
- Dostałam 2 propozycje kariery solowej piosenkarki.- pisnęłam, a dziewczyny zaczęły krzyczeć.
Cała restauracja na nas spojrzała, a my zaczęłyśmy się śmiać.
- Tylko problem w tym, ze 1 z nich jest z Włoch. " La Mia Musica"
- A ta 2?- odezwała się blondynka.
- A ta 2 to " Mi Sueno"
- Ta z którą współpracuje Maxi?- zapytała rudowłosa.
- Tak, ta.- przytaknęłam.
- No to w czym problem?- Violetta była zdezorientowana.- Chyba masz zamiar przyjąć tą z BA, prawda?- popatrzyła na mnie błagalnym wzroczkiem.
- Jasne, że tak. O ile kontrakt nie jest oszukany.- wytłumaczyłam.
- Aaaaaaaaaaaa.- powiedziały równo.
- Na pewno nie.- pocieszała mnie Cami.
- Tak, ale trzeba mieć pewność. Właśnie dziewczyny. ANI SŁOWA DIEGO DOPÓKI NIE BĘDE MIAŁA PEWNOŚCI, CZY SĄ ONE DOBRE OK?
-Ok, ok- Viola podniosła ręce w geście obronnym.- W sumie, jeżeli chcesz to Ramallo może ci przejrzeć te kontrakty.
- Tak?- spytałam szczęśliwa.
Ramallo, prawa ręka taty Vili jest w te klocki chyba NAJLEPSZY NA ŚWIECIE!
- Penie! Czekaj zadzwonię i zapytam, ale najpierw pokazuj je!
Wyciągnęłam z torby obydwa i zaczęłyśmy je czytać.
Z tego co wywnioskowałyśmy, ten we Włoszech proponował mi karierę na 3 lata, ten z Argentyny na 6.
W każdym razie można ją było zawsze przedłużyć.
Dalej średniawo chciało nam się czytać, bo kompletnie nie znałyśmy sformułowań tam zawartym....
- Ok. Idę zadzwonić.- Vils odeszła od nas i wyszła na dwór.
- Jak tam twój film?- zapytałam Camili.
- Genialnie. Ramallo sprawdził kontrakt i nie było tam żadnych błędów. Nagrania rozpoczynamy już za 3 dni.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę Cam.
- A jak ja się cieszę!- zaśmiała się.
- Podejrzewam.
- Ok laski.- podeszła do nas Violetta,- Ramallo sprawdzi ci je i na jutro będzie wszystko wiadomo.
- Dzięki Vilu.- przytuliłam moja przyjaciółkę.
- Nie ma za co. Tylko wpadnij jutro, co obgadasz z Ramallo te papierki- zaśmiała się.
- Ok. To zadzwonisz, jak już je przejrzy?
- Tak. Tylko musisz mi je dać.
- Ok. -Zabrałam do ręki. - Proszę.- podałam je blondynce, a ona schowała je do torby.
Potem już zostawiłyśmy tematy pracy.
Rozmawiałyśmy o naszych wakacjach. Moich w Hiszpanii i we Włoszech. O wakacjach Vilu w Brazylii... O wakacjach Cam, która również była w Brazylii razem z Brodueyem, ale w innym czasie niż Castillo.
Opowiedziałam dziewczyną o Amber, Cristoferze i o Tinie.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że Tina to zabawna i słodziuteńka, oraz pyskata małolata, Cristofer to z charakteru trochę nasz Andres, ale z taką różnicą, że Garnier nie bawi się laskami, a po prostu często się zakochuje, a Hiszpan na odwrót.
O Hiszpance żadna z nas nie mogła znaleźć dobrego określenia.
Po prostu uznałyśmy, że nie jest warta jakichkolwiek słów.
Dopiero po południu zebrałyśmy się, a ja postanowiłam odwiedzić mojego chłopaka, który za pewne siedzi w ART REBEL.
*Federico*
Właśnie jadę taksówką pod dom, mojej przyjaciółki i DZIEWCZYNY.
Jak ja się stęskniłem za moją ukochaną przez te potworne 2 miesiące.
Najgorsze i najdłuższe wakacje jakie mogłem mieć!
Mimo, że droga wcale nie była długa to ja miałem wrażenie, że jadę jakąś wieczność!
Następnym razem zabieram moją SUPER NOVĄ ze sobą!
Nareszcie po niekończącej się jeździe dotarliśmy na posiadłość Catillo.
Zapłaciłem panu kierowcy, zabrałem bagaże i podleciałem pod dom.
Najlepsze jest to, iż Ludmi ani nikt inny nie wie , że wracam dziś!
Wyciągnąłem kluczyki i przekręciłem je w zamku.
- Hej ludzie! - krzyknaełem a z kuchni wybiegła Violetta.
- FEDE!
Podleciała do mnie i rzuciła się na moją szyjkę.
Gdyby nie to, iż podtrzymałem się walizki bylibśmy już na podłodze.
- No cześć Violu.
- Ale jak to? Małeś być za tydzień!
- A to dzisiaj nie 31? UPS- zaśmiałem się.
- Violka...?! Mogłabys pożyczyć mi...- na schodach ujrzałem moja piękną dziewczynę.
- FEDERICO!
Zbiegła ze schodów i podbiegła do mnie. Złożyła na moich wargach delikatny pocałunek.
- No hej Kochanie!
- Ale jak to już jesteś?- pytała zdezorientowana Ludmi.
- Tak. Ale ja się za tobą stęskniłem skarbeńku.
- A ja za tobą.- wtukiła się we mnie.
- On tu jest!- pisnęła do Violi.
- Widzę.- zaśmiałą się.- Dobra ja lecę, bo umówiłam się z Leonkiem. Ne tylko wy nie widzieliście się 2 miechy!- zabrała torebkę i wyszła z domu.
- kochanie, ja powinieniem się rozpakować.
- Idę z tobą!
- Ok.- poszliśmy do mojego pokoju.
Jak ja tu długo nie byłem.
Chciałem ucałować Olgę, że tak o niego dbała.
Nie ma to jak wejść do sypialni i poczuć ten świeży zapach czystości i świeżego powietrza, które wdzierało się tu przez otwarte okno.
Oprócz tego dała mi tu mnóstwo kolorowych kwiatków co mi się już mniej spodobało.
Ludmiła usiadła na moim jakże idealnie pościelonym łóżku, a ja zacząłe się wypakowywać.
*Diego*
Siedzę właśnie w biurze i przeglądam robię listę przyjętych osób.
Nagle usłyszałem puknięcie do drzwi.
- Proszę!- powiedziałem nie podnosząc głowy znad papierów.
- Hej pracusiu.- usłyszałem chichot mojej dziewczyny.
- O cześć. Jak miło, że wpadłaś.- Fran podeszła do mnie i musnęła mój policzek.
- Co tam masz?- spytała opierając się o oparcie krzesła spoglądając na listę.
- Listę osób przyjętych do ART REBEL.
- Aaaaaaaaaaaaaa. I co dużo osób się zgłosiło?
- No dość sporo.- uśmiechnąłem się.- A co dziś robiła moja księżniczka?- wskazałem jej, aby usiadła na moich kolanach.
-yyyy Byłam z dziewczynami.
- Cały dzień?
- Noooo wiesz. Miałyśmy sobie dużo do powiedzenia.
- Ale z was plotkarki.- zaśmiałem się i musnąłem jej polik.
- HA HA HA!- zaśmiała się sarkastycznie.- A ty co robiłeś królewiczu?- zarzuciła mi ręce na szyje.
- Siedziałem w szkole i z tatą podejmowaliśmy ostateczną decyzję, o tym kogo przyjmujemy.
- Oj ty mój biedaku. Taka pogoda, ty tutaj?
- Noooo MASAKRA kochanie, mówię ci.
- Wiesz co?
- Co?
- Przez te 2 tygodnie we Włoszech, okropnie się za tobą stęskniłam.
- Ja za tobą też! Mój tata nie mógł wyrobić z nerwami do mnie. A JEST NAUCZYCIELEM!- zaśmiałem się, a moja królewna wtórowała mi.
- Możesz się wyrwać na chwilkę?
- Chyba mogę...
- Diego, skończyłeś?- do pokoju nauczycielskiego wszedł tata, a Franuś wstała.
- Dzień dobry.- uśmiechnęła się niepewnie.
- O! Cześć Francesca. - tata zdziwił się na widok mojej dziewczyny.- Długo cię nie widziałem.
- Ja pana też.
- Wiesz co Fran...- zacząłem.- Ja to skończę i wpadnę po ciebie o... 19:00 i pójdziemy nie wiem do kina?- zapytałem.
- A na co?- popatrzyłą na mnie wyczekująco.
- Yhp- westchnąłem - Na co będziesz chciała.
- Tak!- klasnęła w dłonie i podskoczyła.- To do zobaczenia- musnęła mój policzek.- do widzenia- zwróciła się do taty i wyszła.
- Nie, nie skączyłem jeszcze.- powiedziałem.
- Ok to ja czekam w sali tanecznej.- odparł i wyszedł.
Około 18:00 skończyłem moją pracę i udałem się do domu.
Zabrałem z niego portfel i wyszedłem po moją kochana.
Po jakimś czasie doszedłem do mieszkania Fran.
Zapukałem do drzwi, które otworzył mi pan Luis.
- Dzień dobry- powiedziałem.
- Dobry.- odparł tata Francesci.
- Jest Francesca?
- Tak. Szykuje się do tego kina. Może jej to trochę zająć, więc wejdź chłopcze.- gestem dłoni wskazał, abym wszedł do środka.
Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanape.
- Jak było w Hiszpanii?
- Dobrze, dziękuje- uśmiechnąłem się.- A państwa wakacje we Włoszech się udały?
- Tak, dzięki.
- JESTEM! - ze schodów zeszła moja dziewczyna. Wyglądała przeeeeeślicznie:
- Wyglądasz pięknie- musnąłem jej polik, jak tylko do mnie podeszła.
- Dziękuje.- zachichotała.
-Yhyhyhym- powiedział tata Fran. - Idziecie do kina, a ty tak się ubrałaś?
- Taaaaak. Ubrałam się normalnie tato...
- Yhym. Tak normalnie, że Diego oczu nie odrywa.- Powiedział, a ja przestałem wgapiać się w Francecsę.
- To my idziemy.- dziewczyna ujęła moją dłoń i pociągnęła za sobą w stronę drzwi.
- Wrócisz na noc?
- A mogę nie?- zaśmiała się.
- FRANCESCA CAUVIGLIA...!
- Wrócę, wrócę. Pa!
Przeszliśmy przez drzwi wejściowe/ wyjściowe i znaleźliśmy się w ogrodzi Włoszki.
- Od kiedy droczysz się z tatą?- zapytałem ją i objąłem ramieniem.
- Od kiedy nie droczę ię z tobą.- stanęła na palcach i pocałowała mój polik.
- Ale ja lubię jak się ze mną droczysz...
- I dlatego się nie droczę.- zaśmiała się.
- Ale ty wiesz, że teraz się ze mną droczysz?
- Wcale nie...- Czyli nie chcesz robić rzeczy, które lubię?- zatrzymałem się i objąłem ją w pasie.
- No wiesz... Nie za bardzo.
- Droczysz się ze mną.
- Może...- Franuś zmniejszyła odległość między nami i mnie pocałowała.- Jak poszło z listą? - zapytała się mnie, kiedy poszliśmy dalej.
- A dobrze. Przyjeliśmy poro osób,
- fajnie, a na co idziemy?
- No na ten film co chciałaś.
- Dobre wieści.- zaśmiała się.- Violetta dzwoniła i zapytała czy nie pojdziemy na niego we 3 z Cam wiec jesteś zwolniony.
-JEST! To na co idziemy?
- Zobaczymy co jest...
Doszliśmy do kina i wybraliśmy jakąś komedię...
Była całekiem OK. W każdym razie nieźle się pośmialiśmy.
Późno odprowadziłem Fran pod dom.
- Dobranoc.
- Dobranoc.- musnęła moje usta i weszła do środka.
Ja również udałem się do siebie.
KOLACJA, WIECZORNE CZYNNOŚCI I POSZEDŁEM SPAĆ!!!!!
MACIE JESZCZE DZIŚ 27:*
MAM NADZIEJE ZE SIE PODOBA
KOMENTUJCIE
BUZIAKI :**********